środa, 29 kwietnia 2015
Nieporozumienie na granicy - Rajd Katyński vs. Zmiana
I teraz wiemy jak było!
Etykiety:
„Motocyklowy Rajd Katyński“,
bolszewia,
kolaboracja,
komunizm,
Nocne Wilki,
Piskorski,
Polska,
Rosja,
Ruscy,
Zmiana
piątek, 24 kwietnia 2015
wtorek, 21 kwietnia 2015
Kogo chce napaść Komorowski i to z użyciem niebezpiecznego narzędzia?
Zjednoczone siły postępu skupione wokół
jedynie słusznej idei gieremkizmu-michnikizmu wytknęły kandydatowi na urząd
prezydenta Dudzie, że w czasie mszy na Wawelu śpiewał „Boże coś Polskę“.
Faktycznie, wysoce to niestosowne i w czasach
unijnej dyktatury Duda powinien
raczej śpiewać „Międzynarodówkę“, co by zarówno Michnika jak i Lisa wielce
zadowoliło i nie wywoływało kontrowersji.
A tak są problemy.
Są problemy, bo Duda zaśpiewał „...ojczyznę
wolną racz nam wrócić Panie...“ zamiast „„...ojczyznę wolną pobłogosław
Panie...“ i w ten sposób zasugerował, że nie mamy ojczyzny wolnej.
Rzecz jasna co innego uważają Michnik
z Lisem, którzy ogromną uwagę przywiązują do tego co się śpiewa i na ten
przykład, sami wstają w trakcie śpiewania „wyklęty powstań ludu ziemi...“.
Idąc tym tropem pytam: kogo napaść chce
Komorowski i dlaczego wbrew międzynarodowemu prawu chce z użyciem
narzedzia niebezpiecznego wymuszać na innych zwrot zagarniętego mienia!
A gdzie sądy, gdzie prawo?
Czyżby Komorowskiemu wydawało się, że jest
bezkarny i jego przepisy prawa nie obowiazują!?
Czy człowiek nie mający poszanowania dla demokratycznie
przyjetych kanonów może ubiegać się o urząd prezydencki?
Nie, z pewnością – nie!
Zaraz, zaraz – jeszcze dowód na powyższe
zarzuty.
Sam słyszałem, jak w Dniu Wojska Polskiego,
Komorowski śpiewał „co nam obca przemoc wzięła, szablą odbierzemy“!
No to teraz mu pewnie „michniki z lisami“
dołożą!
Etykiety:
"Gazeta Wyborcza",
Boże coś Polskę,
Dda,
głupoty prasowe,
Komorowski,
Na Temat,
Napad,
ostre narzęd`ie,
rozboj,
Tomasz Lis
poniedziałek, 20 kwietnia 2015
Co bulwersuje ks. Sowę?
-->
Kazimierz Sowa, tefauenowski ksiądz oraz brat
Marszałka Województwa Małopolskiego z nadania PO - Marka, zbulwersował się
faktem, że kandydat na prezydenta Andrzej Duda ponoć rozmawiał przez telefon na
mszy.
- Co można robić w kościele? Jak widać
różni ludzie robią rożne rzeczy. Zwykle się modlą, ale czasem niektórzy lubią
sobie pogadać z sąsiadką lub przez telefon –
napisał na facebooku duszpasterz od Waltera oraz zamieścił zdjęcie zrobione
z telewizyjnego obrazu.
Istotnie Duda ma przy uchu telefon. Czy
to była msza, czy po mszy lub przed nie wiadomo, bo na zdjęciu jest wyłącznie
twarz Dudy i telefon.
Na drugim zdjęciu jest już widać ludzi
i mszę, ale za to Duda nie ma już telefonu.
Miło mi będzie uświadomić księdza, że
nie takie rzeczy ludzie jeszcze robią w kościele.
Faktycznie, jak napisał Sowa, ludzie na
ogół się modlą, ale są też tacy, którzy uważają Dom Boży za sypialnię.
Ot, choćby urzędujący prezydent Bronisław Maria Komorowski wraz
z małżonką.
Całkowicie rozumiem, że tefauenowskiemu
księdzu Sowie, to akurat nie przeszkadza i póki śpiący prezydent nie dobiera we
śnie się do żony - uniesiony sennymi
marzeniami, to da się to jakoś wytłumaczyć i usprawiedliwić.
