poniedziałek, 27 stycznia 2014

Zakompleksieni pseudo-dziennikarze, żałośni frustraci z Newsweeka


„Grupa zakompleksionych pseudo-dziennikarzy, żałośni frustraci robiący biznes na kłamstwach....“
Takie zdanie na temat twórców materiału z najnowszego Newsweka, dotyczącego rodziny i najbliższych Ryszarda Czarneckiego ma Monika Olejnik.
Ów materiał stworzył „czołowy listrator“ NW – Michał Krzymowski, ale jest wiadome, że na życzenie i pod dyktando Tomasza Lisa (prawdziwe nazwisko Lisenko).
Na temat dziennikarstwa lustracyjnego wypowiedział się też chyba tydzień temu Jacek Żakowski.
Po prostu zabrakło im pracowitości i talentu, odkryli, że pisząc kłamstwa, można bardzo dobrze zarobić. Trzeba patrzeć na tę grupę (dziennikarzy-lustratorów) trochę tak, jak na wszystkich handlarzy fałszywym towarem. Jak na dilerów narkotykowych. Oni muszą z czegoś żyć, w biednych krajach zwłaszcza...“
Tak to w oczach własnych kolegów-funkcjonaruszy resoru prasowego, Michał Krzymowski wyszedł na narkotykowego dealera i frustrata bez talentu.
Dużo w tym prawdy, bo zdaje się u Lisa inteligenci nie pracują, jednak aż taka krytyka ze strony kolegów z „kominformu “ jest szokująca.
Powyższe cytaty, rzecz jasna nie dotyczyły wprost Michała Krzymowskiego i nie były mu dedykowane w oryginale, tylko zostały wypowiedziane w kontekście autorów „Resortowych Dzieci“.
To książka owa, tak rozsierdziła „Kominform“, że na tematu dziennikarzy lustrujących rodzinne koligacje znanych obywateli, padły tak mocne słowa.
Ale czy słowa te, mają być odpowiednie tylko dla niewygodnych dla „kominformu“ dziennikarzy? Skoro to właśnie „kominformowcom“ tak szczególnie zależy na „pozorowanej demokracji w wolnej prasie“, to wyrazy potępienie tak niegodnego uczynku winny dotyczyć każdego. W tym Krzyzmowskiego i Lisa.
Zatem to już ustaliliśmy, - za lustrację Kaczyńskiego i CzarneckiegoKrzymowski z Lisem stali się dla ich kolegów z „kominformu“ – skończonym bydłem.
W sumie dobrze im tak, szczególnie że większość materiałów „dziennikarskich“ pochodzących z Newsweka opiera się na pomówieniach i relacjach wymyślonych informatorów. Stało się regułą, że każda wypowiedź, dotycząca Prawa i Sprawiedliwości podpisywana jest: „jak powiedział nam anonimowy działacz PiS“ bądź „jak stwierdził jeden z najbliższych współpracowników Kaczyńskiego“, czyli pochodzi z chorych imaginacji  „kominformowców“.
Być może kryterium pozwalajacym na zatrudnienie u Lisa w Newsweeku, jest bujna wyobraźnia i dryg do kłamstwa.
Oj, panowie od Lisa, wychodzi na to, że to o was Monika Olejnik powiedziała, co na wstępie...

A pierwszy „listrator“ Michał Krzymowski?
Cóż, liczę, że już wkrótce na łamach Newsweeka zamiast Hoffmana, czy tam Brudzińskiego, „zlistruje“ na ten przykład trzy donosicielki – panie: KRZYMOWSKĄ HANNĘ - IPN BU 0242/2232, KRZYMOWSKĄ KRYSTYNĘ - IPN BU 645/507 oraz KRZYMOWSKĄ MAGDALENĘ - IPN BU 776/66.
Tu już nie będzie musiał posługiwać się w wypowiedziach „anonimowymi działaczami“.  Napisze wprost: „jak powiedziała ciocia, mamusia czy też kuzynka...“