wtorek, 8 grudnia 2009

„Dzień Świra” albo „Dzień Michnika”.

W dzisiejszej prasie „Dzień Świra” czy jak kto woli „Dzień Michnika”.

Najsłynniejszy gruźlik III RP był dziś przesłuchiwany na okoliczność sprawy wytoczonej mu przez Janusza Kobylańskiego w związku z pomówieniami zamieszczonymi na łamach „GW”.

Aż miło czyta się relacje z zachowania Michnika oraz to co mówił i w jaki sposób to mówił.

Istnieje grupa ludzi całkowicie niereformowalnych. Takich, dla których świat się zatrzymał dwadzieścia lat temu. Takich, którzy nadal wierzą, że są ponad prawem i że są KIMŚ. Takich, którzy mają przekonanie o swojej wielkości i tego że posiadają wielkie zasługi dające im ponadobywatelskie przywileje.

Miło się czyta o Michniku.

Jego karykaturalne zachowanie, słowotok bez cienia sensu oraz pokrętne i absurdalne racje można wyczytać dziś w relacjach z przesłuchania zamieszczonych i w Onecie i w GW i w Dzienniku... i jeszcze w przynajmniej pięciu innych mediach.

Nieszczęsny Michnik nic a nic nie zrozumiał z transformacji ustrojowych oraz nic a nic nie zmądrzał przez ostatnie dwadzieścia lat.

Nadal uważa, że posiada wielkie zasługi dla Polski, że my obywatele jesteśmy mu coś winni i że składanie mu hołdu dziękczynnego jest obowiązkiem każdego dobrego obywatela w tym również sądu.

Nieszczęsny Michnik.

Nie jest to z całą pewnością wina zaawansowanej gruźlicy, ale zupełnie inna choroba.

Urojenia każą mu wierzyć w wykreowany przez peerelowskie władze mit „niezłomnego opozycjonisty” i „wroga ludowej władzy” faktycznie posiadającego specjalną koncesję na działalność pseudoopozycyjną.

Naprawdę Michnik nie dokonał niczego dobrego dla Polski.

W jego życiorysie nie ma NIC pozytywnego.

Od czasów młodości do dziś jako motto postępowania winny ostro niczym neon świecić nad nim słynne już słowa Zbigniewa Herberta: „manipulator, kłamca, szalbierz oraz człowiek złej woli”.

Dziecko komunistycznych szkodników i brat sądowego mordercy zakochany w „ludziach honoru” od Jaruzelskiego i Kiszczaka rozpaczliwie udaje człowieka z zasługami dla ojczyzny.

Haniebne i śmieszne.

Taki Michnik ściera się z Januszem Kobylańskim. Z braku sensownych argumentów wywija wyświechtanymi idiotyzmami o antysemityzmie i żydożerstwie Kobylańskiego.

Tani populizm i przekonanie o głupocie współobywateli każe mu używać bzdur jako broni przeciw tradycji, polskości i przeciw prawu do własnego (innego niż Michnik) światopoglądu.

Na szczęście, póki nie ma konstytucyjnego obowiązku kochania Michnika, a także innych jego żydokomunistycznych towarzyszy, można śmiać się i kpić z podłości charakteru największego NIKOGO III RP.

Panie Januszu, powodzenia w walce ze złogami.