Do pobrania nadruk na koszulkę w pliku pdf:
http://przeklej.org/file/yvCo4s/nsp.pdf
środa, 16 grudnia 2015
sobota, 12 grudnia 2015
Jak to z petrulogiem było
Dawno temu, jeszcze gdy Ewa Kopacz jeździła koleją w te i we
w tę, bankowa brać postanowiła, ze nie będzie już finansowała pani premier ani
jej podróży.
Zmartwiło to Kopaczkę niezmiernie, ale cóż było robić?
Gromosław Cz. i Andrzej O. Wsparci na bankowcach, zebrali
się i postanowili większą kreaturę wykreować i partię mu założyć.
No, to jak toto się zwie?
Petru! A co to jest
petru? Pet through? Przez zwierzęta go mamy namaścić...?
Nie, to takie nazwisko Rumuńskie... to miglans od Tow.
Balcerowicza – teczkę za nim nosił i ludzi na kredyty we franakach namawiał.
A jaką nazwę partia
mieć będzie?
- Może Nowoczesna Partia, Nowoczesnych Ubeków!?
- E, to zbyt dosłowne. A znają ciemniaki –polaki tego Pet...
coś tam?
- Pewnie tak, tacy którzy kolaborowali z nami znają. On
teczkę z donosami Tow. Balcerowicza na ludzi za nim nosił... muszą znać.
- To może „Nowoczesna
Partia Petru“?
- Przecież wiadmo, że to partia, po co pisać? Wyrzucamy
„Partia“.
- Teraz jest bez sensu: Nowoczesna Petru? A to on baba, homoseksualista
albo inny tranwestyta?
- No, nie wiem. To może Nowoczesny Petru?
- To też musi być
jakiś zoofil albo inny pedzio! No, na czym polega europejska nowoczesnosć!? Musi
być pedał! Może tylko Nowoczeny P?
- A jeżeli nie jest? Napiszemy „nowoczesny“ a okaże się, że
to heteryk! To może nazwać poprostu „Petru“
- Co Petru? Partia „Petru“...? A inni tam należący, też mają zmienić
nazwisko na Petru? A jeżeli ktoś nie jest Rumunem? Przeciętny Polak, na
przykład o nazwisku Goldman - może nie chcieć nazywać się Petru! To już lepiej
nazwać partię „Nowoczesna“?
- Samo „Nowoczesna“?
To znaczy, że dewianci mogą tam należeć? Że dopuszcamy homosi, zoosi i
iinych nekrosi?
- Owszem! Dopuszcamy i nie wstydzimy się tego. „Nowoczesna“
i kropka!
- O.K. to dodajemy na końcu kropkę!
- Jest pięknie! Ale, ale.... a czy Żydzi też mogą tu
należeć? Trzeba jakiś symbol wstawić, że
to niby zapraszamy towarzyszy Żydów. Inaczej fundatorzy z „GW“ by nie wybaczyli.
- To,.... możemy kropkę na początek wstawić! Wiadomo, że oni
czytają od prawej do lewej – odwrotnie niz my!
- Pięknie! Tak zostaje.
I w ten to sposób Gromosław Cz. i Andrzej O. Logo nowej
swojej partii wymyslili.
Etykiety:
Balcerowicz,
bankster,
kolaboracja,
Ryszard Petru,
Towarzysze,
TW,
ub,
ubecja
środa, 9 grudnia 2015
"GłuPOle" już w kioskach!
Nowy tytuł w kioskach! Jeżeli cierpisz, ze nie widziałeś Ryszarda Petru o przynajmniej godziny, pędź do kiosku i kup nowy tygodnik "GłuPOle". Tam na pierwszej stronie bożyszcze tłumów oraz wiele innych lubianych postaci...
Nie zwlekaj!
Etykiety:
.Nowoczena,
Kijowski,
KOD,
Maciej Jankowski,
płacenie za demonstracje,
Ryszard Petru,
Siemoniak,
zdrajcy
czwartek, 3 grudnia 2015
Co mówiła naprawdę posłanka Krzywonos?
Do wyboru 5 wariantów. Wszystkie bardzo prawdopodobne. Dla śmiałka, który prawidłowo wytypuje właściwą wypowiedź - nagrodę - odcisk dłoni Donalda Tuska, ufunduje Biuro Krajowe PO, tel. 22 635-78-79 lub 22 831-55-07.
Etykiety:
głuupota,
Konstytucja RP,
Krzywonos,
Kwasniewski,
oszustwo,
PO,
prymityw
poniedziałek, 30 listopada 2015
Komitet Obrony...
-->
Pedalska brać ze stajni na Agorze organizuje się (nie mylić
z onanizowaniem, co też jest prawdopodobne).
Czynu! – krzyknięto.
PiS w granicach zamachuje się i
ksenofobuje przeokropnie.
Pewnie już niedługo na Roma, każą mówić Cygan, na afropolaka
czy też afroniemca z afroluksemburczykiem – murzyn mówić będą. Co gorsza, za
Żyda powiezą Żyd!
„Bracia nasi, którzy są siostrami, do broni – pilniczki w
ręce, szpilki na nogi plisowane w kratę
na dupska i na barykady!“
Tako rzekł Mateusz Kijowski, po czym tampon wymienił i
odśpiewał „... a kolor jego jest czerwony, bo na mim robotnicza krew...“, gdyż
taki okres wtedy miał.
Do boju o demokrację!
W Rzecpospolitej Demokracja jest zagrożona – brońmy jej!
Konia z rzędem temu, kto w Polsce demokrację
kiedykolwiek widział.
To, że agorczyk w sukience - Kijowski lepiej zapewne zna historię
pederastii niż własnej ojczyzny - nie dziwota.
Jak on, sęk ze sztachety w polnej latrynie chce bronić
czegoś, czego nie ma i nie było nigdy!?
Od 966 aż do 1795 roku panował raczej zamordyzm, czyli
monarchia - co dzisiaj ludzie przygłupi (czyli spod znaku czerwonej flagi) określili
by terminem faszyzm.
Później przyszły rozbiory, a co zatem idzie (zdaniem
czerwonych) zapanował skrajny faszyzm. Demokracji dalej nikt nie widzial.
W 1918 roku Polska odzyskała niepodległość. Bałagan przez
kilka lat był przeokropny oraz Sowiecka nawała. Demokracja również się nie
wykluła.
W 1926 roku Piłsudski zamachnął się majowo i aż do 1939 roku
panowała raczej dyktatura (Faszyzm, jak powiedzieli by ludzie z Agory).
1939-1945, to okres hitlerowskiej (faszystowskiej) okupacji.
