niedziela, 27 listopada 2011

Bez świńskiego ryja ale z małpim rozumem


Kolejny etap robienia wody z mózgu publice.
W poniedziałek Ruch Palikota złoży w Sejmie wniosek o powołanie nadzwyczajnej sejmowej komisji do spraw delegalizacji PZPN - powiedział rzecznik klubu Andrzej Rozenek. Według Ruchu, PZPN "tylko szkodzi polskiej piłce, a nie jej pomaga".
To nie jest dowcip, tak naprawdę powiedział człowiek od Palikota.
Co to oznacza?
Nic.
Nic poza tym, że ten głupkowaty pomysł obliczony jest na poklask tej bardziej prostej części społeczeństwa, wyborców Ruchu Palikota oraz tych niezdecydowanych i tych z SLD.
W naszym kraju, jak kiedyś już zbadano najwięcej jest lekarzy, polityków oraz fachowców od piłki nożnej. Tych ostatnich właśnie próbuje wciągnąć do swojej brudnej, politycznej gry Palikot.
Ma się teraz przedstawiać jako człowiek, który zrobi porządek z piłkarską centralą i na czele  kibicowskiej wiary ze sztandarem „je..ć PZPN” poprowadzi lud na barykady.
Nie podejrzewam, że sam Palikot był kiedykolwiek na piłkarskim meczu, oraz że wie o co w tej grze chodzi. Wie natomiast, że najłatwiej otumanić ludzi dając im nadzieję na coś z pozoru nieosiągalnego a społecznie oczekiwanego. Przećwiczył już zresztą takie „wciskanie kitu” stojąc niegdyś na czele komisji „przyjazne państwo”.
Na czym ma polegać „delegalizacja PZPN”, bądź zapowiadane wcześniej zawieszanie (czy odwoływanie) jego kierownictwa?
Co ma do tego sejm?

Warto przypomnieć, że Polski Związek Piłki Nożnej jest stowarzyszeniem podlegającym pod UEFA (Unię Europejskich Związków Piłkarskich) i nie jest w żaden sposób instytucją państwową, podległą  partiom politycznym, władzy rządowej oraz oczywiście jakimś komisjom sejmowym.
Jedynym sposobem na odwołanie kogokolwiek z kierownictwa PZPN, jest udowodnienie mu przez sąd malwersacji finansowej lub innego aktu bezprawia (skazanie go), bądź nie udzielenie mu absolutorium podczas walnego zjazdu związku.
Innej możliwości NIE MA!
Delegalizacja PZPN oznaczała by natomiast wycofanie reprezentacji Polski ze struktur UEFowskich, czyli reprezentacji oraz klubów ze wszelkich rozgrywek pod egidą UEFA. Mistrzostwa Europy mogli byśmy sobie już darować (odbyły by się bez nas i nie u nas), podobnie jak rozgrywki klubowe i pucharowe.
Co zatem oferuje Polsce Palikot?
Wielomiliardowe odszkodowania, straty z tytułu utraconych korzyści, niewykorzystanych inwestycji....
Zarówno instytucje futbolowych sponsorów, jak i kluby piłkarskie w razie wdrożenie bzdur Palikota stały by się wierzycielami polskiego państwa i to na wielkie miliardy!
Odszkodowania pogłębiły by budżet do reszty.
Delegalizacja i co dalej?
Powołanie związku piłkarskiego przez rząd, sejm?
A gdzie miał by się zrzeszyć taki twór, w Radzie Ministrów?
Najprawdopodobniej tak, bo do UEFA, takiej organizacji politycznej nikt by nie przyjął.

Rozważanie są oczywiście czysto teoretyczne, bo póki co Palikot z Rozenkiem mogą sobie delegalizować własne związki małżeńskie lub palenie „jonitów” w domowej łazience... a zawieszać co najwyżej papier toaletowy w sejmowej wygódce.
Ludziom myślącym nauczkę dały już trzykrotne próby zawieszania zarządu PZPN, które to za każdym razem kończyły się pokutnym workiem  na urzędnikach strony rządowej.
Chcecie wyrzucić Latę i Kręcine – znajdźcie dowody ich działania niezgodnego z prawem, bo póki co wątpliwej wiarygodności objawione ostatnio „taśmy kompromitujące” nie przekonują.

Zdelegalizujmy już raczej szkodników i idiotów z małpim rozumem, którzy w majestacie prawa mogą przy aplauzie ciemniaków narobić bardzo drogich głupot.

sobota, 26 listopada 2011

"Theriotesi”


Kształcony nocą doktorant z Pułtuska Robert Biedroń skrytykował Kaczyńskiego za pomysł przywrócenia kary śmierci za szczególne przestępstwa.
To jest barbarzyństwo! To się w głowie nie mieści... i inne takie, plecie Biedroń ... to nie jest w duchu cywilizowanego świata....
Ruch Poparcia Palikota mający sam w swoich szeregach skazanego za rozbój bandytę , najwyraźniej postanowił właśnie to środowisko dopieszczać, gdyż po ostatnich wyborach jest ono niezagospodarowane. W porównaniu z wyborami w 2005 roku, gdy odsiadujący wyroki poparli w 80% Platformę, teraz nie wykazali się w ogóle obywatelską postawą i olali wybory.
Palikot wystawił Bieronia, by właśnie on, jako uciskany pederasta krajowy, stanął w obronie uciskanych morderców, zwyrodnialców, pedofili i seryjnych zabójców.
Nie będę, przez wrodzony takt pisał nic na temat inteligencji i wpływu seksu analnego na poziom  umysłowy lewicowych rewolucjonistów-pederastów, bo jest to jak mniemam znana wszem i wobec sprawa. Logiczne argumenty, poparte również logicznymi tezami w wypadku Biedronia, nie wchodzą w grę. Jak świat postawiony jest przez typki podobne do trupy Palikota – na głowie, świadczy choćby to, że barbarzyństwem uznawane jest przez nich eliminowanie z życia publicznego zwyrodnialców, a wtykanie w odbyt penisa – nie.
Kara śmierci nie mieści się „Biedroniom” w głowie, natomiast co innego ale gdzie indziej, choćby w największych rozmiarach zmieści z pewnością. Świadczy to tylko o pojemności tych miejsc.
Wiadomo, że organy mało używane nie rozwijają się i nie rozrastają tak, jak te nad wyraz eksploatowane.  
Bezczelnością największą jest jednak przeciwstawianie wyimaginowanych zagadnień cywilizacyjnych, bezpieczeństwu ludzi normalnych. Eliminacja przestępców, według Biedronia „nie jest w duchu cywilizowanego świata”.
Zapewne w takim duchu (według palikotników) jest natomiast homoseksualizm, który tak rzeczywiście bardziej przybliża ludzi do świata zwierzęcego i przywodzi wizerunek kopulujących dwóch psów-samców na trawniku. Co z cywilizacją ma wspólnego dzikie, niezaspokojone zwierze lub bezmózgowy troglodyta „dupcący” wszystko co się rusza?
O takich osobnikach, nazwanych „theriotes” pisał już Arystoteles.
Zatem „theriotesi” od Palikota, nie ubliżajcie ludziom cywilizowanym.

piątek, 25 listopada 2011

środa, 23 listopada 2011

Smutny dzień w rodzinie


Premier na aukcji internetowej!


