poniedziałek, 12 maja 2008

"Sąd sądem, a sprawiedliwość PO naszej stronie musi być..."

*Y A R R O K * Y A R R O K * Y A R R O K * Y A R R O K *
Małe, a cieszy. Nazwany przeze mnie (na własny użytek) „Magdą Mołek” Platformy Obywatelskiej, poseł Zbigniew Chlebowski (bynajmniej nie ze względu na podobieństwo fizyczne, a na zbliżony poziom intelektualny) wezwał byłego Ministra Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę do przeprosin doktora Mirosław G.

Widać, że Platforma zwiera szeregi i całym orszakiem staje za doktorem. Nie dziwi to wcale, tym bardziej, że „ćwiąkalska prokuratura” namęczyła się co niemiara i w końcu umorzyła śledztwo, a więc „nie ma sprawy” w przenośni i dosłownie.
Sprawy już nie ma, natomiast jest „śmiech na sali” ze Zbigniewa Chlebowskiego.

Tak się biedak zacietrzewił i rozpędził w chęci bycia prymusem w „społecznej akcji obrony doktora”, że kompletnie stracił wyczucie realiów.
W Radiu Zet zarzucił Przemysławowi Gosiewskiemu, że ten nie ma prawa mieć zdania czy doktor G. w świetle dotychczasowych zarzutów, powinien wykonywać zawód lekarza czy nie, a później ocenił postępowanie Zbigniewa Ziobry, który odniósł się wcześniej do sprawy umorzenia śledztwa. Niby nic takiego, ale cieszy znakomite samopoczucie Chlebowskiego i wiara we własne ukryte dotąd talenty.
Wpierw odmawia prawnikowi (Gosiewski) prawa do wyrażania własnego zdania na temat, sugerując brak kompetencji, wiedzy prawniczej (?), później sugeruje byłemu ministrowi sprawiedliwości (również prawnikowi) uderzanie się w pierś i przeprosiny, krytykując jego wcześniejsze wypowiedzi nt. doktora G.

Cóż za wielką wiedzę na temat śledztwa, popartą stosownym wykształceniem posiada Pan Chlebowski! Cóż za uczelnie prawnicze ukończył?
Otóż Zbigniew Chlebowski ukończył Akademię Rolniczą we Wrocławiu!
Nie w kij dmuchał. Posiadając stosowny dyplom AR, we własnym mniemaniu jest partnerem w dyskusji z prawnikami. Trochę to zawiłe i trudne do zrozumienia dla logicznie myślącej części społeczeństwa, ale we własnym mniemaniu Chlebowski jest krynicą mądrości i na swój sposób rozumie wszystko. Nie na darmo nosi przydomek „Mołek”...

Ani Ziobro ani Gosiewski nie polemizują z Posłem Chlebowskim na temat co, za przeproszeniem, dodaje się świniom do paszy i czym się tę paszę wzbogaca.
W dobrym tonie jest zabieranie głosu w dyskusji, gdy ma się coś sensownego do powiedzenia oraz gdy się na dany temat posiada wiedzę (jak wiadomo wiedzę, zwłaszcza prawniczą zyskuje się na stosownych uczelniach). W sprawie Doktora G. niech wypowiadają się fachowcy (prawnicy), natomiast Pan Zbigniew Chlebowski może, co najwyżej umilić czas osobom z towarzystwa i opowiedzieć o karmieniu świnek. Też ciekawe. W końcu, jako wytrawny parlamentarzysta, przewodniczący Klubu Parlamentarnego PO oraz dyplomowany inżynier rolnik ... nie do jednego koryta zaglądał i dobrze wie.

Jak już napisałem, nie ma już sprawy Doktora G. Ku uciesze polityków Platformy i sprzyjających im środowisk. Nieporadna (albo nad wyraz zaradna?) „ćwiąkalska” prokuratura umorzyła sprawę. Pani mecenas Magdalena Bentkowska-Kiczor zrobiła również co mogła (broniła Pana doktora jak lwica), zapewne namaszczona i zagrzewana do boju przez ojca, znanego jako TW „Arnold” oraz TW „Kamil”, byłego Ministra Sprawiedliwości Aleksandra Bentkowskiego. Jako, że Bentkowski należy do koalicyjnego PSL wszystko zostanie w rodzinie, oczywiście wielkiej parlamentarnej rodzinie peeselowo-platformowej. Każdy z koalicjantów wykonał co do niego należało i jest uroczo!
Tylko kto teraz ma wpłynąć na Ziobrę, aby na koniec tej farsy przeprosił Mirosława G., jak sugerował Chlebowski? Tu powiązania się kończą, nie wystarczy pstryknąć i już...

Najciekawsze jednak to, jaka w tym wszystkim jest rola Mirosława G? Skąd u koalicjantów taki przypływ uczuć do lekarza? Czy Pani Kopacz ma się już bać o fotel? A może w kim innym z koalicji Doktor G. budzi strach? W końcu do szpitala MSWiA każdy ze sfer rządowych trafić może...

Prawniczy samorodek z Akademii Rolniczej.