W końcu sen to zdrowie, a zdrowie
najważniejsze!
Etykiety:
Duda,
kolaboracja,
Komoowski,
komunizm,
Ks. Sowa,
ksiądz od Waltera,
Msza,
PO,
śpi,
telefon
Pięć cytatów z lidera „V Kolumny“ (z tłumaczeniem na język polski)
„My polscy motocykliści (...),
potwierdzamy naszą solidarność ze wszystkimi motocyklistami świata,
zapewniamy na terytorium Polski bezpieczeństwo i gościnność.“
Wiktor Wegrzyn (Komandor Motocyklowego Rajdu Katyńskiego)
Oznacza
to, iż najlepszym sposobem na dokonanie agresji na Polskę jest wpuszczenie na
nasze terytorium kilku dywizji zmotoryzowanych, do której to dołączą ludzie
Węgrzyna, niejako „chroniąc ich“ przed aktami wrogości ze strony Wojska
Polskiego.
„Rajd rosyjskich motocyklistów z
Moskwy do Berlina w 70. rocznicę ich zwycięstwa nad
Niemcami, odwiedzających pola bitewne i cmentarze dziadów, ma takie
samo znaczenie dla Rosjan, jak
Motocyklowy Rajd Katyński dla Polaków”
Wiktor Wegrzyn (Komandor Motocyklowego Rajdu Katyńskiego)
Oznacza
to, że będziemy rozmywali odpowiedzialność rosjan za zamordowanie polskich
oficerów w Katyniu, poprzez obwinianie polskich patriotów morderstwami
zbrodniarzy sowieckich, gwałcących i rabujących na ziemiach polskich.
„Wszyscy motocykliści są sobie braćmi.
Wszyscy. Gdyby chciano im zrobić krzywdę, będziemy ich bronić.“
Wiktor Wegrzyn (Komandor Motocyklowego Rajdu Katyńskiego)
Oznacza, że tak
naprawdę nie ma znaczenia patriotyzm, ukochanie kraju i narodu. Liczy się tylko
przynależność do gangu i subkultury. Na tej podstawie bliżsi sercu są
nieznajomi motorowcy, niż rodacy. W tym wypadku sygnał dla rosjan – jesteśmy
z Wami, możecie liczyć na nas – zielonych ludzików w Polsce.
„Uczymy się różnej historii. Dla nich
Armia Czerwona to bohaterowie. Rosyjscy motocykliści są zróżnicowani. Są wśród
nich zwolennicy Putina czy Stalina, są tacy, którzy mają inne poglądy.“
Wiktor
Wegrzyn (Komandor Motocyklowego Rajdu Katyńskiego)
Oznacza, że na
potrzeby propagandy sowieckiej będziemy prowadzić akcję dezinformacyjną i pleść
bzdury o demokracji w gangach motorowtych. Dodatkowo jest to sygnał, że w imię
własnych ambicji i fochów w nosie możemy sprzedać ideały patriotyczne za ruskie
ruble oraz obietnice i zrozumieć nawet to, że Armia Czerowna może być dla kogoś
bohaterem.
(...) poglądy lidera Nocnych Wilków,
Aleksandra „Chirurga” Załdostanowa są mało ważne. Lider nie ma żadnego
znaczenie, lider ma zorganizować tę grupę, a przecież jego poglądy są żadne
zupełnie, nie mają żadnego znaczenia dla pozostałych członków.
Wiktor
Wegrzyn (Komandor Motocyklowego Rajdu Katyńskiego)
Oznacza, że dalej
pleciemy i robimy wodę z mózgu ludziom.
Ciemny lud to kupi – jak mawiał klasyk. Nawet ciemnotę o tym, że
„Chirurg“ nie ma żadnych poglądów i że te żadne poglądy nie mają znaczenia dla
reszty ludzi z gangu.
Jako wzorcowy sposób
działania przyjmujemy przedwojenną retorykę propagandy hitlerowskiej, która
jeszcze na kilka dni przed 1. Wrzesnia 1939 roku pzredstawiała Hitlera jako
ciepłego i przyjaznego Polsce czlowieka!
-.-
Aż strach pomyśleć, co by się stało gdyby do Polski, dajmy
na to do Gierłoży, w rocznicę urodzin Hitlera przybyli na motorach neohitlerowcy
z Niemiec.
Oczywiście zbrojne ramię motorowców od Wiktora Węgrzyna,
otoczyłoby ich opieką!
