wtorek, 18 maja 2010

Wierszyk wyborczy o charyzmie

W poczuciu potrzeby wielkich przemian kilku
Warszawskie Łazienki były świadkiem cyrku
Kto żyw pędził żwawo, wbrew marnej pogodzie
Usiąść dupskiem z zydlu, w Pałacu Na Wodzie
I w kraj szła wiadomość dla szarej gawiedzi
Że każdy kto siedzi, tu dla Bronka siedzi!
A fale w dal niosły okrzyk niebanalny
Niech żyje nasz Bronek -"Bronek Nasz Normalny"
Bo jak nic innego, tak zebranych cieszy
To, co sławi Bronka, czyli czym nie grzeszy!
I jest pomysł oddać pieczę nad ojczyzną
Temu, który gardzi geniuszem, charyzmą
Temu, który szary jak zając być umie
Gdy w tłumie się znajdzie, to zginie w tym tłumie
Już wielu ten przykład za naukę służy
Jak z braku charyzmy zrobić przymiot duży
Warto też wymienić Bronka inne cnoty
Bo prócz "normalności" inne ma przymioty
Na przykład się wprawia w myśleniu wnikliwym
Co tydzień trenuje - bowiem jest... myśliwym
I każdy kto Bronka poznał, niechaj przyzna
To jego dewiza: "Huk, Humor, Dziczyzna"
Co tydzień w sezonie pielęgnuje cnotę
Wali z grubej rury - wali patriotę
Prócz tego ma hobby, choć to inna bajka
Wielbi Karaiby - konik to Jamajka
I choć czasu mało, zawsze choć z oddali
Przejrzy prasę z Kingston, - co o nas pisali!
Za te właśnie cechy, i za polot szewski
Kocha go i Wajda, kocha Bartoszewski
Rośnie podziw starczy wśród wiekowej tłuszczy
"Bronek nasz Normalny" - niczym głos na puszczy!
I póki nie spadnie dymnych zasłon chmura
Niech kadzą i krzyczą, Hurra, Bronek, hurra
Potem może zabrzmieć zgoła inna strofa
Zamiast ten "normalny" - Bronek-katastrofa

Na koniec się zwrócę, choć mnie świerzbi ręka
Do tego co kadził tak wierszem w Łazienkach
I spytam, czy pisał poemat ten rajski
Ma-jew-ski, czy może najemnik Ja-maj-ski?
Nie będę mu brzydko odpowiadał na to
Nie nazwę jak on, innych "psychopatą"
Tylko wprost się zwrócę z pytaniem banalnym
Czy trzeba być nikim, aby być normalnym?
....
A choćbyś Pan dalej tworzył aforyzmy
Jak wór jest bez jajec, człowiek bez charyzmy!


Yarrok ® 2010

Dziadek Władek – bohater (niestety tylko dowcipów).

„Za humor i satyrę nie należy się obrażać” – mówił dziś min. Nowak (ten od Tuska). Aby żyło się zabawniej rzecz jasna.

Humor i satyra to „twórczość” (zdaniem Nowaka) kabaretowego ogona i rymoklety geesu (skrót od gówniany satyryk) Majewskiego.

To powinno śmieszyć.
Istotnie śmieszy wazeliniarstwo faceta, którego nigdy nikt nie słuchał, a podczas występów publika zerkała na zegarki lub kimała na ramieniu swojego współtowarzysza...
Teraz nudziarz znalazł publikę godną Domu Spokojnej Starości Pracownika Resortu Spraw Wewnętrznych, czyli niewymagającego geriatryka. Wajda, Bartoszewski itp. Itd...

To tak nawiasem...

Myślę, że za kilka poniższych dowcipów obiekt ich (obiekty) też się nie obrażą. To w końcu jak mówi Nowak - tylko satyra, humor.



***

Siedzi Bartoszewski w bujanym fotelu, pali zioło, nagle ktoś łomoce dodrzwi.

- Kto tam?
- Bronisław Maria Komorowski.
- Nie mam czasu! Wszyscy trzej wypierdalać!

***

Kutz z Bartoszewskim rozmawia na temat sklerozy.

Przechwalają się, który ma większą.
-Ostatnio -mówi Kutz -kupiłem sobie lody i zapomniałem co z nimi zrobić.
Szły dzieci, więc im je podarowałem...
-To jeszcze nic -mówi Bartoszewski.
-Wyobraź sobie, poszedłem z Piterą do knajpy. Zamówiłem dorsza i tak siedzimy sobie, siedzimy...
Patrzę na rybę, to na tę osobę siedzącą naprzeciw i zastanawiam się, skąd ja znam to ohydne babsko?

***

Przychodzi Bartoszewski do lekarza:

-Panie doktorze, skleroza coraz bardziej mi dokucza.
-A jak się to objawia?
-Co jak się objawia?

***

Wraca Bartoszewski od lekarza i mówi do żony:

- Lekarz stwierdził, że mam sklerozę, osłabienie, astmę...
- Powiedz krótko, czego nie masz!
- Zębów!

***

Wpada Jasiu do autobusu i potrąca Bartoszewskiego.

„Upiorny dziadzio” mówi do Jasia:
-No powiedz to magiczne słowo gówniarzu.
Jasiu myśli, myśli i nagle:
-Abrakadabra...

***

Ale brudne ma Pan nogi, Panie Profesorze, zwraca się do Bartoszewskiego Komorowski !
Brudniejsze niż moje...
- Przecież jestem znacznie starszy, Bronku!

***

Pan Panie profesorze - mówi do Bartoszewskiego Komorowski - to czasem jak pień!

- A tak! Bywam twardy!

***


W muzeum Platformy Obywatelskiej przewodnik demonstruje szkielet Bartoszewskiego.

- A ten mały szkielecik obok, to kto? - pyta turysta.
- To Bartoszewski w dzieciństwie...

***

Kutz z Bartoszewskim są w operze.

Kutz pyta:- Władek, czemu ten facet grozi tej babeczce kijem?
- On jej nie grozi, on dyryguje.
- To czemu ta babeczka krzyczy?

***

Bartoszewski chwali się Wajdzie:

- Wiesz? Niedawno złapałem pstrąga takiego, jak moja ręka!
- Niemożliwe, nie ma takich brudnych pstrągów!

***

W parku na ławce siedzi Bartoszewski, a obok niego siedzi kobieta w ciąży.

W pewnym momencie „profesor” nie wytrzymuje i pyta kobietę:
- Co tam pani ma?- Dzidziusia.
- A kocha go pani?
- Oczywiście.
- To dlaczego go pani zjadła?

***

Tańczy Pitera z Bartoszewskim.

W pewnym momencie Pitera mówi:
- Ale u was szyja.....
- Całe ciało mam takie! - odpowiada kokieteryjnie Bartoszewski.
- To się myć trzeba....

***

Palikot mówi do Bartoszewskiego:

- Byłem z Kutzem w zoo.
- I jak było?- pyta Bartoszewski.
- Nie przyjęli go.

***

Komorowski mówi do Tuska:

- W niedzielę wybieram się z Władkiem Bartoszewskim na giełdę staroci.
- A ile chcesz za niego dostać?

***

Czym się różni Bartoszewski od starego poloneza?

- niczym bo jedno i drugie trzeba trzasnąć żeby się zamknęło!