sobota, 24 maja 2008

„Apel kanapowy”

*Y A R R O K * Y A R R O K * Y A R R O K * Y A R R O K *
Grupa „najwybitniejszych autorytetów” PRL wystąpiła z orężem w obronie Lecha Wałęsy. Moralnie wspierani przez niedobitki „uwolskie”, niczym ostatni obrońcy berlińskiej kwatery głównej w 1945 roku, przeszli do ostatecznego, rozpaczliwego kontrataku.
Wystosowali list - apel w obronie byłego Pana Prezydenta, ponoć oczernianego w powstającej książce historyków Instytutu Pamięci Narodowej Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka.
Z podpisów złożonych pod apelem wynika, że społeczna grupa wielbicieli Pana Wałęsy od lat zachowuje liczebny i gatunkowy constans. Kadrowi halabardnicy i przyboczni – Pinior, Skarga, Wajda, Zachwatowicz, zagrożone kolejną kompromitacją środowiska „uwolsko-pezetpeerowskie” kanapowe niedobitki – Bujak, Celiński, Geremek, Kozłowski, Kułakowski, Mazowiecki, Michnik, Modzelewski, Onyszkiewicz i Wujec oraz dyżurny semita PRL Edelman (dla którego wszyscy myślący inaczej to faszyści) i kochająca podpisywać wszelkie petycja (już od czasów epoki wielbionego niegdyś przez nią stalinizmu) Wisława Szymborska.

Nie bez powodów porównałem desperacki krok garstki najbardziej wiernych „wiarusów” pierwszego elektryka III RP, do nielicznej grupki obrońców kwatery ostatniego fuehrera III Rzeszy. Podobnie jak ci sprzed sześćdziesięciu kilku lat dzisiejsi „wojownicy” bronią przegranej sprawy i wykreowanego mitu. Czujący usuwający się grunt pod nogami, zdolni są posunąć się nawet do działań absurdalnych i mówiąc wprost – głupich! Właśnie takimi nazwać można, bez cienia wątpliwości protest przeciw książce, której jeszcze na rynku nie ma i nikt jej treści nie zna! Cała akcja obrazuje jako żywo, stosunek „kanapowych i kapciowych” Lecha Wałęsy do rzeczywistości. Wiadomo, że większość z sygnatariuszy listy, toczy się wraz z Lechem Wałęsą, na jednym wózku w otchłań politycznego niebytu. Ostatni zryw grupki „przybocznych” miał wywołać ogólnonarodową lawinę oburzenia, a spowodował co najwyżej salwę gromkiego śmiechu.

Pod apelem w obronie Wałęsy podpisali się: pierwszy lotnik cudownie nawróconej III RP - Władysław Bartoszewski (szef Rady Nadzorczej PLL LOT) oraz Zbigniew Bujak, Jerzy Buzek, Andrzej Celiński, Marek Edelman, Bronisław Geremek, Stefan Jurczak, Krzysztof Kozłowski, Jan Kułakowski, Helena Łuczywo, Tadeusz Mazowiecki, Adam Michnik, Karol Modzelewski, Janusz Onyszkiewicz, Józef Pinior, Jan Rulewski, Henryk Samsonowicz, Grażyna Staniszewska, Wisława Szymborska, Barbara Skarga, Andrzej Wajda, Henryk Wujec, Krystyna Zachwatowicz. Już sama lista nazwisk osób deklarujących swoje wsparcie, nie świadczy najlepiej o wziętym w obronę. Osobiście bym się wstydził, gdyby mnie tacy osobnicy popierali.
W społecznym odczuciu poparcie tej grupy przysparza tylko więcej niepewności i wątpliwości niż przypływu bezspornego zaufania do Byłego Prezydenta.
Po przestudiowaniu listu i plejady nazwisk tam zamieszczonych przyznam, że poczułem pewien niedosyt. Czegoś, a właściwie kogoś mi brakuje? Czy nie właściwym byłoby poprosić jeszcze o podpis choćby Wojciecha Jaruzelskiego (niegdyś już publicznie proszonego o „certyfikat moralności” przez Wałęse) i Kiszczaka (określanego mianem „człowieka honoru” przez niektórych wiernych Panu Prezydentowi). Ale jeszcze nic straconego. Kto zatem zaniesie list do podpisu generałom?

P.S. Żałość bierze, gdy kolejni „yntelektualiści” występują w obronie „czci” Wałęsy. Wczoraj w TVN24 popis dał Jacek Żakowski. Powiązany z resztkami komunistycznych oraz uwolskich elit, gorący entuzjasta pederastii, jako kolejny adwokat protestował przeciw czemuś, o czym nie ma pojęcia, czyli przeciw powstającej książce. Zaprezentował też tradycyjnie już, trudną do opisania butę i najzwyklejsze chamstwo. Nie pierwszy zresztą już raz.
Inny znów, znany wrocławski chuligan (nazwiska nie wymienię, bo nie warto) tradycyjnie zachęcał do „dania w mordę” tym którzy piszą coś o Wałęsie i robią to nie po myśli „koncesjonowanych”.
Czyżby teraz, dawna „opozycja” znów przejdzie do podziemia. Tylko kto im wyda i podpisze koncesje?



„Pierwsza Kadrowa Obrońców Czci Lecha Wałesy”
pali książki Cenckiewicza i Gontarczyka.


Stos rozpalono za pomocą Łuczywa, a obraz utrwalił znamienity reżyser Pan Andrzej Wajda.
Na dalszym planie ochotnicy-analfabeci z Mongolii, którzy też nie czytali książki o Lechu Walęsie i zapowiedzieli, że nigdy jej nie przeczytają - a i tak są nią oburzeni!

Ruszamy na Belweder, jak tylko zostaną podstawione taksówki – deklarowali zebrani.