To przecież bracia!
Poniżej wizualizacja – jak może wyglądać „rodzinny“ album
Wegrzyna.
Etykiety:
kolaboracja,
Nocne Wilki,
Rajd Katyński,
sowieci,
sowieci w Polsce,
Wiktor Węgrzyn,
zdrada
sobota, 18 kwietnia 2015
Motocyklowy Rajd Katyński czy Motocyklowy Rajd z Katami?
Komandor Wiktor Węgrzyn, szef organizacji
„Motocyklowy Rajd Katyński“ oświadczył w jej imieniu, że będą chronić putinowski gang „Nocne Wilki“
podczas przejazdu przez Polskę.
To tak na wszelki wypadek, gdyby ktoś chciał
im na terenie Rzeczpospolitej zrobić krzywdę. Jak dodał, dlatego że „Wszyscy
motocykliści są sobie braćmi. Wszyscy“.
Najwidoczniej pan Węgrzyn poczuł się
jak wyrocznia zajmując stanowisko w tej sprawie, w imieniu wszystkich
motocyklistów i to nie pytając innych o zdanie.
Z pewnością dla ogromnej
większości motocyklistów w Polsce, sam fakt bycia członkiem tej społeczności
nie stanowi podstaw do uznawania braterstwa krwi z każdym właścicilem
jednośladu.
Skoro jednak Wiktor Węgrzyn uznaje się
za brata np. motocyklowych neonazistów czy bandytów z motocyklowych gangów
takich jak: Bandidos, Mongols, Nocne Wilki czy Pogans, to jego wybór, niech
jednak nie wrabia w braterkę porządnych ludzi na motorach.
Przyznanie się wszem i wobec do
takowego braterstwa, stawia Węgrzyna w nie najlepszym świetle.
Jako komandor organizacji „Motocyklowy Rajd Katyński“ obarczony jest odpowiedzialnością za
patriotyczny wydzwięk działań pod tak chlubnym wezwaniem.
Jak zatem pogodzić Katyń z braterką
z bolszewicką organizacją putinowską „Nocne Wilki“?
Jak traktować chlubne ideały zawarte już w
samej nazwie organizacji i braterstwo oraz wspólne libacje z ludźmi
wywodzącymi się z szeregów kagiebowskich – z ludźmi, których
„bohaterowie“ mordowali polskich oficerów w Katyniu?
W tym świetle działalność Wegrzyna i jego
„MRK“ wygląda jak kiepski teatr i wielka mistyfikacja. Jedno wielkie oszustwo!
Sam Węgrzyn upodabnia się w tej sytuacji do Kwaśniewskiego, który
zataczał się pijany nad grobami pomordowanych polskich oficerow.
Węgrzyn wprawdzie nie pijaczył nad mogiłami,
ale kolaboracją z putinowskimi neobolszewikami pluł na mogiły ofiar
sowieckiego ludobójstwa.
Może organizowanie przez Węgrzyna rajdu
katyńskiego miało na celu tylko zapewnienia sobie i reszcie gangu alibi na
kontakty z rosyjskimi proputinowskimi organizacjami?
Nie wykluczone. Zważywszy na zażyłość
Wegrzyna i rosyjskiej motocyklwej bandy, przypuszcać można, że zbrodnia
katyńska była jedynie fasadą oraz zasłoną dymną.
Wiele osób z Rodzin Katyńskich jest
zbulwersowanych postawą Węgrzyna i zapowiedziało kroki pozwalające na odebranie
mu prawa do używania w nazwie organizacji słowa „Katyński“.
Jestem przekonany, że do przejazdu
„Nocnych Wilków“ przez Polskę nie dojdzie. To z dwóch powodów. Po pierwsze
- Platforma Obywatelska nie pozwoli na to, gdyż w przeciwnym wypadku opozycja
by ich zjadła na żywca, wykazując nieporadność i nieudolność decyzyjną. Kopacz
z watahą na głowie stanie a nie wpuści „wilków“ do Polski, bo nie pozwli,
by opozycja zarzucała, że Putin gra im na nosie.
Po drugie – w sytuacji, gdy miasto
Berlin nie zezwoli na przejazd kolumną przez miasto, cała wyprawa jest bez
sensu. Po co więc jechac tyle kilometrów?
Czy w tej sytuacji pomniki sowieckich
zbrodniarzy, pod którymi mieli kłaść wieńce gangsterzy Putina pozostaną nie
przyozdobione?
