poniedziałek, 28 czerwca 2010

Bronisław Gafa-Komorowski w Łazienkach (17 maja 2010)

Słynne już spotkanie Komitetu Honorowego B. Komorowskiego w Łazienkach.
17 maja 2010 rok. Można zobaczyć, że poruszano tam ważne problemy....

sobota, 26 czerwca 2010

Rozmowy o Bronku Normalnym - Talk Show

Na polecenie ministra Nowaka, najlepsi przyjaciele marszałka Komorowskiego - Bartoszewski i Palikot wzięli udział w programie, który miał za zadanie przybliżyć zwykłą, ludzką postać kandydata platformy obywatelskiej na Prezydenta. Podczas zwykłej, przyjacielskiej rozmowy obaj panowie ciepło i miło gaworzyli o czcigodnym kandydacie...

środa, 23 czerwca 2010

Spotkania...spotkania...spotkania. Pracowite dni Pana Marszałka

Jak donoszą dobrze poinformowane źródła, Pan marszałek Komorowski, po powrocie od żołnierzy z Afganistanu, agitował przy darciu pierza w Kole Gospodyń Wiejskich w Burakach Szlacheckich, następnie odwiedził osadzonych w Zakładzie Karnym w Rawiczu, gdzie wypił smaczny czaj oraz wydziargał sobie Tuska na ramieniu a następnie złożył kwiaty na grobie Bolesława Bieruta. Na dziś planowane jest spotkanie z Prezydium Koła Polskich Pederastów (KPP) , gdzie kandydat na prezydenta podpisze umowę o wzajemnej współpracy oraz zaprezentuje swój nowy plakat, nawiązujący tematycznie zarówno do wyborów jak i do mającej odbyć się niebawem parady równości

wtorek, 22 czerwca 2010

Wesoły Bronek (kreskówka-teledysk)

Pan Marszałek chwyta się różnych sposobów, by zaskarbić sobie głosy wyborców.
Jeździ do Wąchocka i Afganistanu, haftuje serwetki w Kółku Gospodyń Wiejskich i śpiewa "Międzynarodówkę" na wiecach...
Jak mówią "Śpiewa, tańczy, recytuje daje ...... i gotuje"!
Wszystko dla naszego dobra, by POlska rosła w siłę a ludziom żyło się dostatnio...

sobota, 19 czerwca 2010

Ted Nugent

Skoro nastała cisza wyborcza będzie neutralnie, o muzyce...
Bez jakiegoś konkretnego powodu (ani urodziny ani inna okoliczność) przypomnę postać amerykańskiego gitarzysty, kompozytora i wokalisty Teda Nugenta.
To niezwykła postać. W dobie znarkotyzowanej i podpijaczonej epoki lat 60 i 70-tych, Nugent uchodzi za swoisty wybryk natury. Daleki od używek i pobudzaczy, stanowił od końca lat 50-tych znaczącą postać na amerykańskim rynku muzycznym.

Urodził się 14.XII.1948 roku w Detroit (stan Michigan). Od najmłodszych lat uczył się grać na gitarze i mandolinie. Zadebiutował publicznie w 1958 roku (10 lat!) w szkolnym zespole, natomiast pierwszy poważny i dorosły zespół założył w 1964 roku. Był to The Amboy Dukes, początkowo nazywany The Nugent Amboy Dukes. W czasie dziesięcioletniej kariery, grupa dała się poznać jako niezwykle sprawny i pomysłowy zespół znakomitych instrumentalistów (mimo dużych rotacji personalnych).

Prócz Nugenta, uwagę swoimi umiejętnościami zwracali zwłaszcza gitarzysta Steve Farmer, perkusista Dave Palmer oraz dokooptowany w drugim okresie działalności grupy wokalista Rusty Day (później Cactus). Mimo, że grupa popularna była zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, jej muzyka sporadycznie docierała do europy, a kompozycja „Journey to the Center of the Mind” weszła nawet na listy przebojów w Wielkiej Brytanii.




