niedziela, 11 stycznia 2015

Ekstrema ateistyczna vs. ekstrema muzułmanska czyli Charlie Hebdo


Ja nie jestem Charlie.
Nie jestem, bo nie jestem wojującym i zaślepionym ortodoksem.
Prawo do wolnej wypowiedzi i swobody prezentowania własnych przemyśleń, to piekna idea.
Idea, która  niestety dotyczy tylko lewej strony politycznej sceny. Im wolno lansować europejski model wolności – innym nie.
Oczywiście prawo do krytyki, jest naczelnym prawem każdego obywatela w cywilizowanym świecie.
Prawo do humoru – również.
Z tego wynika, że prawo do krytyki poprzez humor – ma się rozumieć, samo przez się....
Istnieje jednak jakaś granica.
A gdzie ona przebiega, - to rodzi kwestię sporną.
Lewica uważa, że granica ta przebiega gdzieś w okolicach pederastów i lesbijek, ewentualnie tematów związanych z tzw. poprawnością polityczną.
Z tego nie można żartować, kpić i obraźliwie szydzić.
Reszta podpada, pod „wolność wypowiedzi“.
Można kpić z chrześcijanina, muzułmanina, zielonoświatkowca z każdego byle nie z pederasty, murzyna czy żydokomunisty...
Podstawą istnienia każdej wspólnoty, jest kompromis. Wprawdzie trudno go osiągnąć w porozumieniu z idiotami, ale próbować trzeba.
Zatem, skoro prawo do wypowiedzi gwarantuje możliwość przedstawienia publicznie własnych przemyśleń, co do czego nie ma wątpliwości (zarówno po lewej, jak i prawej stronie), wyobraźmy sobie, że wzorem humoru lansowanego przez Charlie Hebdo powstaje w Polsce tygodnik drwiący z Holocaustu, rodziców prominentnych agitatorów lewackich, których bez skrupułów miesza się z seksualnym błotem czy szydzący w skrajny sposób z homoseksualistów lub inwalidów itp.
Przecież istnieje prawo swobodnej wypowiedzi...
Idąc dalej, koniecznie już jutro winno się uchylić prawo nakazujące karanie nagacjonizmu, jako prawo krępujące swobodę wolnej wypowiedzi i prawo własnych przekonań!
Dla każdego człowieka (nie psychopaty i degenerata) istnieją rzeczy „święte“.
Dla jednych jest to religia, dla innych matka, ojciec, dla jeszcze innych własna społeczność, ułomność, kalectwo itp.
Czy mamy pozwolić na „wolną amerykankę“ w tej kwestii? Mamy wyrazić zgodę, by pozwolono obrażać wszystko i wszystkich w imię lewackiej wolności słowa?
Do tego właśnie dąży ateistyczna lewica. Tego właśnie chce.
Wszyscy deklarujący dziś „Jestem Charlie“ – świadomie czy też nieświadomie, tego właśnie pragną!

To właśnie z nietolerancji i ateistycznego terroru wyrosła piątkowa tragedia w redakcji tygodnika Charlie Hebdo.
Myślenie, że tam „bogu-ducha-winni“, biedni dziennikarze tak za friko ponieśli śmierć, bo okrutni terroryści - tak sobie – dla fantazji - postanowili ich zabić – jest błędem.
Jedno z tego tylko jest prawdą, że śmierć ponieśli, bo ktoś ich zabił.
Rysownicy Charlie Hebdo ponieśli śmierć, bo żywo wprowadzali w życie idee nietolerancji i ortodoksyjnego lewackiego ateizmu.
Byli właśnie ateistycznymi terrorystami. 
Dla odmiany terrorystami raczej nie nazwał bym ich zabójców. Terrorysta działa po omacku, wobec określonej bezimiennej społeczności. To co wydarzyło się w redakcji francuskiego pisma, nazwałbym raczej wyrokiem śmierci za kpinę z religii, która dla muzułmanów jest święta a tym samym strzelających – egzekutorami.
Oczywiście nie pochwalam wymiaru kary, która dotknęły rysowników.
Kara śmierci - owszem, ale tylko za ekstremalne przestępstwa – zasądzona przez sąd, oczywiście nie za takie „błahe“ sprawy.
Bardziej przychyliłbym się, do sposobu preferowanego przez cywilizowanych ludzi, czyli: wejść do redakcji i nakłaść po mordzie, tak że medyczna pomoc niezbędna będzie.
I tyle.
To najlepszy sposób, skutecznie działający na leackich terrorystów czyli tchórzy, a takimi rysownicy z Charlie Hebdo z pewnością byli.
Ludzie pokroju personelu francuskiego „humorystycznego pisma“ parającego się obrażaniem ludzi religijnych, prezentują typową dla lewicy myśl społeczną.
Charakteryzuje się ona całkowitym pozornie brakiem logiki w działaniu, czyli działaniem z premedytacją przeciw własnym środowiskom i społeczeństwu.
Ludzie inteligentni i myślący takie coś nazywają głupotą, bo jak inaczej nazwać odwieczną walkę z francuską prawicą o prawa dla imigrantów arabskich, którzy to po jakimś czasie po przybyciu do Francji, w imię Allaha zaczynają żądać co raz więcej praw dla siebie a w przeciwnym wypadku raczą Francuzów w powietrzę wydsadzać.
To oczywiście nakręca spiralę i ramach odwetu, tacy terroryści lewacko-ateistyczni, jak Charlie Hebdo, „dokładają“ islamistycznym ekstremistom, obrażając ich i z nich drwiąc.
To z kolei wzbudza obrazę muzułmanów i trup się ściele gęsto...
Dalej, społeczeństwo burzy się – rosną nastroje antyarabskie, dochodzi do zamachów na meczety...
Jednym słowem lewicowo-ateistyczna Francja zafundowała Francuzom Arabów, tylko po to, by z nich szydzić a dalej, by doprowadzić do fali nienawiści społecznych i ksenofobii. Typowo po lewacku.

Mam was głęboko w d...   Charlie Hebdo. Mam w d... wasz terroryzm ateistyczny i wasza ofiarę. Nawet mi nie jest żal zastrzelonych rysowników, bo idiotów czy samobójców nie jest żal. Każdy wybiera własną drogę życia i ponosi konsekwencję własnych wyborów. Jeżeli ktoś chce umrzeć i robi wszystko, by tak się stało – jego sprawa.
Dziś słyszałem, że redakcja tygodnika zapowiedziała kontynuowanie linii pisma, to znaczy, że nadal będą kpić z religii i ludzi wiary.
Tym bardziej mam was w d... i życzę wam jak najgorzej.
Tak, jak życzy się terrorystom, tak jak życzy się chamom i bydlackiej masie nie szanującej ludzkich uczuć...

P.S. Nie znającym „dorobku“ Charlie Hebdo – polecam zapoznanie się z cyklem okładek pisma. Dla każdej religii jest tam „coś miłego“. Aż dziw, że muzułmanie byli pierwsi..... 


Mój pomysł na nową okładkę pisma.

Były Pan premier... też Charlie...