piątek, 9 września 2011

Maniuś, nie szczekaj już...

Rozochocił się i wigoru nabrał pozostający obecnie na etacie leciwego i bezzębnego psa Burka - Maniuś Kuczyński.
Niczym przyzagrodowy czworonóg w wieku połańcuchowym, sili się odważne ataki z wywieszonym ozorem i wyszczerzonymi kłami próbując kąsać każdego, kto wchodzi w obejście. W obejście rodzinne familii Agora.

Leciwy i przytępiony Maniuś widzi nawet rzeczy, których nie było, a które tak bardzo chciałby zobaczyć, więc w nie uwierzył.
Uwierzył i szczeka, licząc na nagrodę od gospodarzy.
Dziś Widzi „komisarzy z PiS, którzy przeprowadzali czystki w urzędach państwowych”.
W urzędach, które winne być apolityczne, niezależne – jak pisze.
Dowcipy na starość trzymają się bezzębnego Burka.
Pewnie też wydaje się Kuczyńskiemu, że te urzędy do tej pory były niezależne i apolityczne i tylko IV RP je upolityczniła.
Maniuś niestety nie precyzuje o które urzędy mu chodzi, ale mniejsza z tym – pewnie kosmici też mu koło budy wylądowali...
Odpornym na bzdury polecam wycie i skomlenie Maniusia Kuczyńskiego na wp.pl

Maniusia?
Właśnie Maniusia!
Bo właściwie “Burek” na imię ma Marian, a Waldmar to jego imię drugie.
Niby nic takiego, ale w życiu Kuczyńskiego wszystko jest „tak, a właściwie… nie tak”.
Niby Waldemar a właściwie Marian.
Niby opozycjonista, a wielbiciel gierkowskiego Peerelu.
Niby bojownik i rewolucjonista a tchórz i dekownik.
Niby niezłomny i niezależny a czerpiący z szerokiego gestu komunistów pełną garścią i uginający się w hołdach.

Historia życia tegoż Burka - Kuczyńskiego Maniusia, w sumie dość paskudna i pieska odpowiednio przez niego samego barwiona nabierała z latami kolorytu.
Tchórzliwy zagrodowy kundelek o charakterze lizusowskim, stawał się w skutek odpowiedniej propagandy i kreowania własnej postaci - silnym i mężnym dobermanem.
Dziś odpowiednio pokolorowaną historię swojej „walki o społeczny dobrobyt i demokrację” – Maniuś prezentuje na własnej stronie w internecie.
Coś, co zmieściło by się w dwóch zdaniach, Kuczyński rozwinął do niezłej historii o zabarwieniu heroiczno-literackim.
Kim naprawdę jest doradca „targowiczanina” Mazowieckiego, „złoga komunizmu” Cimoszewicza i ojca chrzestnego „gabinetu ciemnych postaci” Buzka?
Wystarczy powiedzieć, że z pewnością nie jest tym, za kogo chciałby uchodzić.

Marian Waldemar Kuczyński jako dobry socjalista i wyznawca idei towarzysza Uljanowa, należał do PZPR i tylko dzięki własnej niefrasobliwości, z niej został później wyrzucony. To tylko tak formalnie. Zawodowo i towarzysko pozostawał w niezłych kontaktach z oficjelami partyjnymi, którzy nie dali mu zginąć z głodu,
Gdy powstała “Solidarność” Maniuś, podobnie jak większość koncesjonowanych cwaniaków, szybko począł kręcić się wokół robotników, niby jako “fachowiec-doradca”.
Komunistycznej władzy było to na rękę.
Gwarantowało wszak realny wpływ na działania opozycji.
W nagrodę, już po wypowiedzeniu wojny Polakom, komuniści zadbali o dobre samopoczucie i zdrowie Maniusia. Skierowany został do ośrodka wypoczynkowego w Jaworzu (tam też przebywał Bronisław Komorowski) gdzie przez pół roku na państwowym, wystawnym wikcie zgłębiał istotę tak ukochanego socjalistycznego porządku świata.
Po opuszczeniu ośrodka wczasowego. Maniuś, by dowartościować się a także zapewnić socjalistycznej władzy wpływy w kręgach emigracyjnych (opozycjonistów, którym udało się umknąć z kraju po wprowadzeniu stanu wojennego) udał się na pobyt czasowy do Paryża. Niby w celach leczniczych, zdrowotnych.
Pobyt Kuczyńskiego we Francji przysporzył ekipie generała Wojciecha Jaruzelskiego wiele radości, gdyż na skutek dywersyjnych działań niektórych „koncesjonowanych opozycjonistów” udało się skłócić wewnętrznie emigrację.
W nagrodę juz po powrocie do kraju i wprowadzeniu w życie układu Michnik-Jauzelski, Kuczyński odwołany został z funkcji prowokatora a objął intratne stanowisko - doradcy premiera Mazowieckiego Tadeusza.
Dwa razy jeszcze udawało się później Maniusiowi Kuczyńskiemu “podłapać” państwową fuchę, gdy tylko dawni mocodawcy ze swoimi ugrupowaniami obejmowali władzę.

Dzisiaj odtrącony i zapomniany usiłuje zwrócić na siebie uwagę tym, co umie najlepiej: prowokowaniem, lżeniem, poniżaniem…
Niestety obecnie już, sposoby i metody prowokatora-Maniusia, straciły na skuteczności.
Wyleniał i zezgredział...
Język partyjnego betonu jest dziś mało zrozumiały dla ludzi młodych a niczego nowego Kuczyński już nie jest w stanie nauczyć się.
Biednemu Burkowi pozostaje tylko leżeć z łańcuchem na szyi koło swojej budy, raz na jakiś czas nastroszyć się i poujadać cienkim głosikiem. W nagrodę Pan pogłaszcze po siwym łebku i rzuci ochłap...
Maniuś Kuczyński dostał niedawno od prezydenta Order Orła Białego, wszak naujadał się w ostatnim czasie, choć na próżno ale niemiłosiernie.