Po rozwiązaniu zespołu w 1974 roku, Nugent poświęcił się karierze solowej. W latach 1975-2007 nagrał 19 płyt długogrających, z których 7 doczekało się tytułu „złotej” oraz „platynowej” płyty.
Przerwa w działalności solowej miała miejsce w latach 1989-96. Wtedy to, podążając za panującą modą na supergrupy, Nugent porozumiał się z Jackiem Bladesem (Night Ranger), Tommy Shaw’em (Styx) i Michaelem Cartellone (Lynyrd Skynyrd) by założyć Damn Yakees.
Grupa osiągnęła spory sukces nie tylko w USA. Grała wielkie koncert w Europie oraz Azji, a w Japonii traktowana była niemal kultowo.





Po rozwiązaniu zespołu, Nugent aż do dziś kontynuuje działalność artystyczną, przyciągając nadal wielkie rzesze słuchaczy.




Jego niezłomna postawa antygwiazdorska ( w rozumieniu hollywoodzkim), która niejednemu zaszkodziłaby, Nugentowi pomaga. Artysta działa w wielu charytatywnych fundacjach, jest filantropem i aktywistą organizacji antyalkoholowych oraz antynarkotykowych (w czasie całej kariery wywalał „na zbity pysk” każdego, kto w jego otoczeniu i jego zespołu używał narkotyków).

Współfinansuje np. Drug Abuse Resistance Education – program walki z uzależnieniem narkotykowym oraz Mothers Against Drunk Driving – organizację zwalczającą pijanych za kierownicą.

Jest aktywnym członkiem National Field Archery Association – organizacji propagującej polowania klasyczne przy pomocy łuku i gorącym zwolennikiem szerokiego dostępu do broni palnej.

W latach 90-tych Nugent zorganizował wielką akcję pod nazwą Ted Nugent's Kamp For Kids, która miała na celu uczyć młodzież, życia w w namiotach, w warunkach ekstremalnych.
W programie wzięło udział około 1.000 dzieciaków.
Nugent jest nieprzejednanym i twardym zwolennikiem Partii Republikańskiej. W ostatnich wyborach wspierał aktywnie kandydata tej partii McCaina, a jego wypowiedź dotycząca Baracka Obamy, przyrównująca go do Mao Tse Tunga i nazwanie komunistą narobiła sporo szumu.
Znana jest też jego nieprzejednana postawa wobec homoseksualizmu, który wielokrotnie potępiał i wyśmiewał, a który w wywiadzie dla Independent nazwał „moralnym złem”.

W 2004 roku na zaproszenie prezydenta George’a W. Busha, Nugent odwiedził wojska amerykańskie w Iraku. Zwiedział też pałac Saddama Husseina, gdzie jak to opowiadał „zrobił kupę do złotego bidetu dyktatora”.

piątek, 18 czerwca 2010

Pic na wodę, fotomontaż

W wielu publikowanych życiorysach Bronisława Komorowskiego i jego martyrologicznych przejść z czasów młodości, daje się wyczuwać woń lipy. Lipą zalatuje zwłaszcza jego kombatanctwo, które przebija ze spotów wyborczych.
Młody człowiek, potencjalny wyborca PO z łatwością daje się nabierać na ładne, zgrabne zdania i dorabiane fakty z życia marszałka płynące z propagandowych filmów. Nie to, że całość jest zafałszowana i zmyślona. Istotnie Komorowski gdzieś tam działał, ulotki roznosił, siedział tydzień w więzieniu, był internowany oraz zatrzymany przez milicję....

Fałszem jest natomiast nadawanie mu statusu bohatera i postaci ważnej w okresie tworzenia się i działalności ruchu „Solidarność”. W istocie Komorowski był jednym w wielu, w dodatku o zasługach minimalnych oraz mało istotnych.
To czym chwali się w swoich wyborczych spotach Komorowski, to grubo naciągana historia, a to co opowiada mediom, to już szczyty fikcyjnej bufonady. Począwszy od udziału w zamieszkach 1968 roku, w których to ponoć, jako 15 letni chłopiec brał czynny udział, przez „opozycyjną działalność” pierwszej Solidarności aż do okrągłego stołu, to półprawdy i półzmyślenia, a jak każdy wie każda półprawda jest zwyczajnym.... fałszem.