Budżet, budżet, budżet...
Co zrobić, by ratować budżet kraju, nie dopuścić do kompromitacji i uchronić własny wizerunek?
Radzili nad tym: Pan Premier, minister finansów oraz liczne wpływowe osoby z rozległego Bizancjum naszego władcy.
Radzili i uradzili...
Na popularnym portalu aukcyjnym pojawiły się małe statuetki aniołka z dzieckiem. Nie jest to normalny aniołek i nie jest to normalne dziecko.
Na potrzeby skarbu państwa wyprodukowano 2500000 takich właśnie małych figurek, które przedstawiają pana Premiera z jego politycznym  synem Januszem Palikotem w objęciach.
Figurka symbolizuje trwałą i dozgonną wzajemną zależność syna od ojca i odwrotnie.
Cena nie jest wygórowana, wynosi tylko 13 zł (plus opłata pocztowa za przesyłkę), a każdy dorosły obywatel pod rygorem karnym będzie zmuszony do zakupu takowej, w terminie nie przekraczającym 29 dni roboczych.
Skarb Państwa liczy w ten sposób na dochód z aukcji w wysokości ok. 57 000 000 zł, co pozwoli na wypłacenie premii  urzędnikom Bizancjum oraz na stworzenie kilku nowych etatów w administracji państwowej.
Trzymamy kciuki i przypominamy:
Aukcja Internetowa, 
ANIOŁEK – FIGURKA ANIOŁKA Z DZIECKIEM – ŚLICZNA, 
sprzedawca: Cuda-donka-na-kiju2011
cena 13 zł.
Nie zwlekaj – kup teraz!


wtorek, 22 listopada 2011

Co wyskrobał sobie Robert Biedroń?


- (...) Kiedy państwo mnie zapytacie o aborcję, powiem państwu, że dokonałem aborcji, bo jest to też kwestia związana z wolnościami obywatelskimi i jestem w 100% przekonany, że obywatele powinni mieć prawo do wykonywania aborcji.

Kiedy państwo mnie spytacie o wolność zgromadzeń, o spontaniczne zgromadzenia i karanie tych spontanicznych zgromadzeń, powiem: "tak, organizowałem spontaniczne zgromadzenia", bo uważam, że obywatel ma prawo organizować spontaniczne zgromadzenia.

- I mimo że jestem znany z tego, że jestem abstynentem, także jeśli chodzi o marihuanę, to będę publicznie deklarował, że palę marihuanę, bo uważam, że prawo obowiązujące w Polsce w tym zakresie łamie podstawowe prawa i wolności obywatelskie i należy je zmienić.
Dlatego: tak, palę marihuanę, tak, dokonałem aborcji, tak, jestem za spontanicznymi zgromadzeniami.(...)

Tyle Robert Biedroń.
Trzeba przyznać, że dość interesujący sposób myślenia i respektowania prawa. Szczególnie gdy taki stek głupot wypowiadany jest przez wiceprzewodniczącego komisji sprawiedliwości.
Powyższe bzdety oznaczają, że „pod sufitem” u posła ruchu palikota, dzieją się zatrważające przemiany psychiczne.
Sam już sposób myślenia, typowy dla „nazioli” czyli „jeżeli wydaje mi się, że prawo jest złe, to mogę je mieć gdzieś i go nie respektować”, źle wróży na przyszłość Biedroniowi, gdyż każda choroba nie leczona pogłębia się.

Homoseksualny Biedroń z zapędami nazistowskimi, to wzorzec nowego modelu „homonazisty” czyli pederasty naziola. Przykro a zarazem groźnie, że coraz więcej osób dotkniętych chorobą homoseksualną zdradza zapędy nazistowskie.
Nawet nie zdziwi, gdy „świętym” homoseksualnych lewaków zostanie zamordowany przez bojówki SS, szef SA Ernst Roehm – pederasta lubieżnik, lider lewicy ruchu narodowosocjalistycznego, który otwarcie głosił robotniczy, antykapitalistyczny charakter zbliżającej się rewolucji.

To co wydaje się Biedroniowi i jakie wizje nowego ładu społecznego sobie wymyślił jest jego osobistą sprawą. Świadczy to tylko o jego poziomie umysłowym.
 A niech nawet mu się wydaje, ze wszyscy są homoseksualistami i skrobią sobie na potęgę, paląc marihuanę oraz zbierają się bez zezwolenia w tłumie homonazistów i podążają w marszu zdobywców na Jasną Górę. A niech mu tam...
Nawet nie chcę tego drążyć i mało mnie to interesuje.
Co innego, gdy padają słowa negujące istniejące prawo oraz to prawo jawnie wykpiwające. Może to nawet budzić podejrzenia, czy nie jest to przestępstwo lub nawoływanie publiczne do popełnienie jego.

Skrajne postawy oraz deklaracje mogą budzić też inne skrajne postawy i deklaracje.
Aż strach pomyśleć, co będzie gdy ktoś inny, wzorem Biedronia, też uznający prawo do wypowiadania publicznie własnych praw, niekoniecznie zgodnych z prawem stwierdzi na przykład:

- (...) Kiedy państwo mnie zapytacie o strzelanie do lewaków-pederastów, powiem państwu, że strzelałem do nich, bo jest to też kwestia związana z wolnościami obywatelskimi i jestem w 100% przekonany, że obywatele powinni mieć prawo do strzelania do homonazistów....

-----------------------------------------------------------------------------
Jedno tylko nurtuje mnie w wypowiedzi Biedronia.
Co u licha on sobie wyskrobał w ramach deklarowanej aborcji?