„Wyzwolili“ nas sowieci w 1945 roku i trzymali za mordę aż
do 1989 roku.
Póżniej przyszedł Mazowiecki ze swoimi „nawróconymi
komunistami“ i kolejne ekipy III RP, które eksperymentowały na żywym organizmie.
Uwłaszczono komunistów, wyprzedano gospodarkę – dawni
partyjni notable, oraz cwaniaki, którym udało podłączyć się pod zwycięski obóz,
stali się jeszcze bogatsi a biedni jeszcze biedniejsi.
Wreszcie w 2004 roku
anektowała nas Unia Europejska i zapanował (aż do dziś) euronazizm oraz homonazizm, w
swojej strukturze podobny do monarchii absolutnej, z tym że w monarchii
władca był na ogół człowiekiem mądrym.
Do księgi bajek raczej, a nie na czołówki gazet pasuje
Kijowski w sukience i ze swoim „kumitetem“... Równie dobrze mógłby powołać
Komitet Obrony Czci Michnika – tak samo absurdalne.
czwartek, 26 listopada 2015
Dla kulturalnych i .nowoczesnych
Kultura i sztuka nie da się kneblować. .Nowocześni artyści w awangardzie rewolucji!
Już dostępny w sieci, nowy periodyk przeznaczony dla wielbicieli prawdziwej sztuki i szeroko pojętej kultury spod znaku małorolnej awangardy.
Już dostępny w sieci, nowy periodyk przeznaczony dla wielbicieli prawdziwej sztuki i szeroko pojętej kultury spod znaku małorolnej awangardy.
Etykiety:
.Nowoczesna,
degeneracja,
pedalstwo,
PO,
porno,
prostytucja,
sztuka,
złodziejstwo
wtorek, 24 listopada 2015
.Nowoczesna (w domu i zagrodzie)
Niestrudzony bojownik o .nowoczesnoć w sztuce, poseł .Nowoczesnej - Krzysztof
Mieszkowski (wciąż Dyrektor zadłużongo na 600 tys. zł, Teatru Polskiego we Wrocławiu) wychodzi na
barykady twórczej rewolucji.
Jak donoszą zaprzyjaźnione wiewiórki, ten geniusz artystyczny wyreżyseruje i wykreuje główną rolę
w sztuce „Branzljada“ autorstwa prozaika penitencjanego – recydywisty Bogdana
Frenzla.
Wielką atrakcją przedstawienia będzie 25 minutowy samogwałt,
którego dokona sam dyrektor na oczach widzów w II akcie.
Wśród zaproszonych gości: Ryszard Petru, Karolina Lewicka,
Mateusz Kijowski oraz Adam Michnik.
Po przedstawieniu zapowiedziano możliwość dokonania
samogwałtu na scenie każdemu widzowi posiadającemu bilet wipowski.
TVP Info planuje obszerną transmisję z tej uczty
artystycznej.
Etykiety:
>Nowoczesna,
dewiacje,
głąby,
Karolina Lewicka,
Krzysztof Mieszkowski,
Ryszard Petru
poniedziałek, 23 listopada 2015
O lisku Tomku
A teraz miła dziatwo, usiądźcie grzecznie i posłuchajcie bajki o lisku Tomku.
Pewna rodzina znalazła pod drzewem młodego lisa.
Przygarnęła go i odkarmiła.
Lis dostał imię Tomek i mieszkał w obejściu, gdzie bawił się
wesoło aż do jesieni.
Wtedy to z lisa Tomka wyszła prawdziwa natura i począł
zagryzać kury oraz kaczki.
Rodzina wściekła się i czym prędzej wygnała Tomka do lasu,
łupiąc po grzbiecie kijem, żeby nigdy już nie wracał.
Przerażony lis wbiegł w gąszcze i gnał przed siebie
przerażony, aż wybiegł na polanę.
Tam na jego nieszczęście ulokował swoje stanowisko myśliwy.
Jednym strzałem położył trupem zdezorientowanego i nie
przygotowanego do życia na wolności lisa.
Z futra myśliwy zrobił sobie czapkę a truchło zakopał
pod drzewem.
Po niedługim czasie czapkę zjadły mole i trzeba było ja
wyrzucić.
Tak też po lisie Tomku nawet ślad nie został.
A propos, nie czekajcie na nowe odcinki „Tomasz Lis na żywo“....
Etykiety:
Bajka,
koniec. głupek.,
Lis Tomasz,
t.L. nie na żywo,
TVP
czwartek, 19 listopada 2015
Teraz Eliza MIchalik
Eliza MIchalik, zwana pieszczotliwie
„CtrlC+CtrlV“ , blogerka o zacieciu do pożyczania cudzych fragmentów tekstu, po
długiej nieobecności wypłynęła wraz z nowym wpisem.
Oto na lisiej platformie Na Temat, próbuje
zdemaskować okoliczności, którymi
kierował się Prezydent Duda i
jego kancelaria w kwestii uniewinnienia Mariusza Kamińskiego.
Pod czarującym tytułem „Teraz Kurwa My“,
Eliza Michalik bezpardonowo rozprawia się z całym obozem władzy i robi za
arbitra moralności.
Jak zawsze bełkot MIchalikowej, przyniesie w
efekcie skutek odwrotny od zakładanego.
Nikt z czytających nie przebrnie przez
gąszcz nielogicznych i zawiłych akrobacji językowych, w których zdanie się
zdaniu dziwi.
Pani Elizo, czy nie lepiej w taki dobitny sposób,
nie przebierając w słowach podlansować
własną osobę zamiast nieświadomie pomagać przeciwnikom politycznym?
Do autolansu nie trzeba by nawet zbytnio
zmieniać tytułu – wystarczy „Teraz Kurwa“!
Etykiety:
Eliza MIchalik,
głupota,
lewactwo,
regres umysłowy,
Teraz Kurwa MY
wtorek, 3 listopada 2015
Lis handluje okładką NW
-->
Opętańcza pogoń za pieniądzem, nie ma chwili wytchnienia
oraz granic.
Nawet uchodzący w niektórych kręgach za opiniotwórczy
tygodnik – lisowy Newsweek sprzedaje co może i gdzie może, przekraczając
barierę dobrego smaku i ustalonych zasad.
W najnowszym polskim numerze, stało się coś, co nigdy i
nigdzie – w żadnym ze światowych wydań NW – się nie zdarzyło: sprzedano powierzchnię
reklamową na okładce!
Miejsce wykupili panowie Kiszczak z Michnikiem
(wtajemniczeni mówią, że Jerzy Urban i Leszek Miller również w tym partycypowali) i nakazali zamieszczenie
tam nekrologu.
