środa, 4 maja 2011

Nie ma już Piotra, jest Rita!

Jakiś czas temu zaniepokoiła mnie, tak jakby słaba aktywność znanego humorysty z „GW” Piotra Pacewicza.
Jednym słowem - tak jakby mniej go w mediach.
Wprawdzie co jakiś czas pisze coś, ale tak jakby był myślami gdzie indziej.
Celowo użyłem wielokrotnie określenia „tak jakby”, gdyż to bardzo popularne i lubiane wśród ludzi postępowych oraz nowoczesnych określenie, a redaktor Pacewicz, to bardzo nowoczesny i postępowy człowiek.
Można powiedzieć, zapewne będzie mu się to tak jakby podobało.

Ale do rzeczy.
Jakoś tak od lata zeszłego roku Pacewicz zniknął.
Nie, żeby w ogóle zniknął i go nie było.
Pacewicz jest, bo zamieszcza swoje humorystyczne felietony w „Gazecie”, ale pozostaje tak jakby gdzie indziej, w innym świecie.
Zniknął dawny zwarty i gotowy Pacewicz, bojownik i twardziel, a jest jakiś taki łagodny i wyciszony ersatz Pacewicza.

Głęboko zakłopotany problemem humorysty, postanowiłem rozwikłać zagadkę odmiennych stanów świadomości Pacewicza.
Z pomocą przyszedł mi znajomy, który podesłał mi poniższe zdjęcie.




















- Mój Boże – wykrzyknąłem!
- Mój też... – wykrzyknął znajomy.
Po tak religijnym wstępie, przeszliśmy do konkretów.
Znajomy mówił o zeszłorocznej pardzie pederastów, która odbywała się pod egidą „Gazety Wyborczej” (a w szczególności właśnie Pacewicza), a mnie na myśl cisnęła się kwestia z kultowego filmu „Kingsajz” – „Panie Olu, pan naprawdę uwierzył, że jest krasnoludkiem”...
-...no, i ten Pacewicz Piotr uwierzył, że jest kobietą – ciągnął znajomy.
- A teraz podobno kuruje się w jednej klinice i stamtąd przysyła felietony do „Gazety”. Chyba nawet wiem w której klinice przebywa – dodał.
Po długich pertraktacjach udało mi się zamówić znajomego do odwiedzin tejże placówki i podjęcia prób przeprowadzenia wywiadu z panem/panią Pacewicz.

Minęło kilka dni. W końcu zeszłego tygodnia, około południa zadzwonił telefon.
- Mam, znalazłem go!
- Jestem już nawet po rozmowie z ordynatorem i mam jego zgodę na krótki, 10 minutowy wywiad z pacjentem – wypalił jednym tchem do słuchawki podekscytowany znajomy.
- Pacewicz będzie do mojej dyspozycji i odpowie na pytania. Czekaj, niebawem odezwę się!


Dziś na swoją skrzynkę mailową otrzymałem wiadomość, która zawierała ni mniej ni więcej tylko krótką i treściwą rozmowę-wywiad z Piotrem „Pacjentem” Pacewiczem.
Za zgodą znajomego zamieszczam ją poniżej w całości.

-------------------------------------------------------
Panie Piotrze, co się stało? Co spowodowało, że zniknął Pan z życia publicznego, a odnalazł się w tak, nazwijmy to specjalistycznej klinice?
PP: Na wstępie chcę coś wyjaśnić. Proszę nie mówić do mnie Piotrze, gdyż od zeszłego roku moje imię brzmi Rita. I bardzo proszę nie traktować mnie jako mężczyznę, ale zwracać się do mnie jak do kobiety.
Po prostu jestem kobietą i tyle. Kobietą ze świadomego wyboru.



Oczywiście, tak jak Pan... Pani sobie życzy. Proszę zatem Panią o kilka słów na temat tak nagłej zmiany w Pani życiu.
PP: Poruszona do głębi losem kobiet, a często też lesbijek – postanowiłam walczyć o lepsze jutro ludzi idących pod rękę z nowoczesnością europejską. Ciemnogrodzianie i tradycjonaliści niszczą nasz świat. Należy postawić temu tamę. Nie możemy też być zdani tylko na ślepy los i bezmyślną naturę, która decyduje za nas, kto ma być kobietą a kto mężczyzną.
Tu w tym Zakładzie Psychiatrycznym rozumieją mój problem.
Na każdym kroku spotykam się ze zrozumieniem i akceptacją mojej decyzji.