Bronisław Maria Komorowski nigdy nie był postacią istotną w hierarchii opozycji niepodległościowej. Działacz przyklejony do Solidarności, na wniosek „doradców” z kręgu Geremka był istotnie aresztowany i otrzymał wyrok dwóch miesięcy więzienia za kolportowanie ulotek. Przesiedział dwa tygodnie. Najważniejszym jednak momentem w życiu było internowania, którym to komunistyczna władza zasłużyła sobie u Komorowskiego na dozgonną wdzięczność. Nikt chyba, nawet po wielu latach nie jest w stanie powiedzieć dlaczego i po co go internowano. Dzięki jednak wpisaniu go na listę i zamknięciu w ośrodku odosobnienia, Komorowski urósł do rangi jednego z symboli, czym się teraz szczyci. W takich sytuacja słynny już Pawlak (ale ten od „Nie ma mocnych”) mawiał: „usłyszała żaba, że konie kują i sama nogi podstawia”...

Drugim istotnym elementem wyborczych spotów jest rodzinna historia Komorowskich. I tu także, moim zdaniem sprawy są wielce naciągane. Niejasne pochodzenie oraz postać Sczykunowa/Szczykunowicza który w rodzinnej historii przeplata się, burzy piękny obraz rodu Komorowskich herbu Korczak. Aby dowiedzieć się kim był ów Szczykunow czy Sczykunowicz wystarczy wpisać hasło w wyszukiwarkę i pojawią się wyjaśnienia. Nie jest to wymysł ostatnich dni. Już kilka lat temu czytałem o niesnaskach w familii Komorowski i nawet o ostentacyjnej odmowie podawania ręki tej gałęzi rodu przez resztą hrabiostwa.

Najbardziej jednak Pan Komorowski „dał do pieca” w wywiadach radiowych, gdzie opowiadał o swoim zmarłym ojcu i przedstawiał go jako zatwardziałego antykomunistę i człowieka AK.
Istotnie Zygmunt Komorowski był żołnierzem AK, lecz postanowił wstąpić do LWP, gdzie dosłużył się stopnia oficerskiego i antykomunistą już nie był. To tych prostych faktów, Bronisław Komorowski dołożył mit o ojcu, który walczył wraz z „Łupszką”, został schwytany, cudem uniknął śmierci i został wcielony do armii Berlinga.

„Taki kit to u nas kupuje Mioduch....” jak powiedział dzielny inspektor Ryba w filmie „Kiler”. Jest tylko jedna możliwość, by żołnierz Łupaszki został oficerem LWP. Jaka? Wiadomo!
Dodatkowego smaczku dodaje fakt, że Zygmunt Komorowski był profesorem, dyplomatą i oficerem LWP a przede wszystkim – arystokratą! Nie znane mi są przypadki gdy komunistyczna władza eksponowała na stanowiskach ważnych osoby niepewne ideologiczne. Owszem arystokraci firmowali działania PRLowskich władz, choćby Radziwiłł wspomagał Bieruta a Jaruzelski całą komuną od Lenino do Okrągłego Stołu, lecz były to wyjątkowo mętne i sprzedajne typy. W związku z powyższym nie muszę chyba wysnuwać wniosku odnoście Zygmunta Komorowskiego...

Bronisław Maria Komorowski, podobnie jak cała jego historia oraz historia jego rodziny to wielki plastikowy, sztuczny balon nadmuchany fałszem i picem.
Zwróćmy na to uwagę 20.VI - stojąc przy urnie wyborczej.

Docenili marszałka!

Miło mi poinformować, że zagranica doceniła Pana marszałka.
Galeria Figur Woskowych Madame Tussaud powiększyła się o piękną postać Pana Bronisława Komorowskiego.






