Bardzo proszę o zgłaszanie propozycji.
Komplet sugerowanych, wyskrobanych obiektów przyrzekam wysłać do posła Biedronia z prośbą o wytypowanie tej jednej, prawidłowej odpowiedzi.

czwartek, 17 listopada 2011

Stwórzcie komsję specjalnie dla Biedronia

Sejmowy „wybryk natury”, posioł Ruchu Podtarcia Palikota Robert Biedroń znów „błysnął”. Dziś dostało się nowemu ministrowi sprawiedliwości Gowinowi.
Jak to bywa u Biedronia zarzuty wobec Gowina są oczywiście „merytoryczne i rzeczowe”.

„ (...) Minister sprawiedliwości Jarosław Gowin to najgorszy minister nowego rządu (...) Bardziej nadawałby się do innego resortu, na przykład , gdyby premier Tusk utworzył ministerstwo religii katolickiej – Gowin mógł by zostać tam ministrem"(...)
I dalej na temat Gowina: (...) Talibowie także chcą ograniczać prawa kobiet do rozrodczości, modlą się o zarodki i są przeciwko związkom partnerskim (...).

Właściwie trudno komentować wypowiedź Biedronia.
Trudno, gdyż ostra polemika z ułomnym nie przynosi chluby i po prostu nie wzbogaca.
Jedynie, co może tłumaczyć głupkowate komentarze pederasty od Palikota, to zawiedzione marzenia o stanowisku Pełnomocnika Rządu ds. Równego Statusu.
Jeszcze kilka tygodni temu, sam fuehrer Palikot (niczym osioł ze „Szreka”  skaczący i wykrzykujący: „wybierz mnie, wybierz mnie...”) domagał się od Tuska, tego stołka właśnie dla Biedronia.
Premier Biedronia „olał”.
Biedroń popłakał się i w swoim stylu z zemsty użył „argumentów rzeczowych”.

Ponieważ jestem człowiekiem już wystarczająco wzbogaconym i nie dbającym o ponadstandardową chlubę, w ramach rewanżu, w podobny sposób spróbuję skomentować wybór Biedronia na stanowisko wiceprzewodniczącego Sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka.

„(...) Biedroń to najgorszy członek (!) Sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka (...) Bardziej nadawałaby się do innej komisji, na przykład gdyby Palikot we własnym zakresie utworzył Komisję Dłubania w Odbycie – Biedroń mógł by zostać tam przewodniczącym”(...)
(...) Hitlerowcy też zezwalali na skrobanki i wprowadzali w szerokim zakresie eugenikę.
A  wspieranie homoseksualizmu, to również przyzwolenie na pedofilię (...).

środa, 16 listopada 2011

Nie deptać “Stokrotki”!


Chotomska Wanda - Nie deptać stokrotek! (fragment)

Idziemy w tym marszu wciąż naprzód i naprzód,
a tutaj stokrotka pod płotem
Ostrożnie kochani, nie włazić butami
Uwaga! Nie deptać stokrotek!         
(…)
Nie wolno zapomnieć - to ważne ogromnie,
to serce dyktuje ten protest 
na wielkim afiszu stokrotkę narysuj.
Uwaga! Nie deptać stokrotek!
 
----------------------------

Ot zagrzęźli my, a czort karty rozdaje – zdaje się mówić, niczym Pawlak do Kargula - MIchnik do Palikota.
A wszystko przez jednego tajnego współparacownika UB, który zajął się wynajdowaniem w rodzinach innych - dla odmiany jawnych współpracowników UB.
Krótko mówiąc, Niejaki Kotliński Roman, redaktor naczelny Faktów I Mitów oraz poseł z ramienia Ruchu Podtarcia Palikota (choc to akurat określenie nie jest precyzyjne, mając w pamięci inną część ciała, w formie atrapy, eksponowaną nad wyraz, przez fuehrera ruchu), poczuł żal, iż nie posiadał w rodzinie tak zasłużonej dla PRL osobistości jak Monika Olejnik (tatuś pułkownik) i z paskudnej zazdrości przypomniał w swojej gazecie jej rodzinne koneksje.
Przykre to i żałosne, ale cóż zrobić, nie wybieramy sobie rodziców.

Pozycję, którą  w zawodowym życiu Kotliński musiał osiągać własnym, długim jęzorem i aktywną kolaboracja, Monika Olejnik miała “od ręki” – i to bez specjalnych starań.
To może doprowadzić do frustracji.

Sfrustrował się Kotliński niemiłosiernie i wypowiedział otwartą wojnę Olejnikowej, a jako powód czy prowokacje uznając, jej negatywny stosunek do zatrudnienia w piśmie Kotlińskiego zabójcy Ks. Popiełuszki.
Słusznie, bo każdy może sobie zatrudniać u siebie jakich chce morderców czy bandytów – I wara komukolwiek od tego!
Jeżeli komuś żal, to niech sobie poszuka.
Więzienia w Polsce pękają w szwach od morderców-dzieciobójców, pedofili czy zwykłych pospolitych kiziorów-łomiarzy I nożowników.
Nie ma Olejnik czego Kotlińskiemu zazdrościć.

Jasne jest, że Kotliński ogłaszając stan wojenny w stosunkach z Olejnikową wypowiedział też wojne “Agorze”.
Na oskarżenia szefa “FiM” zareagowała “GW”.
Wychodząc z założenia, że wroga najlepiej niszczyć jego własną bronią, poczęła tworzyć mity (fakty zostawiając Kotlińskiemu) o tatusiu p. Olejnik – przydzialając go w epoce PRL do ekipy chroniącej Polskie ambasady a nie do ubeków.
Gdy już opadł gromki śmiech, wytknięto Agorze, że może Pan pułkownik Tadeusz Olejnik faktycznie był ochroniarzem w ambasadach, ale głównie zajmował się inwigilacją osób wchodzących I wychodzących z nich, co zlecały mu służby bezpieczeństwa.

No, i teraz niedawni bracia w socjaliźmie tłuką się nawzajem.
Z jedenej strony Urban, Michnik i cała hałastra z Agory a po drugiej stronie Palikot, Rozenek (wiceurban w NIE!), Nowicka.
Ubaw po pachy - ubek zarzuca ubekowi ubectwo!:))…

Oczywiście specjalizująca się w pisaniu otwratych listów “GW” natychmiast skleciła “list otwarty w obronie Moniki Olejnik”.
Też fajny I śmieszny, z uwagi choćby na autorytety, które się pod nim podpisały:
Marek Balawajder, Wojciech Czuchnowski, Grzegorz Gauden, Mariusz Gierszewski, Bertold Kittel, Katarzyna Kolenda-Zaleska, Grzegorz Miecugow, Roman Osica, Adam Wajrak, Ewa Wanat i Dominika Wielowieyska.

