Jak wynika z szerokiej reklamy w mediach,
Newsweek wszedł w posiadanie niepublikowanych wspomnień Jarosława Kaczyńskiego.
Onet podaje: Wyciekły niepublikowane wspomnienia Jarosława Kaczyńskiego.
Prezes
PiS Jarosław Kaczyński jeszcze nie wydał swoich spisanych już wspomnień pt.
"Białe jest białe". Wyciekły one jednak z Nowogrodzkiej i zostały
częściowo ujawnione przez Michała Krzymowskiego w książce "Jarosław.
Tajemnice Kaczyńskiego"
Książka jest już w sprzedaży. Wydawcą jej
jest Axel Springer Polska a jedynym autorem Michał Krzymowski. Cena w granicach
29-39 zł w zależności od dystrybutora.
ZŁODZIEJ
Z wszech I wobec głoszonych faktów wynika
zatem, iż Michał Krzymowski mógł dopuścił się kradzieży wartości inteletualnej,
podpisując książkę własnym nazwiskiem. Dopuścił się też paserstwa, a być może nawet kradzieży (co
powinna zbadać prokuratura).
Jak to mówią, książka Kaczyńskiego sama z
komputera nie wyszła.
Jak zatem można nazwać gościa, który bez
oporów korzysta z pracy innych, nie podaje w przypisach źródła wiadomości oraz
czerpie zyski materialne z kradzionej własności cudzej?
OSZUST
Na podstawie analizy materiałów dotychczas
zamieszczanych w Newsweeku, łatwo wywnioskować że dowodów na to że są to
oryginalne “rękopisy” Kaczyńskiego a nie blagierskie wymysły – nie ma.
“Dziennikarze”, tacy jak Krzymowski, Cieśla, Gajek, Kim (czyli cała
padliniarska menażeria Lisa) nie mają w zwyczaju podawać personaliów rozmówców
i zazwyczaj w miejscu, gdzie rzetelny dziennikarz podaje nazwiska – oni podają
tajemniczego “bliskiego współpracownika”, “jedną z osób zbliżonych do
prezesa”…itp. Jednym słowem konkretów
zero, wiarygodności – null!
Jak zatem można nazwać gościa, który bez
oporów konfabuluje, tworzy fakty na własny użytek i w ten sposób oszukuje
czytelników?
Kim zatem jest Krzymowski?
Moim zdaniem, nie należy rozpatrywać tego
pytania, w kwestii “albo-albo”.
Możliwe, że jest zarówno ZŁODZIEJEM, jak i OSZUSTEM.
W przypadku “kreatywnego dziennikarstwa” rodem z Newsweeka możliwe jest koloryzowanie
mało atrakcyjnych dla złodzieja faktów i przenikanie abstrakcji oraz
rzeczywistości.
P.S.
Po opublikowaniu przez
Zbigniewa Stonogę maili z komputera Ryszarda Petru, Tomasz Lis
powiedział: "To podłe czytać prywatne maile".
Jak w takim razie nazwać czytanie i
publikowanie cudzych wspomnień, bez wiedzy i zgody właściciela?