sobota, 28 czerwca 2014

Inteligent po Oxfordzie - mistrz komunikacji pośredniej


Nie mogłem się powstrzymać :)
Absolwent Oksfordu i inteligent w drugim pokoleniu – Radosław Sikorski, mąż Anki Applebaum, pochwalił się na Twitterze, że doniósł do prokuratury.
Od absolwentów szkół wyższych wymagamy jako-takiej komunikatywności i logiki w uzywaniu słowa pisanego o mówionym już nie wspominając, a od ministrów nawet więcej.
Niestety w słowie mówionym Sikorski Radosław nie jest Miodkiem – wystarczy posłuchać tasmy „wprostu“, natomiast w pisanym nawet nie jest Kononowiczem. Wystarczy popatrzeć na jego twitterowy wpis (zamieszczam go poniżej).



Logiczne myślenie przy formułowaniu zdania złożonego – materiał klasy III szkoły podstawowej.
Panie Sikorski - ciekawe, czy owa zorganizowana grupa przestępcza działał z artykuły czy z czyjegoś polecenia?

środa, 25 czerwca 2014

Trylogia Sienkiewicza


Miło poinformować, że na rynku księgarskim ukazała się nowa trylogia, pióra niezrównanego Sienkiewicza. W końcu pan minister znalazł dziedzinę, w której być może się sprawdzi…


Bartłomiej Sienkiewicz
OGONEM I POLICZKIEM
III Reczpospolita płonie.  Ze wschodu I zachodu hordy niegodnych uderzają  w hetmana Tuska.  Nie pomaga nawet zaufany pułkowik Paweł Graś, który niezamierzenie, swoim pojawieniem się w szeregach srajcerstwa powoduje wielkie zamieszanie. Otóż, widząc pułkownika, część srajcerzy wykrzykuje na jego cześć: “Graś!”. Reszta srajcertwa źle usłyszawszy okrzyk, rozumie to jako “Kraść!” i przystępuje do zaboru mienia. Morale wojska upada. W podniesieniu morale srajcerzy nie pomaga nieudolny Król Bronisław Bul I, który bawi się jeno i niczym tajskie małpki - nic nie widzi, nic nie słyszy oraz nic nie mówi. Dzielny porcznik chorągwi hetmana - Bartłomiej Idzemypowas jednoczy siły z atamanem Marho Belkunem oraz Sławomirem Wódełojącym, herbu Cytryce….  Do decydującej bitwy dochodzi pod Sowami, gdzie nasi bohaterowie toczą heroiczny bój z przeważającymi siłami porcji ogonów wołowych i policzków…



Bartłomiej Sienkiewicz
POTĄD
Wróg u granic III RP.  Na rubieżach władza traci przyczółki. Cała nadzieja w mądrych i odważnych śmiałkach. Radosław Sikoreczek wiedzie żywot utracjusza oraz hulaki.  Smaruje głowę brylantyną i bawi się w najlepsze. Wstępuje nawet do kompanii wrogiej hetmanowi Tuskowi. Na szczęście następuje opamiętanie I Sikoreczek (pod zmnienionym dla niepoznaki nazwiskiem Jabłonka) dokonuje w imię III RP godnych I wielkich czynów, ku chwale króla Bronisława Bula I oraz Hetmana Tuska. Udaje mu się po społu z lichwiarzem Rostowerem poobrażać wszystkich sprzymierzeńców, naubliżać białogłowie Danucie - namiestniczcie Czerwonej Watachy. Wydaje się jednak, że większość srajcerstwa przy hetmanie Tusku ma Jabłonki-Sikoreczka już potąd….



Bartłomiej Sienkiewicz
PAN WÓDEŁOJĄCY
Sławomir jest bohaterskim młodzieńcem, nie pierwszej młodości. Z racji swoich życiowych osiągnięć I bohaterskich wyczynów przy biesiadnym stole, nazwano go Wódełojącym. Wszak pułkowik chorągwi Marko Belhuna nie ma sobie równych w pojedynkach z gorzałką. Ileż to flaszek poległo już w pojedynku ze Sławomirem…
Teraz nadeszły nad III RP ciemne chmury. Kraj w potrzebie.
Najmężniejsi stawiają się znów pod Sowami. To będzie walka na śmierć i życie.
Mężnie staje przy jego ramieniu Bartłomiej Idzemypowas oraz ataman Belhun.
Na stole, w niezliczonej mnogości policzki i ogony wołowe, flaszki zbrojnej gorzałki.
W decydującym momencie wszyscy bohatersko łoją gorząłkę i pałaszują policzki z ogonami a ataman Belhun z jemu tylko właściwą roztropnością zarzuca wszystkich dodrukowanym walutum…

wtorek, 24 czerwca 2014

Herausgedrücktehinternführer Jacek Rakowiecki.