Warto zwrócić uwagę na odzież Pana Marszałka, a zwłaszcza na piękną koszulkę wyprodukowaną przez znaną firmę poligraficzną, znanego rysownika. Koszulka ta, to ostatni hit przedwyborczy komitetu Pana Komorowskiego. Dla miłośników ładnej i trafnej grafiki politycznej wzór w skali 1:1 poniżej.

czwartek, 17 czerwca 2010

środa, 16 czerwca 2010

Durnia mamy za (kandydata na) prezydenta!?

Nie ma sensu rozpisywać się wielce nad wyrokiem sądu w sprawie Kaczyński – Komorowski. Można było go przewidzieć. Sędzina miała dokopać Kaczyńskiemu i dokopała, bo takie były wytyczne.

Teraz fragment ze strony PO, z programu „Polska obywatelska Maj 2007” rozdział 8 strona 68

Pt. „Efektywne zarządzanie prywatne i publiczne”:
„Prywatyzacja będzie służyła poprawie efektywności, a więc podniesieniu jakości usług oraz obniżeniu ich kosztów. Nie ma powodów, aby szpitale nie były normalnymi przedsiębiorstwami, nadzorowanymi przez właścicieli za pośrednictwem rad nadzorczych, które w trosce o zapewnienie wysokiej rentowności; zatrudniałyby najlepszych, dostępnych menedżerów. Dzięki prywatyzacji w Polsce powstałaby grupa wysokiej jakości menedżerów służby zdrowia, którzy są bardzo potrzebni z punktu widzenia obsługi całego systemu.”

Dla przypomnienia dodam, że jedną z osób która patronowała, a nawet czynnie brała udział w tworzeniu tego programu był Pan Bronisław Komorowski – obrażony słowami Jarosława Kaczyńskiego kandydat PO.

W tym kontekście najbardziej interesująca jest argumentacja sędziny, Pani Agnieszki Matlak (cytat za wp.pl):

(...) Sąd podkreślił, że Platforma Obywatelska w obowiązującym programie wyborczym (z października 2007 r.) nie opowiada się za sprywatyzowaniem służby zdrowia. Sędzia Agnieszka Matlak zaznaczyła, że programu politycznego PO z maja 2007 (gdzie była mowa o prywatyzacji), na który powoływał się PiS, nie można uznawać za poglądy Bronisława Komorowskiego jako kandydata na prezydenta.(...)

Wynika z powyższego, że chcąc zrobić „dobrze” Platformie Obywatelskiej, Pani sędzina zrobiła całkiem nieświadomie idiotę i kompletnego bałwana z Komorowskiego.

Tylko bowiem skończony dureń jest w stanie coś tworzyć, podpisywać się pod tym, a następnie być temu przeciwnym, na dodatek zapominając, ze w ogóle coś takiego tworzył.

Czyżby Bronisław Komorowski zapatrzył się w Wałęsę i starał się również być „za a nawet przeciw”?

W tej sytuacji warto zadać pytanie: czy człowiek niezrównoważony psychicznie i umysłowo może być prezydentem kraju? Co się stanie, gdy (nie daj Boże) Prezydent Komorowski podpisze dekret o wycofaniu polskich wojsk z Afganistanu, a na drugi dzień wyśle tam dodatkowy kontyngent twierdząc, ze nigdy nie miał zamiaru wojsk stamtąd wycofywać.

Powtórzę za „klasykiem” - „zbadać stan zdrowia psychicznego, kandydata na prezydenta Komorowskiego”.
I to szybko zanim nam nie nabruździ.

wtorek, 15 czerwca 2010

Dygnitorz – hodowca królików


Że w starym łbie, jak mówią, króliki się pie...rzą nie jest tajemnicą. Ale gdy osoby z najwyższych władz państwowych wyniki takiego pie...nia traktują poważnie, to już jest zastanawiające.
Wielki autorytet platformy obywatelskiej, niedoszła ofiara obozu koncentracyjnego (gdyby nie L4) oraz absolwent gimnazjum „pod księżycem” Bartoszewski Władysław, zwany „upiornym dziaduniem” lub „profesorem” otrzymuje listy z pogróżkami.

