sobota, 22 grudnia 2012
Życzenia dla wszytskich czytelników
... a w ten dzień szczególny nawet bydlęta mówić będą ludzkim głosem...
Ale co taki Palikot czy Niesiołowski mądrego mogą powiedzieć....
czwartek, 20 grudnia 2012
Jednak końca świata nie będzie! Koziej załatwił.
- Uznaliśmy, że to jest bardzo mało prawdopodobne
– powiedział o prognozowanym na jutro końcu świata generał Stanisław (z) Koziej
(d… trąba).
-
Może w jakimś końcu świata będzie koniec świata. Nie wiem. W każdym razie w
Polsce nie będzie.
No tośmy się uspokoili.
Kto jak kto, ale taaaaki generał wie
więcej niż normalni obywatele i wróże.
Zacny szef BBN wykazał się nie lada
talentem oraz wielką umiejętnością zapobiegania sytuacjom kryzysowym.
Już sam fakt, że instytucja taka jak
Biuro Bezpieczeństwa Narodowego zajmuje się przepowiedniami Majów – budzi
poczucie bezpieczeństwa i spokoju.
Śmiem nawet przypuszczać, że ostatnie
(wczorajsze) posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego poświecone było temu
zatrważającemu wydarzeniu.
Tęgie głowy Palikota, Millera, Tuska
oraz prezydenta Komorowskiego zoganizowały burzę mózgów i efekty są widoczne.
Politycy uchwalili model działania –
generał wykonał.
Co za szczęście, że mamy dzielnego Stanisława
Kozieja, który potrafi sprawić, że (jak powiedział): “może w jakimś końcu świata
będzie koniec świata. (…) W każdym razie w Polsce nie będzie”.
Teraz losy Ziemi są w rękach innych
szefów bezpieczeństwa narodowego, z innych państw. Niech się uczą od Kozieja, ale
szybko, bo jutro będzie za późno.
Aktualnie trwa ustalanie w jakim to
końcu świata, nastapi jutro koniec świata i dlaczego własnie tam.
Wielce prawdopodobne, że właśnie tym
zajmie się zwołana na prędce Rada Bezpieczeństwa Narodowego.
W kadym razie my już śpimy spokojnie.
Dziękujemy Ci generale!
P.S.
Bohaterski gererał Koziej i jego BBN, pracują obecnie nad sprawą przepowiedni
Nostradamusa oraz niektórymi aspektami widzeń Wernyhory.
-----------
* wypowiedzi gernerała Stanisława Kozieja
pochodzą z Radia RMF FM
Etykiety:
21 grudnia 2012,
BBN,
bzdury,
głupoty,
Koniec świata,
PO,
Stanisław Koziej
poniedziałek, 17 grudnia 2012
Z ostatniej chwili: Sikorski w Moskwie!
Moskwa, 17.XII.2012, godz. 13:07
Minister Radosław Sikorski odbywający
spotkanie z Ministrem Ławrowem, własnie wstał z kolan…
Ławrow zapewnił go, że: (…) Rosja podejmie wszystkie kroki, by jak
najszybciej przekazać do Polski wrak samolotu Tu-154M. (…) Rosja zrobi to nie dlatego, że poprosi nas o
to UE czy USA, ale dlatego że rozumiemy głębię tragedii, która dotknęła
Polskę(…)
Przekładając to oświadczenie z języka dyplomacji, na język
polski, oświadczenie brzmi następująco: (…) A weź się odp…. Raduś, oddamy jak
będziemy chcieli – jak będziemy humorek mieli. (…) Jeszcze tylko rozpier…. go
troszkę, rdza go niemnożko zeżre i może wtedy… Póki co tłumaczcie się z zamachu sami. Ale
będą jaja (…).
Minister Sikorski powiedział, że trzyma ministra Ławrowa za
słowo.
