Po woli, po woli sprawa i okoliczności śmierci Czesławy
Palikot odchodzą w niepamięć. Prokuratura jakoś sprytnie zamiotła sprawę pod
dywan, nie sprawdzając wszystkich faktów.
Wyszło na to, że biedna Palikotowa z własnej i nie
przymuszonej woli wyfrunęła przez okno na piętrze letniskowego domu syna i
pozbawiła się życia też z własnej i nie przymuszone woli.
Tak zrobiła, bo nie uważała albo tak też chciała uczynić.
A może jednak było inaczej?
Przecież stosunki między matką i synem nie układały się jak
powinny.
Jak mówią sąsiedzi i znajomi Czesławy Palikot, już od bardzo długiego czasu Janusz nie
interesował się matką a ona mając do niego za to wielki żal, przeklinała ponoć syna.
W ostatnich latach choroba Alzheimera u starej matki
spowodowała zmiany w zachowaniu, do tego stopnia, że staruszka stała się
zagrożeniem dla innych nie mówiąc o jej samej.
W tej sytuacji Janusz, jako dobry syn (na pokaz) musiał
reagować. W końcu o braku zainteresowania matką plotkował już cały Biłgoraj a
tu słupki wyborcze spadają i poparcie topnieje.
W końcu, w skutek interwencji lokatorów domu, gdzie mieszkała
staruszka, Janusz Palikot zgodził się zabrać matkę do własnej posiadłości na
wsi.
Miało to wyglądać na synowską troskę a jak się okazało
skończyło się dla staruszki wypadnięciem przez okno.
Zastanówmy się czy i dlaczego syn mógł pomóc Czesławie Palikot rozstać się z życiem?
Są aż cztery powody.
Powód numer 1:
Matka nienawidziła syna za jego stosunek do ludzi oraz
radykalną zmianę w poglądach politycznych na lewacko-antykościelne. Wstyd przed
sąsiadami oraz resztą rodziny był tak wielki, że zaczęła publicznie wypominać
synowi jego błędy oraz piętnować jego poglądy. Dla Janusza Palikota stało się
to nie do przyjęcia wobec i tak topniejącego poparcia politycznego. Na
publiczną krytykę ze strony matki nie mógł sobie pozwolić.
Powód numer 2:
Czesława Palikot, po śmierci męża stała się właścicielką sporych
oszczędności zgromadzonych przez lata oraz wniesionych przez męża - Mariana
Palikota „w posagu“, a pochodzących z niejasnych źródeł (lata
1943-1944). Jako, że mąż jej był
z synem skonfliktowany również – nie przepisał synowi w testamencie ani
złotówki.
Tak to cały majątek należał ostatnimi laty do Czesławy
Palikot. Tylko w jednym przypadku majątek dziedziczył syn Janusz – w przypadku
nagłej śmierci matki Czesławy (zanim spisze ona niekorzystny dla syna
testament)!
Powód numer 3:
Pogłębiająca się choroba matki stała się na tyle dokuczliwa
dla otoczenia, że dla wszystkich było by lepiej gdyby problem został raz na
zawsze rozwiązany. Brak uczuciowego związku między matką i synem ułatwiał
decyzję.
Powód numer 4:
Czesława Palikot (zapewne z skutek pogłębiającej się
choroby) coraz częściej stała się nadto „wylewna“. Szczególne zagrożenie
stanowiły „zwierzenia“ dotyczące najskrytszej tajemnicy rodzinnej z okresu lat
1943-44 – sprawy działalności „biznesowej“ jej męża, biłgorajskich żydów i na
szybce zgromadzonego majątku rodziny.
Szokujące? Nie aż tak. Historia zna podobne przypadki. Ot,
choćby sprawa gen. Świerczewskiego, którego komunistyczni współtowarysze
zgrabnie pozbyli się przy pomocy UPA.
A jak później łkano i rozpaczano! Jaką żałobę oznajmiono, jakie
przemówienie odpalono...
Coś jak Janusz Palikot na pogrzebie matki.