wtorek, 9 sierpnia 2011

To nie pętaki z KPP, to wielki Stalin

Nie miał racji Jarosław Marek Rymkiewicz nazywając redaktorów“Gazety Wyborczej” - "duchowymi spadkobiercami KPP".

Obserwując postępowanie organu michnika w stosunku do oponentów, to już raczej metody sowieckiego stalinizmu wypełniają jego normy działań czy postępowań.

Gdzie tam niedoszkolonym i ubogim w metody agentom z Komunistycznej Partii Polski do “fachowców z wyborczej”.

O ile metody KPP były dość siermiężne i polegały głównie na skrytobójczym mordowaniu, wysadzaniu w powietrze czyli dywersji (więcej może powiedzieć na ten temat red. michnik, którego ojciec raczył do KPP należeć) to działania Rodziny Agora, a właściwie jej najzdrowszego jądra, czyli elity dziennikarskiej są o wiele bardziej wysublimowane, niczym tknięte ożywczym dotykiem geniuszu Józefa Wissarionowicza.

Zwrócę się w tym miejscu do cytowanego na wstępnie Pana Jarosława Marka Rymkiewicza;

Wielce Szanowny Panie, czy michnik z kolegami kogoś wysadza w powietrze?

Czy stosuje metody swojego ojca:“próbuje zmienić przemocą ustrój Państwa Polskiego i zastąpić go ustrojem komunistycznym oraz oderwanć od państwa polskiego południowo-wschodnie województwa” ?

Czy wraz z ekipą dokonuje dywersji, podpaleń, umyślnych zniszczeń itp…?

Nie!

Pisał Pan o duchowej spuściźnie, co oczywiście nie może przekładać się na realne działania, tylko samą idee tych działań, ale w efekcie końcowym winna takowa ideea do czynów prowadzić.

Dlatego niech mi będzie wolno nie zgodzić się.

To nie są metody działania “gw”.

Redaktorzy z ul. Czerskiej a także jej regionalni funjkcjonariusze wolą postępować delikatniej, nie brudząc rąk.

Czy nie ładniej jest zaszczuć, ponizyć, osądzić, odsądzać od czci i wiary, a następnie już po wszystkim wbić się w kondukt żałobny a nawet wystawić pomnik?

W dobrym tonie jest też domagać się ukarania winnych, napiętnowania tych, którzy szczuli. Jakichś dowolnie wytypowanych spoza własnego środowiska.


Nie będę ukrywał że, mam cały czas na myśli sprawę Leppera i wykreowaną przez “gw” seksaferę w Samoobronie.

“Bolszewickie” postępowanie “gw” razi niemiłosiernie. Uderzanie w rodzinę i najbliższych polityka, w celu wyeliminowania go z życia publicznego, to iście sowiecka, ba - stalinowska metoda. Na koniec fałszywy żal i szukanie wokoło winnych, by pokazowo móc opłakać zmarłego i wystrugać z jego szkieletu kolejną dzidę na wrogów politycznych.


Dziurki nie zrobić, a krew wyssać – to motto, które zamiast jakiegoś głupkowatego “a nam nie jest wszystko jedno” (co bardziej kojarzy się z bajką Wilk i Zając) winno figurować w winiecie “GW” tuż obok znamienitego czerwonego sztandaru.

Najlepiej pisane cyrlicą.