To znaczy, on – ten Bartoszewski tak twierdzi, że dostaje.

Istotnie, „dygnitarz” z niego tęgi i autorytet na skalę partii, którą prezentuje. Dlatego opozycja Bartoszewskiego się boi i chce mu zrobić krzywdę.

Jak podaje niezastąpiona „GW” ten oto Bartoszewski otrzymał ponad sto listów z pogróżkami . Wszystkie napłynęły na adres kancelarii miłościwie nam panującego premiera, gdzie ów Bartoszewski ma fuchę w postaci sekretarza stanu.

Po domniemanym otrzymaniu worka listów, ze stanem owego Bartoszewskiego nie było najlepiej, toteż dobry premier Tusk zarządził stosowną obstawę dla pupila. Już od dzisiaj, za Bartoszewskim chodzić będzie pluton BORowików i rozglądać się pilnie, czy ktoś nie zamachuje się na niego.

Paskudna jest ta opozycja. Jak tak dalej pójdzie, to zabraknie funkcjonariuszy do obstawy „przestraszonych”. Nie tak dawno inny posiadacz „pie...cych się królików” Kutz Kazimierz wypłakiwał się, że mu krzywdę chcą zrobić i nawet mu chałupę plakatówkami wymalowali. Znane są też obrzydliwe pogróżki pod adresem załącznika do Matki Boskiej w klapie marynarki oraz Borusewicza Bogdana niegdyś człowieka przyzwoitego. Oni też by chcieli zapewne posiadać na własność ochronę, o ile już nie posiadają.

Wiadomość o listach z pogróżkami nadsyłanych do Bartoszewskiego stała się dziś istotnym newsem na wielu portalach informacyjnych. Nie lada to sensacja, tym bardziej że prawdopodobnie... zmyślona. W dobie Internetu i możliwości wysyłania bezkarnie poczty mailowej, choćby z kawiarenek internetowych, poddaje pod wątpliwość chęć pisania, kupowania koperty , chodzenia na pocztę, stania w kolejce, kupowania znaczka tylko po to aby napisać: „Ty stary durniu, zginiesz – Antywładek!”.
Można to zrobić dużo prościej.

Wybory rządzą się swoimi prawami. Na kilka dni przed głosowaniem, Platforma obywatelska najwyraźniej doszła do wniosku, że wszystkie chwyty dozwolone – toteż wszystkie ręce na pokład. Nawet te trzęsące się (nie wyłącznie ze strachu) – Bartoszewskiego.

Istotnym powodem, dla którego domniemane pogróżki są listownie kierowane do zacnego „upiornego dziadunia” jest jego wypowiedź odnośnie kandydatów na prezydenta, wygłoszona 16 maja br. Tak twierdzą przynajmniej jego PRowcy. Wtedy to Bartoszewski przedstawił wyższość ojca iluś tam dzieci na posiadaczem kota. Nie omieszkał również wspomnieć coś o ojcostwie i doświadczeniu.
Teraz za to spotyka go taka kara... I to gościa, który od biedy mieści się w kryteriach posiadacza futerkowca. Tego modelu, który tak piętnował. Przecież tylko jeden syn i to tak dawno..., a do tego te króliki...masa królików pieprz....ych się we łbie!
Pic to trzeba podawać umiejętnie.

Najrozsądniejszym wyjściem byłoby, gdyby ten zacny ojciec z doświadczeniem – „tata naszej Polski” (jak twierdzi Bartoszewski) czyli Bronisław Komorowski adoptował nieszczęśnika Bartoszewskiego. To i liczne dziatki marszałka, obroniłyby w razie czego „profesora” a pani Komorowska z taką gracją serwująca zupę w wyborczym spocie męża, zadbałaby kulinarnie o nową „pociechę”.

poniedziałek, 14 czerwca 2010

Bob (Bronek) Budowniczy pomaga budować stadion (film familijny)

Ponieważ zbliżają się wybory i dorośli zajęci są ważnymi sprawami, istotnymi dla kraju, dzieci nudzą się. Aby poprawić samopoczucie najmłodszych, proponujemy naszym milusińskim lubiany i chętnie oglądany film o przygodach Boba (Bronka) Budowniczego.
Dziś Bob (Bronek) pomaga budować Stadion Narodowy...