Zapewne na spory upust ze strony przychylnego im od zawsze
Tomasza Lisa liczyć mogli, toteż akcja nie zrujnowała skromnego budżetu
klientów.
“Jedynka’ Newsweeka,
to dobre miejsce reklamowe, za pośrednictwem którego można, jak widać
niezwykle celnie uderzać w tzw. “target”.
Proszę sobie wyobrazić na ten przykład reklamę zakładu
kuśnierskiego, oferującego futra z lisów albo wydawnictwo książkowe reklamujące
nowe wydanie “Szelmostw Lisa Witalisa”. Polski Związek Łowiecki, mógłby też tam
informować o rozpoczęciu sezonu łowieckiego. Na lisy…
sobota, 31 października 2015
Tandem z PO
– Powstaje cichy tandem Grzegorza Schetyny ze Sławomirem Neumannem –
relacjonowała z Sejmu Kamila Biedrzycka-Osica, dziennikarka TVP Info.
Komentarz może być jeden.
Pomimo, że dwa półdupki, to jedna dupa - dwa półgłówki, to nie jedna głowa.
Komentarz może być jeden.
Pomimo, że dwa półdupki, to jedna dupa - dwa półgłówki, to nie jedna głowa.
czwartek, 22 października 2015
Odgrzewane kotlety czyli straszenie PiSem
Kopacz z resztą komediantów peowskich próbują przedstawić skecz
kabaretów Ani Mru-Mru oraz Kabaretu Moralnego Niepokoju pt. Straszenie
PiSem. Nędzna podróbka :)
Etykiety:
Kopacz,
Lewandowski,
odgrzewane kotlety,
Peole,
PiS,
PO,
straszenie PiSem
środa, 21 października 2015
Kocham POsiedzieć
Platforma jeszcze stoi, ale już niebawem jako ugrupowanie całkowicie będzie leżeć. Leżenie w przypadku niektórych jej członków, byłoby lepszą formą obranej pozycji na przyszłość, gdyż w rzeczywistości może okazać się, iż wielu przyjdzie siedzieć.
I nie tylko tam... jak na ilustracji.
I nie tylko tam... jak na ilustracji.
czwartek, 15 października 2015
Złodziej czy oszust?
Jak wynika z szerokiej reklamy w mediach,
Newsweek wszedł w posiadanie niepublikowanych wspomnień Jarosława Kaczyńskiego.
Onet podaje: Wyciekły niepublikowane wspomnienia Jarosława Kaczyńskiego.
Prezes
PiS Jarosław Kaczyński jeszcze nie wydał swoich spisanych już wspomnień pt.
"Białe jest białe". Wyciekły one jednak z Nowogrodzkiej i zostały
częściowo ujawnione przez Michała Krzymowskiego w książce "Jarosław.
Tajemnice Kaczyńskiego"
Książka jest już w sprzedaży. Wydawcą jej
jest Axel Springer Polska a jedynym autorem Michał Krzymowski. Cena w granicach
29-39 zł w zależności od dystrybutora.
ZŁODZIEJ
Z wszech I wobec głoszonych faktów wynika
zatem, iż Michał Krzymowski mógł dopuścił się kradzieży wartości inteletualnej,
podpisując książkę własnym nazwiskiem. Dopuścił się też paserstwa, a być może nawet kradzieży (co
powinna zbadać prokuratura).
Jak to mówią, książka Kaczyńskiego sama z
komputera nie wyszła.
Jak zatem można nazwać gościa, który bez
oporów korzysta z pracy innych, nie podaje w przypisach źródła wiadomości oraz
czerpie zyski materialne z kradzionej własności cudzej?
OSZUST
Na podstawie analizy materiałów dotychczas
zamieszczanych w Newsweeku, łatwo wywnioskować że dowodów na to że są to
oryginalne “rękopisy” Kaczyńskiego a nie blagierskie wymysły – nie ma.
“Dziennikarze”, tacy jak Krzymowski, Cieśla, Gajek, Kim (czyli cała
padliniarska menażeria Lisa) nie mają w zwyczaju podawać personaliów rozmówców
i zazwyczaj w miejscu, gdzie rzetelny dziennikarz podaje nazwiska – oni podają
tajemniczego “bliskiego współpracownika”, “jedną z osób zbliżonych do
prezesa”…itp. Jednym słowem konkretów
zero, wiarygodności – null!
Jak zatem można nazwać gościa, który bez
oporów konfabuluje, tworzy fakty na własny użytek i w ten sposób oszukuje
czytelników?
Kim zatem jest Krzymowski?
Moim zdaniem, nie należy rozpatrywać tego
pytania, w kwestii “albo-albo”.
Możliwe, że jest zarówno ZŁODZIEJEM, jak i OSZUSTEM.
W przypadku “kreatywnego dziennikarstwa” rodem z Newsweeka możliwe jest koloryzowanie
mało atrakcyjnych dla złodzieja faktów i przenikanie abstrakcji oraz
rzeczywistości.
P.S.
Po opublikowaniu przez
Zbigniewa Stonogę maili z komputera Ryszarda Petru, Tomasz Lis
powiedział: "To podłe czytać prywatne maile".
Jak w takim razie nazwać czytanie i
publikowanie cudzych wspomnień, bez wiedzy i zgody właściciela?
Etykiety:
bydło,
Cieśla,
komuna,
Krzymowski,
łobuzeria,
Newsweek,
PO,
SLD,
Tomasz Lis
środa, 14 października 2015
Debil
-->
Onet poinformował o cennej inicjatywie
posła Łukasza Abgarowicza.
(…)
Platforma Obywatelska chce powołania
Beaty Szydło na świadka w sprawie afery podsłuchowej. Odpowiedni wniosek ma
zostać złożony w warszawskiej prokuraturze.
Jak
wyjaśnił poseł PO Łukasz Abgarowicz, kandydatka
Prawa i Sprawiedliwości na premiera zapewniała, że jej partia nie jest
powiązana z aferą. Może więc, zdaniem posła, wiedzieć, kto za nią odpowiada.
(…)
Zawiłe
to i zaplątane w skomplikowaną sieć myślową.
Skoro Beata Szydło twierdzi,
że jej partia nie jest uwikłana w “aferę podsłuchową”, to logiczne, że może
wiedzieć, kto jest uwikłany… (??!)
Nie
wiem, czy poseł Abgarowicz ma zdiagnozowane problemy zdrowotne i aktualny
komplet badań psychiatrycznych i czy kierownictwo platformy wie o jego
problemach umysłowych.
