środa, 31 marca 2010

Mały słownik nowych zwrotów i treminów (ulubionych przez PO)

Wraz z nową władzą w naszym kraju, do języka polskiego weszły nowe określenie i zwroty.
To już trzeci rok opiekę nad narodem sprawuje Platforma Obywatelska, a do tej pory nikt nie zadał sobie trudu i nie opisał nowopowstałych i obowiązujących, popularnych terminów.
A warto , gdyż szczególnie właśnie to nimi władza lubi się posługiwać.
Naprawiając te zaniedbanie, publikuję poniżej niedługą listę najbardziej popularnych określeń, haseł i zwrotów wraz z krótkim opisem.

1. AFERA HAZADOWA – termin wymyślony przez obecną ekipę rządzącą, oznaczający wpływ władzy na demoralizacyjny pakiet gier pieniężnych i na odwrót. Określeniem „afera hazardowa” nazywa się okres od mniej więcej 2300 lat p.n.e. (środkowe Chiny), aż do rządów PiSu. Terminem „ofiary afery hazardowej” określa się też żartobliwie niewinne ofiary nagonki prasy, inspirowanej przez siepaczy spod znaku Pis.
2. COOL (czyt. „kuul”) – termin młodzieżowy, którym określa się osobę ze wszech miar nowoczesną oraz tzw. „wporzo”. Termin zarezerwowany dla postaci Pana Premiera, także w wyjątkowych przypadkach dla bliskich jego współpracowników. Nie należy w żaden sposób wiązać terminu „cool” z jego angielskojęzycznym znaczeniem, gdyż w połączeniu z osobą Premiera, mogłoby kojarzyć się z przysłowiowym „zimnym draniem”.
3. CUD – najprościej mówiąc to co mamy obecnie w kraju i z czego jesteśmy dumni. Zanim Pan Premier Tusk zarządził i ogłosił ogólnokrajowy cud, mieliśmy do czynienia jedynie ze sporadycznymi cudami o charakterze lokalnym bądź jednostkowym. W dawnych czasach osoby posiadające dar czynienia cudów nazywano świętymi. Obecnie Pan Premier oczekuje na beatyfikację i nadanie mu tytułu „arcyświętego”.
4. DEALER (czyt. „diler”) – osoba zajmująca się rozprowadzaniem produktów określonej marki, gatunku. Pośrednik między producentem a kupującym. We współczesnej Polsce termin ten odnosi się głównie do grup aktywistów jedynie słusznej siły narodu, rozprowadzających myśli Wielkiego Premiera wśród zagubionej gawiedzi. Na pierwszy rzut oka działalność ta wydaje się gratisowa, lecz w ostatecznym rozrachunku koszta społeczne są wielkie. Sytuacja oraz konsekwencje podobne do dilowania narkotyków.
5. DOBRO WARSZAWY – żartobliwy termin wymyślony przez Prezydentkę Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz. Terminem tym Pani Waltz tłumaczy wszystkie swoje decyzje (lub ich brak), począwszy od wielomilionowych nagród dla zaspanych z nudów urzędników z Ratusza przez tonowe zaspy nieuprzątniętego śniegu, po rozróbę wywołaną przez zaangażowaną przez nią agencję Zubrzycki pod KDT.
6. DRUGA IRLANDIA – to co mięliśmy w kraju, w początkowym okresie sprawowania władzy przez PO. Na skutek masowej emigracji młodych Polaków do Irlandii okazało się, że liczba rodaków młodego pokolenia w Polsce i Republice Irlandzkiej jest prawie równa. W tej sytuacji, aby było bardziej światowo Pan Premier wydał zarządzenie, by Polskę nazywać drugą Irlandią. W tym okresie potaniała w kraju zwłaszcza koniczyna oraz harfy.
