Ja nie jestem Charlie.
Nie jestem, bo nie jestem wojującym i zaślepionym
ortodoksem.
Prawo do wolnej wypowiedzi i swobody prezentowania własnych
przemyśleń, to piekna idea.
Idea, która niestety
dotyczy tylko lewej strony politycznej sceny. Im wolno lansować europejski
model wolności – innym nie.
Oczywiście prawo do krytyki, jest naczelnym prawem każdego
obywatela w cywilizowanym świecie.
Prawo do humoru – również.
Z tego wynika, że prawo do krytyki poprzez humor – ma
się rozumieć, samo przez się....
Istnieje jednak jakaś granica.
A gdzie ona przebiega, - to rodzi kwestię sporną.
Lewica uważa, że granica ta przebiega gdzieś w okolicach
pederastów i lesbijek, ewentualnie tematów związanych z tzw. poprawnością
polityczną.
Z tego nie można żartować, kpić i obraźliwie szydzić.
Reszta podpada, pod „wolność wypowiedzi“.
Można kpić z chrześcijanina, muzułmanina,
zielonoświatkowca z każdego byle nie z pederasty, murzyna czy żydokomunisty...
Podstawą istnienia każdej wspólnoty, jest kompromis.
Wprawdzie trudno go osiągnąć w porozumieniu z idiotami, ale próbować
trzeba.
Zatem, skoro prawo do wypowiedzi gwarantuje możliwość
przedstawienia publicznie własnych przemyśleń, co do czego nie ma wątpliwości
(zarówno po lewej, jak i prawej stronie), wyobraźmy sobie, że wzorem humoru
lansowanego przez Charlie Hebdo powstaje w Polsce tygodnik drwiący
z Holocaustu, rodziców prominentnych agitatorów lewackich, których bez
skrupułów miesza się z seksualnym błotem czy szydzący w skrajny sposób z homoseksualistów
lub inwalidów itp.
Przecież istnieje prawo swobodnej wypowiedzi...
Idąc dalej, koniecznie już jutro winno się uchylić prawo
nakazujące karanie nagacjonizmu, jako prawo krępujące swobodę wolnej wypowiedzi
i prawo własnych przekonań!
Dla każdego człowieka (nie psychopaty i degenerata) istnieją
rzeczy „święte“.
Dla jednych jest to religia, dla innych matka, ojciec, dla
jeszcze innych własna społeczność, ułomność, kalectwo itp.
Czy mamy pozwolić na „wolną amerykankę“ w tej kwestii? Mamy
wyrazić zgodę, by pozwolono obrażać wszystko i wszystkich w imię lewackiej wolności
słowa?
Do tego właśnie dąży ateistyczna lewica. Tego właśnie chce.
Wszyscy deklarujący dziś „Jestem Charlie“ – świadomie czy
też nieświadomie, tego właśnie pragną!
To właśnie z nietolerancji i ateistycznego terroru wyrosła
piątkowa tragedia w redakcji tygodnika Charlie Hebdo.
Myślenie, że tam „bogu-ducha-winni“, biedni dziennikarze tak
za friko ponieśli śmierć, bo okrutni terroryści - tak sobie – dla fantazji - postanowili
ich zabić – jest błędem.
Jedno z tego tylko jest prawdą, że śmierć ponieśli, bo
ktoś ich zabił.
Rysownicy Charlie Hebdo ponieśli śmierć, bo żywo wprowadzali
w życie idee nietolerancji i ortodoksyjnego lewackiego ateizmu.
Byli właśnie ateistycznymi terrorystami.
Dla odmiany terrorystami raczej nie nazwał bym ich zabójców.
Terrorysta działa po omacku, wobec określonej bezimiennej społeczności. To co
wydarzyło się w redakcji francuskiego pisma, nazwałbym raczej wyrokiem śmierci
za kpinę z religii, która dla muzułmanów jest święta a tym samym
strzelających – egzekutorami.
Oczywiście nie pochwalam wymiaru kary, która dotknęły
rysowników.
Kara śmierci - owszem, ale tylko za ekstremalne przestępstwa
– zasądzona przez sąd, oczywiście nie za takie „błahe“ sprawy.
Bardziej przychyliłbym się, do sposobu preferowanego przez
cywilizowanych ludzi, czyli: wejść do redakcji i nakłaść po mordzie, tak że
medyczna pomoc niezbędna będzie.
I tyle.
To najlepszy sposób, skutecznie działający na leackich terrorystów
czyli tchórzy, a takimi rysownicy z Charlie Hebdo z pewnością byli.
Ludzie pokroju personelu francuskiego „humorystycznego
pisma“ parającego się obrażaniem ludzi religijnych, prezentują typową dla lewicy
myśl społeczną.
Charakteryzuje się ona całkowitym pozornie brakiem logiki w
działaniu, czyli działaniem z premedytacją przeciw własnym środowiskom i społeczeństwu.
Ludzie inteligentni i myślący takie coś nazywają głupotą, bo
jak inaczej nazwać odwieczną walkę z francuską prawicą o prawa dla
imigrantów arabskich, którzy to po jakimś czasie po przybyciu do Francji, w
imię Allaha zaczynają żądać co raz więcej praw dla siebie a w przeciwnym
wypadku raczą Francuzów w powietrzę wydsadzać.
To oczywiście nakręca spiralę i ramach odwetu, tacy
terroryści lewacko-ateistyczni, jak Charlie Hebdo, „dokładają“ islamistycznym
ekstremistom, obrażając ich i z nich drwiąc.
To z kolei wzbudza obrazę muzułmanów i trup się ściele
gęsto...
Dalej, społeczeństwo burzy się – rosną nastroje
antyarabskie, dochodzi do zamachów na meczety...
Jednym słowem lewicowo-ateistyczna Francja zafundowała
Francuzom Arabów, tylko po to, by z nich szydzić a dalej, by doprowadzić
do fali nienawiści społecznych i ksenofobii. Typowo po lewacku.
Mam was głęboko w d...
Charlie Hebdo. Mam w d... wasz
terroryzm ateistyczny i wasza ofiarę. Nawet mi nie jest żal zastrzelonych
rysowników, bo idiotów czy samobójców nie jest żal. Każdy wybiera własną drogę
życia i ponosi konsekwencję własnych wyborów. Jeżeli ktoś chce umrzeć i robi
wszystko, by tak się stało – jego sprawa.
Dziś słyszałem, że redakcja tygodnika zapowiedziała
kontynuowanie linii pisma, to znaczy, że nadal będą kpić z religii i ludzi
wiary.
Tym bardziej mam was w d... i życzę wam jak najgorzej.
Tak, jak życzy się terrorystom, tak jak życzy się chamom i
bydlackiej masie nie szanującej ludzkich uczuć...
P.S. Nie znającym „dorobku“ Charlie Hebdo – polecam zapoznanie
się z cyklem okładek pisma. Dla każdej religii jest tam „coś miłego“. Aż
dziw, że muzułmanie byli pierwsi.....
Mój pomysł na nową okładkę pisma.
Były Pan premier... też Charlie...