środa, 1 czerwca 2011

MrTusk - Dopalacz

Drugi odcinek lubianego serialu Mr Tusk.
Dziś wesoły fajtłapa Donald próbuje wypić dopalacz, który udało mu się podebrać młodemu człowiekowi.

Jeden-dwa-trzy – sprintem po njusach

Za naciski na „zbity pysk”.

Jak podaje Wprost, a za nim Onet.pl, Donald Tusk „zrugał” ministra Millera za to, że policja w Białymstoku ukarała kibiców Jagiellonii za użycie słowa „matoł” w stosunku do jego nieskromnej, premierowskiej osoby.
Musiał zdenerwować się Donald Tusk niemiłosiernie, bo to znany obrońca swobód obywatelskich i wolności słowa.
Sprawa jak wydaje się, jest rozwojowa i traktowana z najwyższą powagą, o czym świadczyć mogą zdecydowane działania premiera w celu ustalenia, kto i w jaki sposób wpływał na funkcjonariuszy policji. Miller dostał polecenie: ustalić, zlokalizować, zatrzymać i doprowadzić przed oblicze premiera. Finał będzie okrutny - Tusk wyrzuci tegoż samowolcę na zbity pysk.
Przy odrobinie zaangażowania i uczciwości ministra Millera, możemy w najbliższym czasie osiągnąć cel, który przyświeca Solidarnym 2010 przed pałacem namiestnikowskim.
Za jednym zamachem, bez walki pozbędziemy się Tuska i Arabskiego. Oczywiście o ile premier dotrzyma słowa.

Z lisiej nory

U Tomasza Lisa zrobiło się plebejsko. Zasada zapraszania ludzi mądrych i wykształconych do poważnych programów publicystycznych legła w gruzach. Wczoraj w programie o dumnie brzmiącej nazwie „Co z tą Polską” wystąpili Materna i Wojewódzki. W przypadku pierwszego zaproszonego można zastosować stwierdzenie, że dziennikarstwo Lisa zeszło do poziomu knajpy, a tego drugiego, że do poziomu latryny.
Obaj panowie bawili się świetnie. Gospodarz również. Mniej dobrze bawił się poseł Girzyński, którego celowo zaproszono jako jedynego oponenta, by opozycyjny głos nie zakłócił wielkiego show Materny i Wojewódzkiego.
Jak wiadomo, już niebawem, za nasze pieniądze tuskowa władza zorganizuje ogromną imprezę w celu pokazania się, w przeddzień polskiej prezydencji w UE. Taki bal na Titaniku, kilka miesięcy przed bankructwem naszego państwa.
Jubel wyreżyserują oraz grube miliony skasują właśnie Materna i Wojewódzki.
Zasada, że „wykształcenie nie gra roli” staje się główną zasadą obecnej władzy. Po licealiście Bartoszewskim, któremu tylko dla zaspokojenia jego kompleksów, władza „profesoruje” i nadaje zaszczyty, teraz dwóch kolejnych zdolnych absolwentów szkoły średniej otrzymuje pracę wymagającą wykształcenia kierunkowego i wiedzy.
Czy nudne już jak flaki z olejem, ponad trzydziestoletnie „dogadywanie” Wojciechowi Mannowi wystarcza aby zostać reżyserem ogromnego show?
Czy wtykanie polskiej flagi w psie odchody i wyśpiewywanie o „Żydzewie” to jedyny pomysł Wojewódzkiego na dobrą zabawę?
Co z tą Polską?
Po ostatnim programie Lisa śmiało można powiedzieć – niestety g...no!


Dawny „pożyteczny idiota” już nie jest pożyteczny

Ulubieniec “GW”, wielki demokrata z zafajdaną przeszłością Leszek Miller broni własnej skóry oraz więzień CIA w Polsce. Stwierdził, że pisanie o przetrzymywaniu w Polsce bandytów z al-Kaidy to zapraszanie do naszego kraju terrorystów.
Może to racja, jednak jakoś nie mogę wyobrazić sobie współdziałania piszącej o tym “GW” z Al-kaidą, bo to jakoś jest ideologiczne sprzeczne i nacjonalnie mało poprawne.
Chyba, że redakcja „GW” w sposób bezmyślny, spontaniczny i nieświadomy nawiązała współpracę z Al-Kaidą. Jeżeli bezmyślnie to do „GW” podobne.

Polityk Miller użył, jako podsumowanie swojego wywodu bardzo właściwego w wymowie porównania relacji między Al-Kaidą a „GW” oraz relacji Lenina i „pożytecznych idiotów”.
(chodzi o różnych pisarzy, dziennikarzy, intelektualistów, którzy pisali ciepło o rewolucji bolszewickiej, w interesie tej rewolucji).
Co jak co, ale na Leninie to się Miller zna, jak mało kto.
Nie sięgając daleko w pamięć, śmiało można powiedzieć, że takim to pożytecznym idiotą był też niegdyś towarzysz Leszek Miller, członek zbudowanej na fundamencie leninowsko-marksistowskim Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Członek Komitetu Centralnego tejże.
Lata lecą, czasy i ustroje się zmieniają, toteż ranga Millera w polityce dziś zmalała.
Niestety już nie jest pożytecznym, ale coś z w/w określenia mu jeszcze pozostało.