7. DYPLOMATOŁKI – termin wynaleziony i opatentowany przez patentowanego antyprofesora Władysława Bartoszewskiego. Poczęty z potrzeby chwili, na skutek pogłębiającej się frustracji i depresji edukacyjnej, stał się symbolem tęsknoty za wiedzą. Faktycznie, dość przekornie Władysław Bartoszewski jako dyplomowany absolwent gimnazjum (na tajnych kompletach) próbował tym określeniem zakpić z absolwentów szkół wyższych znajdujących się na stanowiskach rządowych. W końcu „nie matura....”
8. DZIKI KRAJ – potoczne i lubiane w kręgach władzy określenie Polski. Wymyślone przez finansistę i mistrza Polski w golfie Mirosława Drzewieckiego zrazu przypadło do gustu Premierowi oraz jego przybocznej gwardii. Można tylko domniemać, że autor miał na myśli analogię do ataków dzikich ludów na misjonarzy niosących kaganek oświaty. Sam Pan Drzewiecki jako osoba o wysokim morale oraz kulturze osobistej, wielbiciel sportu (zwłaszcza boksu koedukacyjnego) – doświadczył nie tak dawno właśnie takich ataków niosąc wprawdzie kaganek z Rosołem, ale zawsze kaganek...
9. ESBECKIE SZAMBO – Termin wymyślony przez najwybitniejszego myśliciela PO – Janusza Palikota. Prawdopodobnie trauma z dzieciństwa skłoniła „Sokratesa Platformy” do poruszenia spraw związanych z ekstramentami. Jak mówią znajomi z Biłgoraja, we wczesnym dzieciństwie mały Januszek lubił bawić się zwłaszcza w pobliżu siedziby lokalnej SB. Bywało, że tak bardzo zajęty rozrywką, dokonywał czynności fizjologicznych prosto w noszone reformy. Później godzinami czyścił garderobę pod kranem, w toalecie budynku Służby Bezpieczeństwa (nad szambem). Dla jednych pozostał „zasr...nym reformatorem”, a dla drugich „szambelanem”. Termin „Esbeckie szambo” oznacza prawdopodobnie coś zbawiennego, ratującego skórę przed gniewem rodziców.
10. ICH BIN DANZIGER (czyt. „Iś bin danciger”) – hasło stworzone przez Pana Premiera Tuska. Powstało spontanicznie podczas startu jedynej córki Katarzyny w programie „Taniec z Gwiazdami”. Jak mówi legenda, Donald Tusk zafascynowany choreografią i układem tanecznym wielokrotnie przebywał blisko sceny gdzie odbywały się występy. Któregoś razu spytany przez pracownika ochrony „a Pan co tu robi?” – odparł, pozwalając sobie na kłamstewko: „Iś bin danciger!”, co zdaniem Pana Premiera miało oznaczać „Jestem tancerzem”.
11. JASNO NA BIAŁYM – głęboka i filozoficzna myśl, którą przypisuje się mędrcowi Europy Lechowi Wałęsie. Zwłaszcza jej dogłębność i trudność zrozumienia budzi podziw wśród filozofów. Wiadomo wszystkim, jak trudno jest namalować białego konia na śniegu w czasie zimowej zawieruchy... Tak też trudno jest zrozumieć o co Mędrcowi Europy tak naprawdę chodziło.
12. KARŁY MORALNE – określenie to stworzył były już kandydat na kandydata na Prezydenta Radosław Applebaum-Sikorski. Sam będąc człowiekiem o wysokim morale, wielbi piętnować tych co nie spełniają kryteriów. Choć sam nie został obdarowany zbyt dużym wzrostem (...no, koszykarzem to on nie jest...) bardzo lubi zadzierając głowę wytykać i wykpiwać karłów. Wprawdzie niegdyś był karłowatym moralniakiem, gdy wraz z rządem Jana Olszewskiego dekonspirował tajnych współpracowników (w tym Lecha Wałęsę) lecz obecnie przeprosił za to, popłakał się i stara obecnie o tytuł „Wielkoluda Moralnego z Gwiazdą” Tą gwiazdą jest niewątpliwie jego żona. Do uzgodnienia pozostaje kwestia ilu ramienna będzie to gwiazda. Termin bardzo lubiany przez wielu parlamentarzystów z PO, m.in. Stefana Niesiołowskiego oraz Janusza Palikota. Dodaje to kolorytu tym politykom, szczególnie Niesiołowskiemu, którego termin ten osobiście dotyczy.