Wielkie podziękowania dla NIETOPERZA!

Marszałek przypomina wyborcom swoje zasługi!

Wyścig prezydencki wszedł na ostatnią prostą. Kandydaci ustawiają się frontem do ludu i pokazują swoją ludzką twarz. Wielu, jak choćby Pan Komorowski zwraca się bezpośrednio do swoich wyborców w specjalnych pismach – odezwach. Przybliżają tym samym swoją postać, zarówno tym niezdecydowanym jak i tym mało poinformowanym.

czwartek, 10 czerwca 2010

Jego Degeneracja vs Nasza Generacja

Przeczytałem, co na Blogpressie o słowach TW ”Bolka” napisała Kryska i pomyślałem, że idąc tokiem myślenia L.W. i zakładając, że za podstawę prawdy uznaje się urojenia, domysły... można w ładną całość skleić kilka niezłych aferek.

Aferki, aferkami... ale jedną, szczególną aferę z dziejów polskiej opozycji widać teraz jak na dłoni!
Panie i Panowie – waga najcięższa... „Jego Degeneracja” vs Nasza Generacja!


Moja Degeneracja:
Moja wersja10 godzin temu
Sprawy miały się tak ;
Piloci odmówili lądowania .
Prezydent zadzwonił do brata , ten zalecił z przymiotnikach lądowanie .
Prezydent wysłał szefa protokółu do pilotów , piloci odmówili .
Prezydent wezwał i wysłał Generała , piloci odmówili .
Generał po żołniersku załatwił lądowanie .
Tak moim zdaniem wyglądało to lądowanie .
Czy można będzie to udowodnić ? wydaję się że tak ? kiedy ? a to już inna sprawa .
Kluczem jest nagranie telefoniczne rozmowy braci .
L.Wałesa


Nasza Generacja:
Wersja 10.000.000.
Od 20 lat.
Sprawy miały się tak:
Twardzi i nieugięci odmówili współpracy
Szef bezpieki kazał przyprowadzić Wałęsę
Wałęsa zgodził się na współpracę
Szef bezpieki pokazał mu plik banknotów
Wałęsa spytał od kiedy może zaczynać
Szef bezpieki powiedział: „od zaraz – idź i kapuj”
Wałęsa spytał, czy podwiozą go motorówką do Stoczni
„Tak i nawet cię podsadzą na płot” – odparł szef...
Tak moim zdaniem wyglądała działalność opozycyjna Wałęsy.
Czy można będzie to udowodnić ? Wydaję się że tak. Kiedy? A to już inna sprawa .
Kluczem są stenogramy leżące w domowych archiwach ubeków.

(podziękowania dla Kryski)

Spot wyborczy Bronisława Komorowskiego nr 2 - wersja bezPRowa

Pan Marszałek Komorowski oraz jego sztab wyborczy nie próżnują.
Minęło zaledwie kilka dni, a już mamy na rynku drugi wyborczy spot.
Równie mocny i rzeczowy jak poprzedni...

środa, 9 czerwca 2010

Rady Prosto z Krakowa: R. Rudawa-Komoruska

Wystąpienie znanej działaczki niższego szczebla krakowskiej PO - Rakiety Rudawej-Komoruskiej, która udziela cennych rad kierownictwu Platformy Obywatelskiej wykazując ogromny talent dydaktyczny podobny do talentu Władysława Gomułki. Oryginał do przeczytania na Salonie24.
Niemożliwe? Sami sprawdźcie! :)))

wtorek, 8 czerwca 2010

Waldemar Kuczyński zgłupiał!

