wtorek, 23 grudnia 2014
sobota, 20 grudnia 2014
Sto jaj i dwa zęby
-->
-->
Naciągana setka, głównie esbeckich
emerytów demonstrowała pod sejmem. Są oni przeciwni finansowaniu obiektów
Świątyni Opatrzności Bożej z budżetu państwa.
Całość, pod hasłem „inicjatywa obywatelska“ zorganizował „gazetowyborczy
produkt“ pod nazwiskiem Jerzy Jażdżewski.
Jażdżewski, to wolnomyśliciel i wolnościowiec, ale innej
kategorii.
W jego przypadku wolnomyślicielstwo oznacza prawdopodobnie
powolny tryb myślenia a nie nieskrępowaną myśl.
Jest bowiem Jażdżewski redaktorem naczelnym czegoś, co zwie
się Liberte!
Owo Liberte! to pismo (jak sami podają) liberalne, promujące
idee kaptalistyczne przy rzetelnej analizie rzeczywistości. Nienawidzące
populizmu.
Współdziała dlategoż ono z takimi tuzami wolnomyślicielstwa
kapitalistycznego, jak Gazeta Wyborcza Fundacja Batorego oraz własna rada
patronacka, w skład której wchodzą m.in. Witold Gadomski, Jan Hartman, Ireneusz
Krzemiński, Janusz Lewandowski, Andrzej Olechowski, Marek Safjan, Tadeusz
Syryjczyk, Adam Szostkiewicz, Jan
Winiecki, Jerzy Pomianowski, Paweł Śpiewak.... oraz zwany „małym pisarzykiem
z Florencji“, profesor od niczego - Wojciech Sadurski.
Właściwie, to gdyby jeszcze dodać do tego towarzystwa
Bolesława Bieruta oraz Władka Gomułkę, to nie odstawali by od reszty.
Całe to towarzystwo o nieskrępowanej myśli ale w nawiasach
ograniczonej skrępowanym rozumem półmózgownicy od czasu do czasu podryguje, by
truchła uznając za zmarłe, jeszcze nie pochowano.
Doktrynalnie nienawidzący populizmu - Liberte’anie muszą nienawidzić
sami siebie, dlatego też (ze wstydu lub obrzydzenia) nie pokazują się zbyt
często.
Tak było też dziś pod sejmem.
Jedynie Jażdżewski, osamotniony i bez wsparcia reszty „ciała
liberalnego“ kład do łbów, stu zgonionych na okoliczność esbeckich emerytów
populistyczno-neobolszewickie pierdoły, co powodowało aplauz geriatrii.
Jest wielce prawdopodobne, że zdecydowana większość
z uczestników imprezy, była przekonana, że chodzi o bierutowską agitkę i
mówił na niej towarzysz Jakub Berman a nie liberalny Jażdżewski.
Dużo to się nie pomylili.
Patrząc na oblicza „demonstrantów“ komentarze same się
nasuwają.
Ech, ile skatowanych istnień w kazamatach esbeckich... Ile
wyrwanych paznokci.... ile donosów do bezpieki... a dziś tylko transparent dreptanie w miejscu.
Oj, kiedyś to inaczej by się z tym klerem rozmawiało!
Jak ulał do dzisiejszego wydarzenia pasuje stary dowcip
z epoki komunistycznej, nieco tylko na potrzeby chwili zmodernizowany.
Pytanie: Co to jest, dwieście zębów i dwa jaja?
Odpowiedź: krokodyl!
A co to jest dwieście jaj i dwa zęby?
Odpowiedź: demonstracja „liberałów“ od Jażewskiego!
Etykiety:
ateizm,
emerycie z UB,
Fundacja Batorego,
Gazeta Wyborcza,
Jażdżewski,
SB,
Świątynia Opatrzności Bożej,
ub,
żydokomuna,
Żydzi
piątek, 19 grudnia 2014
Spotkanie z prezydentem Słupska
W dniu wczorajszym w auli ratusza, odbyło się przedświąteczne
spotkanie Prezydenta Słupska z młodzieżą. W trakcie mityngu padły
z sali pytania, na które Pan Robert Biedroń z ochotą wyczerpująco
odpowiadał.
Młodzież interesowały różne aspekty dorosłego życia.
Z sali rzucono m.in. pytanie, o to czy
możliwa jest przyjaźń między mężczyznami.
- Pewnie tak, ale natura i tak w końcu zwycięży –
odpowiedział Prezydent.
Cenna i trafna uwaga zachęciła zebranych do zadawania nawet
bardziej intymnych pytań, jak np. – „Mam czternaście lat – czy mogę zacząć
nosić stanik?“
- Oczywiście, że tak Dawidzie, jak tylko chcesz możesz
chłopaku zacząć nosić... – brzmiała odpowiedź Prezydenta.
Kolejne ważne pytanie zadał przedstawiciel miejskiego
gimnazjum nr 3: „Czy mężczyzna może zajść w ciążę?“
- Nie, nie może. Ale mimo to próby trwają bez przerwy na całym świecie – odparł Biedroń.
- Nie, nie może. Ale mimo to próby trwają bez przerwy na całym świecie – odparł Biedroń.
Z kolei licealiści bardzo chcieli
dowiedzieć sie jakie są pierwsze objawy AIDS.
- Ból w odbycie i sapanie za uszami – wyjaśnił Prezydent.
- Ból w odbycie i sapanie za uszami – wyjaśnił Prezydent.
Na koniec czcigodny gość przyznał się
zebranym, iż w jego życiu uczuciowym
zaszły niedawno wielkie zmiany.
- Tak się ostatnio zakochałem, że nawet
nie mam czasu zrobić kupy! – powiedział.
Wielkie brawa zakończyły miłe spotkanie.
Etykiety:
homoseksualizm,
Pedały,
pederastia,
Robert Biedroń,
Ruchali kota,
Słupsk
środa, 17 grudnia 2014
Włamanie do garażu prezydenta Słupska!
To już całkowity upadek obyczajów.
Jak podała przed chwilą Krajowa Agencja Prasowa, nieznani
sprawcy zakradli się do garażu nowo zaprzysiężongo Prezydenta Miasta Słupska –
Roberta Biedronia i na parkujący tam rower, będący jego własnością, zamontowali
siodełko!