Za co tak na prawdę w tej chwili Ławrowa trzyma Sikorski agencje nie
podają…
Etykiety:
Apllebauum,
bajery,
Ławrow,
pic na wodę,
Platform Obywatelska,
Rosja,
Tu-154,
Tusk,
Wtrak,
Zdradek Sikorski
niedziela, 16 grudnia 2012
Miller: "Słowo potrafi tworzyć i koić, ale potrafi zabijać". 31 lat temu zabito górników z „Wujka“.
16. grudnia - dzień szczególny. Trzydzieści jeden lat temu
komunistyczna banda, na mocy dekretu o wprowadzeniu Stanu Wojennego, przeprowadzająca
pacyfikację KWK „Wujek“, zamordowała dziewięciu górników a dwudziestu jeden
raniła.
Jan Stawisiński, Joachim Gnida, Józef
Czekalski, Krzysztof Giza, Ryszard Gzik, Bogusław Kopczak, Andrzej Pełka,
Zbigniew Wilk, Zenon Zając – ponieśli śmierć w wyniku zbrojnej akcji łączonych
sił: 5 kompanii ZOMO, 2 kompanii ORMO, 1 kompanii NOMO wspartych przez 7 armatek
wodnych, a ponadto 3 kompanie po 10 bojowych wozów piechoty i 1 kompanię
czołgów.
Nie wszyscy z zamordowanych
polegli w bezpośrednim starciu z zomowcami, kilku zostało zastrzelonych
przez milicyjnych snajperów ulokowanych na dachach.
Również 16. grudnia, tyle że 1922 roku
został zastrzelony w „Zachęcie“ prezydent Gabriel Narutowicz.
16. grudnia 2012 roku, pod tęże warszawską „Zachętą“ Leszek
Miller oraz dawni „czerwoni“ towarzysze – byli koledzy partyjni zbrodniarzy z
„Wujka“ protestowali na wiecu przeciw „Mowie nienawiści“, która ich zdaniem
prowadzi do politycznej zbrodni. Przynieśli nawet świeczki, które zapalono pod
portretem Gabriela Narutowicza.
Żadnemu z kolegów zomowskich zbirów nie przyszło
natomiast do głowy zapalić znicz pod pomnikiem pomordowanych górników z
„Wujka“, pod pomnikiem swoich ofiar.
Towarzysze Miller, Oleksy, Czarzasty wsparci przez towarzyszkę
Senyszyn bełkotali coś o jakiejś „mowie nienawiści“ i bawili się świetnie
potępiając „odradzający się faszyzm“, o
odradzającym sie komunizmie nie wspominając.
Jako element rozrywkowy, pajacował przez grupką
zgromadzonych komuchów Palikot z Biedroniem.
Z ustawionej platformy Miller mówił: "Słowo
potrafi tworzyć i koić, ale potrafi zabijać..."
To zupełnie tak, jak stało się trzydzieści
jeden lat temu.
Słowa wolność i niezależność koiły oraz
tworzyły nową jakośc i nową rzeczywistość. Inne za sprawą Millera z pezetpeerowskimi
towarzyszami potrafiły zabijać. Konkretnie potrafiły zamordować tych dziewięciu
z „Wujka“.
Że takie bydlaki jeszcze po ziemi chodzą...
Etykiety:
Biedroń,
komunistyczne bydło,
KWK Wujek,
Leszek MIller,
mordercy,
Palikot,
PZPR,
zabójcy,
ZOMO
piątek, 14 grudnia 2012
„Ruchu Palikota“ - poręczcie za czterech niewinnych, młodych ludzi
Aż serce rośnie, gdy patrzy się na działania
Ruchu Palikota. To się nazywa wiara w
człowieka i ufność. Dziś „palikotnicy“ zadeklarowali swoje poparcie dla oszołoma,
który łaskaw był rzucać żarówkami napełnionymi farbą w Obraz Matki Boskiej na
Jasnej Górze w Częstochowie.
Dlaczego?