Wtajemniczeni mówią, że to grupa inicjatywna powstającego właśnie Towarzystwo Ochrony Stokrotki… a hymn ich na wstępie!

wtorek, 15 listopada 2011

Z pamiętnika młodego lewicowca.

8.22 – Obudziłem się , bo zadzwonił pieprzony budzik. Że też nikt nie zrobił z tym porządku. To podobno wynalazek niejakiego Platona, takiego starożytnego naziola z Grecji...
Ale za chwilę złość mi przechodzi, bo to przecież dziś jest TEN dzień!

9.15 – Wybiegam z domu. W ostatniej chwili zabieram kominiarkę. To by było dopiero, gdybym jej zapomniał. W biegu naciągam ją na głowę i zapinam katankę.

9.29 – Wpadam do „spożywczego” biorę dwie bułki i oranżadę. W czasie gdy ta pieprzona faszystka za ladą odwraca się zwiewam ze sklepu. Nie będę płacił nazistom i wspierał ich kapitału.

9.35 – Uff... już jestem w autobusie. Jadę. Że też ten cholerny faszysta za kierownicą musi tak wolno jechać. O, zrobi się z nimi porządek! Na tych nazistów z ZTM też przyjdzie czas...

9.56 – Z gębą pełną zgryzionej bułki wpadam na Nowy Świat i pędzę do „naszej kawiarni”. Zdążyłem w ostatniej chwili. Przede mną wszedł właśnie instruktor, towarzysz „Sutek” z innymi towarzyszami. Będzie odprawa.

10.00 – Zaczyna się odprawa. O tym nie mogę nic napisać, bo to ściśle tajne. Ale o jednym tylko wspomnę, tak pięknie ułożonej „drabinki” z bejsboli jeszcze nie widziałem...

10.23 – Wychodzimy z lokalu. Jedziemy po towarzyszy z Niemiec. Szybo, szybko... trzeba ich odebrać z ustalonego miejsca i przywieźć do nas. W biegu wpadam na jakąś emerytowaną faszystkę z białą laską. Przewracam się o nią i tłukę sobie łokieć. Chłopaki chcą faszystce dołomotać za napad na mnie, ale nie mamy na to czasu. Tam przecież towarzysze z Berlina czekają... Że też to cholerne bydło nazistowskie nie potrafi patrzeć przed siebie!

10.47 – Jesteśmy już. Towarzysze witają nas radośnie „Heil Marx” i „Heil Engels”. Odpowiadamy: „Heil Jaruzel” a niektórzy „Heil Blumsztajn”!
Ściskamy sobie mocno dłonie i każdy wymienia po trzy „niedźwiedzie” z Niemcem.

10.58 – Idziemy zwartą grupą w kierunku „naszej knajpy”. Nie ma mocnego na nas! Faszyści zmykają na drugą stronę ulicy. Jednemu nawet balon z ręki uciekł, gdy ojciec z nim uciekał przez jednię. Gdzieniegdzie zaskowycze jakiś nazistowski pies lub miauknie faszystowski kot. Budzimy respekt! Nosimy się na czarno i nie ma z nami żartów.

11.12 – Jeden z niemieckich towarzyszy rzuca pomysł aby zanim wejdziemy do „naszej knajpy” na zimną wódkę i ciepły kompot w strzykawce, trochę się rozerwać. Właśnie jak na zawołanie trafiają się polscy naziści w faszystowskich, napoleońskich mundurach. Plujemy sobie na nich. Niech wiedzą, że z nami nie ma żartów.

11.32 – Chyba dostrzegła nas faszystowska policja. Gonią nas. Uciekamy do naszej knajpy. Co ci naziści od nas chcą? Jeszcze próbuje bronić nas Towarzysz „Sutek” ale na nic to. Każą wychodzić na zewnątrz. Najgorsze, że zabierają nasze bejsbole, strzykawki, gorzałę i noże z kastetami...

11.45 – Zabierają też na komisariat niemieckich towarzyszy, a nam każą się rozejść. Na pożegnanie śpiewamy „międzynarodówkę” i na wszelki wypadek, aby towarzyszom z Berlina było miło niektórzy, co potrafią intonują „Horst Wessel Lied”.

11.58 - Stoimy przed „naszą knajpą” i czekamy na rozkazy. Nagle poruszenie w tłumie. Właśnie dotarł tu główny ideolog „kolorowej rzeczpospolitej” – towarzysz Żakowski. Tłum skanduje „Żako, Żako, Żako...”. Towarzysz Jacek niczym Włodzimierz Lenin gładzi zalotnie bródkę i znanym gestem Illicza pozdrawia nas ręką.

12.16 – Są dyrektywy. Mamy czekać, aż coś Komitet Centralny postanowi. Oczywiście możemy sobie tak dla wprawy natłuc jakiegoś faszystę albo go opluć, ale mamy się daleko nie oddalać. Czekamy, zrywamy faszystowskie flagi, plujemy...

14.25 – Wreszcie! Idziemy na Plac Konstytucji. Po drodze dochodzi do nas informacja, że Stowarzyszenie Żydów Polskich nie poparło nas i nie weźmie udziału w blokadzie.
A to paskudni faszyści!

14.48 – Jesteśmy na miejscu. Reszta towarzyszy niemieckich, ta grupa która nie dała się spacyfikować nazistowskiej policji stoi już na posterunku i trzyma banery. Witamy się. Po dwa niedźwiedzie na osobę.

15.00 – „Tamci” zaczynają organizować się w grupę. W szeregi faszystów przenikają nasi bojówkarze. Zaczyna się rozróba. A dobrze tak naziolom!
My stoimy dumnie i wiernie idei komunistycznej. Gdzieniegdzie tylko jakiś klej ktoś wącha, tam strzykawka idzie w ruch, tu ktoś kogoś po tyłku głaszcze... istna parada równości się zrobiła!

15.36 – zabawa trwa w najlepsze. Jest scena, a na niej towarzysz Lizut udaje towarzysza CheGuevarę i po hiszpańsku wygłasza odezwy! Artystka estradowa towarzyszka Kwiatkowska parodiuje i wykpiwa znane postaci faszystowskie, takie jak: Kaczyński, Giertych, Napieralski, Gronkiewicz-Waltz czy Miller.
Śmiejemy się i socjalistycznie bijemy brawo.