Policja jest już na tropie homofobicznych przestępców.
wtorek, 16 grudnia 2014
sobota, 13 grudnia 2014
Romuś, mistrz ciętej riposty
-->
Ponury dotąd, jak nie przymierzając - temat „cudu
tuskowego“, były wicepremier, a obecnie wzięty mecenas Giertych Roman wytrysnął
humorem.
Niby nic specjalnego, bo z każdego czegoś, raz na jakiś
czas może coś trysnąć, ale żeby z Romana G – i to humor!?
Dajmy na to taki pryszcz, czy inny, wiadomy wszystkim
dorosłym organ też tryskają, lecz poprzedza to widoczny okres dojścia do
kulminacji, nierzadko bardzo charakterystyczny i niepowtarzalny oraz
poprzedzajacy to pewien proces twórczy.
A tu taka ciekawostka. Nagle i bezobjawowo.
Otóż, śniady ostatnio Giertych Roman, na nieocenionym
twitterze, tak z potrzeby własnej i ku dokuczeniu opozycji zażartował!
No,..... to się teraz Kaczyński z resztą PiSu nie
pozbiera – pomyślał Roman G.!
(Bo to przecież o nich Wesoły Romek wypalił!)
Romek?
Nie, nie Romek, Roman - mistrz ciętej riposty!
„Oni są tam, gdzie stało ZOMO...“ – tak sobie w swoim geniuszu
wykoncypował!
Tyle, że tam gdzie stało ZOMO już nie ma miejsca!
Nie ma, bo tam już Giertychy
stoją.
Jak wiadomo, a może nie wszystkim to wiadomo, - więc
napiszę, że w latach 1986–1989 tatuś Romana G. – Maciej Giertych był członkiem
Rady Konsultacyjnej przy Przewodniczącym Rady Państwa Polskiej Rzeczypospolitej
Ludowej, Wojciechu Jaruzelskim, która była bojkotowana przez całą opozycję.
Tutuś mistrza ciętej riposty, przestrzegał w niej przed „rozluźnieniem
polskich więzów z ZSRR, a konkretniej ze wschodem i zagrożeniem
zachodnioniemieckim“.
W 1981 poparł wprowadzenie stanu wojennego, tłumacząc, że
jest to jedyny sposób na uniknięcie inwazji radzieckiej. W związku z tym
rozsyłał listy nakłaniające do poparcia decyzji generała Wojciecha
Jaruzelskiego. Poparcie to ponawiał wielokrotnie aż do 1989 roku.
Niby dzieci nie odpowiadają za błędy rodziców, ale jak dotąd
w każdym calu Romanek wspierał tatusia bezkrytycznie!
Pewnie w tej również.
Może nawet mały, dziesięcioletni Romuś siedział, wtedy 13.
grudnia na kolanach wujcia Wojtusia i słuchał bajek o Rycerzach z ZOMO i i
złym smoku Solidarności...
piątek, 5 grudnia 2014
Stalini i jego sposób na wielką kasę
Ja wiadomo sportowy światek w Polsce żyje od kilku dni
karami nałożonymi na Legię Warszawa przez UEFA.
Tak w skrócie mówiąc, kilku baranów w szalikach Legii, w czasie meczu
Lokrene-Legia, siedząc na trybunach za bramką gospodarzy, imitowało dzwięki
wydawane przez małpę, czym chciało obrazić murzyna będącego bramkarzem drużyny
belgijskiej.
Murzyn wcale nie obraził się, nawet onym kibicom pokazywał
ochoczo środkowy palec i w ten to sposób obie strony wyrównały grzechy.
Najwyraźniej jednak UEFA, rozpolitykowana i uzależniona
politykiersko od lewackiej ideologii poprzez swojego herszta Platiniego, doszła
do wniosku, że udawanie małpy wobec osoby mimo wszystko przypominającą ją -
jest zbrodnią.
Kara i to sroga została wymierzona: 100 tys. Euro oraz dwa
mecze w Warszawie bez publiczności tak zawyrokował Platini.
Z karami w piłkarskiej centrali jest tak, że na dobrą
sprawę pierdnąć na boisku nie można, bo grozi to srogimi konsekwencjami,
oczywiście z wyjatkiem sytuacji, gdy się wypierdzi międzynarodówkę. To
sytuacja wyjątkowa.
Kary wymierza grupka ludzi według własnego widzimisię i w
wymiarze przez siebie ustalonym. Przypomina to trochę sądy kapturowe lub sądy
doraźnie z czasów stalinowskich. Również w istocie ideologicznej oraz
metodzie urzeczywistniania realiów totalitarnych UEFA przoduje. Z jednej
strony odtrąbiony całkowity zakaz
polityki na stadionie, a z drugiej politykierskie lewackie akcje w rodzaju
„wykopmy rasizm ze stadionów“.
Na usługach UEFy są nawet lewackie, kolaboranckie -
łobuzerskie organizacje, które jeźdżą na mecze i wtapiają się w tłum, by
donosić o czym kibice mówią między sobą.
Tak, by później Platini miał za co walić kary!
Taki Stalini z niego.
Wymyślone przez piłkarskie władze prawo mówi, że każda
drużyna odpowiada za postępki własnych kibiców, jak w tym przypadku w meczu
wyjazdowym.
Oczywiście za kibiców własnych rozumie się tych, którzy
otrzymali wejściówki od własnego klubu (w ramach limitu biletów na mecz,
przysługującego danej drużynie).
Rozdziałem biletów zajmuje się Klub Kibica w porozumieniu
z władzami klubu.
Dalej organizoway jest transport, itp...itd...
W przypadku kary wymierzonej Legii istnieje pewna niejasność
oraz nieścisłość.
Otóż, osoby siedzące za bramką drużyny Lokeren i udające
małpy, to nie członkowie Klubu Kibica Legii, którzy zorganizowanym transportem
dotarli do Belgii z Warszawy.
Ludzie ci zostali wpuszczeni na stadion przez belgijskich pracowników
klubowych, na własną rękę. Nie byli to członkowie Klubu Kibica ani nie
posiadali biletów rozporowadzanych przez warszawski klub. Prawdopodobnie
wejściówki zakupili w kasach.
Co to oznacza? Nie mniej, ni więcej tylko to, że kara na
klub nałożona została bezpodstawnie, przynajmniej w przypadku zarzutu o małpie
odgłosy.
