poniedziałek, 20 kwietnia 2009

Aż strach pomyśleć...

Nie tak dawno, za sprawą znalezionych informacji w necie, postanowiłem zgłębić historię rodzinną Janusza Palikota. Znany biłgorajczyk do tej pory dość mętnie wypowiadał się na tematy rodzinne a wręcz pomijał je i jedyną informacją o jego ojcu była ta, że słuchał on „Radia Wolna Europa” , a o matce że była osobą porządną.


Musiała, skoro urodziła tak porządnego człowieka jak Janusz Palikot.
Ojciec, również musiał być człowiekiem porządnym skoro spłodził w trakcie krojenia podgardlanej i słuchania RWE człowieka tak porządnego.
Ale, tak niestety jest już skonstruowany współczesny świat, że nic na „gębę” – liczą się fakty i to co mówią ludzie.


A ludzie mówią różnie. Mówią różnie o sposobie dojścia do majątku przez pana Mariana Palikota, co już we wcześniejszej notce napisałem. Mówią różnie o samym Panu Januszu Palikocie, o jego szczerym oddaniu dla Platformy Obywatelskiej, nawet kosztem rodziny (żony i „byłych dzieci” – jak sam powiedział) o jego „słupach wyborczych”, alkoholizmie itp.
Ostatnio ludzie mówią też, że Palikoty z Biłgoraja były w początkach PRL blisko związane z Mazurami. Tak mówią ludziska.


Generalnie chodzi o bliskie i zażyłe stosunki Mariana Palikota z komunistycznym działaczem Marianem Mazurem. Warto przypomnieć osobę znajomego Palikotów.
Marian Mazur był w latach trzydziestych i na początku czterdziestych aplikantem adwokackim w Biłgoraju i działaczem KPP. Później (po wejściu hitlerowców) z zamojszczyzny zniknął i pojawił się ponownie dopiero za władzy sowieckiej w końcu lat czterdziestych jako Prezes Sądu Apelacyjnego w Lublinie (do 1950 roku). Co działo się w tych latach na terenie lubelszczyzny i do czego służyły komunistom sądy nie będę przypominał, w każdym razie Marian Palikot nie ucierpiał a wręcz w czasie powrotu w rejony swojego znajomego rozkwitł.


Dalsze losy Mazura, to samo pasmo sukcesów, odnoszone wraz z socjalistyczną ojczyzną.
Najbardziej istotnym punktem w życiorysie to działalność w tzw. „Komisji Mazura”, mającej na celu zbadanie odpowiedzialności byłych pracowników Głównego Zarządu Informacji, Naczelnej Prokuratury Wojskowej i Najwyższego Sądu Wojskowego (za okres „stalinizmu”).
Jednym słowem Mazur badał sam siebie i swoich kolegów – tak aby nic nikomu złego się nie stało. Pic na wodę, fotomontaż.


W końcu krótko pełnił funkcję Prokuratora Generalnego, później popadł w niełaskę i zmarł w 1974 roku. Ludzie z okolic mówią, że Palikotowie do końca utrzymywali znajomość z Mazurem, co im bardzo w regionie pomagało, gdyż wszechwładnym władcą okolicy był osławiony komunista i rzeźnik niepodległościowego podziemia, I sekretarz PZPR w Biłgoraju Józef Dechnik przyjaciel Mazura. Dechnik zresztą podobno też należał do znajomych Mariana Palikota, lubił małego Januszka (ze wzajemnością) i wróżył mu wielką karierę. Pomagał też jego ojcu jak mógł. A mógł wiele.




To oczywiście są tylko „ludzkie gaduły”, przeczytane w necie oraz zasłyszane w okolicy i przekazane mi. Aby je potwierdzić potrzeba ludzkiego zaangażowania i wiarygodnych oświadczeń. Czekam i bardzo proszę wszystkich mogących potwierdzić powyższe „sensacje” o pomoc w wyjaśnieniu sprawy.


Aż strach pomyśleć co by było gdyby wszystkie opisane przeze mnie historie potwierdziły się.
Zarówno te o „szmalcowaniu” i „sprzedawaniu” hitlerowcom ukrywających się Żydów (wpis Marian Palikot: kim był?) , jak i te o kontaktach z komunistycznymi „bezpiecznikami”.


P.S>
Rodzinne przyjaźnie z komunistami trochę tłumaczyć może osławiona koszulka „Jestem z SLD” ale też fakt, że Palkot będąc Honorowym Obywatelem Biłgoraja i osobą niezwykle wpływową w regionie, zadbał o pozostawienie przed dawnym gmachem PZPR, a obecnie mieszczącą się tam Szkołą Muzyczną pomnika „wujka Józia” Dachnika.Dobry konomolec!

Poniżej, z rodzinnego albumu wzięta :), fotografia małego Januszka wykonana na młodzieżowym obozie.