Aż serce rośnie, gdy patrzy się na działania
Ruchu Palikota. To się nazywa wiara w
człowieka i ufność. Dziś „palikotnicy“ zadeklarowali swoje poparcie dla oszołoma,
który łaskaw był rzucać żarówkami napełnionymi farbą w Obraz Matki Boskiej na
Jasnej Górze w Częstochowie.
Dlaczego?
Bo własnie są ludzmi wielkiej wiary.
Otórz Palikot ze swoimi zwyrodnialcami wierzą
w to, że następnym razem ów nieszczęśnik podejdzie bliżej obrazu oraz poprawi
ceność rzutu toteż trzeba dać mu szansę.
Póki co, zapowiedzieli, że wystąpią
z poręczeniem, by ćwiczyć mógł na wolności i odpowiadał z wolnej
stopy.

Kretynowi
z Ruchu Palikota warto tylko przypomnieć, że ów „bohomaz“ jest
działem sztuki oraz dobrem kultury narodowej, jednym z największych skarbów
sztuki europejskiej.
Wie to każdy uczen szkoły powszechnej, nie
wie natomiast, najwyraźniej mający problemy z psychiką Ryfifiński.
A wiedzieć powinien, gdyż pochodzi
z rodziny o tradycjach handlowych oraz, tak jak ojciec i dziad jest
wyznania handlowego, toteż dzieła sztuki choćby z uwagi na ich finansową
wartość winien traktować z należytym szacunkiem.
Sam Ryfifiński jest podobno inżynierem, choć
patrząc na bezmyślne oblicze posła, trudno uwierzyć iż prócz podstawoej szkoły
oraz czytania metki na majtkach cokolwiek mógł ukończyć.
Jak było nie wiem. Może jak doktorant Biedroń
kończył szkołę nocą, na odległość i do tego per procura...
Jako, że kretyn nie może występować w
pojedynkę, do Ryfifińskiego dołaczył inny oszołom – poseł Kotliński, który
z punktu widzenia byłego duchownego usunietego z kościoła
katolickiego za donosicielstwo (do SB) rozgrzeszył przestępcę.
Skoro posłom od Palikota tak dobrze idzie
walka o ludzką godność oraz prawo do odpowiadania za swoje czyny z wolnej
stopy, mam dla Ryfifińskiego i Kotlińskiego inna ciekawą sprawę.
Otóż należy poręczyć za czterech młodych,
zagubionych ludzi, którzy „spuścili łomot“ dwóm pedałom z Ruchu Palikota.
Nic takiego strasznego w sumie nie zrobili.
Ot, chłopaki wyszli w sobotę na miasto i gdy
zobaczyli, że z klubu dla dewiantów (homoseksualistów) wychodzi para
indywiuów o szkaradnej fizjionomii, postanowili poprawić nieco ich urodę.
Teraz cierpią z tego powodu, ponieważ
policja przez najzwyklejsze nieporozumienie doprowadziła ich do aresztu, gdzie
nadal przebywają.
Za co to? Za dobre serce!
Za darmową usługę korekty twarzy, wykonaną
z czystej przychylności.
Sprawy w zasadzie nie ma, gdyż (jak podaje
prasa) pederstom nic się nie stało i nawet już są w domach, gdzie może nawet
dla pokrzepienia wzajemnie kopuluja z nieukrywaną radością.
Ponadto, czy przyłożenie obleśnemu typowi od
Palikota, w dodatku nieszkodliwe może być powodem, dla którego młodzi uczciwi
ludzie gniją w areszcie?
Na pewno nie!
Panowie posłowie pomóżcie zatem.
P.S. Szanowni Państwo, osądźcie sami, czy coś
takiego nie budzi instynktów współczucia... obrzydzenia?