Nie jest zadaniem warszawskiego klubu udowadnianie kim ci
ludzie byli. Ważne, że klub nie przekazał im biletów i nie był organizatorem
ich przejazdu. Resztą powinna zająć się policja.
Liczyć na logiczne działanie oraz sprawiedliwość w szeregach UEFy nie ma raczej
sensu. To trochę tak, jakby wymagać od Stefana Michnika wiedzy prawniczej i
sprawiedliwego wyroku. Nonsens.
Prawdopodobnie zarzuty wobec Lewgii oparte są na
monitoringu, na którym widać „przestępców“ z szalikami Legii na szyi. To
podstawa ukarania.
Tak sobie kombinuję, że dobrze byłoby ludzi takich jak
Platini pozbyć się z szeregów organizacji, która pod ich przewodnictwem
dyfuje w kierunku lewacko-stalinowskiej orientacji.
Najlepiej zrobić to ich własną bronią.
Wystarczy, że grupa młodzieży z szalikami „Michel
Platini Fan Club“ zrobi zadymę na stadionie.
Trzy takie wybryki i Platini nie powinien, według panujących
zwyczajów prawnych UEFA, dalej kierować europejską piłką.
To oczywiście dowcip, bo w stalinowskim świecie czerwonej
europejskiej piłki, nie wszystkich traktuje się tak samo. Rzecz jasna,
stworzone przez durniów, idiotyczne prawo ośmieszające ich samych, nie może być
wykorzystane przeciw nim.
Śmiech, śmiechem, ale panujące w UEFA restrykcyjne prawo
dotyczące stadionowych burd, nie precyzujące kwestii podstawowych w sprawach
identyfikacji (kto jest kibicem klubu a kto nie) oraz winy indywidualnej tworząc
kryminogenny precedens.
Znając zachłanność UEFowskich notabli i pazerność na
pieniądze, prawo takie może być znakomitym sposobem na wyłudzenia wielkich sumy
od niepokornych klubów.
Wystarczy tylko ubrać grupę młodych ludzi w szaliki
wytypowanej ofiary i wysłać ich na mecz, by zrobili rozrubę. Monitoring nie
skłamie.
Podstawa według dziurawego uefowskiego prawa jest!
Chyba, że pan Platini w ramach „wdzięczności za zrozumienie
problemu“ otrzyma jakiegoś „picassa“, jak to ponoć miało miejsce w czasie
przyznawania organizacji MŚ 2018. Ale cóż, na taki gift to tylko Putina stać jest.
środa, 3 grudnia 2014
Pedofilska Dania i lokalni sympatycy pedofilii
Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla „Wprost“
stwierdził m.in.: „Zdajemy sobie sprawę,
że prędko drugiej Danii nie zrobimy. Nie mówię o sprawach
obyczajowych. (...) Tam się w gruncie rzeczy legalizuje pedofilię (...)“
Nazwanie po imieniu panującego w
ojczyźnie Hamleta stanu faktycznego prawnej legalizacji dopuszcjącej stosunki
płciowe dzieci, które ukończyły 12 rok życia wywołało dziwne poruszenie w
„ynteligenckich“ i postępowych kręgach.
Rzecz jasna rodzima, nowoczesna i
postępowa gawiedź wychowana na „Gazecie Wyborczej“ i innych Lis-Ojenikowych
mediach odsądziła już od czci i wiary Kaczyńskiego, przekonując, że on znów coś
plecie.....
Ta sama głupkowata gawiedź, która
opowiada farmazony o zbiorowej pedofilii w kościele i oburza się na
wykorzystywanie małoletnich dzieci przez „zbrodniczych klechów“, nie ma nic
przeciw współżyciu takich dzieci poza granicami kraju w całym majestacie prawa.
Otóż duńskie prawo dopuszcza (...)
współżycie płciowe dzieci w wieku 12-15 lat; zaś od 15 roku życia nastolatki
mają prawo do uprawiania stosunków z dorosłymi...(...)
Jak podaje dziennik Julland-Posten
(...) w roku 2003 lekarze ogólni przepisali środki antykoncepcyjne czterem
tysiącom dziewczynek w wieku 10-14 lat (...)
Widać z tego, iż niestety, istnieje
w Danii przyzwolenie na odstępstwo od dolnej granicy wieku dopuszczającego
współżycie małoletnich.
Czym więc jest stosunek
z dwunastoletnią czy też dziesięcioletnią dziewczynką?
Najwyraźniej przejawem nowoczesności i postępu
europejskiego!
„Bzykanie się“ chłopaka
pietnastoletniego z dziesięcioletnią dziewczynką, to nic takiego! To norma
europejska!
Z prawa milczenia w kłopotliwej
sytuacji, po słowach Kaczynskiego nie skorzystał także ambasador Królestwa
Danii, Pan Steen Hommel, który oburzył się niezmiernie i we Wprost opublikował
list do Prezesa PiS.
„- Bardzo chciałbym się dowiedzieć, na
jakiej podstawie formułuje pan ten obciążający zarzut. Mam nadzieję, że jak
najszybciej otrzymam wyjaśnienie w tej sprawie. Jeżeli nastąpił błąd w cytacie
lub nie został pan zrozumiany przez dziennikarza, byłbym wdzięczny za
wyjaśnienie lub sprostowanie na łamach tygodnika "Wprost". Jeżeli
byłby pan zainteresowany jakimikolwiek informacjami na temat Danii, proszę się
nie wahać i skontaktować z naszą ambasadą w Warszawie (...) –
pisze Duńczyk.
Najwyraźniej osoba ambasadora nie
posiada nawet elementarnej wiedzy na temat aktów prawnych obowiązujących w
swoim kraju, bądź traktuje zalegalizowaną pedofilię (podobnie jak rodzimi
„nasi“ idioci) za coś normalnego.
Nie ma takiej siły, która porafiłaby
CZŁOWIEKOWI NORMALNEMU udowodnić, że stosunki płciowe 10-12 latków z dajmy
na to 15 latkami, to coś NORMALNEGO! To jest PEDOFILIA pełną gębą!
Według wykładni dotyczącej powyższego
terminu, pedofilia, to: „rodzaj parafilii: stan, w którym jedynym
lub preferowanym sposobem osiągania satysfakcji seksualnej jest kontakt z
dziećmi w okresie przedpokwitaniowym lub wczesnej fazie pokwitania(...)“,
a pedofil to: „osoba zaburzona, dorosła, a przynajmniej „powyżej wieku dziecięcego“
(czyli powyżej 14 roku życia – dop. Y) (...)