Niekoniecznie. Może poproszą Węgrzyna,
on z przyjemnością uczci kagiebowskich zwyrodnialców, czerwonoarmistów –
gwałcicieli i położy kwiatki pod ich pomnikami. W imię braterstwa motocyklisów!
Etykiety:
„Motocyklowy Rajd Katyński“,
kolaboracja,
naziści.,
Nocne Wilki,
sowieci,
Wiktor Węgrzyn,
zdrajca
poniedziałek, 13 kwietnia 2015
Kryształowi chłopcy wysmarowani gnojem
-->
Sprawiedliwi inaczej wśród bandy
rządzącej, w osobach Abgarowicza i Szejnfelda poddali wątpliwości uczciwość
kandydata na prezydenta Dudy.
Mianowicie, ich zdaniem kampanię
Dudy finansują SKOKi, albo ktoś inny. W każdym razie może tak być i sumienie
ludzi kryształowych tak jak Szejnfeld i Abgarowicz doznają z tego powodu
dyskomfortu.
Skąd wiedzą o domniemanych
nieuczciwościach?
A z „Gazety Wyborczej“!
Bo „Gazeta“ jest zawsze na
posterunku i kto się z nią nie chce sprawiedliwie dzielić, to winien jest
największych przestępstw. Kiedyś doświadczył tego Lew Rywin, który
niepotrzebnie zażądał za dużo i Michnik go nagrał oraz w dalszej kolei posadził
do więzienia. Ale to już historia.
Duda rzecz jasna z Michnikiem
nie będzie się niczym dzielił, bo nie ma powodów.
Nawet opłatkiem, bo Michnik to
komunista i jak każdy komunista dzieli się tylko tym co ukradnie... a Duda
przecież nie paser.
Tymczasem Szejnfeld (zwany
pieszczotliwie Szwajnfedem) oraz Abgarowicz naciskają i rzucają odchodami. Może
się coś przyklei.
W tym miejscu warto przypomnieć,
że nie tak dawno, to do Szejnfelda pokaźna kupa ekskrementów przykleiła się i
trzyma do dziś.
Otóż w roku 2009, kiedy to koledzy-peowcy: Chlebowski, Drzewiecki, Schetyna tak
skutecznie manipulowali przy ustawie o „jednorękich bandytach“ i robili dobrze
niejakiemu Sobiesiakowi, to właśnie wiceminister gospodarki Szejnfeld „ponad
miarę“ interesował się ustawą i robił wszystko, by maksymalnie przeciągnąć
prace nad nowelą i wywrócić jej wejście w życie. To właśnie Szejnfeld, składał
wnioski do ustawy zgodne z interesami lobbystów z branży hazardowej!
Jako wiceminister domagał się
również wykreślenia z projektu ustawy przepisu o dopłatach
dla właścicieli kasyn i salonów gier. To właśnie wykreślenie
dopłat z projektu ustawy było celem Jana Koska i Ryszarda Sobiesiaka
- biznesmenów z branży hazardowej, którzy utrzymywali bliskie
kontakty z Chlebowskim i Drzewieckim.
Tusk łaskawie, po wyjściu afery
na światło dzienne odwołał Szejnfelda z ministerialnej posady.
Drugi uczciwy inaczej – Abgarowicz, tak wrażliwy na nieuczciwość i brzydzący się
niejasnymi interesami, w 2012 roku, po ujawnieniu afery Amber Gold i przekrętów
niejakiego Plichty (w peowskim mieście Gdańsku – zawłaszczonym przez Adamowicza
z resztą mafijnej hałastry) przekonywał, że synuś Donalda Tuska, niejaki
Michał Tusk - vel Józef Bąk, pracując dla złodzieja Plichty wspierał
interes Portu Lotniczego w Gdańsku (gdzie był zatrudniony). Jak tłumaczył
"interes był zbieżny, bo Port Lotniczy zarabiał na OLT (linie lotnicze
Plichty), więc to był interes Portu, żeby OLT się rozwinęło". Dobry
dowcip, prawda? Dziś widzimy te kolosalne zarobki...
Dodał również, że w jego ocenie
Donald Tusk słusznie nie zgadza się na powołanie komisji śledczej. Zdaniem
Abgarowicza, to jest sprawa "do rozstrzygnięcia między Michałem Tuskiem, a
jego pracodawcą". - A komisja śledcza goniłaby za premierem i jego synem.