Jasne, ale... przepraszam za dygresję... czy nie wydaje się to Pani dziwne, że wszyscy wokoło tak bez zmrużenia oka reagują na Pani decyzję. Przecież nie można tak od zaraz, z minuty na minutę stać się kobietą.
PP. Proszę mnie nie prześladować! A dlaczego nie można? Pan jest typową szowinistyczną męską łachudrą....



Pani Rito, nie chciałem Pani urazić, ale wydawało mi się, że o tych sprawach decyduje natura... no na przykład kobiety rodzą dzieci, a Pani raczej nie będzie mogła doświadczyć macierzyństwa...
PP. Aaaaaa...... znów mnie Pan prześladuje! Odmawia mi Pan prawa do posiadania własnych dzieci....



... ależ, Pani Rito, jak Pani wyobraża sobie swoje macierzyństwo? Gdzie będzie pani nosiła swój embrion, w pudełku?
PP: Ciągle mnie Pan prześladuje! To nie jest poprawne politycznie.
Dlatego właśnie walczę z tego typu myśleniem.
Domagam się swojego prawa do posiadania dzieci i to jest mój sztandarowy punkt programu walki o prawa świadomych kobiet.
To moja walka z uciskiem i dyskryminacją....



Chyba raczej z rzeczywistością.... ale proszę nam powiedzieć, jak czuje się kobieta, która jeszcze rok temu była mężczyzną. Jakie są różnice i na czyją korzyść?
PP: Bycie kobietą to wielkie wyzwanie, a bycie kobietą z wyboru jeszcze większe. Nie wiem czy też Pan wie, ale postanowiłam zostać kobietą o orientacji homoseksualnej. To znaczy lesbijką. To wielka sprawa.
Co do różnić, to są duże. Gdy byłam mężczyzną, to niezbyt dbałam o wygląd i kosmetykę. Teraz to co innego. Rano co dzień: malowanie, perfumowanie, golenie nóg... Bycie kobietą to wielkie wyzwanie.



Na koniec proszę mi powiedzieć, co z pracą zawodową? Kiedy wróci Pani do „Gazety”? Pewnie koleżanki i koledzy stęsknili się za Panią?
PP: Wszystko zależy od personelu naszej placówki. Doktor Szypuła – ordynator szpitala mówił coś o czerwcu-lipcu. Jednym słowem zdążę na tegoroczną paradę (europride – przyp. Red.).
Wcześniej mam nadzieję pojawić się w „Gazecie” i zorganizować w redakcji większą grupę uczestników parady.
Ja też stęskniłam się za chłopakami z redakcji, to takie przystojniaki i ciacha, ze ho...ho... Co do koleżanek, to wiem, ze mi zazdroszczą.... jak to między kobietami.



I jeszcze jedno pytanie. Obiecuję, że już ostatnie. W jakim stroju, przebraniu wystąpi Pani na tegorocznej paradzie? Chyba nie kobiety – to było by zbyt proste...
PP: Jasne! Mam zamiar paradować jako mężczyzna – homoseksualista wyzwolony. Planuję tez zorganizowanie ogólnego dmuchania na platformie w czasie parady....



Dmuchania? Chyba w gwizdek....?
PP: Też! Sewek Blumsztajn ma jeszcze sporo tego na stanie po Dniu Niepodległości. Nie podmuchali sobie wtedy chłopaki od Sewka, to teraz się będzie ostro dmuchać...


Pani Rito, dziękuję bardzo za rozmowę i życzę szybkiego powrotu do zdrowia.
Szkoda, że kaftan nie pozwala uścisnąć prawicy, ale symbolicznie ściskam mocno...
PP: To ja dziękuję. Niech żyją świadome kobiety. Precz z dyskryminacją! Lesbijki z wyboru górą!




-----------------------------------------------------
Niestety sanitariusze bezwzględnie trzymali się czasu przeznaczonego na rozmowę. Wszak zbliżała się pora podawania leków.
Na pożegnanie otrzymałem najnowsze zdjęcie Pani Rity. Na pamiątkę spotkania.

























Wpis ten złożony został zarówno z materiałów prawdziwych jak i fikcyjnych.
Teraz pora na czytelników. Co jest fikcją a co prawdą?