sobota, 4 kwietnia 2009

Marian Palikot: kim był?

Czy ojciec Janusza Palikota był szmalcownikiem?
Od dłuższego już czasu krążą takie informacje, zarówno przekazywane ustnie jak i publikowane w internecie. Trudno stwierdzić, nie zagłębiwszy się uprzednio w stosowne dokumenty i długie dyskusje ze świadkami okupacyjnych czasów z biłgorajskich okolic.

Nie jestem historykiem i sam nie jestem w stanie, jak choćby naukowcy z IPN zbadać to i naświetlić, dlatego trudno mi jednoznacznie ocenić podane w sieci wiadomości i sensacje dotyczące przodka Janusza Palikota. Gdyby ta informacja o „szmalcowaniu” ojca posła Palikota okazała się prawdziwa, byłby to swoisty chichot losu z uwagi na wyjątkowo „demokratyczno-europejskie” poglądy posła oraz deklarowaną prawomyślność i uczciwość do trzeciego pokolenia wstecz. Oczywiście było by to też znakomite uzupełnienie „dziadka z Wehrmachtu” Premiera Tuska.

Tu chcę zaznaczyć, że nie mam zamiaru oceniać – domniemanej lub prawdziwej historii Mariana Palikota. Jeżeli doniesienia by się potwierdziły, rzuciły by tylko nowe światło na rodzinną przeszłość posła i ujawniły genezę jego poglądów oraz sposób-metodę dochodzenia do wielkich pieniędzy.

W ten sam sposób stara się dziś insynuować alkoholizm, choroby umysłowe i inne Bóg wie jeszcze jakie przypadłości Prezydentowi Polski Lechowi Kaczyńskiemu. Janusz Palikot nie ma zahamowań nawet przed pomówieniami i sponsorowaniem „lewcych” dowodów na przynależności do KPP dziadka Prezydenta . Dlaczego więc nie rzucić okiem na ojca „kryształowego” posła PO?

Pan Marian Palikot, w czasach gdy biedna zamojszczyzna wylizywała się z biedy i ran po hitlerowskiej okupacji, należał do zamożniejszych obywateli miasta Biłgoraja. Był właścicielem sklepu wędliniarskiego. Skąd wziął się majątek w czasach gdy zamojska ludność nie ocaliła nic z dawnego dobytku a i komuniści nie dawali się dorobić „na własnym”? Dużo światła na sprawę rzucają znalezione w internecie informacje dotyczące samego Biłgoraja i żydowskiej społeczności pochodzącej z tych terenów.

Wiadomo, że w Biłgoraju w latach 1940-1943 hitlerowcy utworzyli getto. Spędzano do niego okolicznych Żydów. W okresie szczytowym przetrzymywano w nim 25000 Żydów. Wielu z nich z obozu uciekło. Ukrywali się oni w okolicznych gospodarstwach oraz lasach. Niestety, wielu też na skutek denuncjacji zostało przez hitlerowców złapanych i zamordowanych. Części udało się przeżyć dzięki pomocy aktywnie działającej w tym okręgu AK i BCh.

Ukrywający się Żydzi kosztownościami płacili za życie i milczenie tym, którzy na ich nieszczęściu postanowili zbudować własną fortuną. Do dziś opowiada się o grupie młodych chłopaków z Biłgoraja, którzy za złote monety i inne dobra nosili do lasu chleb i mąkę. Zdarzało się też, że ich „klienci” po kilku dniach byli namierzani przez hitlerowców. Ale to tylko opowieści. Faktem jest, że Marian Palikot po wojnie zapisał się do PZPR i otworzył sklep wędliniarski. Na tle reszty biłgorajskiej biedoty, można powiedzieć, że był człowiekiem zamożnym.

Zdaję sobie sprawę, że zapewne historycy potrafią znaleźć w przepastnych archiwach jakieś informacje na powyższy temat i podanie właściwych faktów i rzeczywistych losów wojennych ojca posła Palikota nie będzie zbyt trudne.

Mając jednak na uwadze koneksje głównego „fundatora PO” i „dobroczyńcy finansowego” obecnej władzy liczę na bezinteresowność i patriotyczne postawy historyków-wolontariuszy w powyższej sprawie (niestety nie jestem Palikotem i nie zapłacę 10 000 zł za sfabrykowanie dowodów J)
Zachęcam zatem i aby rozwiać wszelkie wątpliwości w sprawie, ogłaszam iż historykowi/badaczowi, który przedstawi przekonujące materiały (zeznania ocalałych obywateli żydowskich, polskich świadków) obiecam dozgonną wdzięczność i wielkie uznanie.

Oczywiście wszystkie te materiały zostaną opublikowane bez wyjątku z podziękowaniami dla zacnego dobroczyńcy.
Może się zdarzyć, że będzie co czytać! O swoim ojcu Janusz Palikot pisał: „Ojciec Marian: patriota, człowiek z zasadami, wierny tradycyjnym wartościom. - Mieliśmy trudny kontakt. Nie obyło się bez konfliktów. Dziś wiem, że musiało dojść między nami do konfrontacji, żebym mógł stać się sobą. Umarł w 1992 roku... Nie przeprowadziliśmy ze sobą tej najważniejszej rozmowy.”
Właśnie, czego nie powiedział Januszowi Palikotowi ojciec? O czym mogła traktować najważniejsza rozmowa? Może nadesłane dokumenty coś wyjaśnią?
Pożyjemy – zobaczymy.


P.S> Znalazłem w necie taki oto fragment listu niektórych mieszkańców Biłgoraja skierowanego do zacnych włodarzy miasta.
(...) Może teraz zbudzą się sumienia, zabraliśmy Wam przecież domy, zabraliśmy Wam synagogę zabraliśmy Wam cmentarze. Może teraz zbierze się Rada Miejska i podejmie uchwały, by zwrócić to co bezprawnie do majątku miejskiego trafiło, może nie będzie się wreszcie zasłaniać niewiedzą, brakiem społecznego przyzwolenia, czy literą prawa uchwalonego w latach czterdziestych przez zdrajców i zaprzańców. Wierzymy w opamiętanie samorządowców, będziemy im jego brak wypominać przy każdej okazji, będziemy pytać o te problemy przed i po wyborach samorządowych. Nie odpuścimy, bo nie chcemy żyć w mieście szmalcowników. Nie chcemy używać majątku bezbronnych i skrzywdzonych.(...)

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

A jaka jest właściwie różnica między lewymi oskarżeniami Palikota a pustymi oskarżeniami Nawiedzonego Antoniego albo Samotnego Bliźniaka?

To ten sam typ gry politycznej. Trzeba tylko dystansu żeby to dostrzec...