środa, 20 stycznia 2010

Biały landrover czyli wpływ happeningów na kolizje drogowe

Samochód należący do Janusza Palikota uderzył w inne auto w Suwałkach (Podlaskie) i odjechał z miejsca zdarzenia.”(...)

Taką oto sensacyjną informację podały najbardziej poczytne portale Onet.pl i Wp.pl. Oczywiście to tylko uwertura do mrożącego krew w żyłach kryminału, jednak w mistrzowski sposób sknoconego przez autorów notatki.

Sknoconego, bo mimo dość atrakcyjnego tematu, rozwiązanie kryminalnej zagadki podano już na wstępnie. Jak można było przypuszczać, to niesforny biały landrover, zapewne na skutek własnej nieodpowiedzialności wyrwał się spod opieki swojego właściciela i spowodował kolizję. Tak to bywa, gdy nieletni (zakładam, ze pojazd był młodszy niż osiemnastoletni) poczuje trochę wolności i w przypływie fantazji szarżuje po drogach, bez wiedzy właściciela. No, to teraz poseł Palikot, po ojcowsku musi mu sklepać maskę lub przynajmniej skopać opony. Niech wie gówniarz, że zrobił źle.

Ale dość żartów. Relacja, która ukazała się na portalach dowodzi, że Palikot ma wielu fanów wśród dziennikarzy oraz redagujących notki w PAPie. Zazwyczaj w takiej sytuacji głównym podejrzanym, aż do momentu wnikliwego sprawdzenia faktów i alibi osób zamieszanych w wypadek, pozostaje właściciel auta.

Niestety w notce z PAPu zabrakło tego. Klub Fanów Palikota zadecydował, ze to prawdopodobnie pracownik platformowego filozofa dokonał tego wstydliwego czynu. Z góry założono, że Palikot nic nie wiedział, nic nie wie i czeka aż mu inni powiedzą. Oczywiście o zdarzeniu z udziałem landrovera, bo o wszystkich innych sprawach Palikot wie najlepiej. Nauczeni przykrym doświadczeniem z okresu pamiętnej akcji „ubogi student nagle staje się bogaty, a komuś przybywa głosów”, możemy spodziewać się, że teraz znajdzie się przynajmniej oddział chętnych do zostania „kierowcą-uciekinierem z miejsca wypadku” . Już ponoć zgłosił się pierwszy kandydat na oskarżonego.

Jak było naprawdę? Skoro w mediach brak chęci wyjaśnieniem prawdy, nieśmiało zaproponuję wersję prawdopodobnych wydarzeń. Tak być mogło, ale nie musiało...

------------------------------------------------------------------------

Poseł Janusz P. w godzinach wczesno porannych (około 3:00) wyjechał swoim białym landroverem z Warszawy w kierunku Suwałk.

Po godzinie 7:00 dotarł odmiejscowości Szczuczyn. Spragniony i głodny zatrzymał się w motelu „Pierwiosnek” gdzie wypił dwie setki wódki Gorzkiej Żołądkowej oraz skonsumował galaretę z kurczaka.

Rozochocony smakowitym trunkiem postanowił zorganizować uliczny happening polityczny, na którym to w towarzystwie poznanych trzech miejscowych wielbicieli taniego alkoholu wypił sześć „małpek” za zdrowie Prezydenta RP oraz dwa piwa za zdrowie Premiera.

W asyście lokalnej żulerni oraz wśród oklasków, po uprzednim uregulowaniu należności za klakierską sługę oraz alkohol, odjechał w dalszą drogę do Suwałk.

Trasa dłużyła mu się bardzo, prawdopodobnie z uwagi na fantazyjną jazdę całą szerokością jezdni.

Około 10:35 dotarł do Augustowa, gdzie po zapoznaniu trzech miejscowych wyborców PO ze środowiska zbliżonego do baru „Pod Kuflem” wykonał happening polityczny i spożył cztery „małpki” wódki czystej oraz szklankę wina krajowego „Poświst”.

Następnie odbył lustrację Komitetu Miejskiego Platformy Obywatelskiej, gdzie w toalecie dokonał samooczyszczenia zawartości żołądka po czym ruszył w dalszą drogę.

Już około 12:35 przekroczył granicę miasta Suwałki.

O godzinie 12:56 jadąc ulicą Sejneńską, przed skrzyżowaniem z ulicą 1 Maja poseł Janusz P. nie zauważył osobowego forda (kto by tam zauważał fordy na ulicy) i uderzył w niego niszcząc tylnie i przednie drzwi z prawej strony.

Zajęty myślą o rychłym happeningu w siedzibie lokalnych władz PO, nie przejął się niczym i mimo protestów właściciela forda pojechał dalej, happeningując się w aucie małpką wódki Gorzkiej Żołądkowej.

-------------------------------------------------------------------

To tyle. Kto chce niech wierzy, kto nie chce niech nie wierzy. „Wszystko się może zdarzyć...” jak śpiewał jeden młodzieżowy ansambl, tym bardziej, że znając pomysłowość „geja z SLD” z „krwią i spermą na twarzy” powyższe słowa piosenki pasują do sytuacji jak ulał.

Jak ustalono, w jutrzejszej suwalskiej „Gazecie Współczesnej” zamieszczone ma być ogłoszenie o treści: „Poszukuje się kandydatów na przestępcę drogowego kierującego białym landroverem . Wynagrodzenie według stawek europejskich. Studenci mile widziani. Chętnych prosi się są o zgłaszanie do KM PO w celu konsultacji wizualnych i predyspozycyjnych oraz odebrania scenariusza zeznań”.