Wczoraj, bodajże na „onecie“ przeczytałem, że do band
proruskich terrorystów w Doniecku dołączyli ochotnicy z Hiszpanii. Jako
przykład przedstawiono osobę jakiegoś młodego psychopaty – zdeklarowanego
komunisty, który to pojechał walczyć na Ukrainę z „faszystami i banderowcami“ w
imię komunistycznej idei jedności ludzi spod czerwonej gwiazdy.
Ów młodzieniec, jak podał onet, posiada wytatuowane na
piersiach podobizny Lenina i Stalina, co zwiększa jego atrakcyjność oraz
wsposób wymowny raduje serce pułkownika KGB - Putina z bolszewickimi
przyległościami włącznie.
Tak sobie pomyślałem, że owy młody komunistyczny psychol
z Hiszpanii, tam w Doniecku zapewne zaprzyjaźnił się z nieliczną
grupką naszych rodzimych psychopatów, którzy w imię innej idei – (pseudo)nacjonalistyczno-narodowej
też się tam znaleźli.
Może nawet zaprzyjaźnił się z niejakim Bartoszem Bekierem –
członkiem(?) sympatykiem(?) Falangi, która to wspiera proruskich terrorystów, a
z nieodgadniętych powodów paraduje z bennerem ku czci Żołnierzy
Wyklętych, których komuniści, tacy jak wspomniany iberyjski matoł skutecznie
katowali i mordowali.
Taki sojusz nacjonalistycno-komunistyczny ku czci pułkownika sowieckiej
bezpieki!
Wciąz czekam na jakąś otwartą i jasną deklarację „falangistów“ czy
innych tam „sowieto“narodowców w sprawie – czy są w końcu za czczeniem
Żołnierzy Wyklętych czy za czczeniem ich oprawców z rusosowietu?
A może są za jednym i drugim.
To się nazywa dopiero „być za a nawet przeciw“.