Krajowym entuzjastom europejskiej
nowoczesności (duńskiej nowoczesności) nie życzę, by ich dzieci
z podstawówki „gziły“ sie w majestacie prawa z wąsatymi podrostkami
z liceów, mimo że zapewne dla nich to nic złego, skoro są tak postępowi.
Skoro już temat zalegalizowanej
pedofilii w sąsiednim kraju UE został przywołany na łamy prasy, pozostaje tylko
czekać, aż i u nas powstanie coś na wzór holenderskiej partii Dobroczynność, Wolność i Różnorodność
(NVD) – czyli ugrupowania o otwartej orientacji pedofilskiej.
Już nawet mam swoich kandydatów na
liderów! To przodujący europejczycy.
Etykiety:
Dania,
dzieci,
gwałty na nieletnich,
pederastia,
pedofilia,
sex
niedziela, 30 listopada 2014
101,8%!
Nie ważne kto i jak głosuje. Ważne kto liczy głosy.
Wprawdzie oficjalnych wyników jeszcze nie mamy, lecz już na
wszelki wypadek odtrąbiono sukces „platformy“. W ten to sposób media naprawiły
swój błąd sprzed dwóch tygodni, kiedy to już pięć minut po zakmnięciu lokali
wyborczych ogłosiły prawie pięcioprocentową przewagę PiS nad PO, a później aby
to odkręcić, trzeba było wyczyniać cyrk z liczeniem głosów i dopisywać
PSLowi. Teraz już jest wszytsko O.K.
Kalkulatorzy i moderatorzy wyborczy nawet jeżeli mają
problemy z dodawaniem, to działają szybko i w dobrej wierze. Dlatego
wybaczamy im drobne uchybienia, jak choćby taki drobiazg, jak ponizej.
Najwyraźniej w Gdański miało miejsce wyjatkowe zangażowanie
obywatelskie, gdyż ogólnie w drugiej turze, na kandydatów oddano aż 101,8%
głosów!
Maładcy!
wtorek, 18 listopada 2014
Towarzysz Ejdelsztein
Mówią, że od czasów caratu, aż do dziś, to
właściwie u ruskich nic się prawie nie zmieniło. A dla zwykłego, szarego
obywatela, to już z pewnością nic.
Cały ten proces zmiany ustroju
z feudalnego na komunistyczny i powrotnie na (komunistyczno)feudalny
z pewnością pozostałby całkowicie niezauważony, gdyby nie Gorbaczow, który
doprowadził społeczeństwo do stanu trzeźwości.
Wybryk ten spowodował, iż naród przetrzeźwiał
i zauważył, że nie ma już cara! Doprowadziło to do pewnych nieporozumień i zamieszania
w kraju, nie notowanego od sławetnego – 1917 roku.
Wtedy to (w ciągu kilku lat pozornej
demokracji) wielu rosjanom pozwolono nawet uderzyć pięścią w stół. Ale własny i
to tylko raz.
Właśnie wtedy pozwolono też zaistnieć różnego
rodzaju egzotycznym „wybrykom natury“ takim jak Władimir
Wolfowicz Żyrinowski.
Urodzony 25 kwietnia 1946 rou w
Ałma-Acie (Kazachstan) jako Władimir Wolfowicz Ejdelsztejn. Ojciec jego - Wolf Isaakowicz Eidelstein, był polskim
Żydem, a matka, Aleksandra
Makarowna Pawłowa - rosjanką.
Dziadek jego, ze strony ojca Isaak Ejdelsztein
był bogatym przemysłowcem z Kostopola (Województwo Wołyńskie). Posiadał
największą fabrykę drewna w regionie i był
przewodniczącym Wspólnoty Żydowskiej.
Po
rozpoczęciu działań wojennych i wejściu Armii Sowieckiej na Ukrainę, rodzina Ejdelszteinów
zesłana została do Kazachstanu. Mniej szczęścia miało czterech innych członków
rodziny, którzy pozostali w Kostopolu i po wejściu hitlerowców wysłani zostali
do obozu koncentracyjnego, gdzie zginęli.
Prawdopodobnie
w latach 1943-44, w Ałma-Acie zmarł senior rodu Ejdelsteinów. Już po śmierci
ojca - Wolf Isaakowicz poślubił rosjankę
Aleksandrę Makarowną Pawłową a w 1946 roku urodził się ich syn Władimir
Wolfowicz. Niedługo po urodzeniu syna
rodzina zmieniła nazwisko na Żyrinowski.
Sielanka rodzinna nie trwała długo.
Tatuś Władimira szybko pojął, że życie z gojami nie przystoi przwdziwemu
Żydowi i jeszcze w 1946 roku rozwiódł się żona, pozostawiając ją z niemowlęciem
na ręku.
Więcej już nigdy syna nie widział.
W 1949 roku Wolf
Isaakowicz Eidelsztein/Żyrinowski wraz z nową żoną Bellą oraz bratem
wyemigrował do Izraela, gdzie aż do śmierci pracował jako agronom w Tel-Awiwie.
Zginał w 1983 roku w
wypadku autobusowym.
W lipcu 1964 roku Władimir Wolfowicz wraz z matką przeniósł sie z Ałma-Aty do
Moskwy, gdzie rozpoczął naukę w Instytucie
Studiów Azji i
Afryki na Uniwersytecie
Moskiewskim (MSU), którą ukończył
w 1969 roku. Wtedy to zapisał się do Komunistycznej Partii
Związku Sowieckiego.
Po ukończeniu studiów, odbył służbę wojskową w
Tbilisi.
Zdobywszy
dyplom uczelni wyższej przeszedł przez łańcuch stanowisk partyjno – państwowych
i związkowych.
I tak,
aż do kapitulacji sowietu. Okres trzeźwości epoki Gorbaczowa pozwlił mu
zaistnieć w życiu politycznym i wyrobić sobie markę awanturnika i łobuza
politycznego, co niezmiernie spodobało się wielu chwilowo trzeźwym opojom z
sojuza.