16.10 – Wraz z kilkoma towarzyszami z Niemiec, biegniemy za jednym nazistą, który pokazał się z flagą biało-czerwoną na skrzyżowaniu. Gdy widzi nas zbliżających się, próbuje uciekać. Szybko udaje nam się go dorwać, bo jest na wózku inwalidzkim.

16.43 - Jesteśmy ponownie w tłumie naszych. Ponosi nas patos tego zgromadzenia. Przybywają kolejny zasłużeni towarzysze: Olszański, Beylin, Szczuka oraz... Kalisz!
Szczególnie przybycie tego ostatniego wywołuje wielki aplauz.
„Ryszard, Ryszard, Ryszard...” – roznosi się skandowanie.
Towarzysz Ryszard, trochę speszony – macha do tłumu i zakłada czerwoną chustę radzieckich pionierów na szyję. Wygląda imponująco. –„A gdzie Wasz socjalistyczny Jaguar” – woła ktoś z tłumu.
-„Nie bójcie się, zacny antyfaszystowski, socjalistyczny Jaguar jest pod dobrą opieką, towarzysze...” - uspokaja Kalisz –„pilnują go na Żurawiej nasi niemieccy bracia!”
Z tłumu daje się słyszeć głębokie –„uffff...”

17.18 – Znów biegniemy na akcję. Ktoś rzucił plotkę, że widział małżeństwo nazistowskich emerytów z opaskami biało-czerwonymi na ramieniu i z inicjałami A.K., gdzieś w okolicach ulicy faszysty księdza Skorupki. Okazuje się, że był to fałszywy alarm.

19.11 – Bawimy się w najlepsze w naszym gronie. Ktoś przyniósł socjalistyczną wódkę i jakieś komunistyczne fajki... Pijemy i palimy – wznosimy okrzyki.

19.28 – Dochodzą do nas wieści, ze naziści są już pod pomnikiem faszysty Dmowskiego i podpalili samochody socjalistycznej stacji TVN. Na znak protestu my palimy... marihuanę i jointy!
Żaden nazista czy faszysta nam teraz tego nie zabroni.

20.03 – Wystąpienie towarzysza „Suta” rozwiązujące zgromadzenie. Wielkie brawa i zwyczajowe „sto lat towarzysze, sto lat..”.
Zachęcony wielkim i gorącym przyjęciem, towarzysz „Sut” w kilku słowach zwraca się do tłumu:
-„Ludu pracujący miast i wsi... towarzysze i obywatele... nasze socjalistyczne zgromadzenie pokazało hitlerowskim i kapitalistycznym bankrutom politycznym, że komunizm i internacjonalizm są wartościami, które same potrafią się obronić, a jeżeli nie, to zawsze braterskie ramię niemieckiego towarzysza przedłużone o bejsbolowy kij jest na posterunku...”

20.44 – Rozchodzimy się do domów.

21.36 – Jestem już na miejscu. Jeszcze tylko udaje mi się skopać jakiegoś nazistę, który wyszedł w szlafroku na spacer z psem...
Wchodzę do klatki, za mną tylko ten cholerny jamnik, psia jego mać - nazistowska rasa – tak strasznie ujada...

poniedziałek, 14 listopada 2011

Pomnik upamiętniający przyjaźń Polsko-Niemiecką

Wydarzenia 11. Listopada i wspólna zorganizowana akcja Polskiej i Niemieckiej młodzieży doczekały się monumentu. Za sprawą wspierającej nowoczesne i europejskie zachowania podczas akcji „faszyzm nie przejdzie” koalicji „Porozumienie 11.Listopada” wkrótce już stanie w stolicy piękny pomnik ku pamięci wielkiej przyjaźni.



niedziela, 13 listopada 2011

„Krytyka Polityczna” odcina się od przyjaciół

Wspierająca hitlerowskich zadymiarzy i homonazistów z 11. Listopada “Krytyka Polityczna” „udaje niemca” i twierdzą, że w ogóle nic o szwabstwie tłukącym ludzi z Polskimi flagami nie wie.

Mało rozgarnięta i zorientowana jest ta „Krytyka Polityczna”, bo zapomniała już co robiła tydzień temu i kogo prosiła o pomoc.
Z niedożywienia albo choroby taki np. Sutowski czy inny Scierakowski nie pamiętają kogo mobilizowali do uczestnictwa w blokowaniu i komu jeszcze dzień wcześniej pomagali melinować się we własnej knajpie.

Krótka pamięć polskiej „lewicy” to normalka.
Nie raz i nie dwa w polskiej historii lewactwo krajowe zasłaniało się niepamięcią, a dwóch takich to do dziś nie może sobie przypomnieć, który z nich rozkazał strzelać do górników w kopalni „Wujek”, trzydzieści lat temu.
Nie inaczej jest z „Krytyką Polityczną” skupiającą chyba najbardziej parszywe środowiska lewicowe i homonazistowskie.

Ponosząca wraz z Blumsztajnem z „GW” całkowitą odpowiedzialność za prowokacje 11. listopada i jej skutki, lewacka hałastra z „Krytyki” zwęszyła szanse na zdjęcie z siebie choć części odpowiedzialności i zgodnie ze stalinowskim zwyczajem iż „najlepszą obroną jest atak” – atakuje.
Mając ludzi za idiotów, próbują zaprzeczyć faktom i relacjom naocznych świadków. Ba, nawet dowody takie jak fotografie i filmy nie są w stanie zmienić stanowiska szmatławca kierowanego przez Sławomira Ścierakowskiego.

„Krytyka Polityczna” publikuje teraz „oświadczenie”.
Prócz wyświechtanych określeń znanych z „bełkotu” epoki Gomułki i Gierka na szczególną uwagę zasługuje próba zrzucenia całej odpowiedzialności na innych.
Normalka.
A wszystko kończy się bojowym: „Stop faszyzmowi na ulicach Warszawy!” – przypominającym słynne zawołanie sowieckich najemników i ich hiszpańskich bydląt „No pasaran!” z czasów wojny z komunizmem w Hiszpanii.

Biedni komunistyczni pismacy, a cóż to się u was zmieniło?
Pozostawiacie teraz bez wsparcia swoich pomagierów-zadymiarzy z enerdowskiego „Hitlerjugend”?
Najpierw zapraszacie, a teraz zabraniacie im wychodzić na ulice?
A feee... to nie po Polsku!

