środa, 28 listopada 2012

Kreowanie męczenników


„Gazeta Wyborcza“ postawiła krzyżyk na Olejnikowej i Gronkiewicz-Waltz.  
Dzisiaj, powołując się na swoich informatorów, zamieściła materiał opisujący, jakoby niedoszły i domniemany zamachowiec Brunon K. zamierzał wyżej wymienione panie ukatrupić.
Skąd taka wiadomość?
‚GW“ posiada swoich ludzi u Bondaryka, toteż ma pewne i sprawdzone informacje   z pierwszej reki. To nie ulega watpliwości, co „bondarykowe“ wymyślą – gazetka już o tym wie.
Zastanawia tylko, po co „tuba luksemburgizmu“ taką informację w ogóle podaje?
Brunon K. siedzi w areszcie (i pewnie posiedzi jeszcze trochę) więc nie zagraża nikomu, a głupie i nieodpowiedzialne, nastawione na kasę njusy mogą wykreować jego następów. Mało to w kraju kretynów?
Nie wydaje mi się, że złożona z doświadczonych i zaprawionych w medialnych bojach funkcjonariuszy „Gazeta Wyborcza“ tego wszytskiego nie wie.
Zatem jest to działanie celowe?
Czyżby poświęcenie w imię politycznego celu - wykreowania męczenników III RP?

wtorek, 27 listopada 2012

Czyim zwolennikiem jest Opania, bo czyim nie jest już wiemy.


Marian Opania odmówił wcielenia się w rolę Prezydenta Kaczyńskiego. Kategorycznie odmówił Antoniemu Krauze (reżyserowi obrazu „Smoleńsk“), a swoją decyzję argumentował w sposób następujący: „Otrzymałem taką propozycję i od razu odmówiłem. Mam swoje powody, polityczne. Nie jestem zwolennikiem PiS ani braci Kaczyńskich“ - powiedział w rozmowie z Onetem aktor.
Rzecz jasna sekta lemingów wsparła Opanię i na wszystkich możliwych forach przyznała mu rację.
„Ma prawo..., może wybierać... – piszczały lemingi.
Faktycznie, może wybierać – aktor ma do tego święte prawo.
Może na przykład oceniając postać i własne siły, „nie czuć osoby“.
To może, ale... nie może robić z siebie durnia.
Przyznam, że argumentacja Mariana Opani zwaliła mnie z nóg, bo dotychczas miałem Go za inteligentnego człowieka.
Taki tok myślenia artysty, skłania do wyciągnięcia wniosku, iż np. Opania jest/był zwolennikiem władzy bolszewickiej, gdyż wystąpił w serialu „Marszałek Piłsudski“ , gdzie zagrał oficera wywiadu Armii Czerwonej.  
Jaki mógł być wtedy komentarz Opani dotyczący objęcia takiej roli?
„Otrzymałem taką propozycję i przyjąłem ją. Mam swoje powody, polityczne. Jestem zwolennikiem sowieckiej Rosji a także Włodziemierza Lenina“.
Tak by przynajmniej wskazywała logika.

sobota, 24 listopada 2012

Tydzień w obrazkach

Bez pisaniny.
Przegląd tygodnia w obrazkach...

RUCHALI KOTA WYSZLI NA ULICĘ Z AKCJĄ  PLAKATOWĄ


 GRZEGORZ HAJDAROWICZ "WYCZYŚCIŁ" RZECZPOSPOLITĄ Z NIEPOPRAWNYCH POLITYCZNIE DZIENNIKARZY, ZATRUDNIAJĄC DAWNYCH FUNKCJONARIUSZY "GAZOWYBU"



 ZNÓW RUCHALI KOTA.... TYM RAZEM OPRACOWALI TABLICĘ WZORCOWĄ ZACHOWAŃ "NOWOCZESNEGO PATRIOTY"








PAN PREMIER POJECHAŁ ZAŁATWIAĆ UNIJNĄ KASĘ. GADAŁ JAK RÓWNY Z RÓWNYM Z SAMĄ ANGELĄ MERKEL i....


czwartek, 22 listopada 2012

Nat King Kolo - Morda Lisa

Ze starej płytoteki.... Znany na całym świecie przebój Nat King Cole'a w wersji krajowej. Hołd dla postaci wybitnej - "dziennikarza inaczej", "Goebbelsa uwolii" oraz "Kononowicza polskiej prasy" - Tomasza "syna najuczciwszego z Polaków" Lisa.

wtorek, 20 listopada 2012

“Sejmbomber” złapany czyli Tusk – taki lepszy Putin.