Waldemar Kuczyński zgłupiał! Oszalał!
Nie da się innymi słowami określić stanu umysłowego dawnego pezetpeerowskiego dorobkiewicza, zamieszanego w jakiś tajemniczy sposób w opozycję lat 70-tych i 80-tych. Po prostu zgłupiał. Wprawdzie już od dawna pewne symptomy utraty zdolności zdrowego rozumowania dały się odczuć w myśleniu Kuczyńskiego, lecz dziś pobił kolejny rekord obłąkania.

Ni stąd ni zowąd Kuczyński stwierdził, że to Lech Kaczyński ponosi winę za katastrofę lotniczą pod Smoleńskiem (!?) Opublikował nawet stosowny wpis na swoim blogu, w którym to właśnie taką teorię podał.

Źle musi być z geriatryczną uwolią spod znaku Mazowieckiego, Michnika i Kuczyńskiego, bo od dłuższego już czasu ględzi od rzeczy, lansując „kosmiczne teorie” niezależnie od tego o czym mówi, a wroga widzi tylko jednego – tego o nazwisku Kaczyński. Mania jakaś, obsesja...?

Zatem to właśnie Lech Kaczyński spowodował wypadek lotniczy, a on czyli właśnie Kuczyński to wykrył. Nie dziesiątki rosyjskich komisji pracujących dniem i nocą, nie specjalni fachowcy z polskiej armii lecz właśnie Kuczyński w mig rozwiązał największą zagadkę ostatnich miesięcy.
Widać, że Kuczyński niczym Chuck Norris wystarczy, że pstryknie palcami i teorie rodzą się same i to wraz z właściwymi rozwiązaniami. Warto by, od dziś używać zamiast postaci amerykańskiego karateki, na potrzeby dowcipów, właśnie osoby Kuczyńskiego.

Kuczyński nigdy nie budził zaufania. Szczególnie swoim wyglądem. Ja kojarzę go (okres „mazowiecczyzny”) razem w parze z niejakim Misiągiem – siwym rozczochrańcem o flejtuchowatym wyglądzie. Tacy syjamscy bracia rodem z Unii Demokratycznej. Właściwie, to niczym więcej się w pamięci nie zapisał. Taki minister od brania pensji.

Kuczyńskiemu już od dawna coś się wydaje. Począwszy od okresu ministrowania u boku ostatniego premiera komunistycznego rządu - Mazowieckiego, aż do dziś. Nigdy nie powiedział nic mądrego, rozsądnego, odkrywczego. Raczej zawsze był niczym stara ciotka, która siedzi w oknie i „ma wszystkim za złe...”

Teraz Kuczyńskiemu wydaje się, że jest potężnym ekspertem lotnictwa mającym dostęp do wszystkich dokumentów związanych z katastrofą i wybitną wiedzą w każdej dziedzinie awiacji.
Właściwie każdy myślący człowiek po przeczytaniu bzdur zrodzonych w rozczochranej siwej głowie, winien roześmiać się, zatoczyć palcem na czole kółko i symbolicznie puknąć się w nie, myśląc jednocześnie o Kuczyńskim. Inna jest natomiast rola lekarzy. Dbałość o zdrowie (w tym psychiczne) obywateli Rzeczpospolitej jest nadrzędnym obowiązkiem publicznej służby zdrowia. Choć wątpię, by coś mogło by się jeszcze zaradzić.

By natomiast, do czasu hospitalizacji, Pan Kuczyński nie wyszedł z wprawy, proponuję mu zająć się rozwikłaniem kolejnej tragicznej zagadki. Kilka lat temu na drodze do Poznania zginął jego przyjaciel Geremek. Do dziś nikt nie był w stanie ustalić, co było prawdziwym powodem wypadku. Cisza jak po śmierci organisty.
Mając jednak takiego eksperta od tragicznych wydarzeń, jestem pewien, że dowiemy się już wkrótce czy to prawda, że przyczyną była chwilowa nieuwaga spowodowana mało parlamentarnymi działaniami bułgarskiej asystentki europosła.
Dalej w kolejce czeka jeszcze zamach na Kennedy’ego , śmierć Elvisa oraz zaginięcie w „trójkącie bermudzkim” dominikańskiego statku "El Caribe”.
Dla Kuczyńskiego to „pikuś”. „Pan Pikuś!”

poniedziałek, 7 czerwca 2010

Audiotele w PO - Cenna nagroda!