Żyrinowski
wyrobił sobie markę łobuza, ale łobuza z zasadą. Owa zasada, aż do dziś brzmi:
„Nie stawiaj się silniejszemu”. Dzięki temu Żyrinowski-Ejdelsztein plecie głupoty i dyrdymały o wszystkich,
wielbiąc jedynie Władimira Putina i jego hołotę.
W
nagrodę Putin pozwala mu pełnić rolę nadwornego durnia i pajaca.
Tak faktycznie, polityczne orientacje
Żyrinowskiego i Putina różnią się zasadniczo. Wprawdzie Putin deklaruje chęć
odbudowy wielkiej rosji, ale na kształt związku sowieckiego z jego
bohaterami na sztandarach.
Żyrinowski również posiada wizję wielkiej
rosji, ale pod zółto-czarno-białą imperialną flagą cesarską.
Właśnie z taka banderą paraduje
Żyrinowski na wiecach. Często tym barwom towarzyszą tam czerwone flagi
z białym kołem i wpisaną w nią swastyką.
A to, jako braterstwo międzynarodowe.
Być może biedny psychopata nie zdaje sobie sprawy z tego, że
w czasach gdy zarówno cesarska jak i hitlerowska flaga powiewały oficjalnie, on
nie miałby najmniejszej szansy gdziekolwiek paradować.
Chyba, że wprost z placu apelowego w Auschwitz do komory gazowej, bądź
nocami po bezdrożach podmoskiewskich po regularnym kozackim pogromie żydowskim.
Dziś Żyrinowski znów publicznie dzielił
tereny Ukraińskie między Polską a rosję, straszył III Wojną Światową.
Niestety, nie pierwszy to przypadek gdy
bolszewicki jewrej dyktuje rosjanom model działania. Przed nim byli już: Lenin,
Trocki, Jagoda, Kamieniew, Swierdłow ....
A wszystko to przez abstynencję Gorbaczowa.
Etykiety:
bolszewia,
Putin,
Rosja,
Władimir Wolfowicz Ejdelsztejn,
Władimir Wolfowicz Żyrinowski,
ZSRS,
żyd,
Żydokomuna.
czwartek, 13 listopada 2014
Roman Giertych o winie Kaczyńskiego, w dniu Święta Indonezji
Mecenas Giertych z okazji Święta Indonezji zawitał w studiu TV w Dżakarcie. A wszystkiemu winien Kaczyński...
piątek, 7 listopada 2014
Pałuj Stefan, pałuj...
Wydarzenie dnia, jakim było opublikowanie przez Fakt filmu
z pobicia posła Wiplera, odbiło się szerokim echem w komentarzach
internetowych.
Przeważały głosy oburzenia, bo ludzie na ogół zawsze biorą
stronę tych katowanych przez aparat władzy. Ot, ofiary bezprawia budzą
sympatię.
Ale niestety zawsze znajdą się jakieś zdegenerowane
indywidua, które idą pod prąd.
Pierwszym okazł się już z samego rana „świerzb waltera“
czyli Jarosław Kuźniar pisząc o „Wiplerze otulającym się w bulwarówki...“
Nie trzeba było też długo czekać na skowyt innego degenerata
dyżurnego.
Stefan Niesiołowski zaproponował, że za pałowanie Wiplera
policja powinna dostać nagrodę, bo „(...)Zakuła
w kajdanki awanturnika, zaprowadziła na izbę wytrzeźwień. (...) O
czwartej rano prawdopodobnie pijany leżał pod nocnym klubem, czy spał -
awanturował się z policją(...). Ja sobie nie przypominam, żeby poseł
Mazowiecki leżał o czwartej rano pod nocnym klubem, ani poseł Geremek, ani
poseł Chrzanowski machał nogami, szarpał się z policją“
- stwierdził Niesiołowski.
Co można napisać po zaponaniu się
z powyższymi głupotami?
Może to, co już zostało
wielokrotnie napisane, że niektórych parlamentarzystów powinno się zaraz po
zaprzysiężniu przebadać psychiatrycznie.
Może to, że Niesiołowski powinien
zmienić leki, bądź ich dawki zwiększyć.
A może to, że wielką szkodą jest,
iż „muchołap“ nie dostał jeszcze nigdy porządnego łomotu! Bo kiedy i od kogo?
W zamieszchłych czasach
działalności w „Ruchu“, milicja nie miała potrzeby pałować Niesiołowskiego, bo
sam z siebie kapował (ze strachu?) już na pierwszym przesłuchaniu całe opozycyjne
koleżeństwo.
Dziś dziadygę nie warto pałować,
bo się rozsypie...
Co innego Kuźniar – ten jeszcze
na płaowanie ma szanse, czego mu
serdecznie życzę.
Pomijając stosunek obu
inteligentnych inaczej do Wiplera oraz ich interpretację zadań policji
państwowej, myślę że warto jeszcze dodać kilka słów komentarza na temat przedstawionych
w wypowiedzi Niesiołowskiego „kryształowych autorytetów“.
Jetem przekonany, iż o niebo
lepiej jest nawet upić się w sztok raz w życiu, naubliżać policji, wdać sie
z nimi w bójkę, - niż podpisywać listy z poparciem wyroku śmierci dla
kapłana - patrioty czy należeć dwadzieścia pięć lat do komunistycznej partii, a
tam pełniąc funkcję sekretarza POP wyrzucać „nieprawomyślnych“ (według
komunistów) ludzi z uczelni.
To już z pewnością lepiej o
czwartej rano leżeć pod nocnym klubem i spać... niż być świnią i komunistycznym
popychlem.
A na marginesie, to Wipler nie
leżał pod klubem i nie spał – widać to na filmie. Kolejny raz Niesiołowski
widział coś, co nie miało miejsca.
Omamy, złe leki, trawa, krótka
ścieżka białego proszku, złe okulary...?
Etykiety:
donosiciele,
Kapuś,
komunizm,
Kuźniar,
mendy,
Niesiołowski,
Wipler
środa, 5 listopada 2014
Dzień Powrotu do Ciemnoty Narodowej
-->
Potomkowie turańskich osadników, czyli rosyjska masa od
Putina dziś świętuje. Świętuje Dzień Jedności Narodowej, nowy państwowy jubel,
który zastapić ma rocznicę rewolucji październikowej jako najważniejszą celebrę
w roku.
