poniedziałek, 9 maja 2011

Stara kobieta i może (w Agorze)

Zleceniodawcy „Akcji Kibol” powoli rozliczają władzę z wykonania zamówienia.
Chyba nie jest źle. Michnik And Company nie wyrzucili kasy w błoto.
Zniewaga w postaci bannera ze słynnym „Szechter przeproś za ojca i brata” została pomszczona.
„Gazeta Wyborcza” pieje z zachwytu nad prężnym premierem, który „dał popalić” kibolom oraz kibolkom z kibolętami i nie wpuścił ich w Warszawie i Poznaniu na stadiony.

Akcję poparcia dla władzy, „kłamczuszek” z Czerskiej prowadzi za pośrednictwem jednej takiej matrony rewolucji, wychodząc z założenia, że starocie więcej w życiu widziały i zawsze można zamknąć temat uniwersalnym „...za moich czasów” itp.
Oczywiście w tym wszystkim jest jedno „ale”, otóż desygnowana do napiętnowania „kiboli” niejaka Krystyna Naszkowska o poruszanym temacie nie wie nic.

Naszkowska nigdy nie była nawet w okolicach stadionu, no może w okresie studenckim brała udział w budowie Stadionu Dziesięciolecia (prace społeczne), ale to było 56 lat temu, to już zapewne jak wygląda stadion zapomniała.
Powierzanie kobiecie „stojącej już nad trumną” tak poważnej sprawy, to błąd ze strony Agory.

Naszkowska w swojej niby-to-śmiesznej tyradzie opiera się tylko na swoich wyobrażeniach oraz na tym, co usłyszała od kolegów w redakcji.
Niestety wyobraźnia z wiekiem się zawęża, a słuch stępia.
Trudno jej odróżnić kibica od kibola, co jest rzecz jasna uwłaczające dla tych pierwszych.
Tego typu uogólnienie bardziej byłoby zrozumiale dla autorki, gdyby np. ktoś porównał ją z dziennikarką, co dla tej drugiej strony jest obrazą.

Plecie Naszkowska trzy-po-trzy, a na koniec obrażą się na posła Hofmana, za to, że w TVN przypomniał „kibolską” przeszłość Premiera Tuska.
Nie bardzo rozumiem, o co chodziło matronie. Czy o ujawnienie tajemnicy państwowej dotyczącej przeszłości premiera, czy o coś zgoła innego...?
Może Naszkowska poruszyła komórkami i połączyła istotne fakty?
Skoro każdy kibic, to kibol.... Kibol to bandyta, zbrodniarz, autor paskudnych bannerów obrażających ojca-redaktora Michnika...
Donald był kibolem....?
Luuudzie, to nie możliwe (tak zapewne pomyślała Naszkowska) – jak Donald mógł obrażać Michnika i rzucać wyrwanymi krzesełkami?!
To potwarz!

Szybką reakcją Naszkowskiej było przyprawienie dalszej części wypocin, pieprzem posypanym na deser, czyli jak potocznie mówią – zastosowanie pieprzenia bez sensu.
W moim odczuciu nie obyło się bez alkoholu, bo poziom logiki i formy poniższego fragmentu, którego nie omieszkam przedstawić, na trzeźwo by nie powstał:

„Posła Hofmana ktoś kiedyś nazwał złotoustym, że niby ma taki dar wymowy. Mówi płynnie, z niezłą dykcją a słowa płyną mu z ust szeroka strugą. Pewnie dlatego został rzecznikiem największej opozycyjnej partii. Tyle, że "złotousty" to nazwa nie trafiona, bo to co wylewa się z ust posła Hofmana złota kompletnie nie przypomina. Ma zupełnie inną barwę i inaczej pachnie (gdyby złoto mało zapach).”

???! – stek absurdów i grafomaństwa! J
Na mój rozum Naszkowskiej też pachnie z ust, tyle że Żołądkową Gorzką.
Reasumując, Donald jest cacy, a wszyscy którzy tak nie myślą niech zbierają kupy psie (to pomysł innej intelektualistki z „GW” rodem - Joanny Szczęsnej) – kontynuuje Naszkowska.

Starzej się Michnik starzeje Pacewicz ze Stasińskim.
Wraz z nimi starzeje się grono geriatryczne z przechowalni Agory.
Głupich nie sieją, głupi rozmnażają się przez podział.
Podział zadań w redakcji „GW”.