wtorek, 14 lutego 2012

O dobrym Tusku i złych uczniach.


Był razu pewnego stary Żyd.
Ów Żyd posiadał pokaźną ilość zaoszczędzonych przez wiele lat wyrzeczeń dolarów.
Jako, że obawiał się je trzymać w małym i ubogim mieszkanku, postanowił zawinąć pieniądze w worek i zanieść na przechowanie do Rabina.
Wiadomo było, że ten posiadał kasę pancerną oraz dobrze chronione mieszkanie.
Rabin przyjął starca uprzejmie i zaprosił do salonu, gdzie przebywało czterech jego uczniów usadowionych wokół stołu.
Starzec wyjawił cel swojej wizyty i połozył przed Rabinem worek z pieniędzmi.
Ten odezwał się:
-„Będzie jak chcesz. Biorę zatem tych tu obecnych moich uczniów za świadków, że przekazałeś mi na przechowanie ten worek z dolarami. Kiedy tylko zachcesz, będzie ci on zwrócony...“
Starzec podziękował i wyszedł.
Niecałe pół roku później, gdy córka jego za mąż szła, postanowił starzec udać się do Rabina po zwrot worka z pieniędzmi, by obdarować nimi młodą parę.
Mistrz przyjął starca bardzo uprzejmie i zaprosił do salonu, gdzie jak uprzednio przebywało tamtych czterech jego uczniów.
-„Cóż cię do mnie sprowadza dobry człowieku?“ – spytał.
-„Rabi, przyszedłem po mój worek z pieniędzmi, chciałem go odebrać od ciebie z przechowania“ – odparł starzec.
-„Worek...? Pieniądze...? Ja żadnych Twoich pieniędzy nie mam! Czy ja brałem na przechowanie od tego człowieka jakiś worek... jakieś pieniądze?“ – zwrócił się Rabin do swoich uczniów.
„Nie Rabi, nie brałeś...“ – odpowiedzieli jak jeden mąż uczniowie.
Starzec rozpłakał się i przez łzy począł błagać Rabina:
-„Nie gub mnie Rabi, nie zabieraj mi oszczędności całego życia...“
Rabin zbliżył się do niego i wcisnął mu w dłoń worek z pieniędzmi.
„Masz tu swoje dolary. Ja tylko chciałem ci pokazać z jakimi ludźmi ja muszę pracować!“.

Dlaczego przypomniałem ten dowcip?
Prawdopodobnie jest to obecnie ulubiony wic naszego premiera.
Donald Tusk nie pierwszy już raz postąpuje jak ów Rabin z dowcipu.
Wpierw w sprawie społecznych konsultacji dotyczących ACTA, a teraz w sprawie premii dla Rafała Kaplera z NSC.
Źli współpracownicy i dobry mędrzec.

Siedzi Tusk za stołem prezydialnym, puszcza do nas oko... i mówi:
„No, patrzcie. Patrzcie z kim ja muszę pracować...“
A Mucha z Bonim i Zdrojewskim czerwienią się ze wstydu, że tak dobrego premiera zawiedli.
To jest chyba nawet lepszy dowcip.