Dzisiejsza “trzęsiawka prasowa” dotycząca domniemanego ataku na Sejm RP oraz głowy Państwa, idealnie wpisuje się w nastrój lewackiego szaleństwa w około jednoczącej się skrajnej prawicy.
Całość “rewelacji” jest zbyt grubymi  nićmi szyta, aby nie być rozpoznana przez jako-tako oientującego się w meandrach naszej polityki.
Według reżimowej prasy Brunon “jakiśtam” to nacjonalista, antysemita i jeszce pewnie coś tam “anty” nie pomijając innych paskudztw, które go wyróżniają wśród ludzi zwykłych.
Może nawet pedofil, nekrofil, kanibal i … coś tam jeszcze, ale nie będę brnął dalej, bo może to sugerować przez pomyłkę członkostwo w Ruchu Palikota.
Tak więc, (przez rok policyjnej obserwacji!) ustalono, że ów “zamachowiec” chciał wysadzić Sejm oraz prezydenta i premiera w dniu uchwalania budżetu, co by mieć wszystkich w kupie.
Raczej logiczne to i o ułomność intelektualną trudno go posądzać.
O brak logiki trudno też posądzać organizatorów “antyterrorystycznej akcji”, skierowanej przciw Brunonowi.
Ale czy tylko Brunonowi?
Aż korci, by zaryzykować tezę, iż pięknie to się wszystko im użołyło.
Aż za pięknie.
Zatem jak to po kolei było…
Faza A”
Dziewiątego listopada ABW aresztuje domniemanego zamachowca, który (według nich) nie działa sam. A niech tam, aresztują tylko jego, ale reszta może się już bać.
W mieszkaniu “bombiarza” znaleziono pistolet, 1100 sztuk amunicji i trochę szrotu, mogącego służyć jako składnik materiału wybuchowego.
Od daty aresztowania, aż do dziś cisza, jak po pogrzebie organisty…. nawet Lis czy też Olejnik z michnikami – gęba na kłódkę.
Władza wyczekuje, zasadza się.
Wie, że na 11. Listopada przewidziane są zamieszki, to dopiero po tym całosć się połaczy. Tak też się dzieje.
Faza “B”
Udolnie nieudolna policja wraz z polityczną policją PO, doprowadza w trakcie Marszu Niepodległości do zadym w Stolicy, obarczając odpowiedzialnością organizatorów – ONR i Młodzież Wszechpolską.
Faza “C”
Burdy w stolicy, zapowiedź powołania wspólnego Narodowego Ruchu, to fala uruchamiająca młyn “tuskoidalnych”. Władza odczekuje tydzień, w którym pętaki z SLD oraz od Palikota (sejmowy plankton) domagają się delegalizacji obu narodowych partii, podsycając ogólną histerię.  “Tuski” z kamienną miną czekają, nie mieszają się do awantury i …. dziś pozwalają ujawnić “bombę informacyjną”!
Faza “D” (tak będzie)
Teraz sprawy potoczą się już szybciej. Zapewne w najbliższym czasie “Gazwyb”, TVN, Polsat oraz co bardziej “nowoczesne” media  reżimowe udowodnią (powołując się na przecieki z policji, prokuratury…), że Brunon “jakiśtam” współdziałał z przedstawicielami ONR lub Młodzieży Wszechpolskiej.
Jeżeli nawet nie działał, to był faszystą i kimś tam jeszcze… oczywiście takim znienawidzonym przez Blumsztajna i Lisa ze stadem.
 Stanie się to pretekstem do stosownej nagonki na oba ugrupowania oraz w niedalekiej  przyszłości podstawą do delegalizacji ONR I MW.
Już po wszystkim Tusk z Lisem i “blumsztajnami” pierdykną sobie z szampana i odśpiewają jakąś międzynarodówkę.


A jak to się robi u naszych sąsiadów?
Na przykład:
- 4 września 1999 nastąpił wybuch samochodu pułapki pod blokiem dla wojskowych i ich rodzin w Bujnaksku w Dagestanie, zginęły 64 osoby,
- 9 września 1999 wybuch zniszczył dziewięciopiętrowy blok w południowo-wschodniej części Moskwy, zabijając co najmniej 93 osoby,
- 13 września 1999 identyczna eksplozja zniszczyła dom w południowej części Moskwy. Zginęło kilkadziesiąt osób,
- 16 września 1999 wybuchła bomba podłożona po dziewięciokondygnacyjny budynek mieszkalny w Wołgodońsku na południu Rosji, zabijając 18 osób i raniąc kilkadziesiąt.
Wszystkie te prowokacje były pretekstem do rozpoczecia wojny, akcji zbrojnej przeciw wrogom.
Władimir Putin nie ma zahamowań i skupułów, gdy chodzi wyelimowanie nieprzychylnych mu. Gotów jest poświęcić nawet życie swoich obywateli w imię nieograniczonej władzy.

Tylko ręce składać do Boga, że Tusk taki dobry albo,… mniej odważny.
Ale, pożyjemy I zobaczymy – o ile jeszcze pożyjemy…

poniedziałek, 19 listopada 2012

BOR niczym twarda ściana – tynk leci, pustak trzyma się mocno.