Bo własnie są ludzmi wielkiej wiary.
Otórz Palikot ze swoimi zwyrodnialcami wierzą
w to, że następnym razem ów nieszczęśnik podejdzie bliżej obrazu oraz poprawi
ceność rzutu toteż trzeba dać mu szansę.
Póki co, zapowiedzieli, że wystąpią
z poręczeniem, by ćwiczyć mógł na wolności i odpowiadał z wolnej
stopy.

Kretynowi
z Ruchu Palikota warto tylko przypomnieć, że ów „bohomaz“ jest
działem sztuki oraz dobrem kultury narodowej, jednym z największych skarbów
sztuki europejskiej.
Wie to każdy uczen szkoły powszechnej, nie
wie natomiast, najwyraźniej mający problemy z psychiką Ryfifiński.
A wiedzieć powinien, gdyż pochodzi
z rodziny o tradycjach handlowych oraz, tak jak ojciec i dziad jest
wyznania handlowego, toteż dzieła sztuki choćby z uwagi na ich finansową
wartość winien traktować z należytym szacunkiem.
Sam Ryfifiński jest podobno inżynierem, choć
patrząc na bezmyślne oblicze posła, trudno uwierzyć iż prócz podstawoej szkoły
oraz czytania metki na majtkach cokolwiek mógł ukończyć.
Jak było nie wiem. Może jak doktorant Biedroń
kończył szkołę nocą, na odległość i do tego per procura...
Jako, że kretyn nie może występować w
pojedynkę, do Ryfifińskiego dołaczył inny oszołom – poseł Kotliński, który
z punktu widzenia byłego duchownego usunietego z kościoła
katolickiego za donosicielstwo (do SB) rozgrzeszył przestępcę.
Skoro posłom od Palikota tak dobrze idzie
walka o ludzką godność oraz prawo do odpowiadania za swoje czyny z wolnej
stopy, mam dla Ryfifińskiego i Kotlińskiego inna ciekawą sprawę.
Otóż należy poręczyć za czterech młodych,
zagubionych ludzi, którzy „spuścili łomot“ dwóm pedałom z Ruchu Palikota.
Nic takiego strasznego w sumie nie zrobili.
Ot, chłopaki wyszli w sobotę na miasto i gdy
zobaczyli, że z klubu dla dewiantów (homoseksualistów) wychodzi para
indywiuów o szkaradnej fizjionomii, postanowili poprawić nieco ich urodę.
Teraz cierpią z tego powodu, ponieważ
policja przez najzwyklejsze nieporozumienie doprowadziła ich do aresztu, gdzie
nadal przebywają.
Za co to? Za dobre serce!
Za darmową usługę korekty twarzy, wykonaną
z czystej przychylności.
Sprawy w zasadzie nie ma, gdyż (jak podaje
prasa) pederstom nic się nie stało i nawet już są w domach, gdzie może nawet
dla pokrzepienia wzajemnie kopuluja z nieukrywaną radością.
Ponadto, czy przyłożenie obleśnemu typowi od
Palikota, w dodatku nieszkodliwe może być powodem, dla którego młodzi uczciwi
ludzie gniją w areszcie?
Na pewno nie!
Panowie posłowie pomóżcie zatem.
P.S. Szanowni Państwo, osądźcie sami, czy coś
takiego nie budzi instynktów współczucia... obrzydzenia?
Etykiety:
bandyci,
głupota,
komuniści,
Kotliński,
lewactwo,
psychopaci,
ruch palikota,
Ruchali kota,
Ryfiński
piątek, 7 grudnia 2012
Sherlock Miodowicz – mistrz dedukcji
Peowskie lemmingi potrafią zaskoczyć. Nawet przewidywalny do bólu i niezbyt
rozgarniety poseł Miodowicz umie błysnąć.
Konstanty Miodowicz, syn Alfreda uchodzi za specjalistę od
służb specjalnych ale w sejmowych kuluarach mówi się już o nim, jako o polskim
Sherlocku Holmsie.
