środa, 22 października 2014

Taczerowa z ZOZu


Złośliwi mawiają, że geniusz Tuska ujawnił się w tym, że z podrzędnego konowała z Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Chlewiskach, który nie był w stanie zostać nawet kierownikiem przychodni – zrobił kierownika rządu.
Coś w tym jest i każdy rozsądny człowiek przyzna, że to wyczyn nie lada – godny kanclerskiego łba i cudotwórczej iskry. Tak wykrzesać coś z niczego...
Wszyscy tak pomyśleli, z wyjątkiem owego konowała, który(a) święcie przekonany(a) jest, że to w dowód własnej wielkości – docenionej wreszcie.
Tak czy inaczej, Ewa Bożena Kopacz z domu Lis została przez Tuska namaszczona i mianowana premierem.
Od tej pory, jakby coś w babę wstąpiło.
Jakby cały saturator z sodową wodą osuszyła.
Ona naprawdę uwierzyła, że jest kimś!
Na „dzień dobry“ swojemu dobroczyńcy Tuskowi oświadczyła : „nie gniewaj się Donald, ale to teraz mój rząd..“ czym rozsmieszyła salę sejmową.
Nie śmiała się tylko ona.
Sawickiemu, który widział w rolnikach frajerów zapowiedziała urządzić burę, a Sikorskiego obiecała skrzyczeć! Za paplaninę o rozbiorze Ukrainy.
Ot, uroiło jej się, że jest taką lokalną peowską Margaret Teatcher, toteż szpanuje.
Póki co, ten szpan łykają tylko nieliczni partyjni jajogłowi oraz garstka lemingów skupionych wokół jedynej, przewodniej siły, bo tak naprawdę, to zarówno Sawickiemu jak i Sikorskiemu konowałka jedynie „skoczyć może“... a i to tylko za ich łaskawym przyzwoleniem.
A niech śni dalej o własnej wielkosci i światowych salonach. O rautach, pałacach i balach.
Śmiechu przy tym nie mało będzie, co udowodniła niedawna wizyta u Angeli Merkel. Jak się okazało, trasa do pokonania przewidziana w protokole powitania delegacji, była o wiele bardziej skomplikowana niż trasa od drzwi do gabinetu lekarskiego w Samodzielnym Publicznym Zakładzie Opieki Zdrowotnej w Chlewiskach...
Śmiech to zdrowie a za rok już nikt konowałki nie będzie pamiętał...
W końcu, to nie pierwsza ofiara wsadzona przez Tuska na minę.