Kolejny szofer Wałęsy robi karierę.
Marian Janicki, ksywa generał, tak jak MIeczysław  Wachowski kręci lody i to nie małe.
On dla odmiany jako szef BOR. 
Absolwent AGH, inżynier ceramik, bez tytułu magistra (studia inżynierskie pierwszego stopnia, a nie pięcioletnie magisterskie), to tylko z zamiłowania najwyższy BORowik - bez stosownych kursów oficerskich.
Jak podaje w swojej gazecie Tomasz „syn najuczciwszego z Polaków“ (to taki zawód) Lis, Janicki przypomniał sobie o tym, co blisko trzy lata temu mówił mu ponoć podwładny - płk. Jarosław Florczak.
- Szefie, pan prezydent kiedyś doprowadzi do tragedii, zginie wielu niewinnych ludzi - miał powiedzieć około trzy miesiące przed katastrofą smoleńską Florczak, który zginął 10 kwietnia 2010 roku.
- Szefie, jak zwykle burdel, nikt nic nie wie, programy swoje, a realizacja swoje. Jeżeli pan może, to niech mnie pan więcej nie wysyła (...) Współpracowałem z Kancelarią Prezydenta Kwaśniewskiego, przez osiem lat ta współpraca była ideałem (...). To, jak wygląda nasza współpraca z obecną kancelarią, to jest jedna wielka katastrofa. Prowizorka i jeszcze raz prowizorka - dodał.
Oczywiście, to wszystko miało miejsce zdaniem Janickiego. Na wszelki wypadek prokuratura dała wiarę w jego przekaz, bo Florczak, nie zaprzecza słowom przełożonego.
Nie ulega wątpliwości, że gdyby dziś inżynier-ceramik Janicki doznał oświecenia i zgłosił do prokuratury, iż (dajmy na to) rok przed katastrofą smoleńską Sebastian Karpiniuk informował go o tym, że Prezydent Kaczyński wręcz obsesyjnie pragnie pilotować odrzutowiec, to dziś przyczyny tragedii mięli byśmy już rozwikłane.
No bo Janicki, to według reżimowych, wojskowych służb prawdomówny oraz godny zaufania inżynier-ceramik! Póki co lepi i klei jak może...i z czego może.

Nie wszyscy jednak mają podobne zdanie o inżynierze Janickim.
Według prokuratury Janicki jako szef BOR odpowiada za ochronę prezydenta oraz premiera, ale nie wypełniał tych obowiązków w kwietniu 2010 roku. Zamiast niego ochroną zajmowali się bez upoważnienia - podlegli funkcjonariusze. Zdaniem prokuratury ochrona w Smoleńsku była skandaliczna.
Na miejscu lądowania nie było ani jednego funkcjonariusza BOR-u przydzielonego do ochrony. Zdaniem biegłych na Siewiernym powinien być przynajmniej jeden funkcjonariusz BOR-u, którego zadaniem jest m.in. sprawdzenie, czy specsłużby rosyjskie wywiązały się z nałożonych na nie obowiązków, a także utrzymywanie kontaktu z wieżą kontroli lotów. Co ważne, biegli jednoznacznie stwierdzili, że obowiązkiem funkcjonariusza BOR-u z lotniska było również przekazywanie na bieżąco do Centrum Kierowania BOR-u danych o pogarszających się warunkach pogodowych w rejonie lądowania. Brak funkcjonariusza na lotnisku był jednym z czynników mających znaczący wpływ na obniżenie bezpieczeństwa ochranianych osób.
Biuro Ochrony Rządu powinno nadać wizycie prezydenta Kaczyńskiego w Rosji wysoki stopień zagrożenia. Tymczasem wizyta miała stopień średni. Ale to nie wszystko. Podczas rekonesansu funkcjonariusze BOR-u w Smoleńsku nie tylko nie obejrzeli lotniska Siewiernyj, ale nawet nie zrobili objazdu tras głównej i zapasowej na terenie Rosji, którymi miały przejechać kolumny specjalne. Wreszcie nie wykonano żadnych czynności związanych z opracowaniem wariantu zabezpieczenia prezydenta na wypadek awaryjnego lądowania tupolewa na lotnisku zastępczym. Ponadto nie wyznaczono dowódcy grupy rekonesansowej. W grupie tej w ogóle nie było pirotechnika ani lekarza sanitarnego (badającego stan miejsca lądowania i pobytu pod kątem zagrożeń sanitarno-epidemiologicznych).
Tak oto kierowca-amator i inżynier-ceramik w jednym partoli swoją robotę.
Rzecz jasna, w mormalnym kraju nie wystarczy wozić tyłek kogoś ważnego i farbować hną łeb na czarno by zostać szefem BOR, ale tam są widać inne standardy.
W kraju Tuska, za zasługi w spieprzeniu smoleńskiej wizyty, która zakończyła się tragedią, Marian Janicki został awansowany 15. Czerwca 2011 roku, przez Komorowskiego na stopień generała dywizji BOR.
Być może gdyby Janicki był prawdziwym (wojskowym) generałem, to miałby odwagę strzelić sobie po tym wszystkim w łeb, a tak jako inżynier-ceramik i kierowca takiej potrzeby nie odczuwa.
I na to właśnie zapewne liczyli patroni Janickiego powołując go na szefa BORu.
Taki fachowiec z poza wojskowych elit, nie zobowiązany do przestrzegania  wojskowego kodeksu honorowego jest przynajmniej wielokrotnego użytku.
Kodeks inżynierów-ceramików bądź kierowców nie zakłada honorowego samobójstwa...
Jest wysoce prawdopodobne, że inżynier Janicki wszystko co robił, zrobił według ścisłych dyrektyw i zalożonego planu, więc według własnej oceny jest „czysty“.
Nie on wymyślił „olewkę“ prezydenckiej wizyty, nie on wydał sobie rozkaz dłubania w nosie zamiast osobiście dopilnować przebiegu delegacji..... to nie on!
Na wszelki wypadek, honorowo inżynier Janicki i POmocnicy znaleźli już kozła ofiarnego i zamknięto publicznej opinii lemingów tzw. gębę.
Płk. Paweł Bielawny – za niedopełnienie obowiązków podczas wizyt premiera Donalda Tuska i prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu w kwietniu 2010 r. oraz poświadczenia nieprawdy w dokumencie, został przez szofera Janickiego zawieszony, a przez ministra spraw wewnętrznych Cichockiego zdymisjonowany z funkcji zastępcy szefa BOR.
Taki pic na wodę.
Bielawny zdążył jeszcze odebrać w czerwcu 2011 roku nagrodę od Komorowskiego – „za Smoleńsk“, jaką był  awans na stopień generała brygady BOR, a już w lutym 2012, przykładnie wyleciał z resortu.
Daleko się nie nalatał, bo w kwietniu br. wylądował jako doradca wojewody małopolskiego Jerzego Millera (tego od polskiej wersji raportu MAK – zwanego Raportem Millera).

