poniedziałek, 1 września 2008

Objaw bolszewizacji postępowania

Upiorny dziadunio, esteta i nieugięty tropiciel „dyplomatołków” – Władysław Bartoszewski został wystawiony ma witrynę w celu wypowiedzenia się. Jak zwykle, w dniach rocznicowych Komitet Centralny Polskich Zjednoczonych Platformiaków Obywatelskich, otrzepał z kurzu, przeprasował i użył „Profesora” Bartoszewskiego do naplucia na tych co nie myślą jak przewodnia partia. Tym razem „Symbol Powstania Warszwskiego według PO (wersja Beta)” potępił wszystkich „buczących” na Bogdana Borusewicza, podczas obchodów rocznicy Sierpnia 1980 w Gdańsku.

Użył mocnych słów o „bolszewizacji myślenia” oraz porównał „gorące przywitanie” Marszałka Senatu, do niemniej „gorącego przywitania” innych zasłużonych dla umacniania III RP oficjeli, podczas obchodów rocznicy Powstania Warszawskiego.

To się nazywa mocne i szybkie działanie. Trzeba przyznać, że Bartoszewski, jak nikt inny pasuje na ideologa watahy platformerskiej i nieskomplikowanego stylu myślenia, rodem z podręczników głównych mózgów intelektualnych: Schetyny i Chlebowskiego.
Jak nikt inny uosabia też to, co w PO jest najgorsze – bezmiar impertynencji, ignorancji i konformizmu. Wykreowany przez Tuska i resztek „uwolii” na „Symbol Walki z Komuną” oraz „Ikonę Powstania Warszawskiego”, chlubi się jednocześnie przyjaźnią z komunistą Geremkiem oraz uczestnictwem w strukturach rządowych w jednym szeregu z TW Znak – ubeckim współpracownikiem Michałem Boni. Akurat ten ostatni przykład jest bardzo wymowny i prezentuje „prostotę” zawiłego rozumowania „upiornego dziadunia”.

Jeszcze niedawno „grzmiał” o przywożonych autobusami grupach, które na cmentarzu (według niego) zachowywały się niegodnie, „bucząc” na jego ideologicznych przyjaciół, stojących nad grobami poległych bohaterów „Zośki” , „Parasola” i „Miotły”. Nie zauważył wszak aż do dziś, że sam tnie gałąź , na której siedzi. Jako Powstaniec Warszawski (mimo, że tylko pracownik radiostacji, a nie frontowiec) nie powinien się tak „bardzo wychylać”. Wszak np. Zgrupowanie „Miotła” zajmowało się likwidacją kolaborantów i „czerwonych kretów”. Jednym słowem niektórzy z jego dzisiejszych partyjnych kolegów delikatnie mówiąc mięli by w tamtych czasach duże problemy.

Bartoszewski, na zlecenie KC PZPO strzela obelgami na prawo i lewo. Dorabia ideologie do wypadków, przekłamuje fakty a później w to wszystko święcie wierzy. A wtedy na cmentarzu powązkowskim wystarczyło tylko zsunąć z uszu berecik, aby stwierdzić, że owe buczenie na Niesiołowskiego i resztę, donosiło się z miejsc zajmowanych przez kombatantów. Tych frontowych. To chyba coś znaczy.