czwartek, 15 października 2015

Złodziej czy oszust?


Jak wynika z szerokiej reklamy w mediach, Newsweek wszedł w posiadanie niepublikowanych wspomnień Jarosława Kaczyńskiego.
Onet podaje: Wyciekły niepublikowane wspomnienia Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS Jarosław Kaczyński jeszcze nie wydał swoich spisanych już wspomnień pt. "Białe jest białe". Wyciekły one jednak z Nowogrodzkiej i zostały częściowo ujawnione przez Michała Krzymowskiego w książce "Jarosław. Tajemnice Kaczyńskiego"

Książka jest już w sprzedaży. Wydawcą jej jest Axel Springer Polska a jedynym autorem Michał Krzymowski. Cena w granicach 29-39 zł w zależności od dystrybutora.

ZŁODZIEJ
Z wszech I wobec głoszonych faktów wynika zatem, iż Michał Krzymowski mógł dopuścił się kradzieży wartości inteletualnej, podpisując książkę własnym nazwiskiem. Dopuścił się też  paserstwa, a być może nawet kradzieży (co powinna zbadać prokuratura).
Jak to mówią, książka Kaczyńskiego sama z komputera nie wyszła.
Jak zatem można nazwać gościa, który bez oporów korzysta z pracy innych, nie podaje w przypisach źródła wiadomości oraz czerpie zyski materialne z kradzionej własności cudzej?

OSZUST
Na podstawie analizy materiałów dotychczas zamieszczanych w Newsweeku, łatwo wywnioskować że dowodów na to że są to oryginalne “rękopisy” Kaczyńskiego a nie blagierskie wymysły – nie ma. “Dziennikarze”, tacy jak Krzymowski, Cieśla, Gajek, Kim (czyli cała padliniarska menażeria Lisa) nie mają w zwyczaju podawać personaliów rozmówców i zazwyczaj w miejscu, gdzie rzetelny dziennikarz podaje nazwiska – oni podają tajemniczego “bliskiego współpracownika”, “jedną z osób zbliżonych do prezesa”…itp.  Jednym słowem konkretów zero, wiarygodności – null!
Jak zatem można nazwać gościa, który bez oporów konfabuluje, tworzy fakty na własny użytek i w ten sposób oszukuje czytelników?

Kim zatem jest Krzymowski? 
Moim zdaniem, nie należy rozpatrywać tego pytania, w kwestii “albo-albo”.
Możliwe, że jest zarówno ZŁODZIEJEM, jak i OSZUSTEM. W przypadku “kreatywnego dziennikarstwa” rodem z Newsweeka możliwe jest koloryzowanie mało atrakcyjnych dla złodzieja faktów i przenikanie abstrakcji oraz rzeczywistości.

P.S.
Po opublikowaniu przez Zbigniewa Stonogę maili z komputera Ryszarda Petru, Tomasz Lis powiedział: "To podłe czytać prywatne maile".
Jak w takim razie nazwać czytanie i publikowanie cudzych wspomnień, bez wiedzy i zgody właściciela?