Oświadczenie organu homonazistów podpisali:

Robert Biedroń, Agata Bielik-Robson, Seweryn Blumsztajn, Marek Beylin, Artur Domosławski, Kinga Dunin, Maciej Gdula, Dorota Głażewska, Agnieszka Graff, Anna Grodzka, Andrzej Grzymała-Kazłowski, Katarzyna Górna, Izabela Jasińska, Ryszard Kalisz, Joanna Kos-Krauze, Krzysztof Krauze, Maria Krauss, Krystian Legierski, Robert Leszczyński, Mikołaj Lizut, Łukasz Maciejewski, Cezary Michalski, Joanna Mytkowska, Piotr Najsztub, Wanda Nowicka, Wojciech Olejniczak, Piotr Pacewicz, Janusz Palikot, Sławomir Sierakowski, Michał Sutowski, Paweł Smoleński, Beata Stasińska, Agata Szczęśniak, Kazimiera Szczuka, Joanna Tokarz, Agnieszka Wiśniewska, Magdalena Żakowska, Jacek Żakowski.

Kurcze blade... a jest tu choć jeden Polak!?

sobota, 12 listopada 2011

Spalenie wozów TVN – symboliczne!

Niczym spalenie „tygrysa” podczas Powstania Warszawskiego, spalenie samochodów TVN urosło do miana symbolu. Symbolu walki z zaborczą i antypolską propagandą.

Dziś w Warszawie, dzięki nieudolnej i prowokacyjnej akcji „państwowej” policji udało się ugrupowaniom lewackim i ich neohitlerowskim kolegom z „antify” doprowadzić do sporych zamieszek na ulicach stolicy.

Nazwane „Bojówkami Blumsztajna” czerwone hordy bydła spod znaku czerwonej gwiazdy i krwawej szmaty na kiju wspierane przez policję, bezprawnie blokowały patriotyczny marsz . Marsz legalny i zgłoszony zgodnie z wymogami jako demonstracja pokojowa.

Dla „policji państwowej” prawo, jak widać, nie znaczy nic.
Liczy się odgórna dyrektywa i trendy polityczne w kraju.
Policjanci, jak mogli wspierali bydlaków, a nawet pomagali im w napadach i katowaniu uczestników marszu (http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=BHTrAcSHdsU).

Widocznie proeuropejski kierunek i zawiązana przyjaźń polsko-niemiecka wymaga ofiar.
To jedynie może tłumaczyć pobłażliwość wobec hitlerowców z „antify” i ich „kolorowych” przyjaciół.
Tyle znaczy prawo w kraju „cudotwórcy” i „Bula”.

Dzień 11. Listopada stał się dniem narodowej hańby.
Hańby dla obecnego państwa, które pozwala na ekscesy z udziałem szwabskiego, hitlerowskiego bydła w dniu tak ważnym dla Polaków.
Umożliwienie udziału w blokadzie „Marszu Niepodległości” zaproszonych przez tzw. „porozumienie 11. Listopada” neohitlerowców z szwabskiej „antify” to wielki sukces resortu kierowanego przez tuskowego ministra Millera.

Jaki może mieć wpływ na udział hitlerowskich bojówkarzy w zadymach - minister Spraw Wewnętrznych i Administracji”?
W demokratycznym kraju nie do pomyślenia... w Polsce jak najbardziej.
Nie tak dawno, bo w 2004 roku, w czasie Europejskiego Szczytu Gospodarczego w Warszawie, policja skutecznie zablokowała przyjazd do Polski tysięcy bandziorów i zadymiarzy – antyglobalistów z ościennych krajów.
Jak widać można było.
Wtedy, w ich mniemaniu ta hołota mogła narazić na szwank wizerunek organizatora imprezy – „magistra Olka”.
Teraz jak widać obecność niemieckich neohitlerowców była państwu Tuska na rękę.

Dziwnie się sprawy mają, skoro narodowe mniejszości starają się wymóc sympatię do siebie i akceptację własnych środowisk za pomocą buta i kija.
Tyle właśnie oznacza dla żydokomunistycznej i lewackiej szumowiny demokracja i tyle narodowa tradycja.
Dziwić się trudno, bo sięgając pamięcią do II Rzeczpospolitej - kiedy komunistyczny ruch rozkwitał - przykładów aż nadto.
Czym różni się bezmózgowy tłuk z antify od sprzedającego swój kraj sowietom żydokomunisty z KPP?
Czym różni się Kurkiewicz z Żakowskim i Szczuką od Nowotki, Hibnera czy Rutkowskiego?
Jedno szambo – komunistyczne!

Udział szwabów-hitlerowców z „antify” w obchodach rocznicy 11. Listopada, to początek nowego w naszym kraju. Jeszcze nikt, od pamiętnych dni 1918 roku nie zdobył się na przejaw takiego zbydlęcenia i zaprzaństwa.
Na taki gest mogli zdecydować się tylko prohitlerowscy i żydokomunistyczni bojówkarze, którym nigdy niepodległa Polska nie była na rękę.
Czerwone i tęczowe szmaty w tłumie chronionej przez policję bandy zwyrodniałej hitlero-komunistycznej hałastry, niczym niegdyś teutońskie „hakenkreuze” zapadną na długie lata w pamięci ludzi obserwujących dzisiejsze wydarzenia.
Także pogarda dla Polski i symboliczne plucie szwabskiej hołoty na mundur polskiego żołnierza z „grupy rekonstrukcyjnej”....

Dziś coś się zmieniło.
Niezmierna siła ludzi dobrej woli i ich przemarsz, mimo prób torpedowania ze strony policji oraz hitlerowców z homonazistami po społu – zapoczątkował nowy etap.
Mimo policyjnych kłód pod nogami, mimo kłamliwych przekazów medialnych i mimo homonazistowskich, hitlerowskich blokad – udało osiągnąć cel i poczuć się spadkobiercami idei wolnej Polski.

Teraz to wy – bando sierot po komunizmie bójcie się.
Teraz to wasze „marsze pederastów” i inne wiece degeneratów będą blokowane w imię hasła: „PEDALSTWO NIE PRZEJDZIE”.
Polska nie jest kolorowa!
Polska jest biało-czerwona!

czwartek, 10 listopada 2011

... tak mi dopomóż Bóg!

Większość posłów Platformy obywatelskiej tymi słowy kończyło ślubowanie poselskie: „...tak mi dopomóż Bóg”.
Dziś chciałoby się dodać: „... tak mi dopomóż Bóg głosować za komunistką na fotelu wicemarszałka sejmu”.