Jeżeli
nie wie, to uprzejmie donoszę, bo szkoda pozostawiać na pastwę losu człowieka
schorowanego.
Jeżeli
jest świadome I nadal dopuszca Abgarowicza do publicznych wypowiedzi, to
znaczyć może, że jest to szerszy problem I być może od nadmiaru władzy coś się
z psychiką rządzących dzieje niedobrego.
W
oczekiwaniu na dalsze “rewelacyjne dedukcje” Abgarowicza, pozwolę sobie
podrzucić kilka tematów…. Może pan poseł podchwyci….
- Przesłuchać
Donalda Tuska – ponieważ nie jest
powiązany z zabójstwem Kennedy’ego –
w związku z tym może wiedzieć, kto jest powiązany.
-
Przesłuchać Radosława Sikorskiego – ponieważ
nie jest powiązany ze zniknięciem
Burstynowej Komnaty – w związku z tym może wiedzieć, kto jest powiązany.
-
Przesłuchać Grzegorza Schetynę – ponieważ
nie jest powiązany z powstaniem tzw.
kręgów zbożowych – w związku z tym może wiedzieć, kto jest powiązany.
-
Przesłuchać Łukasza Abgarowicza –
nie jest powiązany z nadaniem
pozaziemskiego sygnału WOW – w
związku z tym może wiedzieć, kto jest powiązany.
Szczególnie
ten ostatni temat, może być bliski panu posłowi Abgarowiczami (stąd też
przypisałem jego osobę do zagadki WOW).
W
końcu “kosmita” może rzucić wile światła na sprawy kosmitów.
Inny
kwiatek z Onetu – znów Abgarowicz.
(…) Komentując
wypowiedź prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, według którego przybywający do Europy imigranci mogą
powodować zagrożenie epidemiologiczne, Abgarowicz powiedział, że wpisuje się ona w tradycje nazistowskie. Dodał, że tysiące Polaków jeżdzą co roku
do egzotycznych krajów i nie przywożą żadnych chorób (…)
Widać
stan Abgarowicza pogarsza się.
Być może wbrew temu, co twierdzi swoją cieżką chorobę zawdzięcza “złapaniu”
wirusa gdzieś za granicą. Nie jestem fachowcem, ale ponoć są “france” atakujące
mózg I układ nerwowy.
Warto przypomnieć, że tzw. “tradycjonalistkę nazistowską” poseł
Abgarowicz posiada we własnej partii. Ba, nawet jest jego szefową I premierem
rządu!
Nie tak dawno, bo w kwietniu 2009 roku,
pani Ewa Kopacz przyznała, że Polska
jest narażona na pandemię “Świńskiej Grypy” I przygotowuje się do niej. Nie
zakupiła jednak szczepionki, mimo że zdarzały się przypadki śmiertelne. Zaraza
przybyła do Polski wraz z osobami powracającymi z USA i Wielkiej Brytanii.
Wszyscy zdają sobie sprawę, że poziom
prewencji medycznej w USA I UK jest na kolosalnie wyższy niż w Palestynie, Syrii czy Iraku…
Skoro więc I tam zdarzają się przypadki
epidemii, to co dopiero w krajachj zaniedbanych I trwających w nieustannej wojnie.
Ale widać dbanie o zdrowie obywateli to
przejaw “tradycji nazistowskiej” tak
przyjanmniej uważa Łukasz Abgarowicz – ksywa, jak w tytule.
Etykiety:
aparatczyk,
bezmózgowie,
głupota,
Łukasz Abgarowicz,
PO
piątek, 9 października 2015
"Charakteru i honoru nie kupuje się w spożywczaku"
-->
Newsweek doniósł, iż ponoć Jarosław
Selin był łaskaw zadeklarować, że jak tylko PiS wygra wybory, to wyrzuci
Tomasza Lisa z TVP.
Jak wiadomo Newsweek, to nie tygodnik a
stan umysłu, w związku z tym należy patrzeć na ów donos przez palce, bo to jak
zwykle u nich – “jedna pani, drugiej pani
i do tego jak poinformował nas anonimowy
działacz…” - czyli kreuje się fakty.
Obecnie w Newsweeku już pokazowo płaczą
i łączą się w propagandowym bólu (w blasku fleszy) z Tomaszem Lisem.
Cierniową koronę z redakcyjnego kaktusa
i drutu kolczastego z ogrodzenia Krzymowski z Cieślą wykonali i w asyście zespołu
redakcyjnego Lisowi na głowę już za wczasu wciskają (również z asyście lamp
błyskowych).
Męczennik za prawdę – sprawiedliwy wśród ogółu TVP – ofiara faszystowskich, pisowskich
czystek - Bertold Brecht naszych ciężkich
czasów!
– Charakteru i honoru nie kupuje się w spożywczaku
– podsumował wypowiedź Sellina - ociekający krwią oraz biczowany Tomasz Lis, po
czym łzy cierpienia popłynęły mu policzkami. W tym momencie cały zespół
redakcyjny na kolana padł i łkać począł okropnie. - Nie kupuje się….” –
wymamrotali niektórzy.
Jako, że z każdej ułomności zrobić
można przymiot, planuje się, już niebawem w siedzibie Newsweeka wmurować
tablicę pamiątkową – Tomasz Lis,
człowiek który nie kupił charakteru i honoru w spożywczaku…
Istotnie, zarówno charakteru, jak i
honoru Lis nie kupił w spożywczaku.
Nie nabył ich zawczasu w ogóle, toteż
ani charakteru, ani honoru nie posiada.
Przez to przyszła władza nie narazi go
na straty, - co jest powodem do (mimo wszystko) radości.
Zastanawiam się, po co w ogóle ruszać
Tomasza Lisa i jego tonący program.
A niech dogorywa sobie w spokoju, tylko w czasie mniejszej
oglądalności i oczywiście za mniejsze
pieniądze. Do końca na pokładzie
pozostaną, niczym orkiestra na Titaniku ks. Tow. Sowa, Hołdys czy inny Bartoś w asyście nielicznych
lewackich klakierów…
I to będzie największa kara, jaka może
spotkać Lisa - obojętność i ignorancja
ze strony zwycięzców!
Prześladować i niszczyć można kogoś,
kto jest “KIMŚ”, kto “COŚ ZNACZY”…
Etykiety:
bzdury,
dziad,
dziennikarz-funkcjonariusz,
Newsweek,
nikt,
PO,
Tomasz Lis
wtorek, 6 października 2015
Dzień Tomasza Lisa
Nie jest w najlepszej formie Tomasz Lis.