Jest bowiem Miodowicz mistrzem dedukcji.
Cenny ten dar kojarzenia faktów i wyciągania z nich
wniosków przedstwił Sherlock Miodowicz dziś przed entuzjastycznie reagującycm
zespołem radia Zet.
Eksperyment był prosty.
Pokazano mu zdjęcia rozebranego do pasa „Agenta Tomka“ a
mistrz dedukcji brwi zmarszczył, potarł czoło i w mig ocenił: „O
agencie Tomku wiemy już jedno, że lubi się rozbierać. I to zarówno w ramach
działań specjalnych, jak i w czasie prywatnych spotkań z innymi agentami...“
Aplauzowi nie było końca.
Cóż za trafność oceny – i to przy tak
okrojonym materiale!
W skutek ogólnego huraoptymizmu, rada
najwyższa PO zarządziła casting na wiernego towarzysza Sherlocka czyli dr.
Watsona. Aktualnie prowadzi Stefan Niesiołowski przed Rafałem Grupińskim.
Cenne umijętności Scherlocka Miodowicza
mogą być niezwykle przydatne w kreśleniu rysu osobowościowego znanych postaci
politycznych naszego kraju.
Już wyobrażam sobie podskakującego
z radości i klaszczacego w dłonie Donalda Tuska, który w ramach budowania
„państwa miłości“, jak nikt lubi wiedzieć wszystko o wszystkich.
Póki jednak talent Miodowicza nie
stanie się skarbem partyjnym, chciałbym i ja przedstawić „Scherlockowi“ kilka
fotografii, by ten za sprawą celnych dedukcji ocenił występujące na nich
postaci....
Zestaw fotografii nr 1.
Osoba o którą pytamy: Adam Michnik
Prawdopodobne odpowiedź Miodowicza: „O
Adamie Michniku wiemy już jedno, że lubi się zadawać ze zbrodniarzami i
kłamcami. I to zarówno w ramach prac dziennikarskich, jak i w czasie prywatnych
spotkań towarzyskich...“
Fotografia nr 2.
Osoba o którą pytamy: Bronisław Komorowski
Prawdopodobne odpowiedź Miodowicza: „O
Bronisławie Komorowskim wiemy już jedno, że lubi się zadawać z komunistami. I to zarówno służbowo, jak i w czasie
prywatnych spotkań towarzyskich... “
Fotografia nr 3.
Osoba o którą pytamy: Grzegorz Schetyna
Prawdopodobne odpowiedź Miodowicza: „O
Grzegorzu Schetynie wiemy już jedno, że lubi się zadawać z podejrzanym
elementem aranzującym nocne, biznesowe spotkania na cmentarzu. I to zarówno z Mirem, jak i Zbychem...
Wiemy też, że Schetyna lubi jednorękich bandytów i dwurękiego Sobiesiaka ale
nie z pustymi rękoma... “
Fotografia nr 4.
Osoba o którą pytamy: Lech Wałęsa
Prawdopodobne odpowiedź Miodowicza: „O
Lechu Wałęsie wiemy już jedno, że lubi pić wódkę w towarzystwie zbrodniarzy
komunistycznych oraz ich przyjaciół. Wiemy też, że jest chamem, bo do toastów
nie wstaje... “
Fotografia nr 5.
Osoba o którą pytamy: Stefan
Niesiołowski
Prawdopodobne odpowiedź Miodowicza: „O
Stefanie Niesiołowskim wiemy już jedno, że lubi przebywać w towarzystwie
kryminalistów i łapowników. Wiemy też, że lubi słuchać o sposobach na „kręcenia
lodów“ i o tym jak załatwić sobie względy u jednej „majcherki“ co to była kiedyś
za ministra i wysoko awansowała ... “
Etykiety:
Bronisław Komorowski,
dedukcja,
głupota,
Konstantny Miodowicz,
Michnik,
Niesiołowski,
PO,
Sherlock Holmes,
Wałęsa
wtorek, 4 grudnia 2012
Deresz - człowiek z przekonaniami
Najważniejsze to mieć przekonanie. Gdy już
człowiek takie posiada, nie straszne mu fakty i dowody. Idzie wtedy jak burza.
