niedziela, 27 września 2009

Aresztowali Polańskiego! A gdzie jest Owsiak?!

„Uwolnić słonia” krzyczał Jerzy Owsiak - szef „Towarzystwa Przyjaciół Chińskich Ręczników” na rynku w Jarocinie w sierpniu 1988 roku.

Taki absurdalny humor przeszedł już do historii awangardy niepodległościowej epoki PRL i zyskał status kultowego. Ludzie lubią absurdy, bo nie wiadomo czy to dla śmiechu, czy na poważnie oraz czy z nas się ktoś nabija czy współczuje.

Fajnie było w tamtych latach szydzić z „komuny” wystawiając portret „Jaruzela” z podpisem „Boże chroń Generała” i patrzeć na tępych zomowców, którzy nie wiedzieli co z tym fantem robić. Lać pałą czy bić brawo?

Dziś czasy się zmieniły, wolno mówić wprost, co się ma do powiedzenia.
Nie wszyscy jednak z tego prawa potrafią lub chcą korzystać.
Pozostający mentalnie w PRLu osobnicy-twórcy filmowi, z sentymentu za czasami „towarzyskimi” także dziś fundują nam „pomarańczową alternatywę” czyli absurd awangardowy z przesłaniem.

W godzinach popołudniowych policja szwajcarska aresztowała Romana Polańskiego.
Podobno w najbliższych dniach Szwajcaria dokona jego ekstradycji do USA, gdzie reżysera pragną zobaczyć śledczy, w związku z jego przyjemnościami w 1978 roku.
O co chodzi amerykanom - każdy dobrze wie; Polański zadawał się z małoletnią, którą uprzednio „podrasował” whisky i stosownymi specyfikami halucynogennymi.
Ponoć miał z tego przyjemność.
Małoletnia też.

Przyjemności natomiast nie mięli sędziowie i służby więzienne, gdyż Polański nawiał ze Stanów Zjednoczonych i tyle go tam do dziś widzieli. Listy gończe zostały rozesłane, ale Polański, przebiegły lis, jeździł tylko tam gdzie amerykańskie prawo swoimi mackami nie sięga. Sprawa była o tyle poważne, gdyż w Stanach nie istnieje pojęcie „przedawnienia” i właściwie reżyser skazany był na wieczną banicję w USA.
Niestety, albo nie sprawdził albo zapomniał i w końcu pojechał prosto w paszczę Wuja Sama. Okazuje się, że Szwajcaria ma podpisaną umowę ekstradycyjną z USA i w sposób żelazny jej przestrzega.

Polański siedzi i czekając na wylot do ameryki pluje sobie w brodę, że nie sprawdził, jak tam u Helwetów z ekstradycjami oraz, że nie przystał na niedawną propozycję jankesów dobrowolnego powrotu i poddania się procesowi. Zapewne ułaskawiono by go, gdyż sama zainteresowana już nie żywi do niego żalu. a wielu zapomniało po 30 latach o co tak naprawdę chodzi....

Pierwsi do obrony dobrego imienia naszego wybitnego reżysera ruszyli jego rodzimi koledzy po fachu. Oczywiście „po fachu” reżyserskim, a nie jak się niektórym świntuchom może wydawać... (w każdym razie ja nic o tamtym „po fachu” nie wiem)
Elita polskiego kina wystosowała list pt. „Uwolnić Romana Polańskiego” i przesłała go m.in. do Prezydenta RP i Ministra Spraw Zagranicznych.
Jak nie trudno się domyśleć, apelują o uwolnienie Polańskiego i rewizję procesu, a najlepiej w ogóle o jego kasację.

Cel wzniosły tylko adresat pisma nie jest właściwy, bo to nie Prezydent RP ani Minister Spraw Zagranicznych zamknęli Polańskiego.
Było pisać do Obamy!

W ogóle zakrawa to właśnie na jakąś w/w „pomarańczową alternatywę”, te argumenty, forma i język...

Szczególnie argumenty w rodzaju wydarzenia sprzed 30 lat są co prawda pod względem moralnym negatywne", „sprawa rozgrywana w innej kulturze społecznej i obyczajowej, w europejskim systemie prawnym byłyby już przedawniona”, „Roman Polański jest wybitnym polskim artystą, który wniósł wielki wkład do światowej kultury filmowej (...) Żądamy od władz Polski uniemożliwienia ekstradycji Romana Polańskiego, od władz Szwajcarii jego natychmiastowego uwolnienia, a od Stanów Zjednoczonych rzetelnej rewizji nadużyć śledczych i prokuratorskich w procesie Romana Polańskiego”.

Grupie emerytowanych reżyserów wydaje się, że PRL trwa nadal. Że piękny życiorys twórczy wystarczy by stać ponad prawem i zostać nietykalnym.
Pretensja o model prawa nie uwzględniający przedawnienia, domniemana stronniczość sądów amerykańskich oraz spisek zawarte w wypowiedziach telewizyjnych, mówiąc wprost śmieszą.

Do całości awangardowego „wygłupu” pod tytułem „Uwolnić Romana Polańskiego” brakuje tylko Jerzego Owsiaka i jego silnego, charakterystycznego głosu, a poczulibyśmy się jak za czasów zdychającej komuny.

Póki co, mimo odezw i apeli, w stosunku do osoby pana Polańskiego zanosi się tylko na reanimację „Towarzystwa Przyjaciół Ręczników” oczywiście amerykańskich i to przydziałowych w paski.

Panie z fotografii

Dziś przypadkowo wpadło mi „na ekran” zdjęcie dwóch radosnych Pań.

Uśmiechnięte i szczęśliwe kobiety to Alicja Tysiąc i Wanda Nowicka, zbratane dziś w dziele wielkim, walce o powszechność skrobania, czyli mówiąc wprost zabijania.

Wanda Nowicka nieugięta bojowniczka SLD o prawa aborcyjne, jak widać ochoczo przykleiła się do świecącej obecnie jasnym światłem nieszczęśliwej matki, szczęśliwie niewyskrobanej córki.

Klepanie po plecach, wręczanie kwiatów i całowanie „z dubeltówki” osób takich jak Alicja Tysiąc, ma pokazać jak eselsdowcy kochają te co chcą skrobać, a nie kochają tych, których tamte chcą wyskrobać.

A wracając do zdjęcia, to pomyślałem sobie że we wspólnej fotografii obu pań tkwi pewna przewrotność.

Alicja Tysiąc na szczęście nie dokonała aborcji i urodziła córkę (czego nie chciała i o ten przymus skarżyła Polskę do Strasburga) natomiast Wanda Nowicka mimo, że nie musiała rodzić (takie prawo obowiązywało wtedy) na nieszczęście nie dokonała aborcji i uraczyła nas dwoma potomkami Michałem i Florianem, psychopatycznymi lewakami.

Chcieć to nie musieć i na odwrót!