czwartek, 15 lipca 2010

Druga rocznica śmierci Bronisława Geremka. "Palikotyzujmy".

Trzynastego lipca br. minęła druga rocznica wypadku pod Lubieniem, w którym śmierć poniósł eurodeputowany Bronisław Geremek.

Z tej okazji na grobie zmarłego delegacje środowisk czczących dokonania i mit III RP złożyły wieńce i kwiaty. Zadumano się i wielokrotnie wspominano "nieśmiertelne dzieło" zmarłego.

Ja zajmę się tym "śmiertelnym" dziełem.

Z okazji tak doniosłego wydarzenia warto trochę "popalikocić".

Przypomnijmy. 13 lipca 2008 roku, Bronisław Geremek - deputowany do Paralmenrtu Europejskiego, udawał się swoim autem marki mercedes do Brukseli. W miejscowości Lubień (pow. Nowotomyski) miała miejsce kolizja z nadjeżdżającym z przeciwka fiatem ducato. Jak ustaliła policja kierujący mercedesem Geremek, tuż przed zderzeniem zjechał na przeciwległy pas ruchu i spowodował śmiertelny wypadek. Do dziś do publicznej wiadomości nie podano bardziej dogłębnych okoliczności wypadku.

Mimo prowadzonego śledztwa, tylko w sferze hipotez pozostają przeciekające do mediów wiadomości o rzekomym zaśnięciu Geremka za kierownicą. Jak było naprawdę?

Może warto zadać jakieś "palikotyczne" pytania i rozwikłać za policję ten problem?!

Geremek ma ludzką krzywdę na sumieniu, a jego środowisko (Michnik, Komorowski, Tusk....) powinno przeprosić Polaków.

W wypadku poszkodowany został kierowca fiata ducato. Ponad rok spędził na rehabilitacji i szpitalnym, leczeniu. W tym czasie firma jego, bez opieki i zarządzania zbankrutowała. Wprawdzie z racji niezawinionego przez kierowcę ducato wypadku, odszkodowanie mu się należało, lecz brak ekspertyz (wykonanych przez policję) co do przyczyn kolizji, firma ubezpieczeniowa nie wypłaciła należności. Ekspertyzy przeciągały się, gdyż prawdopodobnie szukano "złotego środka" by nie obwinić zmarłego "guru" o taki bezsensowny wypadek.

Cierpiał na tym bogu-ducha winien człowiek, w którego wjechał pirat drogowy.

Dlaczego nie upubliczniono wyników sekcji Geremka? Czy wykonano wszystkie stosowne badania? Dlaczego Bronisław Geremek tak gnał po trasie bez opamiętania? Dlaczego jadąca z nim "asystentka" nic nie pamięta? Czy sprawdzono z kim kontaktował się telefonicznie w czasie jazdy?

Co dały by odpowiedzi na te pytania?

Być może okazało by się, że eurodeputowany był pod wpływem alkoholu, był po wyczerpującej nocy, po zakrapianej imprezie.... co spowolniło jego reakcje.
Zaspał, bo "balował" i "zakrapiał" toteż pędził, bo nadrabiał zaspane godziny.

Asystentka nic nie pamięta, bo może pamiętać nie chce. Czynności wykonywane w czasie podróży, być może nie przynoszą godności kobiecie, tym bardziej na etacie w europarlamencie. Czy to w ogóle była prawdziwa "asystentka"?

Nie jest wykluczone, że Geremek rozmawiał przez telefon komórkowy w momencie kolizji i pośrednią przyczyną zjechania na przeciwległy pas jezdni był upadek, upuszczenie aparatu telefonicznego...dekoncentracja kierowcy.

Jeżeli hipoteza z upuszczeniem telefonu i dekoncentracją Geremka potwierdziłaby się, to również współodpowiedzialnym za wypadek można uznać rozmówcę Geremka.

Wśród "ochów i achów" nad nieszczęsnym budowniczym III RP, warto pochylić się nad tragedią niewinnego kierowcy jadącego z przeciwka. Dziś służby III RP budują granitowy pomnik, który ma podstawę z popękanego kamienia. "Bronku tego nie robi się jadącym z przeciwka" - tak powinien powiedzieć Adam Michnik nad grobem.

Geremek ma ludzką krzywdę na sumieniu! Budowlańcy III RP pomagiery Geremka - przeproście!