Dwa pobyty w szpitalu, wypadające włosy… Żona Hanna (primo voto Kedaj, secundo
– Smoktunowicz) ręce łamie i zaklina: Tomek przebadaj się! A Tomek nic, tylko na nerwach własnych niczym
na strunach łkającej wiolonczeli pogrywa żałobną muzę. O, te dźwięki to psalm pogrzebowy dla Polski
– ojczyzny zniewolonej już wkrótce, po 25. Października.
Tomasz Lis cierpi. Cierpi już od wielu lat,
bo od czasu, kiedy powstał PiS.
Całe życie Tomasza Lisa, od rana do
wieczora podporządkowane jest śledzeniu, punktowaniu i niszczeniu Prawa i
Sprawiedliwości. I tak w kółko od 2001 roku.
Od 2012 roku Tomasz Lis może się realizować
w prasie drukowanej – jest Redaktorem Naczelnym Newsweek Polska.
Jego tygodnik, z małymi wyjatkami od trzech
lat poświęcony jest niemal w całości opisywaniem podłych spraw PiS oraz
demaskowaniem podłej postaci Jarosława Kaczynskiego.
Każdy dzień Tomasza Lisa, to udręka, horror
i ból.
Tomasz Lis nie ma chwili dla siebie i
rodziny – bo myśli bez przerwy tylko o PiSie!
Jak wygląda zwykły dzień Tomasza LIsa?
Okropnie!
Niech to będzie, dajmy na to poniedziałek…
7.30 – Wstaję. Nie mogę spać, bo śnił mi
się Kaczyński. Przyśniła mi się też taka fajna afera PiSu, ale za chwilę zapomnialem o co choziło.
7.55 – Siedzę i myślę, co teraz knuje
Kaczyński. Bo na pewno coś knuje.
8.25 – Eureka! Wpadłem na pomysł, że pewnie
teraz Kaczyński korumpuje kogoś i podle wykorzystuje.
9.00 – 9.45 – Usiłuję jeść śniadanie. Hanka
zamówiła katering. Facet, który przywiózł zamówienie, taki niski… zupełnie jak
Kaczyński. Nic nie ruszyłem. Popsuł mi humor.
10.00 – Ubieram się i myślę o tym, co mógł
powiedzieć Kaczyński o gejach. Wymyśliłem, że powiedział nieładnie i homofobicznie.
10.30 – Wyjeżdżam noim vanem z garażu. Myślę,
co może knuć Kaczyński wyjeżdżajac z garażu. Zamyśliłem się i zawadziłem
zderzakiem o bramę… Znów wszystkiemu
winien Kaczyński.
10.40 – Wyjeżdżam z osiedla. Banner na
płocie… “Pisanie podań. Mgr. Jerzy Z….”
I znów nerwy – ręce mi sie trzęsą. Słyszycie to? PIS…anie! Muszę się wyciszyć…
11.20 – Wyciszam się ciągle, ale to nic nie
daje. Co teraz może robić Kaczynski? Ja tu siedzę w samochodzie a on tam knuje…
Niech to szlag.
12.00 – Biorę “calmsa”. Biorę jeszcze dwa
“calmsy” I jadę do pracy. Po chwili mam w nosie, co robi Kaczyński. Luz pełen.
Teraz myślę, co robi Duda! A niech to… Knuje!
12.45 – Co te światła na skrzyżowaniu?
Popsuły się? Stoję na czerwonym już z minutę! Czerwone, czerwone? O, w logo PiS
litera “i” jest czerwona! Totalna inwigilacja obywateli! Na każdym kroku…
13.25 – Wjeżdzam do wydawnictwa. Dziś nowy
numer “Newsweeka” - będę oglądał go z
kolgami. Czytać nie będę, bo sam to wszystko wymyśliłem I znam na pamięć. A
Kaczyński? Co wymyślił?
13.40 - Czekam na windę, na dolnym
parkingu. Co teraz robi Kaczyński, czy też może czeka na windę i knuje? Jest!
Wchodzę do winy – o cholera, to ta sama winda którą jechał Kaczyński w trakcie
wizyty w Wydawnictwie! Jechał też nią
Duda! O matko – duszę się. Ratunku, gorąco mi…
13.41 – Na szczęście na pierwszym wsiada
jakaś kobieta. Dobrze, nie jestem sam.
Ale, ale… czy przypadkiem, nie jest nasłana przez Kaczyńskiego? Lepiej
uważać I stanąć w kącie.
13.45 – Wysiadam z windy i wchodzę do
gabinetu. Pewnie Kaczyński też dziś wchodzi do gabinetu. I pewnie knuje… Co on
dzisiaj knuje? Co knuje dziś cały PiS???
14.10 – Oglądam numer. A jaki numer ogląda
Kaczyński? Piękny numer. Cały o
Kaczynskim I PiSie. Wiele ciekawych afer.
Jak to ładnie napisane.
Nikt nam nie zarzuci, że to wszystko
wymyślone. Żadnej afery nie wymyśliliśmy. To nie my! My wymyśliliśmy tylko
informatorów, a oni wymyślili te afery…. Cholera, przez chwilę widziałem twarz
Kaczyńskiego, gdy zamknąłem oczy.
14.45 – Przynoszą mi kawę. Dwie kostki
cukru i smietankę do kawy. Taaak… Ja tu nerwy, jak postronki, cały jak strzępek
nerwów… a prawdziwą smietankę spija PiS. Oczywiście Kaczyński też. Ręce mi się
trzęsą. Rozlewam kawę… Znów Kaczyński dał znać o sobie!
15.15 – Przychodzi Cieśla z Krzymowskim…
Zamyśliłem się przez chwilę nad perfidią PiSu… i zaskoczyli mnie! Przedstawiło
mi się, że to Kaczyński z Dudą! Cieśla podał mi Catopril i serce jakoś
wyhamowało! Chłopaki siedzą i opowiadają o nowych, wymyślonych informatorach i
ich wymyślonych aferach… nie słucham, bo staram się wydedukować, czego teraz słucha
Kaczyński.
15.30 – Idę na obiad. Dołącza Renia Kim i
młodszy konfabulant Gajek. W stołówce czeka już cała grupa z naszej
redakcji. Stajemy w kolejce. Zamawiamy,
każdy co lubi. Co dziś w menu? Kasza, buraki, Kaczka… Nie! Kaczka?! Kaczka – Kaczyński i tu!
Straciłem apetyt!
15.55 – Wrcam głodny do gabinetu. Ciekawe,
czy Kaczyński też jest głodny? Jest!!! Głodny władzy – jak zawsze! Odpoczywam w
fotelu…
16.20 – Budzi mnie telefon. To Hania. Pyta
czy jadłem obiad i czy robiłem siku. Cholera, zapomniałem. Tyle myślałem o
PiSie, ze zapomniałem o siku.