O inżynierze-ceramiku, szoferze Janickim mówią, że jest nie do ruszenia, bo posiada kwity na całą POwską hałastrę. Widać jest w tym dużo prawdy, bo niczym w uderzonej ścianie – tynk odpada (leci zastępca) a pustak siedzi mocno... mimo tęgiego uderzenia.
Teraz szofer Janicki rozpoczął wraz z POmocnikami drugą fazę operacji. Rozpoczął medialną akcję (dezy)informacyjną, używając do tego zaufanej WSIowej „dziennikarskiej elyty “.
Pomocny, jak zawsze okazuje się Tomasz „syn najuczciwszego z Polaków“ Lis.
Dziś tani amant z Zielonej Góry poinformował na stronie internetowej swojego "Newsweeka", że zna treść 70 tomów akt śledztwa smoleńskiego, i to może nawet na pamięć.
Nic dziwnego, skoro występujące tam rewelacje zapewne pomagał wymyślać i redagować.
Czekamy zatem na nowe rewelacje Janickiego, autorstwa Lisa...
A nawet Janicki tak pięknie nie nałga, jak Lis opisze.
Najwyżej znów tynk odpadnie.... i będzie po staremu.

sobota, 17 listopada 2012

Co robił dziadek premiera w Wehrmachcie?


Pytanie to nurtuje wielu współczesnych badaczy rodu Tusków.   
Sprawa nie jest prosta i nawet sam premier nie był w stanie jej wyjaśnić.
Wiele światła na zagadkę rzucił rodzinny album, znaleziony niedawno w gdańskim mieszkaniu  prezesa rady ministrów.
Co robił dziadek premiera w Wehrmachcie? 


Tajemica Romana Giertycha

Przyczyny wielkich zmian w poglądach Romana Giertycha stały się zagadką numer jeden w kraju! Do czasu. Sprawa wreszcie została rozwikłana.... Poznaliśmy przyczyny!




czwartek, 15 listopada 2012

Przez tyłek do głowy…


Kiedyś mówiono: “Przez żołądek do serca”.  Nakarmisz kobieto dobrze delikwenta, obdaży cię uczuciem - taki w skrócie był sens zgrabnego powiedzenia.
Po lekturze dzisiejszych topowych wiadomości, podanych przez portale internetowe (Onet, Wp.pl), wydaje się, że bardziej odpowiednim dal “elyt” powiedzeniem określającym przepływ emocji od przyjemności do stanu odurzenia będzie: “przez tyłek do głowy”.

Niestety, nie pierwszy już raz okazało się, że nacja homoseksualna, czyli inaczej mówiąc pederastów, na skutek degeneracji cierpi na  postępujący zanik inteligencji oraz rozumu.
Grzebanie w odbycie źle działa na stan umysłowy a już wkładanie tam sobie członka kochanka pustoszy korę mózgową niemiłosiernie.
Jako przykład pustki mózgowej spowodowanej homoseksualizmem, podam dzisiejszą rozmowę Onetu z prof. Ireneuszem Krzemińskim.
Wprawdzie profesor z niego jak z przysłowiowej “koziej d…y – trąba”, ale udaje facet jak umie.  Krzemiński, habilitowany doktor, jest przyklejony do Instytutu Socjologii UW,  gdzie od wczesnych lat gierkowskich okopał się i ogłupia studentów, toteż w mediach reżimowych “robi za fachowca”.
Cóż zatem objawił fachowiec?
Objawił grzech!
Grzech kościoła katolickiego, który milczy w sprawie ONRu i Młodzieży Wszechpolskiej.
- Teraz to "lewak" i "pedał" są głównymi wrogami, więc możemy się obawiać na przykład napaści na osoby homoseksualne – ocenił.
Dalej Krzemiński brnie i atakuje.
- Z wielu badań socjologicznych  bardzo jednoznacznie wynikało, że w czasie rządów PiS gwałtownie, dwukrotnie wzrosły napaści na osoby homoseksualne. - Ponieważ była kampania, jakby oficjalna, przeciwko nim – dodał Krzemiński.
Osobiście nie słyszałem o fali napadów na pederastów i lewaków w okresie 2005-2007. W każdym razie nawet prasa “wyzwolona” spod znaku “gazetki” nic o tym nie pisała.
Nie wiadomo skąd Krzemiński ma takie informacje, być może to wina strzępiącego się mózgu i efekt choroby homoseksualnej, do której przyznał się dwa lata temu. 
Płynie zatem Krzemiński w otchłań głupoty na łódeczce wystruganej z resztek kory mózgowej...

