piątek, 23 maja 2014

Lis na tropie (trupie?)

Lis odkrył pożyczkę zaciągniętą przez Kaczyńskiego. 
Wprawdzie to Krzymowski, na zlecenie paltformersów popełnił tekst w organie syfiLIStyków - Newsweku, ale pierś do orderu wypnie i tak Lis. Bo to wszystkie machlojki PiSu własnie Lis zawsze wywącha.
Wszelkie obyczajowe i finansowe afery szóstym zmysłem Lis wykrywa - a modlitwa jedna: „Jak powiedział jeden z bliskich współpracowników... jak powiedziała osoba zbliżona do władz PiS... jak poinformował nas wysoko postawiony członek kierownictwa PiS.... Amen.“
Taka moda na lisusostwo prasowe i anonimformacje medialne.
A propos, kiedyś usłyszałem od jednego z dziennikarzy szmatławych (z poprzedniej epoki ustrojowej), bardzo ciekawą opowieść o nagłym przypływie gotówki na koncie Tomasza, Lisem zwanego.
Otóż późniejszy teść onego me(n)diamana, patrzący łaskawym okiem na romans jego córki z gwiazdą mediów, udzielił mu pokaźnej pożyczki na (powiedzmy) rozbudowę domu. 
Jako, że umowa była na gębę a teść zmarł, pożyczki nie trzeba już spłacać i w ten to sposób konto syna „najuczciwszego człowieka z Zielonej Góry“ powiększyło się o znaczną kwotę. Nieopodatkowaną.
Trzeba wiedzieć od kogo się pożycza. Zainteresować się człowiekiem, popytać o zdrowie.... Zapobiegliwym fortuna sprzyja.