13. KARTOFLANA ZAŚCIANKOWOŚĆ – piękny bon-mot posła Sebastiana Karpiniuka, zadomowił się w PO na dobre. Oczywiście odbiorcą tych słów miał być Pan Prezydent. Twórca zgrabnego określenia nawiązał w nim do epitetów niemieckiej prasy skierowanych do Głowy Państwa Polskiego oraz tak nienawidzonej zaściankowości. Sam poseł jest człowiekiem europejskim, żeluje czuprynę, przykleja uśmiech i wcina tylko makaron. Jednym słowem ani z kartoflami ani z zaściankowością nie ma nic wspólnego. Z racji pochodzenia regionalnego, Karpiniuk czuje więź z sąsiadami zza Odry. Chyba nawet większą niż z współlokatorami naszej Ojczyzny. Istnieje hipoteza, że cały ten bon-mot wymyśliła dla niego Kanclerz Angela Merkel zachwycona jego czubkiem, który poseł zgrabnie układa sobie na skrobię (a nie żel, jak większość uważa) za ścianą gabinetu biura poselskiego Niech potwierdzeniem tej hipotezy będzie termin „kartofel”. W języku polskim nazywa go się „ziemniakiem”. Kartofel to germanizm. Stąd i kartoflana zaściankowość. Ot, i co...
14. KEY ACCOUNT MANAGER (czyt. „ki akaunt menedżer”) – popularny termin, zwłaszcza w biznesie. W tym przypadku funkcjonariusze PO nie wysilili się. Po prostu zaanektowali istniejący już termin i nadali mu nowy, własny wymiar. W języku polskim brzmi to: Kierownik ds. Kluczowych Klientów, lecz j.w jest bardziej światowo a przynajmniej europejsko. Stanowisko Key Account Managera jest w Platformie Obywatelskiej bardzo popularne. Np. KAM są Zbigniew Chlebowski, Mirosław Drzewiecki, Grzegorz Schetyna (obsługują kluczowego klienta Ryszarda Sobiesiaka), Bronisław Komorowski, Radek Sikorski (obsługują kluczowych klientów z WSI Sp. z o.o.), Stefan Niesiołowski, Andrzej Czuma (klienci – dawni pracownicy UB) a nawet sam Premier Tusk, który osobiście obsługuje Panią Angelę Merkel oraz Władimira Putina.
15. LECH WAŁĘSA ZUCH, STARCZY NA TYCH DWÓCH – krótka rymowana, wymyślona przez wielkiego poetę PO, Bronisława Komorowskiego. Okazją do stworzenia tego dzieła były urodziny, czy też imieniny Lecha Wałęsy. Jak przystało na człowieka pióra, intelektualistę i wieszcza III RP, Bronisław Komorowski nie chciał być gorszym od swoich poprzedników wielkich poetów i postanowił napisać, jak choćby Wisława Szymborska coś wielkiego dla kogoś wielkiego. Obecnie przygotowywana jest dyrektywa mająca w sposób nakazowy umieszczenie tej rymowanki w podręcznikach szkolnych, dla dzieci z klas I-VI. Wątpliwości niektórych budzi jednak użyty w stosunku do Lecha Wałęsy termin „zuch”. Komorowski jako były harcerz a nawet harcmistrz mówiąc o byłym Prezydencie „zuch” nieco zmniejsza wymiar jego postaci i nadaje charakter nieco infantylny. Przez pewien czas trwały prace nad zamianą nieszczęśliwego terminu, na bardziej odpowiedni – „harcerz”. Niestety, jedyny rym jaki udało się skojarzyć z tym słowem to wielokrotnie już wykorzystywane „bo się obsmarczesz”, a to uznano za niestosowne. Rymowankę znają na pamięć wszyscy członkowie PO, pod rygorem natychmiastowego usunięcia z partii.