Gadanie, żeby gadać, to nawet fajna sprawa. Medialna i robi wrażenie na lemingach.
Można pleść, jak za przeproszeniem “Krzemiński na mękach”.
Można np. publicznie stwierdzić, że w  okresie rządów SLD (2001-2004) wzrosła liczba gwałtów na nieletnich chłopcach (“ponieważ była kampania, jakby oficjalna” tolerująca pedrastię), a w czasie rządów PO zastraszająco skoczyła liczba mordów politynych (“ponieważ była kampania, jakby oficjalna” tolerująca mordy polityczne – akcja “dożynanie watah”).
Może gdy Krzemińskiemu wróci na chwilę świadomość – powie i o tym.  Rozgrzeszy może wtedy Episkopat , ale siebie z grzechu homoseksualizmu oraz głupoty na pewno.

Inny pederasta,  były dominikanian Bartoś w skutek choroby homoseksualnej usunięty z zakonu, poucza duchownych co jest zgodne, a co sprzeczne z nauką kościoła. 
Bartoś ma mocną pozycję z reżimowych mediach, gdyż zaprasza go Tomasz “syn najuczciwszego z Polaków” Lis oraz “gazowyb”, toteż stada lemingów słuchają go z przejęciem.
Bartoś pogroził Ks. biskupowi Antoniemu Dydyczowi za jego udział w Marszu Niepodległości. “To spreczne z nauką kościoła” – osądził.
Trudno polemizować z człowiekiem chorym, - do niego i tak nic nie dotrze.
Dotrze być może do przyklaskujących Bartosiowi lemingów prawda, która mówi że Kościół nie zabiera głosu w sprawach trechnik homoseksualnym, toteż Bartoś również niech nie stara się wchodzić w cudze kompetencje.  
A  na marginesie, to “pedalenie się” jest sprzeczne z nauką kościoła.

Trzecia i ostatnia informacja “onetowa” dotyczyła lesbijki. 
Rozgarnięta niczym jesienny nawóz, tępymi widłami Krystyna Kofta zawyrokowała iż Maria Konopnicka była lesbijką! Dałą tym samy odpór Arturowi Zawiszy, który to takim posądzeniom dość histerycznie zaprzeczał.
A czy można w ogóle mówić o kłamstwie nt. homoseksualności Marii Konopnickiej? Czy była ona lesbijką? – pyta Onet. - Ależ oczywiście, że była. Wtedy się jednak o tym nie mówiło - stwierdziła chora oraz wyzwała Zawiszę od “najaranych” czy też “naćpanych”.
Gdyby nie zdiagnozowana przewlekła choroba homoseksualna, można by było zaryzykować, iż Kofta cierpi na najzwyklejszą głupotę. Pomylić Zawiszę z Palikotem lub jakimś innym przyjacielem domu – karygodne!
W tej sytuacji należy  jednak współczuć a nie nabijać się.
Dalej Kofta zwraca też uwagę, że to nie jedyna znana polska pisarka o takiej orientacji seksualnej, bo lesbijką była też choćby Maria Dąbrowska (sic!).
- Już w czasie moich studiów się o tym przebąkiwało - dodaje.
- Poza “bąkaniem” nic jednak (żadne dokumenty) nie wskazują na zboczenie pisarki, toteż należy uśmiechnąć sie z pobłażaniem I popukać w czoło.
A dajmy dalej “bąkać” Kofcie, byle z daleka i przy otwartm oknie.
Pewnie Kopernik też była lesbijką…

niedziela, 11 listopada 2012

"Pożydzie" w kinach!

Już w kinach!




