Złośliwi mawiają, że geniusz Tuska ujawnił
się w tym, że z podrzędnego konowała z Samodzielnego
Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Chlewiskach, który nie był w stanie
zostać nawet kierownikiem przychodni – zrobił kierownika rządu.
Coś w tym jest i każdy rozsądny
człowiek przyzna, że to wyczyn nie lada – godny kanclerskiego łba i
cudotwórczej iskry. Tak wykrzesać coś z niczego...
Wszyscy tak pomyśleli, z wyjątkiem
owego konowała, który(a) święcie przekonany(a) jest, że to w dowód własnej
wielkości – docenionej wreszcie.
Tak czy inaczej, Ewa Bożena Kopacz
z domu Lis została przez Tuska namaszczona i mianowana premierem.
Od tej pory, jakby coś w babę wstąpiło.
Jakby cały saturator z sodową wodą
osuszyła.
Ona naprawdę uwierzyła, że jest kimś!
Na „dzień dobry“ swojemu dobroczyńcy Tuskowi
oświadczyła : „nie gniewaj się Donald, ale to teraz mój rząd..“ czym
rozsmieszyła salę sejmową.
Nie śmiała się tylko ona.
Sawickiemu, który widział w rolnikach
frajerów zapowiedziała urządzić burę, a Sikorskiego obiecała skrzyczeć! Za
paplaninę o rozbiorze Ukrainy.
Ot, uroiło jej się, że jest taką lokalną
peowską Margaret Teatcher, toteż szpanuje.
Póki co, ten szpan łykają tylko nieliczni partyjni
jajogłowi oraz garstka lemingów skupionych wokół jedynej, przewodniej siły, bo
tak naprawdę, to zarówno Sawickiemu jak i Sikorskiemu konowałka jedynie
„skoczyć może“... a i to tylko za ich łaskawym przyzwoleniem.
A niech śni dalej o własnej wielkosci i
światowych salonach. O rautach, pałacach i balach.
Śmiechu przy tym nie mało będzie, co udowodniła
niedawna wizyta u Angeli Merkel. Jak się okazało, trasa do pokonania
przewidziana w protokole powitania delegacji, była o wiele bardziej skomplikowana
niż trasa od drzwi do gabinetu lekarskiego w Samodzielnym
Publicznym Zakładzie Opieki Zdrowotnej w Chlewiskach...
Śmiech to zdrowie a za rok już nikt
konowałki nie będzie pamiętał...
W końcu, to nie pierwsza ofiara
wsadzona przez Tuska na minę.