16. LOKOMOTYWA - piękne i nad wyraz obrazowe określenie własnej osoby wykute przez Hannę Gronkiewicz-Waltz. Pochodzi ono z czasów wyborów prezydencko-miejskich w Warszawie. Mówiąc po krótce: celniej nie można było. Pani Hania w czasie jednego z wieców wyborczych wypowiedziała wiekopomne zdanie: -„Jestem jak lokomotywa, nie do zatrzymania w wyścigu o prezydenturę!”. Dostrzegamy podobieństwo, a już szczególnie wielki komin upodabnia ją do stalowego rumaka, nie wspominając o podobnych gabarytach.
17. OBRZYDLIWY, ZAŁGANY HIPOKRYTA – najbardziej pospolity „trzysłów” opracowany przez Stefana Myszkiewicza-Niesiołowskiego. Wypracowywany latami, zmieniał obiekt określeń wielokrotnie, tak że obecnie sam autor nie jest w stanie powiedzieć kto tak naprawdę nim dziś jest. Znany ze swych inteligenckich przemyśleń i zawiłych intelektualnie określeń Niesiołowski sam przyznaje, że w/w epitet jest najlepszym dziełem w jego gnuśnej twórczości. Biorąc pod uwagę, że orientacje polityczne Pana Stefana zmieniały się często, przyjaciele stawali się wrogami i na odwrót, „Obrzydliwymi, załganymi hipokrytami” byli bądź są zarówno Kaczyńscy jak i Tusk oraz Sikorski z Komorowskim i resztą polskiej sceny politycznej. Nie jest wykluczone, że sam Niesiołowski też w ferworze szaleństwa maniakalnego nazwał siebie jak powyżej. Tym samym jedyną rzeczą która łączy wszystkich Polaków bez względu na partyjne preferencje jest bardzo zgrabny „trzysłów” Stefana Niesiołowskiego.
18. OSZOŁOM – historyczne określenie używane w stosunku do każdego, kto nie popiera lewicy. Pierwszy raz użyte już w 1989 roku. Ewoluowało i zostało zaadoptowane przez ekipę Donalda Tuska. Dziś określeniem tym nazywa się każdego, kto krytycznie wyraża się o miłościwie nam panującej władzy. Tak właściwie utraciło już swoje pierwotne znaczenie. Dziś oszołomami są zarówno Kaczyńscy, Rydzyk ale też Olechowski i Płażyński. Wynika z tego, że jedynie słuszna partia została w 2/3 zrodzona z oszołomstwa.
19. PALIKOTYZACJA – trudno powiedzieć kto pierwszy użył tego określenia i kto go wymyślił. Dziś jako autorów typuje się trzech kandydatów: Gowina, Schetynę oraz Sikorskiego. W każdym razie określenie jest wielorako rozumiane. Może oznaczać utratę realnego spojrzenia na świat, bądź finansowanie z lewej kieszeni partii politycznej, bądź płacenie studentom za oddanie głosów na listach wyborczych, bądź wymachiwanie sztucznym penisem i rewolwerem itp. Itd.. Może prowadzić to do nieporozumień towarzyskich w czasie gorącej dyskusji partyjnej. Okazać się może, że wszyscy uczestnicy dyskusji dotknięci są „palikotyzacją” jednak każdy w swój sposób i w swoim rozumieniu.
