wtorek, 2 października 2012

Sopot czyli strzały w prywatnym folwarku Tuska


W samym centrum POlitycznego gansterstwa, w mieście Sopot, „nieznany sprawca“ ostrzelał biuro posła Prawa i Sprawiedliwości - Andrzeja Jaworskiego.
O godzinie 17.15 pracownicy biura zawiadomili policję o odkryciu w witrynie okiennej dwóch śladów po kulach wystrzelonych (prawdopodobnie) z broni pneumatycznej.
Policja wyjaśnia i bada, miejska gangsterka cieszy się.
Raczej liczyć na jakiekolwiek postępy w śledztwie nie bardzo można.
Ten kto oglądał „Ojca Chrzestnego“ wie o co chodzi.
Ale sędziowie, na wszelki wypadek powinni być rozgrzani.
Cholera, gdyby nie cała ta pisowska prowokacja, to w przypadku, gdyby (odpukać) jakimś cudem „snajpera“ aresztowano – byłby zawsze na miejscu sędzia Milewski z Gdańska... a tak trzeba „oswajać“ kogoś nowego.

Gdańsk i Sopot, to specyficzne miejsca w Polsce.  Prywatny folwark Tuska, gdzie wszystkie ważne stanowiska obsadzone są ludźmi z gangu.
Stara esbecja, młodzi rzutcy i wykształceni z IQ na poziomie Myszki Miki, durne partyjne lemingi oraz koncesjonowana za czasów komuny gangsterka post-Mikosiowa.
Dzięki takiej mieszance bagna z gnojem  udaje się Tuskowi ulepic z masy „dygnitorzy“, na miarę Adamowicza i Karnowskiego - prezydentów mafijnych miast.
Obaj panowie dali się zresztą poznać jako postaci wybitne i w sposób nowoczesny pojmujący sprawowanie urzędu. Można powiedziec „europejczycy od Łukaszenki – pełną gębą“.
Adamowicz zasłynął jako orendownik przywrócenia Stoczni Gdanskiej imienia Lenina – bo to porządny facet był i przyjaciel robotników, a Karnowski jako kolekcjoner mieszkań w zamian za drobne przysługi świadczone miejscowym biznesmenom.
„Na dzień dzisiejszy“ Adamowicz dzięki kolegom z lokalnego wymiaru sprawieliwości nie dostąpił jeszcze zaszczytu stawania przed sądem za propagowanie komunizmu, natomiast Karnowski dźwiga trzy zarzuty korupcyjne, lecz mimo to ma się dobrze.
Pewnie jeszcze jakiś czas tak będzie, póki Lenin wiecznie żywy... o przepraszam, póki Tusk u władzy.

Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy strzały oddane w kierunku Biura Poselskiego, przedstawiciela PiS miały na celu wyrządzenie krzywdy posłowi czy tylko było to ostrzeżenie. W końcu mafia najpierw ostrzega, a dopiero później podrzyna gardło.
Na szczęście POwiec Ryszard Cyba, łódzki zabójca pracownika Biura Poselskiego PiS Marka Rosiaka i niedoszły rzeźnik drugiego pracownika biura Pawła Kowalskiego,  odsiaduje karę dożywocia więc na niego gangsterzy liczyć nie mogą.
Cóż jednak stoi na przeszkodzie wyszkolić nowego kilera?
Przy odpowiednik wsparciu TVN, Gazety Wyborczej i innych pomniejszych mediów kilerzy wyszkolą się sami. Zresztą już się wyszkolili, skoro w Sopocie ktoś strzelał.
Chyba, że strzały były symboliczne i ostrzegające... więc nie zdziwię się wcale, gdy okaże się że to panowie Karnowski i Adamowicz tak dla jaj i dla pokazania własnej władzy na własnym terenie – symbolicznie wypalili z flinty do PiSowskiej oficyny.
W końcu ślady po kulach były dwa.