piątek, 17 kwietnia 2009

Bronisław „gallus domesticus” z komórki


Człowiek o inteligencji gallus domesticus (kury domowej) i wiedzy wyuczonej na poziomie Jolanty Rutowicz czyli pełniący funkcję marszałka sejmu z nadania Platformy Obywatelskiej - Bronisław Komorowski dał głos.

Zagdakał nad losem Palikota i swoim.
Zagdakał, gdyż jako „dygnitorz” i przewidujący polityk spodziewa się (po próbach zniszczenia Palikota) wściekłych ataków również na swoją osobę teraz, tuż przed eurowyborami.
Tak się sympatycznie składa, że zakochany w Palikocie marszałek wierzy mu bezgranicznie i jest całkowicie oddany. Nie wiem, czy PO ma zamiar awansować Palikota na stanowisko duchowego przywódcy własnego kościoła lub nadać mu tytuł „Wałesy” (co zapewnia absolutną nietykalność). W każdym razie Palikot jest póki co nietykalny i gdyby nawet zgwałcił (podaję tylko teoretycznie) Niesiołowskiego lub współżył z Napieralskim też uszło by mu to „na sucho” (sic!)
W końcu kto płaci – ten wymaga!

A Palikot płaci. I to dobrze.
Musi tak być, skoro gallus domesticus Komorowski staje murem za nim i używa przy tym argumentów na poziomie osławionej Jolanty Rutowicz, robiąc z siebie przysłowiowego durnia.
Oto próbka jego możliwości dana w Radiu ZET, opisana przez Onet.pl:
(...) Mówiąc o zastrzeżeniach do kampanii Palikota, marszałek Sejmu stwierdził, że on "nie sprawdzał kto wpłacał pieniądze". Mówił, że w Polsce są takie przepisy, że obywatele mogą wpłacać pieniądze na kampanię. - Czy darowanemu koniowi się zagląda w zęby? Zagląda mu się do kieszeni? Ja tego nigdy nie robiłem, jedynie wysyłałem podziękowania - stwierdził marszałek (...)

Bardzo przepraszam Panią Jolantę Rutowicz za porównanie jej z marszałkiem sejmu, bo po przeanalizowaniu powyższego fragmentu robić tego nie powinienem.

Pani jest jednak mądrzejsza!
Jakim cudem Komorowski wysyłał podziękowania, skoro nie sprawdzał kto wpłaca? Gdzie wysyłał? Darowanemu... itp.?

Stek bzdur i głupot nie mających żadnych prawnych i logicznych odnośników. Jedyne terminy, które pasują jako kontrargumenty do tej żałosnej wypowiedzi, to paserstwo, kradzież, lewa kasa, pralnia pieniędzy i korupcja.

Nam pozostaje tylko wierzyć, że Pana Komorowskiego w kampanii wyborczej nie wspierali: „Perszing”, „Baranina”, Josef Fritzl, Osama Bin Laden czy też Władimir Putin.
Choć nie wiadomo, czy tak nie było. W końcu, jak sam powiedział (...) że on "nie sprawdzał kto wpłacał pieniądze". (...) darowanemu koniowi się zagląda w zęby? Zagląda mu się do kieszeni? Ja tego nigdy nie robiłem (...)
--
P.S. Koń nie ma kieszeni. Ale kura jak widać ma!