środa, 24 czerwca 2009

Dajcie mi przeciwnika, bo.... mi rośnie!

Janusz Palikot twierdzi, że znalazł się w tragicznej sytuacji. Sondaże mu rosną.

A skoro rosną, to przewiduje, że spotka go los podobny Rokicie, Marcinkiewiczowi i reszcie niegdyś bardzo elokwentnych szokerów.

Janusz Palikot woli atakować, niż leżeć na wysokich słupkach zaufania społecznego i dłubać w nosie. To człowiek czynu.

Pomiędzy chlaniem alkoholu na ulicach i organizowaniem happeningów, ma nadzieje zrobić jeszcze coś dobrego dla ukochanej partii i drogich towarzyszy, dlatego teraz bezczynny łzy leje i w tragedii swojej z rozpaczy się zanosi.

Odeszła od niego inwencja. Spakowała pomysły i wyprowadziła się do swojej matki.
Matka nazywa się Rozsądek i mieszka bardzo daleko od rodzinnego Biłgoraja.
Teraz Janusz pozostał sam w „czterech pustych ścianach” własnej inteligencji.

Dlatego też apeluje: - (...) pomyślałem, że może wy, Blogowicze – szczególnie ci z PiS – coś doradzicie? Z kim walczyć w kraju pelargonii i malwy, z kim się bić, o jaką sprawę? Czekam i błagam – ratujcie Palikota! Co zrobić, żeby przegrać? Czyli wygrać (...)

Zaniepokojony wysoce ciężką sytuacją pana posła, aby nadać jego życiu sens istnienia i wartości, proponuję kilka postaci, które warte są potyczki.
Właściwie daleko nie trzeba było szukać.
Pospiesznie w formie tabelki przedstawiam propozycję kandydatów na sparingpartnerów z uwzględnieniem „o co bić się”:





















To tak na dobry początek. Jak już Pan Poseł wygra turniej, dostarczę następnych nazwisk.

-------------------------------------------------------
A tu, bonusik: