środa, 5 października 2011

Biegunka przedwyborcza

Spadkobierca internacjonalistycznej myśli Róży Luksemburg, ojciec nadredaktor michnik wraz ze zbliżającą się datą wyborów parlamentarnych, nabywa coraz większej bolesnej i uciążliwej biegunki.

Przysłowiowe „sr..ie” spowodowane jest perspektywą utraty wpływów w kręgach władzy, do tej pory tak wielbiącej rodzinę agora. Wiadomo, wybory i wszystko może się zdarzyć...
Nadredaktor michnik woli dmuchać na zimne (choć w jego przypadku intensywne dmuchanie grozić może przykrymi konsekwencjami natury wypróżnieniowej).
Dlatego też, teraz w gorącym momencie, michnik przebiera się za Polaka i próbuje namieszać w głowach obywateli, by ci zapewnili mu bezkarność i profity przez kolejne cztery lata.



Michnik straszy Kaczyńskim.
Straszy w sposób idiotyczny dorabiając ideologię do wymyślonych przez siebie faktów. Co gorsza produkty swojej chorej wyobraźni przedstawia jako prawdy objawione.
Michnik zamieścił w „GW” odezwę do narodu, w której wzywa do pospolitego ruszenia przeciw „kaczyzmowi” aby ratować demokrację (czytaj: zachować wpływy UBeków i kolaborantów oraz różnej maści elementów psychopatyczno-nihilistycznych).



Jak przystało na szefa najbardziej „kiciarskiej” gazety, sam też wciska przysłowiowy kit i nadaje wymiar realny postaciom wymyślonym przez swój obłąkany umysł. Wymyśla nawet jakiegoś młodego człowieka, który chce emigrować, bo nie podoba mu się Kaczyński (??!).



Generalnie każdy, kto jest przeciw agorze, to wróg i kłamca oraz mitoman, który zatruwa życie młodym, zdolnym oraz starym i w peerelowskim bagnie upieprz..ym.



Obłąkańcze i ośmieszające pomysły na współczesny model polskiej demokracji należy złożyć na karb nędznego samopoczucia michnika i ogólnego odwodnienia, spowodowanego w/w bolesną przypadłością przedwyborczą.



Jeszcze tylko kilka dni i zapewne minie mu...



Do tej pory, pozostaje dyżur w redakcyjnej wygódce z rocznikiem „GW” na kolanach.



Bynajmniej nie w celach czytelniczych.