Faktycznie, posłom tym potrzebna była pomoc sił nadprzyrodzonych, by opowiedzieć się po stronie zdeklarowanej aborcjonistki, matki komunistycznego przestępcy, żony marksistowskiego mędrka, który na łamach lewicowych portali kpi z Papieża Jana Pawła II oraz synowej komunistycznego aparatczyka, który z uporem bułgarskiego osła twierdzi, że armia sowiecka nigdy nie dokonywała zbrodni w Polsce.
Najwyraźniej jest w błędzie ten, kto uważa, że posłowie przewodniej siły narodu oraz pozostali parlamentarzyści wypowiadając słowa o zawierzeniu „Boskiej Opatrzności” mięli na myśli tego samego Boga.
O ile pozostający w katolickiej wierze posłowie opozycji patriotycznej, odniesienie do Boga równoważą z przestrzeganiem zasad chrześcijańskich oraz społecznej nauki kościoła, o tyle wyznawcy Donalda Tuska czczą postać rozpasanego moralnie bożka konformistycznego.
Jak bowiem inaczej nazwać opowiedzenie się po stronie jednej z najbardziej mętnych postaci rusofilskiej sceny lewackiej, notorycznej – zwierzęcej antychrześcijanki?

Wprawdzie przebłysk przyzwoitości miał miejsce w pierwszym głosowaniu, gdy większość z „konformistów” opowiedziała się przeciw Nowickiej, lecz szybka interwencja najwyższego kapłana Donalda Tuska zapobiegła „kompromitacji”.
W drugim głosowaniu już błędu nie popełniono i ku radości nieformalnej koalicji Platforma-Ruch Podtarcia, Nowicka głosami PO została wybrana wicemarszałkiem.

Palikot żali się

Zaraz po niepowodzeniu w pierwszym głosowaniu głos zabrał sam Palikot.
Ubolewał, że Nowicka została „zaszczuta” i że niepisana tradycja sejmowa wzięła w łeb, bo jego klub nie będzie miał wicemarszałka.
Następnie została przez niego wyrecytowana cała lista zasług oraz przymiotów Wandy Nowickiej, łącznie z „patriotycznymi” i rodzinnymi.
Zwolennik niepisanych tradycji sejmowych, pominął jednak w płomiennym wystąpieniu na przykład niepisaną tradycję obecności krzyża na Sali obrad, choć tradycja ta w demokratycznej Polsce datuje się od XVIII wieku.
Humor poprawił mu dopiero Donald Tusk, który kazał swoim wiernym głosować na Nowicką. Palikot w rewanżu złożył wkrótce wniosek o zdjęcie krzyża z Sali sejmowej.

Biedroń i psy

Niczym dzieci, które w grupie mają zawsze podwórkowego „głupka” i wystawiają go na pośmiewisko, Ruch Podtarcia Palikota posiada Biedronia i nie waha się go używać.
Doktorant Politologii kształcony po ciemku, autor nowej teorii rozumienia instytucji „konwentu seniorów” w celu rozbawienia sejmowej sali, tuż po pierwszym, niekorzystnym dla Nowickiej głosowaniu, wyszedł na mównicę i gromko ocenił postawę posłów: „to jest poniżej psa!”
Na szczęście po drugim głosowaniu odetchnął z ulgą i choć nic nie powiedział, to mógłby śmiało stwierdzić, że: „tym razem jest to powyżej psa!”.
Podobno mówią, że ten który widzi wszędzie psy, to się nazywa psychopata...

A gó.no prawda Stefanie!

Były katolik i niedoceniony, gadatliwy opozycjonista Niesiołowski Stefan, raczył był na antenie TVN wytłumaczyć się z faktu głosowania w drugiej turze na Nowicką.
Stwierdził, że (cytuję z głowy): „Premier przyszedł i poprosił wszystkich posłów o głosowanie za Nowicką , bo teraz wojna jest niepotrzebna i niech Palikot ma...”
Dodał od siebie, że: „faktycznie, jest taka tradycja, która każe partiom w sejmie posiadać swoich ludzi we władzach zgromadzenia i skoro Ruch Podtarcia Palikota wybrał Nowicką, to nikt nie może tego kwestionować, bo to ich wybór...”
Cztery lata temu, na inaugurację sejmu VI kadencji , klub parlamentarny PiS zgłosił Antoniego Macierewicza na stanowisko wicemarszałka sejmu – zgodnie z istniejącą i niekwestionowaną przez światłych posłów tradycją.
Macierewicz przepadł w głosowaniu.
Przeciw głosowali zarówno Tusk, jak i Niesiołowski oraz Palikot.

poniedziałek, 7 listopada 2011

Możnowładca na zycbadzie w złotej czapce udziela audiencji prokuratorowi.

Ulubiony pieszczoch blogerów S24, były poseł ale jeszcze nie senator Jan Filip Libicki poczuł powiew własnej wielkości.

Nie stałem nigdy obok byłego posła Libickiego, więc trudno mi określić jak taki powiew pachnie, jednakowoż musi być to coś wspaniałego, bo Libicki dziś przeszedł sam siebie.

Do tej pory pisał nudne epistoły, obsesyjnie uderzając w PiS i Kaczyńskiego, coś na wzór Rudeckiej-Kalinowskiej (choć ona nie jest winna, bo jej tajemnicze głosy kazały).
Dziś Libicki, choć jeszcze nie senator ale już możnowładca i książe na Poznaniu pisze na swoim blogu: „Czy PiS jest legalną partią? To zbada Seremet” i wysyła do Prokuratora Generalnego list, by zajął się statutem Prawa i Sprawiedliwości (?!).

Pomysł jak na napompowanego jak balon „dyzia” z muchami w nosie przystało.
Głupi i dziecinny, ale ważna jest idea pomysłu i wyobrażenie o własnej wielkości jego autora.
Otóż piękny niczym umysł premiera, niczym twardziel nieogolony - książe z Poznania siedzi na zycbadzie w złotej czapce a przed nim klęczy Andrzej Seremet i odbiera od możnowładcy dyspozycje.
Dygnitorz kazali – urzędas musi – osobiście i natychmiast.... wykonać!

Jak to się ludziom w głowach od władzy miesza.
Mikry, w sposób okrutny urodziwy człowieczek, kiepskiej maści historyk i poseł, zmieniający partie jak ekipy F1 – opony, postanowił sobie, że czymś musi błyszczeć i coś udowodnić.

