wtorek, 31 stycznia 2012

"Partnerstwo" z "Murzynkami"


Jakby mało było głupków już obecnych na arenie politycznej w Polsce, to elity ciąglę kreują nowych. Tak na przykład na „gwazdę poranka“ wyrosła dziś Pani „pełnynocnik“ d/s równego traktowania Agnieszka Kozłowska-Rajewicz.

Ta wylansowana przez Tuska europoprawna „stachanowiec“ oskarżyła posła Suskiego o rasizm i ksenofobię i zwrociła się do Komisji Etyki Poselskiej o ukaranie go.
Poszło o słynną wypowiedź o „Murzynku“ oraz o biedroniowe „partnerstwo“ ludzi i zwerząt.
Nikt z ludzi normalnych, nie odebrał tych wypowiedzi w kategoriach naruszenia prawa, gdyż znamion takowych nie noszą.
Jak przystało jednak na platformiankę postępową, wszystko jej się z jednym kojarzy – z murzynkami i seksem. Mało widać w życiu doświadczyła.

Trudno polemizować z panią Kozłowską-Rajewicz, tak jak trudno wdawać się w polemikę z asparagusem lub rododendronem.
Nieszczęsna kobieta przewertowała bezwiednie kodeks karny i powypisywała jakiś paragrafy, by nadać powagi swojemu wnioskowi. Nie zauwazyła jednak, że mają się one nijak do zarzucanych czynów. Być może K-R w swojej gminie Czerwonak „robi za gwiazdę“ natomiast w większym świecie już się gubi i ma z tym problem.

Pani Kozłowska-Rajewicz ujkończyła biologię i jest adiunktem na UAM w Poznaniu.  Niestety zamiast dalej zajmować się bakteriami i roztoczami woli zajmować się tropieniem „murzynków“ i „partnestwem ze zwierzętami“.
Europoprawna „pełnynocnik“ nie zauważyła, że sama się ośmiesza, a co lepsza ośmiesza też tych, którzy ja na rządowym stołku posadzili.
Uważajcie zatem ci, którzy będą chcięli powiedzieć coś o „szkopach“, „ruskich“, „żabojadach“, „angolach“,  ale też ci którzy użyją określenia „heteryk“, „katol“, „moher“  - zaraz pani K-R posadzi was do pudła.

Aby było śmieszniej wnoszę zawiadomienie o nawoływaniu przez Roberta Biedronia do znęcania się nad zwierzętam. Chodzi o wystapienie ze słowami „traktujmy zwierzęta po partnersku“ (partnerstwo: równe traktowanie siebie nawzajem – Słownik PWN). Może to zoznaczać zmuszanie zwierząt do wykonywania czynności niezgodnych ich naturą bądź predyspozycjami. Np. zmusznie do gotowania obiadów, sprzątania, chodzenia do pracy... Dotyczy to też drugiej strony, mianowicie wywierania presji na osobnikach ludzkich, by szczekały na obcych w obejściu i rozmnażały się w kręgu własnej rasy.
Szczególnie to ostatnie jest paskudne, więc do boju pani Kozłowska-Rajewicz rasizmowi – nie!

P.S. Ponoć w Warszawie już aresztowano tuzin cukierników. Za „murzynka“.