No, to teraz ładnie się załatwiłem. Mokry
fotel, mokre spodnie… A Kaczyńskiemu już pewnie ktoś doniósł i teraz cieszy się
z mojego niesczęścia. Szambo i mocz…
17.00 – Cieśla z Krzymowskim wykąpali mnie
pod prysznicem. Woda lała się i lała… zupełnie, jak podczas przemówień
Kaczyńskiego. On to wodę leje. Namydliłem się sam. Upadło mi mydło, schylam się
i w tym momencie otwieram się szeroko… myśle o wszytskich gejach, tak
prześladowanych przez PiS.
17.35 – Wycieram się i przebieram w
garnitur. Dziś przecież “Tomasz Lis na Żywo” Będzie fajna ferajna – jak to
mówią kupa łajna… Ciekawe, czy Kaczyński zgadnie, kogo zaprosiłem? Inwigilacja
totalna, więc pewnie już mu donieśli… Teraz pewnie siedzi tam u siebie na Nowogrodzkiej
i śmieje się ze mnie… Że go nie zaskoczyłem. Tupię nogami i gniotę Newsweeka ze
złości.
18.00 – Wiozą mnie do TVP. Zjadłem cztery
calmsy. Tak, żeby się wyciszyć i nie
myśleć. No i co z tego? Ja nie myślę,
ale Kaczyński cały czas myśli! Próbuję
się zdrzemnąć, ale co zamnknę oczy, to widzę cały PiS, który knuje i
prześladuje.
18.35 – W TVP witają mnie bardzo
serdecznie. Towarzysz Daszczyński – prezes…. A niech to, Prezes! Jest tylko jeden prezes nad prezesami –
Kaczyński! Znów wraca trauma… Jadę do
studia. Są już zaproszeni funkcjonariusze. Są techniczni…
19.00 – Jakoś nie mogę się skupić.
Przynoszą scenariusz… To dziś w pierwszej cześci będą oddelegowany z PO do
kościoła, towarzysz Sowa, towarzyszka Szczuka i jeszce ktoś… chyba jakiś gej
czy tranwestyta. Nie pamiętam… Nie potrafię się skupić, bo wiem, że w tym
studiu kiedyś był nagrywany program z Kaczyńskim. Horror!
19.25 – Pacykują mnie. Przyszła jakaś
kobieta i maluje mi twarz. A tam, gębę – bo twarz to może mieć Kaczyński! Poprosiłem, żeby na koniec “zrobiła mi oko” i
trochę podczerwieniła usta. No i teraz jestem ładniejszy od Kaczyńskiego.
19.50 – Myślę o programie, ale nie idzie mi
to jakoś. Nie dość, że myślenie, to nie jest moja mocna strona, to jeszce
przypomina mi się postać Kaczyńskiego, który przedstawia swoj program. No i
właśnie, ja nie jestem w stanie opanować programu a Kaczyński zna swoj na
pamieć! Lizus i kujon!
20.10 – Idę na wszelki wypadek do toalety.
No przecież nie mogę znów narobić w majty, bo będę mokry siedzial przed kamerami.
No bo jak Hanka nie zadzwoni… to nieszczęście gotowe. A może nie zadzwonić?
Może! Dziś ma korepetycje z historii. Zaraz, zaraz… miała nauczyć sie czy to
była Wieża Babel czy Wieża Babilon… I coś jeszce o okupacji... A,… kim był Kutcher czy tam Kutchera…. Cholera go
wie kim był! Ja tam wiem kim jest
Kaczyński! A niech go… Znow Kaczyński. Kurcze, przez te głupie ględzenie
nasikałem na nogawkę!
20.40 – Wchodzi do studia publiczność. Siadają
zgodnie z grafikiem. Od lewej – rodzina Krzymowskiego, Cieśli, prezesa
Daszczyńskiego, forum młodych PO, komuniści z SLD, szwagier Palikota z żoną,
mongoły od Renatki Kim (to wujostwo męża) i jakaś delegacja ze związku
pedalstwa polskiego. Ktoś im tłumaczy, kiedy mają się śmiać a kiedy buczeć… Na chwię zapominam o PiSie, ale już jakiś
dureń wszystko spieprzył. “Czy ma pan może długoPiS!?” No i wszytsko, jak krew w piach! Znów
Kaczyński I ten jego PiS!
21.00 – Wchodzą goście. Sadzam ich i
rozdaje kartki z pytaniami. Przeczytali. Teraz rozdaję kartki z odpowiedziami.
Czytają, nie znali własnych odpowiedzi. A Kaczyński pewnie znał, bo mu
donieśli! Znał wszytskie pytania i wszytskie możliwe odpowiedzi.
Cholera, ta mokra nogawka przeszkadza…
21.30 – Startujemy. Biorę cztery calmsy i
szklaneczkę samogonu. Nie będę myślał o Kaczynskim, nie będę… “Witam Panstwa…
Tomasz Lis nażyga… “ to jest “na żywo” – dziś moimi gośćmi będą….”Kaczynski”…
Co ja gadam!? Znów ten Kaczynski
bruździ…
“Gośmi będą ci, co tutaj siedzą”…. Jeszcze
dwa calmsy. Jakoś leci…
22.30 – Program jakoś przeszedł. Sam nie
wiem o co chodziło, bo calmsy mnie wyciszyły. Nawet chyba zasnąłem. Śnił mi się
przekręt PiSu. Ten sam, co rano.
22.50 – Mówią, że wracam do domu. Chyba
wracam. Najpierw jednak zwrócę, bo mgli mnie po tych calmsach. Jacyś ludzie
gratulują programu, że niby Sowa pięknie czytał z kartki odpowiedzi, a Szczuka
uroczo sepleniła… A bo ja wiem, nie pamiętam. Cholera, Kaczyński, to pewnie
wszytsko pamięta… Znów mnie prześladuje, typ jeden…
No i trzęsą mi sie ręcę, tak mnie wkurzył.
Dobrze, przystawiam rękę do twarzy – łapa jak wachlarz, tak się trzęsie, że
wprawia powietrze w ruch…. Trochę chłodniej.
23.10 – Wsadzają mnie do samochodu. Ruszam
z PiSkiem opon… No I znów. No nie pojadę! Zatrzymuję. Trzy calmsy, - może
będzie lepiej. Ruszam ponownie, ale bez
PiSku… powoli.
