niedziela, 18 sierpnia 2013

Okrągły Stół A.D. 1944


Jest środek roku 1944. Berlin.
Adolf Hitler i jego III Rzesza nie odnoszą już wielkich sukcesów na frontach II Wojny Światowej. Wiele osób z otoczenia Fuehrera zdaje sobie sprawę, że Tysiącletnia Rzesza to tylko niemożliwy do spełnienia sen szaleńca.
W Niemczech nie ma już tak wielkiego entuzjazmu i bezkresnego zaufania do Fuehrera.
Klęska jest nieunikniona. Nawet w sztabie generalnym tworzy się opozycja wobec wodza, która niebawem ma doprowadzić do zamachu na jego życie.

Adolf Hitler w nocy ma proroczy sen.
Przenosi się w nim o 45 lat w przyszlość. Trafia do Polski. Widzi moment transformacji ustrojowej, jest świadkiem „okrągłego stołu“, błyskawicznych zmian w postawach ludzkich po obu stronach dawnych barykad...
Sen dobrze zapamiętuje.
Nazajutrz w jego gabinecie odbywa się arcyciekawa narada.
Fuehrer mówi:
- Kazałem wam tu przyjść, gdyż w skutek zaistniałej sytuacji, dla nas niekorzystnej wybitnie – postanowiłem co następuje: kończymy wojnę, rozpiszemy wolne wybory, damy opozycji poszaleć... niech teraz oni się martwią...
- Ależ, mein fuehrer – przerwał Dr Goebbels – Jak to? A co z naszymi przywilejami, kasą, władzą... co z „problemem żydowskim“?
- Mój Józefie, kasa nadal będzie przy nas! Przywileje i tak utrzymamy, bo kto ma kasę – ten ma przywileje a „problem żydowski“ się sam rozwiąże... powiemy, że to nie my – to zaszłości z okresu „błędów i wypaczeń“.
- Tak jest, tu ma pan rację – jeszcze dziś wydam rozkaz rozpisania wyborów demokratycznych i niezależnych... – Hans Lammers wyprężył się jak struna.
- A co będzie z naszą partią? – z troską w głosie spytał Alfred Rosenberg.
- Mój Alfredzie, czas się zmienić... Już nie możemy być nazistami z narodowosocjalistycznej partii niemieckich robotników – tu Hitler lekko uśmiechnął się – teraz będziemy, dajmy na to: socjaldemokratami z partii robotników!
- Ja już nawet czuję się socjaldemokratą – wypalił Hans Frank.
- Panowie, zatem do roboty. Sztandar Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotników wyprowadzić – stół okrągły do obrad ustawić….

