Z wielką radością i satysfakcją
przeczytałe, że przygłupy z Komisji Europejskiej stają murem za Nergalem,
któremu zarzuca się „obrazę uczuć
religijnych“.
Podobno „Oskarżenie
grupy rockowej o bluźnierstwo jest niezgodne z europejskimi wartościami (...) Wprawdzie
krajowe przepisy dotyczące bluźnierstwa, są wewnętrzną sprawą każdego kraju.
Muszą być jednak zgodne z umowami międzynarodowymi",
czytamy w piśmie euobserver.com.
Podobno Komisja powołuje się na
Europejską Konwencję Praw Człowieka, która stoi na straży wolności słowa, a Polska jest jej sygnatariuszem.
"Prawo to chroni również tych,
którzy obrażają lub szokują" -
podkreśla KE. „Artysta powinien mieć prawo szokować...“ – dodaje.
Wszystko dotyczy incydentu z 2007
roku, gdy Darski podczas koncertu w Gdyni
podarł Biblię, której kartki rozrzucił ze słowami: "Żryjcie to g...o!".
Nazwał też ją "kłamliwą księgą", a Kościół katolicki - "największą
zbrodniczą sektą".
Według prawa polskiego Darski czyli
Nergal, podpada pod pod art. 196 KK, który stanowi, że kto obraża uczucia
religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej,
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo do 2 lat więzienia.
Miód na moje serce leje Komisja
Europejska, gdyż potwierdza tylko to, co o unijnych urzędach i ich urzędnikach
myślę od dawna.
Po pierwsze o ich całkowitej i
bezgranicznej głupocie, po drugi o ich bolszwickiej mentalności a po trzecie o
ich skłonnościach (wynikających pewnie z głupoty) do jątrzenia i
doprowadzania do konfliktów w połecznościach ludzkich.
Jeden z drugim kretyn unijny,
prowadzący akcję obrony Nergala nie przewidział, że używanie w/w argumentów
burzy porządek i ład oraz prowadzi do jeszcze większej polaryzacji
społeczeństwa.
Narusza także godność osobistą człowieka oraz jego prawo do właściwego wizerunku jego postaci.
Wystarczy teraz wyobrazić sobie, że
podobne, kretyńskie argumenty stają się podstawą do odstąpienia od oskarżenia
neohitlerowców z jakiejś grupy muzycznej, która to w trakcie koncertu drze
ze słowami "Żryjcie to g...o!" raport o zbrodniach hitlerowskich
w obozach koncentracyjnych. Na dodatek nazywa ten raport "kłamliwą księgą"
a Instytut Wiesenthala czy inny tam instytut żydowski -"największą zbrodniczą
sektą".
Teoretycznie, według KE wszystko jest w
pozrądku, gdyż: "Prawo to chroni również tych, którzy obrażają lub szokują"
a „Artysta
powinien mieć prawo szokować...“
Mimo wszystko, to chyba nie przeszło by
przez sito między zwojami mózgowymi przygłupów z KE.
Jest dyrektywa - obrażać chrześcijan można
– lewaków, żydów i kretynów nie wolno.
Warto jednak próbować, bo podobno (jak
jest napisane) w Unii panuje demokracja i wszyscy ludzie są równi. A może
któryś kretyn z sekcji propagandy unijnej nie zauważy...
Próbujmy zatem i obrażajmy oraz
szokujmy.
Na początek, można na przykład spalić
unijną flagę nazywająć UE „najbardziej kłamliwą instytucją“ i
do tego „zbrodniczą sektą“.
Już widzę kontratak durniów
prounijnych, i ich argument, że prawo do
szokowania według KE mają tylko „artyści“!
A co nam przeszkadza być takimi jak
Nergal artystami?
Chyba, że „arysta“ Darski ma stosowny
artystyczny dyplom albo dokument poświadczony przez stosowną komisję, iż jest
artystą estradowym. Według mojej wiedzy
Adam Darski ukończył jedynie Wydział Filologiczno-Historyczny na Uniwersytecie
Gdyńskim, co pozwala nazywać go amatorem w branży muzycznej.
Doszliśmy zatem do słusznych wniosków,
że artystą według rozuminia Unijnego może być każdy, bez stosownych dyplomów i odpowiedniego
kierunkowego wyksztacenia. Jednym słowem, wszyscy jesteśmy artystami!