20. PARADY – słynne „parady” tak bliskie wszystkim szanującym się europejczykom z PO, po raz pierwszy w ten sposób nazwane zostały (a nie jak dotychczas „parady równości”) przez wielki autorytet platformy – Kazimierza Kuca (vel. Kutza). Stwierdził on; -„Chodzę w Paradach, bo jestem człowiekiem...”. Pozostaje pogratulować, ze Pan Kuc jeszcze w ogóle chodzi i do tego w pierwszym szeregu mając za sobą tłum pederastów. Wielkie poświęcenie, graniczące z ogromnym ryzykiem. Tyle się dziś mówi o gwałtach... Wracając do tematu, Kazimierz Kuc jako zdeklarowany konformista i przysłowiowa „wazelina” znakomicie wie „gdzie stoją konfitury” i z kim je konsumować. Dzięki temu uchodzi za postępowego już od czasów Tow. Dycymbra i co najdziwniejsze mimo zmieniających się mód i trendów aż do dziś. Prawdopodobne, że gdy tylko czasy na to pozwolą Pan Kazimierz, jako awangarda nowoczesności weźmie udział w Paradzie zoofili i wtedy też stwierdzi coś o wymiarze epokowym, np. „Chodzę w Paradach, bo jestem osłem.” I będzie miał rację!
21. PARANOIK – wróg polityczny Stefana Niesiołowskiego. Każdy kto nie ze Stefanem, ten jest „paranoikiem”. Znajomość terminów medycznych jest domeną Pana Marszałka. Pomimo, że Niesiołowski znany jest ze swojego raptownego, niecierpliwego charakteru i wszystko traktuje „po łebkach” na szczęście zapamiętuje nazwy schorzeń, mimo że nie wie do jakich objaw one się odnoszą. Jak na człowieka, którego życiem wstrząsnął Lenin oraz muchy i tak jest to niezłe osiągnięcie.
22. PR (czyt. „pijar”) – to czym zajmuje się 12 godzin na dobę Pan minister Sławomir Nowak. Czyni to w dzień, natomiast po pracy, już w godzinach nocnych zajmuje się chałupniczo „czarnym pijarem” – jak przystało na porę dnia. Najłatwiej termin „PR” wyjaśnić na przykładzie przełożonego Pana Nowaka – Pana Premiera Tuska. Wyobraźmy sobie sytuację, w której Donald Tusk bierze udział w biegu na 100 metrów, a jego przeciwnikiem jest dajmy na to Putin. Niestety nasz Pan Premier przybiega jako drugi. Wygrywa Putin. Prasa rosyjska pisze: „Świetny wynik naszego Premiera Putina – wygrał z Tuskiem. Przybiegł pierwszy”. Natomiast Pan minister Nowak kleci do rodzimej prasy (np. Gazety Wyborczej) informację, która to wygląda następująco: „Świetny wynik Tuska! W silnie obsadzonym biegu zajął znakomite drugie miejsce. Putin był przedostatni.”
23. PRAWDA LEŻY ZAWSZE TAM, GDZIE LEŻY – głęboka i filozoficzna myśl autorstwa Sebastiana Karpiniuka. Mimo pozornie tylko intelektualnego charakteru, w gruncie rzeczy oddaje niepewność i poszukiwanie odwiecznej prawdy. W odróżnieniu od pewnego Izraelskiego blogera, który tę prawdę już znalazł i wie, że leży ona na wierzchu (E. Barbur, Blogmedia24), Karpiniuk filozofuje i poszukuje. Jak to mówią „wie, że gdzieś leży, ale nie wie w którym biurze poselskim”... Oczywiście w grę wchodzą Biura Poselskie parlamentarzystów PO.
24. PRAWYBORY – dawniej zwane cyrkiem. Tania forma rozrywki kierownictwa Platformy Obywatelskiej. Nie najwyższych lotów. Stosuje się ją w szczególnych przypadkach, jak np. wybory prezydenckie – aby wyłonić partyjnego kandydata. Polega na naznaczeniu jednego, właściwego osobnika, ale dla „jaj” dodania do niego drugiego i zorganizowania z nimi igrzysk. Dla dodania piękna i kolorytu pozwala się motłochowi głosować na dowolnie wybranego kandydata, co i tak nie ma znaczenia, bo stosunkiem głosów 63:35 wygrywa z góry ustalony „pomazaniec”. „Prawybory” niosą za sobą pewne niebezpieczeństwo, mianowicie może okazać się, że połowa członków licznej partii, to tylko „martwe dusze”. Ale dobrze, że duch Nerona jest obecny w Platformie.