Putinowcy wymyślili sobie, że właśnie to 4. Listopada czyli
dzień „wypędzenie Polaków z Kremla w 1612 roku“ będzie teraz
najważniejszym dniem w roku, co ma ich podnieść na duchu a nam, Polakom
dokuczyć.
Istotnie, w dziejach mongołopochodnej nacji moskiewskiej
mało jest momentów spektakularnych triumfów, jak owe „wypędzenie Polaków
z Kremla w 1612 roku“. Większość wywołanych wojen, dzicz tauryńska
sromotnie przeżynała, chyba że poddawała się dowództwu obcych,
iteligentniejszych od nich.
Samo pozbycie się Polaków z Kremla, jako propagandowy
pijar trafiło do bezmózgowej masy chłopskiej oraz niewiele mądrzejszej
bojarskiej sitwy jako sukces i oznaka siły Wielkiej Rusi!
Czy tak było istotnie?
Raczej nie. Pożarski i Minin (plebejsko-bojarscy bohaterowie
wydarzenia) przepędzając garstkę Polskiej załogi Kremla, pozbyli się zaledwie
symbolu panowania nad rosją.
W rzeczywistości Rzeczpospolita na sporze z rosją
zyskała Ziemię Czernihowską, Ziemię Siewierską i Ziemię Smoleńską. Istotnym był
wiernopoddańczo-upokażający hołd złożony przez cara moskiewskiego Wasyla IV Szujskiego
(wraz z jego dworem i patriarchą Filaretem) polskiemu królowi Zygmuntowi
III. A już bezcennym był zwłaszcza widok prowadzonego pieszo i na sznurze
rosyjskiego monarchy przez Warszawę.
Co zatem zyskała rosja, a co straciła 4. Listopada 1612
roku?
Zyskała jedynie pozorną wolność. Wolność od Polskiego Pana,
którego zastąpił pochodzenia turańsko-skandynawskiego bezmózgi bojar.
Straciła możliwość ucywilizowania się, wejścia do świata narodów
inteligentnych, wykształconych. Cofnęła
się w (i tak już) śladowym rozwoju.
Czy zatem warto świętować
jubileusz zwrotu ku ciemnocie?
Jak widać, aż do dziś magicznego progu cywilizacyjnego rosyjskie
społeczeństwo nie było w stanie przekroczyć.
Etykiety:
azjaci,
dzicz rosyjska,
Dzień Jedności Narodowej,
Minin,
mongoły,
Pożarski,
Putin,
Rosjanie
sobota, 1 listopada 2014
Panslawizm a ruskie urojenia
Jak wiemy panslawizm wymyślili Czesi. Jeszcze na poczatku
XIX wieku niejaki František Palacký, spożywszy więcej niż
zwykle jelinkowej zapalanki wpadł na pomysł by wsyscy słowianie zjednoczyli się
przeciw germańskiemu zalewowi słowiańskich społeczności.
Zorganizował przeto Palacký w 1848 roku
w Pradze, Wielki Kongres Panslawistyczny i był z niego bardzo dumny.
Dobrego humoru nie popsuł mu nawet fakt, że na owy kongres przybyli głównie
Czesi, co nie nadało zlotowi międzynardowego wymiaru.
Czesi są narodem małym ale praktycznym
i bardzo rodzinnym.
Dlatego też ze swoją ideą kisili się we
własnym sosie jeszcze na dwóch zjazdach, po czym, gdy podłączyły się do owej
idei panslawistycznej inne narody, to całość szlag trafił.
Stało się tak, gdyż założono błędnie, iż to rosjanie bedą stać na
czele, a jedyną słuszną religią będzie prawosławie i to moskiewskie.
Dlatego też Czesi wymyślili sobie
Neoslawizm by mieć w nosie ruskich!
Wprawdzie nowa idea zakładała bratanie
się z rosjanami, ale teoretycznie na partnerskich warunkach i bez ruskiej
dominacji.
Owa idea równeż nie przetrwała próbu
czasu.
Osobnym rozdziałem w historii
panslawizmu czy też neoslawizmu, jest jego stosunek do Polaków oraz stosunek samych
Polaków do niego.
Ruchy te nigdy nie miały w Polsce popracia i nigdy nie były
traktowane poważnie.
Wprawdzie w 1908 roku Roman Dmowski uczestniczył w kongresie
neoslawiańskim w Pradze, ale tylko po to by pokazać światu problem Polaków pod
zaborami.
Później odbyły się jeszcze dwa kongresy (Petersburg - 1909,
Sofia - 1910), które znów pokazały, że nie ma równości wśród „słowian“ a
rosjanie traktują przedniotowo m.in. Polaków. Co ważne, w kongresie w Sofii
Polacy już nie uczestniczyli.
Agonia idei nastąpiła w 1910 roku a ruscy z muchami w nosie
wymyslili sobie tzw. rosyjski neoslawizm.
Samo już powstanie takiego mononacjonalistycznego tworu jest
przykładem na wielkie oszustwo, które w dzisiejszej Europie się (niestety) odradza.
Mianowicie,
działający w połowie XIX wieku, wybitny polski etnograf Franciszek Henryk Duchiński, dowiódł, iż rosjanie
wcale nie należą do grupy Słowian!
Ze Słowianami
nie mają nic wspólnego, gdyż należą do grupy o pochodzeniu turańskim
–mongolskim.
Skąd więc
rosyjski noeoslawizm?!
Z urojeń!
Nie pierwsza
to próba rosyjskiego oszustwa.
Jak pisał
Duchiński: „prawdziwymi Słowianami są
jedynie Polacy i Rusini, Rosjanie zaś nie są nawet ludem aryjskim...“ a
„..kolebką Słowiańszczyzny są tereny
pomiędzy Wisłą a Dnieprem...“
Pewnie dla
gromadki dzisiejszych usłużnych idiotów proruskich, będzie to szokiem, że
bratają sie z dziczą stepową a nie z prawdziwymi Słowianami.
Ale może ich
pochodzenie też nie jest pewne...
W każdym
razie dzwnie to wygląda... coś jakby hitlerowskie Niemcy w germańskiej
ideologii próbowały udowodnić braterkę krwi ze słowackimi cyganami...
Fizjonomicznym
przykładem prawdziwego, wzorcowego „słowianina z rosji“ niech będzie Władimir Putin.