-->
Nie wiem czy Jacek Rakowiecki jest pedałem (tak mi wygląda, ale doprawdy nie wiem), ale wiem z pewnością, że jest prcownikiem etatowym instytucji publicznej, “telwizją polską” zwaną. 
Ów Rakowiecki Jacek zasłynął ostatnimi czasy z tego, że w sprytny sposób połączył swoją funkcję zawodową z funkcją społeczną innego rzecznika, mianowicie grupy (trzymającej władzę TVP, a za co można się domyślać…) pedałów telewizyjnych.
Wszystko poszło o niejakiego Kamila Dziorka, młodego człowieka, który grywa w serialu Rodzinka.pl (wprawdzie serialu nie oglądam, ale osobę kojarzę).
Ów Dziorek na swoim prywatnym profilu fejsbukowym napisał, co cytuję: "Moi znajomi z FB, którzy mają zdjęcia z "parady równości" czyli z pedałami i z Grodzko wyp…ją"… koniec cytatu.
Nie wiem czy Rakowiecki uczestniczył w paradzie I należał do znajomych Dziorka, że tak go to poruszyło, ale wystosował od ręki stosowne pismo, jako  wielbiciel niełatwej sztuki pedalstwa, a jednocześnie rzecznik TVP.
Czytamy w nim: “Jeśli wpis z Facebooka jest prawdziwy, to panu Dziorkowi można współczuć głupoty. Musi szybko zdecydować, czy chce być aktorem w telewizji publicznej, czy kompromitować się jako chamski homofob”.
Skończyło się na tym, że Dziorek skończył wpółpracę z TVP. I nie była to jego decyzja.

Rakowieckiego spotkałem raz w życiu, około 1991-92 roku. Moja óczesna firma zafundowała nam kurs w Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich, który to prowadzili właśnie Rakowiecki z Grzegorzem Lindenbergiem. Czego dotyczył kurs nie pamiętam, z resztą wszystko jedno czego dotyczył – chodziło o wyciągnięcie kasy z kursantów.
Zarówno Rakowiecki jak I Lindenberg mało mieli do powiedzenia a jeszcze mniej do przekazania. O ich obecności w SDP zdecydowało najwyraźniej to, że byli wówczas pracownikami Agory.
Rakowiecki zachowywał się jak skończony idiota (choć mówią, że idioci jak I geniusze dążą do nieskończoności). Plutł jakieś bzdury a na większość pytań odpowidał: “chyba”, “nie bardzo pamiętam”,  “może I tak…”. Fachowiec całą gębą.
Prócz tego w mojej pamięci zapisał się jako gbur w knajacki i bezczelny sposób komentujący robotnicze protesty w Ursusie  które akurat wtedy odbywały się.
Zupełnie, jakby brak wiedzy i głupotę chciał nadrobić chamstwem…
Niestety jego chamstwo przerosło głupotę.
I tak jest najwyraźniej do dziś.
Od tametego czasu Rakowiecki zawodowo urósł a i foch mu również urósł.
Został pesoną w TVP!
W międzyczasie, jako redaktor naczelny omal nie doprowadził do upadku tygodnika Film, ale już inny tygodnik - “Przekrój” pod jego kierownictwem, miał mniej szczęścia.
Jak to mówią - złote usta I złote ręce.
Teraz najwyraźniej ozłociło Rakowieckiemu jeszcze jedną część ciała, tę najmilszą pedałom.
To tak w imię zasług w utrwalaniu pederastiii, homonazizmu I tolerastii.

Prócz wielu talentów, które posiada Rakowiecki, ma on też niezłe ukryte zadatki.
Na przykład zadatek na homonazistowskiego ministra propagandy I prawdy.
Na ten przykład ja, na swój prywatny użytek mianowałem Jacka Rakowieckiego na stopień “Herausgedrücktehinternführer” I już widzę go na trybunie głównej jakiegos homonazistowskiego wiecu, gdzie zachęca do rozprawienia się w imię jedynej słusznej orientacji seksualnej z wszystkimi, którzy myślą I czynią inaczej.
A wturuje mu Juliusz Braun.
Nad głowami ich powiewa tęczowa flaga z hakenkrojcem oraz pomniesze chorągiewki TVP.
O wszystkim pięknie pisze “Gazeta Wyborcza” a radiową relację bezpośrednią z wiecu przekazuje redaktor Lizut na antenie TOK FM.
Nie piszę o transmisji telewizyjnej, bo to jasne, że TV publiczna ma wyłączność.
Studio prowadzą: Michał Olszański,  Grzegorz Nawrocki oraz Monika Zamachowska…
Ech… rozmarzyłem się.
Ale póki co, to  TVP nie jest jeszcze prywatną stajnią pederastów ani żadnego innego tam durnia, któremu coś się wydaje I chce być politycznie poprawny.
Póki co, obowiązuje w Polsce prawo do swobodnej wypowiedzi gwarantowanej  konstytucyjnie, oraz póki co prawo w Polsce zakazuje stosowania represji za prywatne przekonania wypowiadane na prywanym forum.
I żadem niedoszły nazista o zapędach cenzorsko-goebbelsowskich tego, póki co nie będzie zmieniał.
Kończąc, odpowiem Rakowieckiemu podobnymi do jego słowy: “Jeśli pismo rzecznika TVP jest prawdziwe, to panu Rakowieckiemu można współczuć głupoty. Musi szybko zdecydować, czy chce być rzecznikiem w telewizji publicznej, czy kompromitować się jako chamski, homonazistowsko-pedalski funkcjonariusz”.