Streszczenie:
Srul Goldbruch po latach emigracji przyjeżdża z Izraela do Polski, zaalarmowany wiadomością, że jego młodszy brat Dawid popadł w konflikt z mieszkańcami swojej miejscowości Poje(dwabne)bane. Po przyjeździe odkrywa, że przyczyną jest mroczna tajemnica sprzed lat. Skłóceni od lat bracia próbują dojść prawdy.
Prowadzone przez nich śledztwo zaostrza konflikt, który przeradza się w otwartą agresję. Ujawniona tajemnica o żydowskim mordzie na własnych rodakach odciśnie tragiczne piętno na życiu braci i ich sąsiadów....
Osoba reżysera Wladka Pasikowskiego (Pasikonika) gwarantuje napięcie i mrożącą krew w żyłach akcję. Podobnie jak w "Psach" i "Psach II" mamy gwarantowane przynajmniej 10 "K... mać" na 12 wypowiadanych wyrazów oraz 7 "Pierd...ę" i "Wyp...alaj" na trzy zdania w każdej dyskusji...

sobota, 10 listopada 2012

OCN u Janusza Palikota


„Janusz zjedz Snickersa, bo jak jesteś głodny to gwiazdorzysz...“ 
Tak pewnie powiedzieli by młodzi po wczorajszych wystąpieniach sejmowych durnia z Biłgoraja.

Chyba słodki baton niewiele by dał, bo nie tędy droga.
Palikot gwiazdorzy, bo prezentuje stan, zwany w niektórych kręgach OCN.
„Oznaka Całkowitego Niedojeb..ia“ – to stan wyjątkowego pobudzenia graniczący z szaleństwem i niemal zwierzęcym amokiem powstałym w skutek braku bodźców seksualnych, braku akceptacji otoczenia oraz braku zaiteresowania innych chorym  delikwentem.
Palikotem nikt się nie interesuje.
Procenty mu spadają, ludzie na widok matołków z RP pukają się w czoło a sam wódz-szambiarz budzi obojetność w skutek leserstwa sejmowego oraz daleko idącej przewidywalności.
Coś jak z karaluchem lub prusakiem.
Paskudne to, bezmózgie, leniwe, szkodliwe, budzące obrzydzenie ale i łatwe do umiejscoweienia w chałupie, gdyż z góry wiadomo którędy łazi, gdzie się zagnieździ i jak się zachowa.

Janusz „Karaluch“ Palikot ma problem.
Wpędzony w stan OCN głupieje na oczach ludzi i odstawia „szopki“ rodem z najbardziej  specjalistycznych szpitali psychiatrycznych.
Najwprawdopodobniej jest to efekt niemocy przybocznego haremu fuehrera RP. Coś nie iskrzy a Biedroń czy Grodzka wolą leżeć na worach, niż zaspakajać wodza.
Już humoru nie poprawiają mu nawet zebrane at hoc pod szyldem Ruchu Palikota  tumany, które wprowadził do sejmu, ludzie z których jawnie Palikot zakpił.
W skutek OCN, Janusza Palikota nie bawią już nawet własne, sejmowe typy, mogące śmiało brać udział w remake’u słynnego Freaks – Toma Browninga, takie jak Grodzka, Ryfiński, Bauć... 

Janusz Palikot prezentuje psychopatyczną agresję.
Opowiada coś o jakiejś „alkoholowej podróży do Smoleńska“  (zupełnie jakby tam był) o więzieniu dla  Kaczyńskiego i o europejskim państwie beznarodowym....
Głupota goni głupotę. W przypadku Palikota przekonany jestem, że nigdy jej nie dogoni. Taka to progresja OCN-u u „Karalucha“ Janusza!

Zabawne, że toczący pianę z pyska Palikot w skutek opętania wymyśla durnoty i kłamstwa, podczas gdy prawdy o własnej osobie przemilcza. O czym nie wspomina „kryształowy moralizator Palikot“?
* Nie wspomina, że jako syn szmalcownika biłgorajskiego, przez wiele lat obraca zrabowanymi żydowskimi pieniędzmi.
* Nie wspomina, że pierwszy swój interes zrobił na kradzionym drzewie z którego wykonywał palety.
* Nie wspomina, że od dawna okrada byłą żonę i dzieci, kantując ich na alimentach (dzieci nazywając „byłymi“ dziećmi)
* Nie wspomina, że po pijanemu bezkarnie taranuje budki strażnicze (przed siedzibą TVN) oraz ścina płoty przyzagrodowe.
* Nie wspomina, że okrada wykonawców budowlanych, remontowych, wykonujących usługi dla RP, proponując po fakcie zaniżone stawki.
* Nie wspomina, że jest uzleżniony od alkoholu i nie potrafi pohamować nałogu nawet w miejscu publicznym, pijąc wódkę z butelki
* Nie wspomina, że ma skłonności homoseksualne i pedofilskie (sprawa małego Darka z Lublina)
* Nie wspomina, że w trakcie Palikotowego Tourne po Polsce w lecie 2012 roku, dochodziło do gwałtów i pobić na zwabionych do hoteli nieletnich osobach.
* Nie wspomina, że będąc w zarządzie szemranego „Towarzystwa Singerowskiego“ (wraz z m.in. Pawłem Śpiewakiem) kolaborował z byłym zbirem-UBekiem Barą, którego zna jeszcze  z lat 80-tych, z czasów gdy donosił na kolegów do bezpieki.

Wiem, że nie powinno się karmić karaluchów, bo nie karmione zdychają. Nie powinno się pisać o Palikocie, bo to jego pożywka., lecz trudno bez komentara zaakceptować szczególne zbydlęcenie ludzkie.
Mawiają, że nie powinno się trącać gó...a, bo później dłużej śmierdzi, czyli więcej Palikot ma do powiedzenia.
To też racja.