Kolejny dowcip!
Umazał się pan mocno gnojem,
panie Abgarowicz! Tak jak i pana kumpel Szejnfeld...
Etykiety:
Abgarowicz,
afery PO,
Chlebowski,
Drzewicki,
Duda,
gangsterzy,
jednoręcy bandyci,
Kosek,
Michał Tusk,
Sobiesiak,
Szejnfeld,
Tusk
czwartek, 2 kwietnia 2015
Pedofilia polityczna
Za sprawą ujawnionej przez Fakt „afery“
z udziałem Mamy Andrzeja Dudy, wraca sprawa wykorzystywania w wyborach prezydenckich
wpływów do osiagnięcia określonych, politycznych korzyści, niekoniecznie w
zgodzie z obowiązującycm prawem.
Szum się straszny zrobił w rządowych
mediach, bo Duda własnej matce nakazał podetknąć jej studentom listy
wyborcze do podpisania!
Duda własnej matce kazał powiedzieć, że ma podpisać, ten kto
chce... nie ma przymusu! Rząd i reżimowa prasa są zbulwersowani.
10. marca 2015 roku, do Aleksandowa Kujawskiego zajechał
„brokobus“ z głównym pasażerem Komorowskim Bronisławem Marią.
Wykonany z wazeliny, burmistrz miasta Andrzej
Cieśla wraz z oficjelami powitali uroczyście i nisko „wielkiego gościa“ w
towarzystwie orszaku małoletnich ze szkoły podstawowej, gimnazium oraz liceum.
Tłum, jak nie przymierzając pod hipermarketem, na godzinę przed wielką
wyprzedażą.
Nic w tym dziwnego, w koncu każdy chce dotknąć Bronka i
poczuć słodką woń peowskiej arystokacji.
Niestety, tym razem prócz smrodu wielkiej grandy nie czuło
się nic. Wszystko za sprawą bezczelnego i patologicznego wykorzystania uczniów
do propagandy politycznej i platformiano-wyborczej agitacji.
Otóż tym młodym ludziom wręczono bannery „popieram
Komorowskiego“ i kazano machać nimi w obecności orszaku prezydenta.
Wszystko działo się w czasie godzin lekcyjnych. Zapewne
najsilniej machający otrzymali najwyższe oceny z Wychowania Obywatelskiego
i „szóstkę“ z zachowania.
Pozostaje pytanie, czy to burmistrz Cieśla wymyślił
dziecięcy propagandowy orszak, czy też to komitet wyborczy pana prezydenta
wpadł na ten pomysł. Stawiam na Pana Tyszkiewicza z komitetu wyborczego,
bo skąd by Cieśla miał wyborcze bannery...
Nie jest to jednak istotne.
Istotne jest, że peowska władza, wzorem komunistycznej hałastry
z peerelu, na własne partyjne potrzeby, terroryzuje młodzież szkolną. W sposób
głupi probuje grać na uczuciach obywateli, wykorzystując małoletnich, którzy
zamiast uczyć się, biorą udział w idiotycznej politykierskiej agitacji. Peerel
wrócił!
Czym zatem różni się „sprawa Dudy“ od „sprawy
Komorowskiego“?
A tym, że studenci – ludzie dorośli mieli możliwość wyboru.
Podpisać się na liście Andrzeja Dudy lub nie (polecam film publikowany na
stronie Fakt.pl), Dzieci szkolne, zapędzone na propagandowy wiec, takiego
wyboru nie miały. W zdecydowaej większości nie miały pojęcia w czym uczestniczą
i po co.
Wykorzystywanie małoletnich, nieświadomych i naiwnych jest
największą zbrodnią i niegodziwością. A jak nazwać praktykę czerpania politycznych
korzyści z wykorzystywania nieletnich? Może pedofilą polityczną!
P.S. Zdaniem posłanki PO Domiceli
Kopaczewskiej, szefowej Platformy we Włocławku, byłej nauczycielki i byłej
kurator oświaty, w Aleksandrowie Kujawskim nie doszło do żadnego nadużycia, a
była to jedynie lekcja "obywatelskości".
Ciekawe czy posłanka przeszła badania
psychiatryczne, bądź badania na obecność substancji odurzających? W jej przypadku
powinno być to obowiązkowe.
Subskrybuj:
Posty (Atom)