niedziela, 10 sierpnia 2014

„Sojusz doniecki“


Wczoraj, bodajże na „onecie“ przeczytałem, że do band proruskich terrorystów w Doniecku dołączyli ochotnicy z Hiszpanii. Jako przykład przedstawiono osobę jakiegoś młodego psychopaty – zdeklarowanego komunisty, który to pojechał walczyć na Ukrainę z „faszystami i banderowcami“ w imię komunistycznej idei jedności ludzi spod czerwonej gwiazdy.
Ów młodzieniec, jak podał onet, posiada wytatuowane na piersiach podobizny Lenina i Stalina, co zwiększa jego atrakcyjność oraz wsposób wymowny raduje serce pułkownika KGB - Putina z bolszewickimi przyległościami włącznie.

Tak sobie pomyślałem, że owy młody komunistyczny psychol z Hiszpanii, tam w Doniecku zapewne zaprzyjaźnił się z nieliczną grupką naszych rodzimych psychopatów, którzy w imię innej idei – (pseudo)nacjonalistyczno-narodowej też się tam znaleźli.
Może nawet zaprzyjaźnił się z niejakim Bartoszem Bekierem – członkiem(?) sympatykiem(?) Falangi, która to wspiera proruskich terrorystów, a z nieodgadniętych powodów paraduje z bennerem ku czci Żołnierzy Wyklętych, których komuniści, tacy jak wspomniany iberyjski matoł skutecznie katowali i mordowali.
Taki sojusz nacjonalistycno-komunistyczny ku czci pułkownika sowieckiej bezpieki!
 
Wciąz czekam na jakąś otwartą i jasną deklarację „falangistów“ czy innych tam „sowieto“narodowców w sprawie – czy są w końcu za czczeniem Żołnierzy Wyklętych czy za czczeniem ich oprawców z rusosowietu?
A może są za jednym i drugim.
To się nazywa dopiero „być za a nawet przeciw“.