wtorek, 27 maja 2014

Opowiadania o Putinie: O TYM, JAK PUTIN PRZEKONAŁ DO SIEBIE WDOWĘ



O TYM, JAK PUTIN PRZEKONAŁ DO SIEBIE WDOWĘ


 Pewnego razu o uszy prezydenta Putina obiło się, że pod Moskwą mieszka starsza kobieta, wdowa po żołnierzu, która to nie ma o prezydencie najlepszego zdania.
Przykro się Władimirowi Władimirowiczowi zrobiło i smutno wielce, bo człowiek był to dobry i uczuciowy.
- Pojadę do niej – powiada – zobaczę w czym rzecz, bo być tak w kraju nie może, że ktoś jest niezadowolony.
Musicie wiedzieć, że towarzysz prezydent Putin szczególnie mocno zabiegał o to, by w kraju wszyscy obywatele byli szczęśliwi i radośni. Osobiście, na przykład rozdawał biednym ruble na ulicy oraz kupował ubogim dzieciom cukierki pochodzące z moskiewskiej fabryki „Putinnyje Konfiety“. Często też widywano go, jak przeprowadza niedołężne satruszki przez jezdnię czy też dokarmia łabędzie.
Nie minął dzień cały, a Putin zawitał do chałupki wdowy.
Zapukał miękko i lekko do drzwi.
- Kto zacz? – spytała wdowa.
- Otwórzcie towarzyszko, ja w kwestii waszych sympatii – powiedział Putin
- Czy wy z milicji? – odparła wdowa. – Ja już kije dostałam za wrogość do władzy.
- A czart broń, ja prywatnie... w kwestii waszego zdania odnośnie mojej osoby – powiada – tak, co byście mnie polubili obywatelko.
Wdowa uchyliła drzwi i ręką wskazała gościowi drogę wgłąb chaty.
Wiedzieć trzeba, że Putin był świetnym psychologiem. Od razu poznał, że sprawy idą w dobrym kierunku, skoro kobieta zaprosiła go do środka chatynki.
Gospodymi sama siadła na lepce a gościowi wskazała krzesło przy stole.
- W czym rzecz, obywatelu Putin? – spytała po chwili.
- Czy ja jestem nieładny? – zagaił towarzysz prezydent.  A może brzydko pachnę? – dopytywał...
- Nie, ładny żeście Władimirze Władimirowiczu i nawet przyjemnie krajową perfumą waniacie – rzuciła wdowa.
- To czemu wasze zdanie o mnie nie jest najlepsze? – zaskakująco wypalił Putin. - No, mówcie jak na KGB, jak na spowiedzi!
Kobieta westchnęła głęboko i po chwili stanowczym głosem wyrzuciła z siebie:
- Bo to wy, towarzyszu Putin, ropętaliście wojnę w Czeczenii, gdzie posłaliście mojego męża i tam go zabili... tak na prawdę  - to wy go towarzyszu Putin zabiliście!
Władimir Władimirowicz zmarszczył oblicze. Oznaczało to, że zadumał się.
Ponieważ był człowiekiem nad wyraz inteligentnym i nieprzyzwoicie mądrym przez dłuższą chwilę trwał w zadumie, po czym zbliżył się do kobiety i objął ją za szyję po ojcowsku.
- Czy to oznacza, że trwać będziecie dalej w nienajlepszym zdaniu o mnie?
- Tak to oznacza – potwierdziała kobieta.
- A dzieci u was są? – zagadnął z innej beczki Putin, ciekaw od zawsze ludzkich spraw.
- Jest syn, wojskowy – za czołgistę z poboru...
... a to, wy mnie babo od teraz już bardzo polubicie i nadto dobre zdanie będziecie mieli o mnie – dokończył. Bo inaczej, to tam gdzie mąż wasz głowę położył i syn wasz wyląduje!
- No to jak? Przekonałem was do siebie – powiedzcie i to głośno – nie wstydźcie się, no gadajcie...
- Tak – wykrztusiła wdowa.
W ten to sposób, dobrocią i persfazją Władimir Władimirowicz Putin przekonał do siebie wdowę.