Marszałek Komorowski podbija serca posiadaczy aparatów telefonicznych.
Wspaniały konkurs ze wspaniałą nagrodą czeka na Was, drodzy wyborcy!
Jeżeli znacie prawidłową odpowiedź – dzwońcie!

piątek, 4 czerwca 2010

Dlaczego właśnie Bronisław Komorowski?

Dlaczego Komorowski?
Na to pytanie, odpowiedź zna każdy wyborca PO – bo jest namaszczony przez Donalda Tuska. Tak, to dobra rekomendacja, ale warto poznać głębszą analizę odpowiedzi na to pytanie. Warto zapoznać się ze szlachetnymi przymiotami kandydata, dzięki którym jest on na dobrej drodze do odniesienia życiowego sukcesu.
Ułatwi to poniższa historyjka:


Internauci pytają – polityk odpowiada.

Ruszył kolejny program przybliżający opinii publicznej znanych polityków Platformy Obywatelskiej. Tym razem Panowie politycy idąc z duchem czasu pod rękę i w miłosnych objęciach techniki współczesnej, za pośrednictwem Internetu postanowili odpowiedzieć na najbardziej nurtujące pytania młodych użytkowników sieci. Dobór tematów przewodnich również nie jest przypadkowy. Ma on na celu tchnąć niego młodzieżowego ducha w poważne i surowe postaci polityków.

Dziś program pierwszy.

środa, 2 czerwca 2010

Raczkowski z Komorowskim!

Jak już powszechnie wiadomo, wybitny rysownik i reprezentant „ekstrementalizmu” w sztuce, Pan Marek Raczkowski postanowił wesprzeć Pana Marszałka Komorowskiego w jego staraniach o prezydenturę.

Wykonał w tym celu rysunek na T-Shirt, przedstawiający trumnę (budynek?) ocieplaną klockami, które w całości układają się w postać Pana Komorowskiego. Z wizją wybitnego artysty, jak wiadomo nie polemizuje się, więc pozostaje tylko wierzyć, że jedno z drugim ma coś wspólnego.
Może i ma, lecz tylko ze względu na fakt, że owa ciepłota postaci Komorowskiego wynika z ogólnego przekonania o tym, że Pan marszałek to „ciepłe kluchy” i nic więcej...
Mało przekonywujące i trafne w ogólnej wymowie.

Lepiej już było trzymać się kierunku prezentowanego w sztuce (ekstrementalizmu) i iść tą drogą w doborze tematu do propagandowego rysunku.
Zaprzyjaźniony rysownik, Pan Sraczkowski, naśladując styl swojego wielkiego mistrza (sztuki ekstrementalistycznej) wykonał poniższy rysunek...

A może coś takiego....





















...tak pięknie łączącego uwielbienie dla Pana Komorowskiego, dla polskiej flagi i dla tematów nie tak znów dawno poruszanych w cyklicznym programie „Kuba Wojewódzki Szoł”.
Proponuję na uroczystość odsłonięcia tego nadruku na koszulkę, zaprosić do studia prócz Pana Raczkowskiego również Panów Wojewódzkiego oraz Stelmaszyka, którzy własnoręcznie wetkną flagę w marszałka Komorowskiego. By wszystko znalazło się na właściwym miejscu.

wtorek, 1 czerwca 2010

Spot wyborczy Bronisława Komorowskiego - wersja bezPRowa

Udało nam się zdobyć właściwą, bezPRową wersję słynnego już spotu wyborczego marszałka Komorowskiego. Wersja ta powstała podczas nieobecności min. Nowaka i dzięki temu pozbawiona jest elementów ozdobnych, upiększających.

Tu Bronisław Komorowski taki jaki jest w rzeczywistości....