środa, 12 października 2011

Ze sztucznym penisem i urbanowym ryjem do sejmu

Ten, kto uwierzył w geniusz oraz sukces Janusza Palikota jest durniem do kwadratu.

Cóż może zdziałać bankrut, bez przebicia, z długami - wobec możnych w elektorat i subwencje?
Rzecz jasna, że nic.
Dlatego Palikot, jako genialny twórca partii i charyzmatyk nie osiągnął właśnie nic.
Póki właściciel plastikowego penisa oraz świńskiego ryja wraz z watahą życiowych wykolejeńców i dziwolągów działali po omacku i bez właściwego wsparcia, pies z kulawą nogą, Walter z worami oraz Michnik z gruźlicą nawet go nie zauważali.
Wtedy to Ruch Podtarcia Palikota notował około 1% wspierających go, biorąc oczywiście „zapas” w postaci trzyprocentowego błędu statystycznego.
Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystko zmieniło się po niby-to tajnym spotkaniu Palikota z Jerzym Urbanem, około dwóch tygodnie temu.
Nagle stosunek mediów ocieplił się.
Palikot w TVN, Palikot w „GW”, rozmowa z Palikotem, wywiad z Palikotem, debata z Palikotem...
Nawet blondynka „z kropką” oraz Tomasz „bez zęba” Lis dali się oczarować „charyzmatycznemu od niedawna” Palikotowi.
Intensywna, darmowa kampania wyborcza prowadzona w żydokomunistycznych mediach dała rezultaty.
Palikotnicy doszusowali do dziesięcioprocentowego poparcia.

Wielka jest siła i możliwości „Goebbelsa stanu wojennego” wielkie też są jego wpływy.
Nie jest przypadkiem, że z małego „plastikowego penisa” nagle biłgorajczyk stał się wielkim „świńskim ryjem”.
Przecież zarówno Walter jak i Michnik to koledzy Urbana.
Pomogą doraźnie nawet za „friko”, chłopaki rozliczą się już później.
Daję głowę, że pomysł z dewiantami i „frikami” na listach wyborczych RPP, to sprawka Urbana. Że babochłop Rysio/Anna Grodzki(a), Biedroń, Nowicka znaleźli się tam, w skutek nacisków osobnika noszącego przydomek pochodzący od nazwiska najsłynniejszego nazistowskiego propagandzisty.
To samo dotyczy rzecz jasna niejakiego Kotlińskiego oraz Rozenka współpracowników Urbana.
Skoro „Goebbels” płaci, to i wymaga.

Sprzedał się Palikot i dał przysłowiowej d..py stetryczałemu karłowi w zamian za superkampanię wyborczą.
Czy opłaciło mu się to?
Jaki wpływ będzie miał teraz na swoją partię?
Już dziś „z tylniego fotela” całym tym cyrkiem kieruje Jerzy Urban.
To jego ludzie szykowani są na najbardziej prominentne stanowiska w partii i nadają ton i kierunek polityczny ugrupowania.
Komuna wróciła – w skórze Palikota, z penisem w jednym ręku i świńskim ryjem w drugim... ups... urbanowym raczej.