-->
Teutońska natura wypełznie nawet z najbardziej
poprawnego politycznie germańca.
Niejaki Werner Faymann,
zatrudniony na etacie kanclerza Austrii (to taki mały kraik między Czechami a
Słowenią, - bez żadnego znaczenia militarno-politycznego) idąc śladami swojego
wielkiego rodaka Adolfa
Hitlera odgraża się i straszy niepokornych Słowian i Madziarów!
- „Należy zastanowić
się nad sankcjami dla krajów UE sprzeciwiających się obowiązkowym kwotom
imigrantów. Może dobrym pomysłem, aby opornym obniżać unijne fundusze
strukturalne....“ powiedział na łamach tygodnika „Der Spiegel“.
Faymann - miłośnik islamskich uchodźców i szeroko
pojętej rozrywki w ich wykonaniu (pewnie też wybuchowej!) bardzo chciałby, aby
nawet we wschodniej europce było wesoło i po mahometańsku. Nie przeszkadza mu w
tym fakt, że obywatele Polski, Czech, Słowacji czy Węgier tego nie chcą.
Straszenia czy gróźb kanclerka raczej się nie przestraszymy,
podobnie jak inne narody niechętne sprowadzaniu terrorystów – muslimów, bo nie
takie typki już nam w historii groziły.
Mistrzem w tym był wspomniany na wstępie rodak Faymanna -
Adolf Hitler, który prowokacyjnie groził Polakom m. in. już 11 sierpnia 1939
roku, że „(...)
zmiażdży Polaków tak doszczętnie, że po Polsce nie zostanie nawet ślad.“
Minęło kilka wiosen i to po Hitlerze ślad nawet nie został –
Polacy do dziś mają się dobrze.
Ale mają się dobrze, przede wszystkim dlatego że są
Polakami, stawiają opór agresywnym „obcym“ i nie muszą tolerować we własnym
kraju m.in. wrogich „muslimów“.
Jednolitość narodowa, przy promilowym udziale mniejszości,
to nasza główna siła.
Z pewnością nie zmieni tego, nawet groźbami jakiś nowy
„hitlerek“ z marionetkowego państewka, które istnieje tylko dzięki
polskiemu królowi, który w akcie łaski trzysta lat temu, nie dopuścił do
unicestwienia habsburskiego królestwa przez muzułmańskie hordy.
Dopuszczam myśl, że tacy jak Faymann wielce na tym boleją,
iż Jan III Sobieski pokrzyżował wtedy plany Kary-Mustafy i dziś próbują to
odkręcić.
Faymannowi marzy się widać Wielki Sułtanat Europy - nam nie.
Inny teutoński dureń – Fuehrer europki Martin Schulz
posuwa się jeszcze dalej.
Teraz bójcie się wszyscy, którzy nie chcecie terroru
muzułmańskiego w europce! Ma być ordnung! Macie przyjąć muslimów i
koniec, bo (...) Potrzebujemy
ducha europejskiej wspólnoty. I w razie konieczności, to musi być siłą
narzucone – nakazał.
Pewnie Schulz marzy sobie wjechać do Polski na czołgach i
w ten sposób siłą złamać opór Polaków, jak zrobili to jego rodacy 1.września
1939 roku.
Ciekawe czy na rozpoczęcie akcji „narzucania ducha
europejskiej wspólnoty“ fuehrer Schulz wybierze też datę wrześniową?
A na koniec zagadka. Kto to powiedział?
Mieszkańcy Europy
stanowią na Świecie jedną, wspólną rodzinę. Dlatego wyobrażenie, że w tak
ograniczonym „domu”, jakim jest Europa, utrzymanie różnego porządku prawnego i
różnych wartości dla jednej wspólnoty mieszkańców, jest wyobrażeniem fałszywym.
Niestety, nie Schulz. Nie Tusk i nie Faymann. Również nie
Buzek, ani nie Cohn-Bendit. Mimo, że to tak bliskie duchowi poprawnej
politycznie doktrynie „wspólnoty europejskiej“, gdzie brukselska banda nazistów
chce decydować za rządy poszczególnych krajów.
Nie trzymając dłużej w niepewności informuję, że słowa te
wypowiedział Adolf
Hitler, przed zgromadzeniem w Reichstagu 7 marca
1936.
Zatem – Heil Schulz i Heil Faymann... całość składa się w
logiczną całość.