Cały dzień zajęło ustawianie mebla w kwaterze fuehrera.
A to noga za krótka, a to elementy nie pasowały do siebie, a to krzeseł za mało, a to bukietów nie dowieziono na czas… Problemy mnożyły się, lecz wobec osobistego nadzoru Himmlera nad całością, esesmani zajmujący się konstrukcją, krzesali z siebie dodatkowe siły.
Nazajutrz przy gotowym stole zasiedli wszyscy zaproszeni goście.
Ze strony rządowej byli i Hitler i Goebbels, Goehring, Himmler, Rosenberg, Guertner oraz wielu innych. Prym wodził szykowany na nową twarz partii – nowy socjaldemokrata Baldur Von Schirach. Zaproszona opozycja również zjawiła się w komplecie. Stauffenberg, von Haeften,  Blaskowitz, Olbricht, Paulus…
- Witam wszytskich, którym na sercu leży dobro naszej nowej III Rzeszypospolitej – zagaił Hitler.
Odpowiedziały mu wielkie brawa ze wszystkich stron stołu.
- Panie Hitler, więc tak…. Wolne wybory, to znaczy my i wy… Wolna prasa – powiedzmy „Wahlen Zeitun”. Nasz kanclerz - wasz prezydent… a władza dla nas ale biznes dla was…To tyle i aż tyle – Stauffenberg spojrzał na wodza.
- To by nam pasowało – rzucił Hitler. Umawiamy się tak: Ja zostanę prezydentem, a Pan, Stauffenberg zostanie kanclerzem! Będzie miło i sympatycznie. Aaaa… i żeby mi żaden nadgorliwiec później nie podskakiwał i mnie po sądach nie ciągał…, o to musicie zadbać…
- Oczywiście, tak ustawimy sądownictwo, że powiedzmy będzie Pan chory i niezdolny do udziału w procesie… To tylko jakby już sytuacja była podbramkowa – zapewnił von Haeften – bo póki my będziemy przy władzy, to włos z głowy panu nie spadnie…
- Ważna sprawa - dokumenty świadczące o naszym współudziale - to jest opozycji - w różnych tam niemiłych sprawkach w Auschwitz, Treblince itp. muszą zginąć… - dodał Stauffenberg.
- Jasne… jasne… to sobie tam jakąś komisję powołacie i wejdziecie do archiwum. To możecie to wynosić, wnosić… Poczyścicie i poniszczycie, co będziecie uważali za stosowne…  - fuehrer usmiechnął się kącikiem ust. - My i tak mamy odpisy, to tak jakby coś się wam odmieniło…
- No, to mamy dogadane pryncypia – wtrącił Paulus.
- Teraz ustalimy, co ze sprawami tych, no… obozów i różnych takich tam… prześladowań… - Von Schirach poprawił ufryzowaną świeżo czuprynę.
- A nie…. to załatwiimy tak, aby wszyscy byli zadowoleni – Olbricht popatrzył na towarzyszy z opozycji – Prawda Panowie? My już nawet mamy plan.
- Oficjalnie potępi się okres „hitleryzmu” – ciągnął dalej – napiętnuje, ale jednocześnie zwróci uwagę na to, że dobrowolnie Pan Mein Fuehrer doprowadził do obrad stołu okrągłego i do wyborów demokratycznych…
- Tak im damy w dupę, że zatęsnknią za panem, panie Hitler – Stauffenberg roześmiał się głośno – i jeszcze zatęsknią za panem i pańskimi metodami!
Sala ryknęła śmiechem.
- Ale skoro potępicie, to motłoch będzie żądał głów… - wybuch radości przerwał Hitler.
- Ależ skąd! Pan też potępi. Stworzymy wspólny front! Niczyja głowa nie spadnie – Paulus uderzył pięścią w pierś  - Daję słowo.
- Myślę, że możemy przyjąć taki model ugłaskania tłuszczy: czcimy ofiary, oddajemy cześć, odkreślamy grubą kreską przeszłość i wybaczamy…. – ciągnął Paulus
- A jak to pan sobie wyobraża? – zaciekawił się Goehring.
- Bardzo prosto – jest na przykład rocznica powstania obozu w Auschwitz… Organizujemy uroczystości. Zapraszamy kilku więźniów, jedziemy tam.  Pan mein  fuehrer wygłasza przemówienie o okropieństwach nazizmu. Panowie Goehring, Goebbels, Himmler składają wieńce… minuta zadumy… gest pojednania… jak to mówią – kwiaty, krawaty… A jak komuś się to nie będzie podobało, to znaczy, że jest wichrzycielem i ekstremistą – trzeba go napiętnować i nazwać „oszołomem” - proste?
- Jak pan na to wpadł Paulus? – Von Schirach nie mógł wyjść z podziwu.
- Lata doświadczeń i praktyki w strategii – Paulus zadarł głowę i poprawił grzywkę.
- Zatem Panowie, mamy wszystko dogadane. Ogłaszam powstanie III Rzeszypospolitej – demokratycznej i praworządnej – zakończył spotkanie Adolf Hitler i zdjął z rękawa opaskę ze swastyką.