GĄBKA I TOWOT
Było kiedyś tak, że za młodych lat Władimir Władimirowicz
Putin, jako junak i pionier na obozy młodzieżowe wyjeżdżał.
Ponieważ wyróżniał
się na tle pozostałych chłopców niezwykłą mądrością, inteligencją i
roztropnością, towarzysze wychowawcy i instruktorzy obarczali go dodatkowymi
zadaniami, takimi jak dyscyplinowanie grupy, dowodzenie w czasie musztry
oraz ocena zachowań poszczególnych
pionierów.
Niektórzy z junaków, z czystej ludzkiej zazdrości
czuli niechęć do Władimira Władimirowicza i zdarzało się, że głupie i niegodne
socjalistycznego pioniera dopwcipy mu robili.
Szedł przeto Putin do przełożonych i opowiadał, dajmy na
to, że ten a ten pionier prześcieradło mu podpalił albo żabę do buta włożył
itp.itd.
Zbiórkę wtedy zarządzano, na której to w żartobliwy
sposób upominano niesfornych junaków. Śmiali sie wszyscy do rozpuku i tukli
z radością osądzonych dębową pałką po plecach za karę. Ubawu było zawsze
co nie miara.
Przyznać trzeba, że Władimir Władymirowicz był przez swoje poczynania wielce lubiany przez
kolegów i zawsze w głosowaniach jawnych na Pierwszego Pioniera Obozu wygrywał.
Wiedzieli wszak wszyscy młodzi, że junak Putin
niczym czerwona gwiazda na firmamencie galaktyki, świeci światłem dla innych
nieosiągalnym.
Wiedzieli też, że każdy głupi dowcip wymierzony w
Władimira Władimirowicza, zawsze obróci się przeciw nim!
I tak to, jednego razu w czasie obozu młodzieżowego w znanej
miejscowości Artek miał miejsce szczególnie godny opisania przypadek.
Otórz jak zawsze pod wieczór, pionier-kucharz wywiesił na
drzwiach stołówki jadłospis kolacyjny. Tego dnia zestaw byl wielce smakowity –
napar z dziurawca oraz czarny chleb z marmoladą.
W pewnym momencie przed jadłospisem zatrzymało
się dwóch pionierów: Żenia Sorokin oraz Alosza Baczurkin. Nie byli to dobrzy
junacy – niezdyscyplinowani i rozpasani, czyste przeciwieństwo Władika Putina.
Sorokin spojrzał na Baczurkina i powiada: - Kolego
junaku, zróbmy kawał Putinowi!
- Wiem, że uwielbia on chleb z marmoladą i bez
opamietania spożyje w mig pajdę, nie oglądając jej wpierwy. Zamieńmy chleb na starą czarną gabkę z łaźni,
tę do mycia nóg. Posmarujemy ją towotem – na pierwszy rzut oka wyglądać będzie
tak samo, Putin nie zorientuje się – a ubawu będzie co nie miara!
- Świetny pomysł, kolego junaku – do dzieła – odparł
Baczurkin i obaj pobiegli do kuchni.
Gdy nadszedł czas posiłku i wszyscy pionierzy zasiedli w
stołówce, wniesono talerki z kanapkami. Władimiorowi Władimirowiczowi
osobiście talerz z posiłkiem podsunał pionier Sorokin. Rzecz jasna leżała
na nim brudna gąbka pokryta towotem.
- Jedzcie ze smakiem kolego pionierze – powiedział i
uśmiechnął się szelmowsko.
Władimir Władimirowicz, zmęczony całodniowym
musztrowaniem grupy i głodny jak nie przymierzając wilk syberyjski, złapał
gabkę i wcisnął ją w usta. Choć z trudem rozszarpywał ją zębami, brunatny
przedmiot szybko znikał w otchłani gardła przyszłego prezydenta. Po chwili na
talerzu nie pozostał po gąbce nawet okruch, a pionier Putin popijał posiłek
naparem z dziurawca.
Pionierom - dowcipnisiom zrobiło się strasznie głupio.
Jeszcze raz Władimir Władimirowicz Putin przechytrzył swoich prześladowców!
W ten to sposób przyszły prezydent poszedł spać syty a
Sorokin z Baczurkinem poszli spać z brudnymi nogami!
3 komentarze:
Szanowny Yarroku,
Ja zastosowałem się wczoraj do podanego przepisu, żeby sprawdzić ile poświęcenia wykazał nasz bohater. Co prawda po posmarowaniu gąbki towotem wrzuciłem ją na patelnię i podlałem olejem silnikowym, co znacznie poprawiło smak i konsystencję. Smakowało trochę z pogranicza menu komunistycznego baru "Apis", a tego co zrzucają z samolotów w krajach trzeciego świata, po odleżeniu kilku dni na pustyni.
Czuję się teraz dobrze nasmarowany i naoliwiony, a cały burczący, rozklekotany i niehigieniczny bajzel zawierający moje podzespoły, nagle się wyciszył i uspokoił. Teraz już wiem, dlaczego towarzysz Putin tak dobrze się trzyma.
Pozdrawiam, TF.
Czcigodny Yarroku
Komentować samej treści kolejnej perełki nie będę bowiem jak napisał mistrz z Czarnolasu, "Nie każdy w Polszce weźmie po Bekwarku lutniey". Więc kłaniam się nisko, dziękuję za już i proszę o jeszcze.
Prześlij komentarz