Teraz jego ofiarą padł prokurator Andrzej Seremet.
Sądzę, że jak natrętna mucha (tu może coś Niesiołowski powiedzieć o zachowaniach much) Libicki nie odpuści Seremetowi i będzie gnębił człowieka dotąd, aż ten w delikatny sposób nie da mu odpowiedzi w rodzaju „a od...psz się Pan”.

Choć Libickiemu trudno w to uwierzyć, Prokuratura Generalna nie jest na usługach posłów i senatorów.
Nie jest też na ich usługach Prokurator Generalny, co najwyraźniej Libickiemu się wydaje.
„Czy PiS jest legalną partią? To zbada Seremet” - ale kto zbada posła Libickiego?

sobota, 5 listopada 2011

Grodzka była pierwsza? Nic z tych rzeczy!

No i bomba wybuchła!

Jak dowiadujemy się z bardzo miarodajnego źródła Anna Grodzka nie była pierwsza. Nie chodzi tu wcale o jakiś specjalny wyścig, współzawodnictwo czy inne zawody sportowe organizowane przez Ruch Podtarcia Palikota. Jak nas zapewnił wyjątkowo dobrze zorientowany, anonimowy informator to nie Anna Grodzka (dawniej Krzysztof Ryszard Bęgowski) była pierwszą osobą z życia publicznego, która obcięła sobie „conieco” z dołu, doszyła „conieco” na górze i stała się kobietą.
Niestety nie możemy podać nazwiska ani nawet imienia informatora, gdyż jest to osoba głęboko zakamuflowana w środowisku vipowskim. Dodatkowo współpracuje on z najbardziej wiarygodnym dziennikiem, czyli „Gazetą Wyborczą”, który niemal codziennie korzysta z jego usług, szczególnie przy opracowywaniu „jedynkowych newsów”.

Jak już napisaliśmy Grodzka nie była pierwsza.
Już wiele lat temu niejaki Jan Paradowski, dziennikarz Kuriera Polskiego, aby wzbudzić sensację i wyzbyć się nieśmiałości do kobiet, w klinice im. Twardojajcowa w Baku poddał się zabiegowi zmiany płci.
Dziś osoba ta znana jest jako Janina Paradowska, dziennikarka i komentatorka polityczna niezwykle chętnie oglądanej Superstacji.

Mężczyzną, który jako drugi zdecydowała się na zabieg był Eliasz Zapendowski, znany lanser rodzimych wyjców-amatorów. Ten dla odmiany na miejsce zabiegu wybrał sobie renomowany Instytut Chirurgii Drobnej im. Jajtuniema Bezrynpała w Ułan Bator.
Dziś osoba ta udziela się w różnych quasi-rozrywkowych programach (m.in. „Jak oni ziewają” czy też „Jak one przynudzają”) pod nazwiskiem Elżbieta Zapendowska.

Udało nam się wejść też w posiadanie autentycznych zdjęć w/w osób bez retuszu, peruk i makijażu.
Porównajcie je z tym co funduje wam zakłamana prasa (zdjęcia po stronie prawej).
Przecież natury się nie oszuka, nawet mimo amputacji atrybutów męskości.

środa, 2 listopada 2011

Lot awionetką

Pewnego razu zbawca narodu, prorok ludu poparciałego, antykrzyżowiec nieustępliwy i dobroczyńca kobiet skrobiących, Wielmożny Jaj-nusz powiedział do siebie: „zrobię dobry uczynek”!

-„Zrobię dobry uczynek i poprawię sobie słupki popularności. Zwołam konferencję prasową, ponaklejam plakaty i zaproszę niewyskrobane dzieci (cholerne bachory, że jeszcze są takie!?) na wycieczkę moim samolotem. Póki komornik nie zajął mi jeszcze majątku i awionetki, gówniarze z Domu Dziecka niech polatają ku chwale mojej…” – powtórzył w towarzystwie najbliższych współpracowników Gnombellsa, Stonkosia i Cyzia zwanego Cizia.

- „Ja też chcę lecieć…. Też chcę….” – wyrwał się na to Gnombells.
- „I ja chcę… weź i mnie… weź i mnie… Jaj-nusz, proszę!”– wtórował mu Stonkoś.
- „Dobrze, polecicie, ale macie mnie osłaniać przez tymi paskudnymi bachorami! No, nienawidzę tego robactwa jak się na mnie patrzy i mówi do mnie” - zgodził się warunkowo Jaj-nusz.

Nazajutrz zapakowano grupę siedmioro dzieci wraz z ich wychowawcą do pięknej awionetki, będącej (jeszcze) własnością Jaj-nusza.
Skład „załogi” uzupełnili właściciel oraz Gnombells i Stonkoś.
Już po chwili pilot, przy akompaniamencie ryku silników wzbił się w przestworza.
Szczęśliwe dzieci z przyklejonymi do szyby nosami obserwowały przesuwające się w oddali malutkie niczym makietka domki, drogi, rzeki.
Radości zdawało się nie być końca...

Nastrój sielanki nie trwał jednak długo.
W pewnym momencie z kabiny pilota wychylił się kapitan awionetki i pełnym przejęcia głosem poinformował pasażerów:
- „Szanowni Państwo, sytuacja jest tragiczna, silniki szlag trafił… spadamy!”
- „Panowie, ratujmy dzieci… spadochrony dla dzieci…!”- wykrzyknął wychowawca i wbił błagalny wzroki w Wielmożnego Jaj-nusza.
- „Jebać dzieci…” – przerwał mu Jaj-nusz i pospiesznie poderwał się z fotela.
- „Super,… a zdążymy jeszcze przed katastrofą?” – spytał wyraźnie podniecony i ożywiony Stonkoś.

wtorek, 1 listopada 2011

Rękopis wystąpienia...

Z okazji szczęśliwego zakończenia mrożącej krew w żyłach sytuacji z lądowaniem na lotnisku Okęcie samolotu ze Stanów Zjednoczonych, głos zabrały najbardziej prominentne osoby w kraju. Nie tylko najbardziej prominentne osoby wyraziły swoją wdzięczność opaczności oraz pilotom, zrobiły to nawet hiperprominentme osoby...

Nam udało się dotrzeć do sporządzonego własnoręcznie przez HO (Hiperprominentna Osoba) rękopisu przemówienia poświęconego w/w sytuacji.

W ostateczności tekst przemówienia uległ zmianie (co można naocznie stwierdzić, czytając go w Internecie), ale liczy się pierwsza reakcja...