czwartek, 11 listopada 2010

Pan Herszel i Order dla Michnika

Kilka dni temu spotkałem Pana Herszela.

Pan Herszel był niegdyś moim sąsiadem. Lubiłem go, gdyż był pogodnym człowiekiem, starszym ode mnie i moich kolegów, lecz potrafiącym nawiązać nić porozumienia z młodzieżą.

Jak się okazało ówczesny pierwszy sekretarz Gomułka był sporo od Pana Herszela starszy i nie potrafił nawiązać porozumienia z młodszymi (jak to umiał mój sąsiad), toteż został Pan Herszel wyrzucony z kraju po 1968 roku.

Pan Herszel zamieszkał w Szwecji i dopiero teraz pierwszy raz od wyjazdu odwiedził Polskę.

Spotkałem go na ulicy, w pobliżu naszego starego domu.

Ucieszył się ale i zdumiał, że po tylu latach ktoś go jeszcze poznaje.

Wymieniliśmy uprzejmości.

- Co Pana sprowadza do Kraju?

- Ciekawość - odparł - zwykła ciekawość, co zmieniliście, jak żyjecie?

- Tak sobie żyjemy... no niektórzy to dobrze żyją, jest tak jak dawniej było...

- Wiem, wiem - czytam prasę polonijną.... pracujecie, klaszczecie, świętujecie, defilujecie, czcicie. obchodzicie... - Herszel zawiesił głos

- O, tak... właśnie niedługo będziemy obchodzili rocznicę Niepodległości... nowy prezydent dba o pozory. Defilady, przemówienia, awanse, medale, ordery.... nawet kotyliony nakazał wycinać z papieru...

- Znaczy patriota... - wszedł mi w słowo Herszel

- Lokalny. Jak siedzi w swoim lokalu, w alejach Ujazdowskich to przed żoną udaje, że jest patriotą... Nawet ordery Orła Białego ma nadawać podobnym sobie, .. znaczy też patriotom.

- Tak? A któż to będzie wyróżniony?

- Jan Krzysztof Bielecki... biskup Orszulik... Michnik....Aleks...

- Tak, tak...dobrze... - przerwał - a który Michnik, bo znałem dwóch...?

- No, jak to który? - Herszel zaskoczył mnie mocno swoim pytaniem

- ... zresztą wszystko jedno który, wszystko jedno.... A niech was... Do zobaczenia za czterdzieści lat.... uchylił filcowy kapelusz i na pożegnanie rzucił: A swoją drogą, to jak wrócę do domu, do Szwecji to pogratuluję Michnikowi osobiście....