poniedziałek, 17 czerwca 2013

A u nas pedałów biją....


Pobili Biedronia.
Tak przynajmniej twierdzi sam Biedroń, który wraz z innymi pedałami został rzekomo napadnięty i pobity w nocy przed jedną z warszawskich kawiarni.
- Splunął mi w twarz, od razu uderzył z pięści, kopnął mnie w brzuch i zaczął uciekać – płakał w TVN poseł „Ruchali Kota“.
- Pobicie Roberta Biedronia to sygnał, że w Polsce po cichu łeb podnosi faszyzm. To nie są żarty, podpalanie drzwi, bicie „innych“to fakt!" - komentował z kolei kolega Biedronia z partii - Andrzej Rozenek.
Głupi albo z Ruchu Palikota, ten który da wiarę durnej i nachalnej „pedalskiej prowokacji“. Oto caps z relacji „na żywo“ na drugi dzień po‚ zajściu“,  wyemitowanej w TVN24.



Kiepsko coś biją ci „faszyści“, gdyż na obliczu „pedofuehrera“ ani sladu obrażeń.
Czyżby z niedożywienia lub biedy spowodowanej światowym kryzysem, rodzima faszystowska brać utraciła fizyczną siłę?
To już kolejny raz, gdy homonazistowski prowokator odstawia cyrk z pobiciem.
W 2010 roku w trakcie Marszu Niepodległości, został zatrzymany pod zarzutem ataku na policjantów i „szarpaniu ich za pałkę“.
W odwecie „pedofuehrer“ okarzył policje o pobicie i przez tydzień chodził nawet w gusownym gorseciku na szyi. Cała sprawa okazała się wielką lipą...
Teraz w skutek braku atrakcji w postaci „zadym“ podczas Parodii Równości, „uciskani“ pederaści musili wykreować sytuację wskazującą na inne „działania sił faszystowskich“.
Podłożył się oczywiście dyżurny obiekt nietolerancji, który nieszczęście ma już genetycznie wymalowane na kaprawym obliczu z krwimi oczami.

-  Mam dość homofobii. Zostałem właśnie pobity przez jakiegoś homofoba w centrum Warszawy. Policja szybko go złapała. Wieczór na komisariacie" - napisał wieczorem na Twitterze Biedroń.
Patrząc na oświadczenie Biedronia i jego „czyste“ od uszkodzeń oblicze, zachodzi przypuszczenie, że może i faktycznie „pobito“ go, ale co najwyżej „miękką pałką“....