Unijni debile mogę ciągnąć dalej: - do Darskiego na koncerty przychodzą ludzie
by słuchać właśnie takiej muzyki, a treści tam prezentowane są przychodzącym
bliskie (to znaczy, że przychodzą tylko ci, którzy takie zachowania aprobują).
Jasne! Wystarczy więc, że na akt
artystycznego spalenia unijnej szmatki zaprosimy kilka osób (żadne unijne
wytyczne nie regulują ile osób ma to być) i będą to ludzie, którzy lubią gdy
się flaga pali.
Ujawniając swoje mętne i głupie argumenty,
które mają zalegalizować szydzenie i obrażanie uczuć religijnych Polaków, KE
wstąpiła na bagnisty teren.
Skoro w UE wolno bezkarnie obrażać,
bluźnić i pomawiać oraz dotykać ludzkich uczuć tylko dlatego, że komuś wydaje
się iż jest artystą, to dlaczego KE nadal toleruje zapisy prawne, które niczym
w epoce hitleryzmu i stalinizmu ograniczają bezpośrednio już z urzędu wolność
słowa?
Co z tzw. Holocaust Denial (Zaprzeczenie Holocaustu) zwanym
„negacjonizmem“? Dlaczego KE, powołująca się na wolność wypowiedzi i słowa
staje w obronie prześladowanych kłamców i ewidentnych amatorów-oszczerców, a w
przypadku „negacjonizmu“ nie reaguje na kneblowanie i straszenie „paragrafami“
przez instytucje państwowe (w prawie całej europie) i społeczne, mających prawo
do „szokowania negacjonizmem“ profesjonalistów czyli artstów?
Oczywiście,
takie sprawy nie mają w „demokracji europejskiej“ racji bytu. Także artystyczne
szokowanie określeniami w rodzaju „pedały“, „żydostwo“, „lewackie bydło“ itp. nie
przejdą przez „demokratyczny“ system filtrujący eurokołchozu.
Prechodzą
natomiast „biblia – g..no“, „kościół –przestępcy“...
Chyba lepiej
dla wszystkich, by rozstrzyganie w sprawach karnych pozostało w gestii
krajowego sądownictwa, a KE bardziej zadbała o sprawy własne, zamiast mieszać
się i jątrzyć.
Wystarczyłoby
bardziej zająć się własym podwórkiem i uporządkować je, gdyż od 1999 roku
Komisja Europejska ciągle tapla się we własnym złodziejsko-przetępczym bagnie i
nepotycznych praktykach.
Naprawę świata najlepiej zaczynać od siebie.
Pewnie o przestępczy proceder w KE
można by zapytać Jansza Lewandowskiego
(członka PO i komisarza budżetu) w końcu w tej grupie przestępczej
„siedzi“ nie od dziś.
A może nie ma z tymi „przekrętami“
nic wspolnego?
Nie szkodzi, w końcu też mam prawo
„szokować“ i w razie czego, czekam na obronne ramię KE.
P.S.
Sytuacja z „unijną“ obroną Nergala przywodzi na myśl stosowanie
„demokratycznych norm“ w stosunku do innych osób w Eurosojuzie.
Profesor Jerzy Robert Nowak od wielu
lat jest szpiegowany i sekowany przez funkcjonariuszy „Gazety Wyborczej“ i
podobnych lewackich mediów. Ciągany przez nich po sądach i opluwany publicznie.
Zarzuty: antysemityzm, ksenofobia... A przecież według KE, Nowak ma prawo do
„szokowania“ czy nawet (mimo, że tego nie robi)“obrażania“ gdyż jest artystą w
swojej dziedzinie – jest profesorem historii (ukończył UW) i o historii mówi.
Nowak prowadzi spotkania w wynajętych
przez niego salch, gdzie przychodzą osoby pragnące własnie tego, co mowi Nowak
słuchać (z wyjatkiem kilku prowokatorów od MIchnika obecnych na każdym
spotkaniu).
Czy wobec tego (według KE) „gazowyb“ i
reszta „bolszewii“ nie zachowuje się czasem jak nazistowski, zacofany brunatny
beton?
Czy KE nie powinna Nowaka wesprzeć w
nierównej potyczce z Goebbelsami z Czerskiej?