niedziela, 27 listopada 2011

Bez świńskiego ryja ale z małpim rozumem


Kolejny etap robienia wody z mózgu publice.
W poniedziałek Ruch Palikota złoży w Sejmie wniosek o powołanie nadzwyczajnej sejmowej komisji do spraw delegalizacji PZPN - powiedział rzecznik klubu Andrzej Rozenek. Według Ruchu, PZPN "tylko szkodzi polskiej piłce, a nie jej pomaga".
To nie jest dowcip, tak naprawdę powiedział człowiek od Palikota.
Co to oznacza?
Nic.
Nic poza tym, że ten głupkowaty pomysł obliczony jest na poklask tej bardziej prostej części społeczeństwa, wyborców Ruchu Palikota oraz tych niezdecydowanych i tych z SLD.
W naszym kraju, jak kiedyś już zbadano najwięcej jest lekarzy, polityków oraz fachowców od piłki nożnej. Tych ostatnich właśnie próbuje wciągnąć do swojej brudnej, politycznej gry Palikot.
Ma się teraz przedstawiać jako człowiek, który zrobi porządek z piłkarską centralą i na czele  kibicowskiej wiary ze sztandarem „je..ć PZPN” poprowadzi lud na barykady.
Nie podejrzewam, że sam Palikot był kiedykolwiek na piłkarskim meczu, oraz że wie o co w tej grze chodzi. Wie natomiast, że najłatwiej otumanić ludzi dając im nadzieję na coś z pozoru nieosiągalnego a społecznie oczekiwanego. Przećwiczył już zresztą takie „wciskanie kitu” stojąc niegdyś na czele komisji „przyjazne państwo”.
Na czym ma polegać „delegalizacja PZPN”, bądź zapowiadane wcześniej zawieszanie (czy odwoływanie) jego kierownictwa?
Co ma do tego sejm?

Warto przypomnieć, że Polski Związek Piłki Nożnej jest stowarzyszeniem podlegającym pod UEFA (Unię Europejskich Związków Piłkarskich) i nie jest w żaden sposób instytucją państwową, podległą  partiom politycznym, władzy rządowej oraz oczywiście jakimś komisjom sejmowym.
Jedynym sposobem na odwołanie kogokolwiek z kierownictwa PZPN, jest udowodnienie mu przez sąd malwersacji finansowej lub innego aktu bezprawia (skazanie go), bądź nie udzielenie mu absolutorium podczas walnego zjazdu związku.
Innej możliwości NIE MA!
Delegalizacja PZPN oznaczała by natomiast wycofanie reprezentacji Polski ze struktur UEFowskich, czyli reprezentacji oraz klubów ze wszelkich rozgrywek pod egidą UEFA. Mistrzostwa Europy mogli byśmy sobie już darować (odbyły by się bez nas i nie u nas), podobnie jak rozgrywki klubowe i pucharowe.
Co zatem oferuje Polsce Palikot?
Wielomiliardowe odszkodowania, straty z tytułu utraconych korzyści, niewykorzystanych inwestycji....
Zarówno instytucje futbolowych sponsorów, jak i kluby piłkarskie w razie wdrożenie bzdur Palikota stały by się wierzycielami polskiego państwa i to na wielkie miliardy!
Odszkodowania pogłębiły by budżet do reszty.
Delegalizacja i co dalej?
Powołanie związku piłkarskiego przez rząd, sejm?
A gdzie miał by się zrzeszyć taki twór, w Radzie Ministrów?
Najprawdopodobniej tak, bo do UEFA, takiej organizacji politycznej nikt by nie przyjął.

Rozważanie są oczywiście czysto teoretyczne, bo póki co Palikot z Rozenkiem mogą sobie delegalizować własne związki małżeńskie lub palenie „jonitów” w domowej łazience... a zawieszać co najwyżej papier toaletowy w sejmowej wygódce.
Ludziom myślącym nauczkę dały już trzykrotne próby zawieszania zarządu PZPN, które to za każdym razem kończyły się pokutnym workiem  na urzędnikach strony rządowej.
Chcecie wyrzucić Latę i Kręcine – znajdźcie dowody ich działania niezgodnego z prawem, bo póki co wątpliwej wiarygodności objawione ostatnio „taśmy kompromitujące” nie przekonują.

Zdelegalizujmy już raczej szkodników i idiotów z małpim rozumem, którzy w majestacie prawa mogą przy aplauzie ciemniaków narobić bardzo drogich głupot.