Liczę jednak, ze znajdzie się wreszcie śmiałek i zaspokoi „szambiarza z Biłgoraja“ a temu OCN przejdzie.

Partyjni bracia Palikota dojeb..ie wodza!

środa, 7 listopada 2012

"Krowie dupsko i penis" - nowy numer Lisweeka!

Skoro Lisowi wolno, dlaczego innym nie?!
Skoro Lis może wraz ze swoją ferajną kpić i obrażać ludzi doświadczonych tragedią, to dlaczego my nie możemy kpić z prostaka i jego mocodawców, dla których nieszczęście ludzkie jest źródłem dowcipów oraz metodą na  nabijanie kabzy.
Różnica jest tylko taka, że Lis robi to na zamówienie "POlszewików" a my z czystej potrzeby wyśmiania głupoty, zaprzaństwa, sk..syństwa oraz megalomanii chamskiego prostaka....
I oto jest nowy numer "Lisweeka"!
W nim: wyjaśnienia dotyczące przeszłości ojca Tomasza Lisa, spowiedź komunistycznego  lojalisty Mazowieckiego, prawdziwa historia "skoku" Henryka Hollanda w trakcie balangi ubeckiej, życie "magistrówny" i "delfina kefirowego" oraz prezentacja trzech największych "cwelebrytów" lewicy.


wtorek, 6 listopada 2012

TEATR III RP: Adam MIchnik- Wesołe życie w III RP

Najnowszy spektakl Teatru III RP pt. Wesołe życie w III RP. Plejada gwiazd i znakomity materiał literacki, pióra Adama Michnika.

sobota, 3 listopada 2012

„Artysta powinien mieć prawo szokować...“ durne ch..je z KE!


Z wielką radością i satysfakcją przeczytałe, że przygłupy z Komisji Europejskiej stają murem za Nergalem, któremu zarzuca się  „obrazę uczuć religijnych“.
Podobno Oskarżenie grupy rockowej o bluźnierstwo jest niezgodne z europejskimi wartościami (...) Wprawdzie krajowe przepisy dotyczące bluźnierstwa, są wewnętrzną sprawą każdego kraju. Muszą być jednak zgodne z umowami międzynarodowymi", czytamy w piśmie euobserver.com.
Podobno Komisja powołuje się na Europejską Konwencję Praw Człowieka, która stoi na straży wolności słowa, a  Polska jest jej sygnatariuszem.
"Prawo to chroni również tych, którzy obrażają lub szokują" - podkreśla KE. „Artysta powinien mieć prawo szokować...“ – dodaje.

Wszystko dotyczy incydentu z 2007 roku, gdy Darski podczas koncertu w Gdyni  podarł Biblię, której kartki rozrzucił ze słowami: "Żryjcie to g...o!". Nazwał też ją "kłamliwą księgą", a Kościół katolicki - "największą zbrodniczą sektą".
Według prawa polskiego Darski czyli Nergal, podpada pod pod art. 196 KK, który stanowi, że kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo do 2 lat więzienia. 

Miód na moje serce leje Komisja Europejska, gdyż potwierdza tylko to, co o unijnych urzędach i ich urzędnikach myślę od dawna.
Po pierwsze o ich całkowitej i bezgranicznej głupocie, po drugi o ich bolszwickiej mentalności a po trzecie o ich skłonnościach (wynikających pewnie z głupoty) do jątrzenia i doprowadzania do konfliktów w połecznościach ludzkich.
Jeden z drugim kretyn unijny, prowadzący akcję obrony Nergala nie przewidział, że używanie w/w argumentów burzy porządek i ład oraz prowadzi do jeszcze większej polaryzacji społeczeństwa.
Narusza także godność osobistą człowieka oraz jego prawo do właściwego wizerunku jego postaci.
Wystarczy teraz wyobrazić sobie, że podobne, kretyńskie argumenty stają się podstawą do odstąpienia od oskarżenia neohitlerowców z jakiejś grupy muzycznej, która to w trakcie koncertu drze ze słowami "Żryjcie to g...o!" raport o zbrodniach hitlerowskich w obozach koncentracyjnych. Na dodatek nazywa ten raport "kłamliwą księgą" a Instytut Wiesenthala czy inny tam instytut żydowski -"największą zbrodniczą sektą".
Teoretycznie, według KE wszystko jest w pozrądku, gdyż: "Prawo to chroni również tych, którzy obrażają lub szokują" a „Artysta powinien mieć prawo szokować...“
Mimo wszystko, to chyba nie przeszło by przez sito między zwojami mózgowymi przygłupów z KE.
Jest dyrektywa - obrażać chrześcijan można – lewaków, żydów i kretynów nie wolno.