Temu, który
dopatrzy się w jego twarzy rysów słowiańskich – laur z saksaułu. Prosto z Gobi
– skąd właśnie przybyli do rosji „słowianie“!
Etykiety:
azja,
kałmuki,
mongolia,
neopanslawizm,
noworosja.,
oszustwo,
panslawizm,
pochodzenie turańskie,
Rosja,
Ruscy
środa, 29 października 2014
Jaka kara dla rosyjskich futbolowych władz?
Legia Warszawa, po donosie organizacji FARE (Football
Against Rascism), politykierskiej i lewackiej bandy półidiotów, będzie
odpowiadała za wywieszenie na stadionie w Kijowie biało-czerwonej flagi
z przedwojennymi herbami Lwowa oraz Wilna. Wszystko miało miejsce w czasie
meczu z Metalistem Charków w ramach rozgrywek Ligi Europejskiej.
Według FARE wywieszenie takich symboli stanowi jaskrawy przejaw „reprezentowania
rewizjonistycznych żądań polskich radykalnych nacjonalistów”.
Prawda, że takie coś wymyśleć może
tylko kretyn i lewacki dewiant?
Niestety u skorumpowanych leśnych
dziadków z FIFA i UEFA, - FARE ma wolną rękę w sprawach dotyczących
interpretacji tego co owe matołki na stadionie zobaczą.
Niestety, podobnie jak seksualnym
zboczeńcom, FARE też wszystko się z jednym kojarzy, a na dodatek, jeżeli
chodzi o fabrykowanie zarzutów, to przy nich bojówki SA i Gestapo razem
wzięci, byli niczym niebiański kolektyw przy stadzie Trynkiewiczów .
Tak oto, teraz włodarze Legii będą się mocno tłumaczyli
z flagi i opowiadali w Bazylei historię polskiej piłki nożnej ze
szczegółami.
I tak pewnie bez jakiejś kary się nie obędzie, bo zarówno
FARE jak i działacze UEFy prezentują podobny poziom intelektualno-totalitarny.
Gdyby jeszcze tylko wszyscy byli przez
UEFA równo traktowani.
Dziś TVP pokazała, krótki materiał,
dotyczący wizyty Seppa Blattera w Moskwie. Wszystko przy okazji wizytacji
obiektów, przygotowywanych na MŚ 2018.
Mniejsza o to, że piernik ściskał się
z łobuzem i kadzili sobie nawzajem.
Dużo ciekawsza była sceneria w jakiej
to się odbywało.
Otóż
w tle widniała plansza z konturem Europy, na którym liniami zaznaczono
granice Rosji. Jak łatwo było zauwazyć, na planszy Krym znajdował się w
granicach Federacji Rosyjskiej!
Póki
co, aneksji Krymu nie uznała przytłaczająca większość państw świata a lokalne
władze piłkarskie Krymu (klubowe i okręgowe) należą nadal do struktur Federacji
Piłkarskiej Ukrainy (i należeć będą doputy, dopóki Ukraina nie zgodzi się sama przekazać ich Rosji).
Gdzie bylo zatem FARE, gdy putinnicy
„(...) reprezentowali rewizjonistyczne żądania rosyjskich radykalnych
nacjonalistów“?!
--------------------------
P.S. Niestety nie udało mi się dziś
znaleźć capsów z tej konferencji, ale nie jest to chyba wielkim problemem,
gdyż za dzien-dwa film z TVP będzie zapewne dostępny w sieci.
Etykiety:
Blatter,
FARE,
hitlerowcy z FARE,
Krym,
Mundial 2018,
naziści,
Rosja,
totalitaryzm,
Ukraina
środa, 22 października 2014
Taczerowa z ZOZu
Złośliwi mawiają, że geniusz Tuska ujawnił
się w tym, że z podrzędnego konowała z Samodzielnego
Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Chlewiskach, który nie był w stanie
zostać nawet kierownikiem przychodni – zrobił kierownika rządu.
Coś w tym jest i każdy rozsądny
człowiek przyzna, że to wyczyn nie lada – godny kanclerskiego łba i
cudotwórczej iskry. Tak wykrzesać coś z niczego...
Wszyscy tak pomyśleli, z wyjątkiem
owego konowała, który(a) święcie przekonany(a) jest, że to w dowód własnej
wielkości – docenionej wreszcie.
Tak czy inaczej, Ewa Bożena Kopacz
z domu Lis została przez Tuska namaszczona i mianowana premierem.
Od tej pory, jakby coś w babę wstąpiło.
Jakby cały saturator z sodową wodą
osuszyła.
Ona naprawdę uwierzyła, że jest kimś!
Na „dzień dobry“ swojemu dobroczyńcy Tuskowi
oświadczyła : „nie gniewaj się Donald, ale to teraz mój rząd..“ czym
rozsmieszyła salę sejmową.
Nie śmiała się tylko ona.
Sawickiemu, który widział w rolnikach
frajerów zapowiedziała urządzić burę, a Sikorskiego obiecała skrzyczeć! Za
paplaninę o rozbiorze Ukrainy.
Ot, uroiło jej się, że jest taką lokalną
peowską Margaret Teatcher, toteż szpanuje.
Póki co, ten szpan łykają tylko nieliczni partyjni
jajogłowi oraz garstka lemingów skupionych wokół jedynej, przewodniej siły, bo
tak naprawdę, to zarówno Sawickiemu jak i Sikorskiemu konowałka jedynie
„skoczyć może“... a i to tylko za ich łaskawym przyzwoleniem.
A niech śni dalej o własnej wielkosci i
światowych salonach. O rautach, pałacach i balach.
Śmiechu przy tym nie mało będzie, co udowodniła
niedawna wizyta u Angeli Merkel. Jak się okazało, trasa do pokonania
przewidziana w protokole powitania delegacji, była o wiele bardziej skomplikowana
niż trasa od drzwi do gabinetu lekarskiego w Samodzielnym
Publicznym Zakładzie Opieki Zdrowotnej w Chlewiskach...
Śmiech to zdrowie a za rok już nikt
konowałki nie będzie pamiętał...
W końcu, to nie pierwsza ofiara
wsadzona przez Tuska na minę.
poniedziałek, 20 października 2014
Sowiecka Prawda numer 2.
Zachęcamy do lektury drugiego numeru "Sowieckiej Prawdy"
Teraz: cała prawda, tylko prawda i sowiecka prawda - putinowska prawda!