środa, 4 czerwca 2014

Opowiadania o Putinie: GĄBKA I TOWOT


GĄBKA I TOWOT

Było kiedyś tak, że za młodych lat Władimir Władimirowicz Putin, jako junak i pionier na obozy młodzieżowe wyjeżdżał. 
Ponieważ wyróżniał się na tle pozostałych chłopców niezwykłą mądrością, inteligencją i roztropnością, towarzysze wychowawcy i instruktorzy obarczali go dodatkowymi zadaniami, takimi jak dyscyplinowanie grupy, dowodzenie w czasie musztry oraz  ocena zachowań poszczególnych pionierów.
Niektórzy z junaków, z czystej ludzkiej zazdrości czuli niechęć do Władimira Władimirowicza i zdarzało się, że głupie i niegodne socjalistycznego pioniera dopwcipy mu robili.
Szedł przeto Putin do przełożonych i opowiadał, dajmy na to, że ten a ten pionier prześcieradło mu podpalił albo żabę do buta włożył itp.itd.
Zbiórkę wtedy zarządzano, na której to w żartobliwy sposób upominano niesfornych junaków. Śmiali sie wszyscy do rozpuku i tukli z radością osądzonych dębową pałką po plecach za karę. Ubawu było zawsze co nie miara.
Przyznać trzeba, że Władimir Władymirowicz był  przez swoje poczynania wielce lubiany przez kolegów i zawsze w głosowaniach jawnych na Pierwszego Pioniera Obozu wygrywał.  
 Wiedzieli wszak wszyscy młodzi, że junak Putin niczym czerwona gwiazda na firmamencie galaktyki, świeci światłem dla innych nieosiągalnym.
Wiedzieli też, że każdy głupi dowcip wymierzony w Władimira Władimirowicza, zawsze obróci się przeciw nim!
I tak to, jednego razu w czasie obozu młodzieżowego w znanej miejscowości Artek miał miejsce szczególnie godny opisania przypadek.
Otórz jak zawsze pod wieczór, pionier-kucharz wywiesił na drzwiach stołówki jadłospis kolacyjny. Tego dnia zestaw byl wielce smakowity – napar z dziurawca oraz czarny chleb z marmoladą.  
 W pewnym momencie przed jadłospisem zatrzymało się dwóch pionierów: Żenia Sorokin oraz Alosza Baczurkin. Nie byli to dobrzy junacy – niezdyscyplinowani i rozpasani, czyste przeciwieństwo Władika Putina.
Sorokin spojrzał na Baczurkina i powiada: - Kolego junaku, zróbmy kawał Putinowi!
- Wiem, że uwielbia on chleb z marmoladą i bez opamietania spożyje w mig pajdę, nie oglądając jej wpierwy.  Zamieńmy chleb na starą czarną gabkę z łaźni, tę do mycia nóg. Posmarujemy ją towotem – na pierwszy rzut oka wyglądać będzie tak samo, Putin nie zorientuje się – a ubawu będzie co nie miara!
- Świetny pomysł, kolego junaku – do dzieła – odparł Baczurkin i obaj pobiegli do kuchni. 
Gdy nadszedł czas posiłku i wszyscy pionierzy zasiedli w stołówce, wniesono talerki z kanapkami. Władimiorowi Władimirowiczowi osobiście talerz z posiłkiem podsunał pionier Sorokin. Rzecz jasna leżała na nim brudna gąbka pokryta towotem.
- Jedzcie ze smakiem kolego pionierze – powiedział i uśmiechnął się szelmowsko.
Władimir Władimirowicz, zmęczony całodniowym musztrowaniem grupy i głodny jak nie przymierzając wilk syberyjski, złapał gabkę i wcisnął ją w usta. Choć z trudem rozszarpywał ją zębami, brunatny przedmiot szybko znikał w otchłani gardła przyszłego prezydenta. Po chwili na talerzu nie pozostał po gąbce nawet okruch, a pionier Putin popijał posiłek naparem z dziurawca.  
Pionierom - dowcipnisiom zrobiło się strasznie głupio. Jeszcze raz Władimir Władimirowicz Putin przechytrzył swoich prześladowców! 
W ten to sposób przyszły prezydent poszedł spać syty a Sorokin z Baczurkinem poszli spać z brudnymi nogami!