Warto jednak próbować, bo podobno (jak jest napisane) w Unii panuje demokracja i wszyscy ludzie są równi. A może któryś kretyn z sekcji propagandy unijnej nie zauważy...
Próbujmy zatem i obrażajmy oraz szokujmy.
Na początek, można na przykład spalić unijną flagę nazywająć UE „najbardziej kłamliwą instytucją“ i do tego „zbrodniczą sektą“.
Już widzę kontratak durniów prounijnych, i ich argument, że prawo do szokowania według KE mają tylko „artyści“!
A co nam przeszkadza być takimi jak Nergal artystami?
Chyba, że „arysta“ Darski ma stosowny artystyczny dyplom albo dokument poświadczony przez stosowną komisję, iż jest artystą estradowym.  Według mojej wiedzy Adam Darski ukończył jedynie Wydział Filologiczno-Historyczny na Uniwersytecie Gdyńskim, co pozwala nazywać go amatorem w branży muzycznej.
Doszliśmy zatem do słusznych wniosków, że artystą według rozuminia Unijnego może być każdy, bez stosownych dyplomów i odpowiedniego kierunkowego wyksztacenia. Jednym słowem, wszyscy jesteśmy artystami!
Unijni debile mogę ciągnąć dalej: - do Darskiego na koncerty przychodzą ludzie by słuchać właśnie takiej muzyki, a treści tam prezentowane są przychodzącym bliskie (to znaczy, że przychodzą tylko ci, którzy takie zachowania aprobują).
Jasne! Wystarczy więc, że na akt artystycznego spalenia unijnej szmatki zaprosimy kilka osób (żadne unijne wytyczne nie regulują ile osób ma to być) i będą to ludzie, którzy lubią gdy się flaga pali.

Ujawniając swoje mętne i głupie argumenty, które mają zalegalizować szydzenie i obrażanie uczuć religijnych Polaków, KE wstąpiła na bagnisty teren.
Skoro w UE wolno bezkarnie obrażać, bluźnić i pomawiać oraz dotykać ludzkich uczuć tylko dlatego, że komuś wydaje się iż jest artystą, to dlaczego KE nadal toleruje zapisy prawne, które niczym w epoce hitleryzmu i stalinizmu ograniczają bezpośrednio już z urzędu wolność słowa?
Co z tzw. Holocaust Denial (Zaprzeczenie Holocaustu) zwanym „negacjonizmem“? Dlaczego KE, powołująca się na wolność wypowiedzi i słowa staje w obronie prześladowanych kłamców i ewidentnych amatorów-oszczerców, a w przypadku „negacjonizmu“ nie reaguje na kneblowanie i straszenie „paragrafami“ przez instytucje państwowe (w prawie całej europie) i społeczne, mających prawo do „szokowania negacjonizmem“ profesjonalistów czyli artstów?
Oczywiście, takie sprawy nie mają w „demokracji europejskiej“ racji bytu. Także artystyczne szokowanie określeniami w rodzaju „pedały“, „żydostwo“, „lewackie bydło“ itp. nie przejdą przez „demokratyczny“ system filtrujący eurokołchozu.
Prechodzą natomiast „biblia – g..no“, „kościół –przestępcy“...

Chyba lepiej dla wszystkich, by rozstrzyganie w sprawach karnych pozostało w gestii krajowego sądownictwa, a KE bardziej zadbała o sprawy własne, zamiast mieszać się i jątrzyć.
Wystarczyłoby bardziej zająć się własym podwórkiem i uporządkować je, gdyż od 1999 roku Komisja Europejska ciągle tapla się we własnym złodziejsko-przetępczym bagnie i nepotycznych praktykach.
Naprawę świata najlepiej zaczynać  od siebie.
Pewnie o przestępczy proceder w KE można by zapytać Jansza Lewandowskiego  (członka PO i komisarza budżetu) w końcu w tej grupie przestępczej „siedzi“ nie od dziś.
A może nie ma z tymi „przekrętami“ nic wspolnego?
Nie szkodzi, w końcu też mam prawo „szokować“ i w razie czego, czekam na obronne ramię KE.


P.S. Sytuacja z „unijną“ obroną Nergala przywodzi na myśl stosowanie „demokratycznych norm“ w stosunku do innych osób w Eurosojuzie.
Profesor Jerzy Robert Nowak od wielu lat jest szpiegowany i sekowany przez funkcjonariuszy „Gazety Wyborczej“ i podobnych lewackich mediów. Ciągany przez nich po sądach i opluwany publicznie. Zarzuty: antysemityzm, ksenofobia... A przecież według KE, Nowak ma prawo do „szokowania“ czy nawet (mimo, że tego nie robi)“obrażania“ gdyż jest artystą w swojej dziedzinie – jest profesorem historii (ukończył UW) i o historii mówi.
Nowak prowadzi spotkania w wynajętych przez niego salch, gdzie przychodzą osoby pragnące własnie tego, co mowi Nowak słuchać (z wyjatkiem kilku prowokatorów od MIchnika obecnych na każdym spotkaniu).
Czy wobec tego (według KE) „gazowyb“ i reszta „bolszewii“ nie zachowuje się czasem jak nazistowski, zacofany brunatny beton?
Czy KE nie powinna Nowaka wesprzeć w nierównej potyczce z Goebbelsami z Czerskiej?