sobota, 17 stycznia 2009

Tylko świnie siedzą w kinie - wiersz o pewnym seansie filmowym

  • Tylko świnie siedzą w kinie
    Przy „Oporze” czas im płynie

    Co raz któraś chrumknie gładko
    „O, mój rabi” lub „o, matko!”

    Gdy krew w świńskich żyłach mrozi
    Akcja, która śmiercią grozi

    I dotyka bohatera
    Świńskiej braci dech zapiera

    Milkną wtedy w całym kinie
    Zwykłe antypolskie świnie

    Za to z lewej chrumkać raczą
    Te co przy chrumkaniu płaczą

    Płoną im czerwone lica
    Świńska siedzi tu lewica

    Gdy z nich któraś ciut się wzruszy
    Krzyczy do proletariuszy:

    „Ach, ten film to prawda cała
    Bom w „Gazecie” to czytała”

    A tam dwójka literatów
    Prawdę przedstawiła światu

    „Bij faszystę, bij naziola
    Taka nasza, świńska wola

    Boski jesteś i anielski
    Bohaterze Tewje Bielski

    To poprawia nasze miny
    Że nie jadasz wieprzowiny

    Przeto nikt Cię ni obwini
    O skrzywdzenie zwykłej świni”

    „Świnionarodówkę” dalej
    Wszyscy ładnie odśpiewali

    I zbratali, trzoda z trzodą
    Antypolska z lewicową

    Tak się pojednały świnie
  • Na „Oporze” w miejskim kinie