0.20 – Jestem w domu. Jakoś “na wyciszeniu”
dojechałem. Wita mnie Hania. “Byłaś z
PiSem na spacerze”- pytam. Cholera, co ja gadam!? “Z psem…, z PSEM!” I znów ten Kaczyński! Ja
nie zasnę!
0.30 – Hania robi kanapki i stawia na
stole, nastawia muzykę. W telewizorze leci jakiś gangsterski film. “Kupiłam dobrą kaczkę faszerowaną” – mowi.
“Jedz Tomuś!” – dodaje.
Z głośników sączy sie “Give Peace of
chance”. “Wiesz, przed twoim przyjazdem przez chwlę oglądałam ten film. Ten
pierwszy postrzelił tego drugiego z PiStoletu”.
“PiSzą, że to nagrodzony film…” No i dupa –
nie zjem kolacji. Na dodatek nie zasnę…
Cztery calmsy. Hania układa mnie na łóżku.
Przez mgłę widzę jej twarz ale i twarz Kaczyńskiego z całym PiSem. Dużo ich
cholera… Możę przyśni mi się jakiś przekręt PiSowski? Zasypiam z moją ulubioną
pluszową kaczuszką.
Etykiety:
bzdury,
choroba,
natręctwa,
Newsweek,
obsesja maniakalna,
Tomasz Lis
środa, 30 września 2015
Pazerna baba z TVN
Z okazji awantury w "Kropka nad i" między Wiplerem a Olejnik, takie oto skojarzenie nasunęło mi się mimochodem.
A można też tak...
A można też tak...
piątek, 18 września 2015
Póki mamy jeszcze głowę na swoim miejscu.
Dzicz arabska odpuściła sobie szturm na
granicę Węgierską.
Teraz Chorwacja, dużo bardziej poprawna
politycznie ma problem, bo hałastra terrorystyczno-tchórzowska szturmuje jej
miejscowości przygraniczne.
Jest nadzieja, że przenikający przez
przejścia graniczne serbsko-chorwackie, skierują sie w kierunku jeszcze
nierozminowanych pól minowych
z okrsu wojny miedzy tymi państwami. To w jakimś stopniu rozwiąże
problem i odciąży Niemców.
Euronazistowska, krajowa publiczna telewizja
ciagke pokazuje ciemną arabską masę i każe użalać się nad ich losem. Reporterzy
od lewa do lewa (bo normalni nie biorą udziału w tym cyrku) drepczą za
islamistami i kręcą oraz fotografują ich żałosne życie na granicy. Co i raz dopytują się o zdrowie i po głowach
gładzą i obiecują sielskie życie w głupiej europce.
Ja przystało na islamską masę, najbardziej
żalą się i płaczą mężczyźni, bo też i kobiet z potomstwem jest dużo od
chłopów mniej.
Pewnie kobiety i dzieci zostali w kraju, by
walczyć. Dorodne byki, silne i sprawne uciekły do europki i wcale im nie
przeszkadza, że trącą tchórzem.
Uniomatołki od Schulza i małego hitlerka
Faymana każą rozczulać sie też nad nimi, bo to niby takie zmęczone wojną i zdruzgotane
są te byki.
Życie pokazuje, że te „rasowe araby“ w modnym
obuwiu najlepszcyh sportowych firm i odzieniu z nie najgorszych marketów,
nie jest wcale takie zmęczone i zmaltretowane jak fuehrer europki uważa.
Na granicy Węgierskiej, z ogromną werwą
ciskały kamienie w policję i wojsko, nie bacząc na zmęczenie. Szkoda, że we
własnym kraju nie byli w stanie przecwstawić się terrorowi i w ten sam sposób
protestwoać oraz walczyć o lepsze jutro.
Euronazistowska propaganda z każdym
dniem przybiera na sile.
Teraz to każdy osobnik, który nie chce być
ofiarą islamskiego rytuału obcinania głowy nazywany jest faszystą.
Zapowiedziano też, że metodą sławnego doktora
Goebbelsa, cała krajowa tuba propagandowa – radio, telewizja, internet oraz
papierowa gadzinówka zostanie skierowana przeciwko opornym.
Będzie otumanianie ludu.
Rzecz
jasna, jeśli chodzi o lewackie praktyki, prym wiedzie niezawodna „Gazeta
Wyborcza“, która jak może tylko zaszkodzić Polsce i Polakom, to robi to
z rozkoszą.
Jak każe tradycja, żydokomuna zawsze wolała
załatwiać mokrą robotę cudzymi rękoma, toteż teraz jest gorącą orędowniczką
osiedlania się w Polsce terrorystów arabskich.
Perwnie michniki wykoncypowały sobie, że
tamci zakatują tych a potem to już będzie jak w Palestynie...
Akcja usilnej islamizacji europki ma też
swoich bohaterow i antybohaterów. Musi mieć, jak przystało na wielkie wydażenie
medialne.
Wczoraj państwowa euronazistowska telewizja
pokazała gieroja, co się zowie.
Jacek Tacik zaostał bohatersko raniony w
czasie pełnienia obowiązków czyli na służbie. I to przez faszystowskich
żołdaków z Węgier! Z bandażem na głowie trwała na posterunku, póki go
nie zakuto w kajdany i nie zamknięto w tiurmie.
Tam jeszce zdążył wykrzyknąć „Precz“... i
zajął się knuciem antyfaszystowskich strof do TVP.
Ciężkie życie będzie miał z kolei teraz
Orban.
Chłop nie rozumie ducha euronazizmu. Nie chce
terrorystów u siebie w kraju. Ba, nie pozwala im nawet przejść przez Węgry, by
mogli sobie w Austrii pogwałcić i popodrzynać gardła. Na dodatek nie che zgodzić się aby masa
arabska pobiła jego celników i żołnierzy. To już za dużo!
Najbardziej postępowa z postępowych
amerykańskich gazet Washington Post nie zostawia na Orbanie suchej nitki. Redaktorzy dziennika, w przerwie między
wzajemnym waleniem się w odbyty a śpiewaniem międzynarodówki piętnują Węgierską
władę niemiłosiernie i domagają się od fuehrera europki działań odwetowych w
stosunku do Madziarów.
Jak powiedział klasyk: - Mają zadęcie
sk..wysyny!
Na ten przykład naszemu Głosowi Zamościa
pewnie nigdy do głowy nie przyszło by, żeby domagać się od rządu Obamy sankcji
wobec Izraela, za zbrodnie na Palestyńczykach.
Cóż, może kiedyś...
