sobota, 20 grudnia 2008

Michnik wraz z diabłami czyli obawy o "tę" demokrację.

Mino sobotniego popołudnia i czasu, który wypełniać winien zasłużony wypoczynek, zmuszony byłem niestety pojechać do pracy.
Taka robota, takie pieskie życie.

Podobnie jak w normalny dzień powszedni wsiadłem do metra i jak zawsze oddałem się lekturze informacji wyświetlanych na ekraniku monitora w wagonie. Właściwie czynię to tylko z nudów i dla śmiechu, bowiem serwis wiadomości w warszawskim metrze przygotowuje redakcja „GW”, która z sobie tylko właściwym urokiem stara się wtłoczyć do głów czytelników jak najwięcej głupoty i prosowieckiej propagandy.

Jadę i czytam. Ble, ble, ble... Ziobro zapłaci…. Ble, ble, ble…. Prezydent przegrał... itd. itp.
Wszystko papka i sokorsczyzna łączona z urbanizmem.

Jedyny na prawdę istotny i ciekawy fragment informacji pojawił się dopiero po dobrych kilku minutach. Podczas krótkiej reklamówki samej „Gazety Wyborczej” przeczytałem: „Michnik: Bałem się jak diabli, że tę demokrację przegramy”.

Majstersztyk i perfekcja informacyjna w jednym zdaniu. Ponadto wreszcie nazwanie przez „GW” rzeczy jakimi są i do tego po imieniu.
Z krótkiego zdania (tytułu) wynika mianowicie, że to głównie diabli bali się o tę demokrację. Znaczy to, że ta demokracja, lansowana przez oberredaktora i jemu podobnych, to taka szatańska demokracja, której udało się wreszcie zwyciężyć mimo obaw naczelnego „GW” i ku uciesze całego „diabelstwa”.


„Michnik: Bałem się jak diabli, że tę demokrację przegramy”
jest tytułem wywiadu innego „pulitzera” niejakiego Jacka Żakowskiego ze swoim guru. Materiał ukaże się ponoć w najnowszym wydaniu świątecznej „Polityki” oraz we fragmentach, oczywiście również w świątecznym wydaniu „GW”.

My o Narodzeniu Pańskim i cieple płynącym z rodzinnych świąt, a postkomuna o diabłach.
Strzał w dziesiątkę i wielkie dzięki za szczerość.

P.S. Sam tekst jest nic nie wart – tumańska papa. Za to tytuł – pierwsza klasa.