25. RYSIO – Imię - symbol. Rysiem nazywa się kogoś, kto jest wszechmocny, wielki i może wysłać po piwo nawet ministra. Kogoś, kto wycina drzewa a decyzję o pozwoleniu na wycinkę dostaje miesiąc później. Kogoś, kto nie boi spotykać się w nocy na cmentarzu i nawet na tym cmentarzu „kręcić lody”. Tytuł „Rysia” nadaje Wysoka Kapituła w składzie Senator Misiak, poseł Chlebowski oraz poseł Drzewiecki.
26. RZĄD TRZEZCH „K”: KŁAMSTWO, KOŁTUŃSTWO I KOLESIOSTWO – bon-mot niezastąpionego Stefana Niesiołowskiego. Jak w przypadku innych jego „złotych myśli” nie wiadomo o kogo chodzi, choć autor z ręką na sercu przysięga, że dotyczy to rządu PIS-LPR-Samoobrona. Zakładając, że tak jest faktycznie członkowie PO są w dużej kropce. Mianowicie chodzi o LPR i osobę ówczesnego jej szefa Giertycha Romana. Obecnie jest on przyjacielem Platformy (nawet rozważano jego przystąpienie do PO) i kłopotliwym staje się przypisanie jednego z trzech określeń do rzeczonego osobnika. Zdecydowanie odpada „Kłamstwo” gdyż w przeciwnym wypadku informacje – rewelacje Giertcha o PiSie „uprzejmie donoszone” Donaldowi Tuskowi stały by się niewiarygodne. Najwygodniejsze jest zdecydowanie „Kolesiostwo” w myśl hasła „popierajmy się!” (co zwłaszcza członkowie PO rozumieją znakomicie).
27. SZKALOWANIE – bardzo uniwersalne i wygodne hasło. Określa się nim wszelkie informacje będące nie na rękę „platformowej” władzy, wykryte afery, przekręty itp. Szkalowani są lub byli zwłaszcza panowie Niesiołowski, Palikot, Chlebowski, Drzewiecki, Misiak, oraz panie Sawicka, Pitera. W tym gronie najbardziej szkalowaną osobą jest zdecydowanie pani Beata Sawicka, gdyż została oszkalowana na gorącym uczynku.
28. UPOLITYCZNIENIE – inaczej obsadzanie stanowisk. Termin odnosi się jednak tylko do okresu 2005-2007 czyli czasu, gdy władzę sprawował PiS. Obecnie obsadzanie stanowisk kolegami partyjnymi nazywa się „promowaniem fachowców”. Nie wiadomo kto wymyślił ten termin, a wydaje się, ze istniał on w PO od zawsze. Jakiś prapeowiec może?
29. ZABITO MI MATKĘ - wojenne zawołanie ministra Drzewieckiego. Coś na wzór „Geronimo!” albo „Wpieriod!” Geneza tego okrzyku sięga okresu, gdy Mirosław Drzewiecki pasjami spotykał się w celach biznesowych na cmentarzu i latał po piwo niejakiemu Ryszardowi S. Właśnie wtedy siepacze z PiS „oszkalowali” ministra, co zbiegło się ze śmiercią jego matki. Wielbiący martyrologię Drzewiecki powiązał fakty i niczym niegdyś władza radziecka skonstruował pretekst do kontrataku. Od czasu ostatniej szarży, gra w golfa w USA oraz werbalnie cywilizuje „dziki” kraj.
30. ZAPRACOWANA – termin zarezerwowany dla Julii Pitery. Według zarządzenia istnieje obowiązek przed nazwiskiem Pani Minister dodawać właśnie słowo „Zapracowana”. Ma to dodać powagi najbardziej pracowitej minister. W końcu dłubanie w nosie przez osiem godzin dzienni e wymaga niesłychanego hartu ducha oraz samozaparcia. Widomo już, że z tym ostatnim Pani „Zapracowana” Pitera już zgłosiła się po poradę do minister Kopacz.