Polska ustami Ewy Kopacz obiecała Angeli Merkel i na kolanach przysięgła, że weźmiemy trochę
masy krytycznej czyli arabskiej. Weźmiemy, zeby nie wiem co, nawet wbrew woli
tej masy. Jakoś to się zorganizuje, mimo tego że ta masa wcale nie chce u nas
być. Nie tak dawno jedna rodzina z Syrii zamieszkała na plebanii. Dostali
wikt, opierunek i w ramach podziękowań.... spierprzyli do Niemiec. Składa się
tak, że cała ta arabska hałastra chce tylko do Rzeszy!
Pewnie teraz germańcy główkują, jak to
zorganizować, by część uzgodnioną deputatu unijnego przeflancować do Polski.
Jakieś transporty kolejowe zorganizować, wagony, rampy... i te sprawy. Ale już
oni wiedzą najlepiej. Mają doświadczenie z tym.
Skoro Kopacz obiecała, to Makrela (Merkel
Angela) jej pomoże wywiązać się z obietnicy.
W sejmie premierka dla fasonu zrobiła cyrk i
czeską komedię „Nikt nic nie wie“. Że niby konsultuje z sejmem, pyta
obywateli, rozważa... a tu już pozamiatane.
Teraz tylko zmasowana propganda i
szczekaczkowy szum medialny, że niby społeczeństwo świadome i europeskie
zaprasza emigrantów...
Przyznać trzeba, ze nawet komuniści w PRL
takiego cyrku nie robili jak robią to euronaziści.
Pocieszające jest tylko to, że każda
przymusowa akcja propagandowa i wtłaczanie bezmyślnej goebbelsjady odnosi w
Polskim społeczeństwie odwrotny skutek.
Tak było zawsze i jest do dziś, bo Polak nie
jest idiotą (przynajmniej większość Polaków).
Przez całą tą nachalną gadzinowską
propagandę, ucierpią tylko sami arabowie, którzy być może zostaną przez
towaryszy niemieckich przymusowo osiedleni w Polsce.
Zmasowana siła euronazistowskiego propagandowego
rażenia skierowana w Polaków, rykoszetem trafi z pewnością w uchodźcow.
Éljen
Magyarország!
niedziela, 13 września 2015
Nie strasz, nie strasz, bo się ze...
-->
Teutońska natura wypełznie nawet z najbardziej
poprawnego politycznie germańca.
Niejaki Werner Faymann,
zatrudniony na etacie kanclerza Austrii (to taki mały kraik między Czechami a
Słowenią, - bez żadnego znaczenia militarno-politycznego) idąc śladami swojego
wielkiego rodaka Adolfa
Hitlera odgraża się i straszy niepokornych Słowian i Madziarów!
- „Należy zastanowić
się nad sankcjami dla krajów UE sprzeciwiających się obowiązkowym kwotom
imigrantów. Może dobrym pomysłem, aby opornym obniżać unijne fundusze
strukturalne....“ powiedział na łamach tygodnika „Der Spiegel“.
Faymann - miłośnik islamskich uchodźców i szeroko
pojętej rozrywki w ich wykonaniu (pewnie też wybuchowej!) bardzo chciałby, aby
nawet we wschodniej europce było wesoło i po mahometańsku. Nie przeszkadza mu w
tym fakt, że obywatele Polski, Czech, Słowacji czy Węgier tego nie chcą.
Straszenia czy gróźb kanclerka raczej się nie przestraszymy,
podobnie jak inne narody niechętne sprowadzaniu terrorystów – muslimów, bo nie
takie typki już nam w historii groziły.
Mistrzem w tym był wspomniany na wstępie rodak Faymanna -
Adolf Hitler, który prowokacyjnie groził Polakom m. in. już 11 sierpnia 1939
roku, że „(...)
zmiażdży Polaków tak doszczętnie, że po Polsce nie zostanie nawet ślad.“
Minęło kilka wiosen i to po Hitlerze ślad nawet nie został –
Polacy do dziś mają się dobrze.
Ale mają się dobrze, przede wszystkim dlatego że są
Polakami, stawiają opór agresywnym „obcym“ i nie muszą tolerować we własnym
kraju m.in. wrogich „muslimów“.
Jednolitość narodowa, przy promilowym udziale mniejszości,
to nasza główna siła.
Z pewnością nie zmieni tego, nawet groźbami jakiś nowy
„hitlerek“ z marionetkowego państewka, które istnieje tylko dzięki
polskiemu królowi, który w akcie łaski trzysta lat temu, nie dopuścił do
unicestwienia habsburskiego królestwa przez muzułmańskie hordy.
Dopuszczam myśl, że tacy jak Faymann wielce na tym boleją,
iż Jan III Sobieski pokrzyżował wtedy plany Kary-Mustafy i dziś próbują to
odkręcić.
Faymannowi marzy się widać Wielki Sułtanat Europy - nam nie.
Inny teutoński dureń – Fuehrer europki Martin Schulz
posuwa się jeszcze dalej.
Teraz bójcie się wszyscy, którzy nie chcecie terroru
muzułmańskiego w europce! Ma być ordnung! Macie przyjąć muslimów i
koniec, bo (...) Potrzebujemy
ducha europejskiej wspólnoty. I w razie konieczności, to musi być siłą
narzucone – nakazał.
Pewnie Schulz marzy sobie wjechać do Polski na czołgach i
w ten sposób siłą złamać opór Polaków, jak zrobili to jego rodacy 1.września
1939 roku.
Ciekawe czy na rozpoczęcie akcji „narzucania ducha
europejskiej wspólnoty“ fuehrer Schulz wybierze też datę wrześniową?
A na koniec zagadka. Kto to powiedział?
Mieszkańcy Europy
stanowią na Świecie jedną, wspólną rodzinę. Dlatego wyobrażenie, że w tak
ograniczonym „domu”, jakim jest Europa, utrzymanie różnego porządku prawnego i
różnych wartości dla jednej wspólnoty mieszkańców, jest wyobrażeniem fałszywym.
Niestety, nie Schulz. Nie Tusk i nie Faymann. Również nie
Buzek, ani nie Cohn-Bendit. Mimo, że to tak bliskie duchowi poprawnej
politycznie doktrynie „wspólnoty europejskiej“, gdzie brukselska banda nazistów
chce decydować za rządy poszczególnych krajów.
Nie trzymając dłużej w niepewności informuję, że słowa te
wypowiedział Adolf
Hitler, przed zgromadzeniem w Reichstagu 7 marca
1936.
Zatem – Heil Schulz i Heil Faymann... całość składa się w
logiczną całość.
Etykiety:
Euronaziści,
Faymann,
Martin Schulz,
naziści,
straszenie,
terror,
UE
Subskrybuj:
Posty (Atom)