Teraz: cała prawda, tylko prawda i sowiecka prawda - putinowska prawda!
Etykiety:
alkoholizm,
Donieck,
głupota,
komunizm,
Putin,
Rosja,
Rosjanie,
Sowicka Prwda,
sowieci
środa, 15 października 2014
Cudze ganicie, swego nie znacie... towarzyszu Putin!
Strażnik pokoju i demokracji światowej Putin Władimir Władimirowicz wyraził
oburzenie z powodu: "praktycznie
oficjalnego urządzania na Ukrainie święta OUN-UPA - nacjonalistycznej profaszystowskiej organizacji".
A to się porobiło – to teraz bolszewicy znów
nie lubią faszystów.
No, może to i dobrze, że odnowiona Rosja,
nadzieja świata na normalność, chyba jako jedyna oficjalnie występuje w
awangardzie antyfaszyzmu wszechglobalnego i potępia go.
Prestrzega też innych.
A tu na Ukrainie, - 14. Października chcą uznać za święto państwowe – „Dzień Bojownika o
Wolność Kraju“.
Władimir Władimirowicz najwidoczniej samogonu
popróbował niemnożko, bo zapomniał, że u niego w Neosojuzie sa też podobne
święta i też gloryfikujące zbrodniarzy. Ba, nawet większych niż UPA
z hitlerowcami razem do kupy, bo winnymi zbrodni na blisko 100.000.000
ludzi.
Ot, choćby 23
lutego
- Dzień Armii Rosyjskiej (dawniej Dzień Powstania
Armii Radzieckiej). Ustanowiony ku czci powstałej 23.II.1946 roku Armii
Sowieckiej, przekształconej z Armii Czerwonej – wielomilionowej hałstry zajmującej się rozbojami, gwałtami, złodziejstwem
i zbrodniami na terenie Europy i nie tylko, oczywiście w imię
internacjonalistycznego komunizmu.
Ponadto, ważnym świętem w Rosji jest
przypadająca 7. Listopada i obchodzona hucznie – Rocznica Wielkiej Rewolucji Październikowej
– bandyckiego zamachu, dokonanego przez
pijanych bolszewickich bandziorów skupionych wokoło niejakiego Uljanowa –
syfilityka i komunisty. Jak wszyscy zapewne wiedzą owa rewolta dała początek wielkiego ludobójstwa, dokonanego na terenie
wielu kontynentów.
Cóż, może to zazdrość przez Putina przemawia,
że dawne bolszewickie święta oraz bożków komunistycznych Ukraińcy wyrzucili ze
swojego kalendarza i próbują je własnymi zastąpić?
Może też zazdrości Putin tak prężnych
organizacji jakimi są Prawy Sektor
oraz Swoboda –faszystowskich,
odnoszących się politycznie i ideologicznie do UPA czy Galizien SS.
A może nie? Przecież sam ma w panstwie nie
gorsze partie, o tradycjach również zbrodniczych i ludobójczych, bo komunistyczno-bolszewickich.
Choćby:
Partia Narodowo-Bolszewicka
Lider:
Eduard Limonow, właśc. Eduard Wieniaminowicz Sawienko. Syn oficera NKWD.
Wiosną 1974 otrzymał pozwolenie na wyjazd z ZSRR. Szpiegował i donosił pod
przykrywką opozycjonisty. Niby w opozycji do Putina, ale opozycji
koncesjonowanej.
Komunistyczna Partia Federacji Rosyjskiej
Lider: Giennadij
Andriejewicz Ziuganow, polityk komunistyczny.
Dąży do połączenia ideologii komunistycznej z
rosyjskim nacjonalizmem.
Liberalno-Demokratyczna Partia Rosji
Partia nacjonalistyczna i populistyczna,
quasi bolszewicko-nazistowska.
Lider: Władimir
Wolfowicz Żyrinowski, urodzony w Ałma-Acie jako Władimir Wolfowicz Ejdelsztejn.
Rosyjski Żyd, były komunista. Najbardziej
lojalny poplecznik Putina.
Czy w końcu:
Jedna Rosja
Własność Putna
- komunisty, oficera KGB.
Powstała z połączenia partii:
- Jedność - (lider: Siergiej Kużugietowicz Szojgu, tuwińczyk - azjata, generał armii,
Minister Obrony Federacji Rosyjskiej. Od 1988 działał w aparacie Komunistycznej
Partii Związku Radzieckiego)
- Ojczyzna - (lider: Jurij Michajłowicz Łużkow, w latach
1992-2010 z nadania komunistów mer Moskwy, głosi ksenofobiczne hasła zwłaszcza w
stosunku do ludzi z Kaukazu. Komunista odznaczony Orderem Lenina.
- Cała Rosja - (lider: Mintimer
Szaripowicz Szajmijew, tatarski polityk i inżynier z Powołża, premier
Tatarskiej Autonomicznej SRR w latach 1985-1989, I sekretarz tatarskiego
komitetu obwodowego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego.
Jedną z ważniejszych postaci w partii jest
jeszcze: Władisław Juriewicz Surkow
(syn Rosjanki Czeczena) - socjotechnik o poglądach
nacjonalistyczno-komunistycznych.
---------------------------------------
I tu na koniec jeszcze ważna informacja,
ciekawa dla wszelkiej maści
panslawistycznej masy od Piskorskiego, Rękasa i innych dbałych o czystość
słowiańskiej rasy – mianowicie fakt, że "Jedna
Rosja" współdziała (w ramach spisanego porozumienia) z Izraelską partią Kadima, założoną przez
jednego z największych ludobójców w Izraelu Ariela Szarona.
Kadima jest partią łączącą ideologię: centryzm, liberalizm oraz syjonizm. Należy też do Światowej Organizacji
Syjonistycznej.
To dobrze wróży na przyszłość naszym
nacjonalistom, wspierającym Putina.
Po osignięciu zamierzonego celu, czyli doprowadzeniu do jedności
rasy, „Prawdziwi Słowianie“ znajdą się wreszcie w jednym tworze państwowym
z Tuwami, Tatarami, Czeczeńcami, Żydami rosyjskimi – wspieranymi przez
finansowanych z USA syjonistów od Szarona.
Życzę powodzenia!
Subskrybuj:
Posty (Atom)