Mieć przekonanie, to mieć pewność, to także
oszczędność czasu, nerwów i pieniędzy.
Aż dziw bierze, że współczesne sądownictwo
nie opiera się na pewności a ja dotychczas na bzdurnych dowodach i
udokumentowanych faktach.
Przekonanie o wypowiadanych zdarzeniach
posiada na przykład Paweł Jan Deresz – mąż zmarłej w katastrofie smoleńskiej
Jolanty Szymanek-Deresz. Ów Paweł Jan posiada przekonanie, że to Jarosław
Kaczyński zalecił bratu lądowanie w Smolensku. Posiada również przekonanie, że padły wtedy słowa: "lądujcie
koniecznie w Smoleńsku".
Gdyby sytuacja dotyczyła innej osoby
z kręgu „rodzin smoleńskich“ można by zaryzykować stwierdzenie, że to
rozpacz i dramat pchnęły wdowca do wypowiadania takich nierozważnych, niczym
nie popartych stwierdzeń.
Ale nie w przypadku Deresza.
Paweł Jan Deresz - współpracownik SB
(IPN BU 00191/27 - DERESZ PAWEŁ JAN, IPN
BU 001043/1848 - DERESZ PAWEŁ JAN), zaufane „ucho“ bezpieki i aparatu
partyjnego komunistycznej władzy, zimny i beznamiętny typ, wiele lat obijający
się po nizszych salonach czerwonego chlewiku, dopiero w czasie
prezydentury „magistra“ Kwasniewskiego
wyczuł własciwy moment do skoku na wyższą pułkę. Nie, nie sam, gdyż
intelektualnie i wiekowo nie mieścił się w „normie“, skok miał nastapić poprzez
małżonkę.
W wyniku szczęśliwego zbiegu
okoliczności oraz zakulisowych gier, Jolanta Szymanek-Deresz została powołana
na stanowicko sekretarza stanu w kancelarii prezydenta.
Dersz triumfował. Wszedł na salony.
Tyle fakty. Ale co tam fakty, jak uważa
Paweł Deresz. Ważne jest przekonanie.
Zatem posłużę się garścią „przekonań“ w
których zostałem utwierdzony poprzez rozmowy na temat obu małżonków.
Przekonany jestem zatem, że to Paweł
Deresz kazał żonie wejść do łóżka prominentnych działaczy SLD, by „zapracowała
na stanowisko“. To Paweł Deresz, według mojego przekonania, już w czasie pracy
małżonki na stanowisku podsekretarza stanu w kancelarii Kwaśniewskiego
wypowiedział słowa: „Jolka, ty to chyba słabo dajesz, bo ciągle tylko tym
podsekretarzem jesteś... Weż się kobieto do roboty, to może cię awansują...“.
W takim samym stopniu przekonany
jestem, że dzisiejsza wypowiedź Deresza została zlecona mu przez wywiad
rosyjski (Paweł Deresz w latach 80-tych miał rozległe stosunki w ZSRR skąd pisywał korespondencje, a w
rzeczywistości nawiązywał opercyjne kontakty).
Należy spodziewać się (posiadam takie
przekonanie), że niebawem dotrą do mediów „zapisy z tupolewa“ na których
to wypowiadane są słowa „lądujcie koniecznie w Smoleńsku"... – już Dersz
z kolegami rosyjskimi pracują nad realizacją nagrania, o czym jestem
również przekonany....
Etykiety:
agentura rosyjska,
donosiciel,
Jolanta Szymanek-deresz,
Paweł Deresz,
PO,
SB,
SLD
poniedziałek, 3 grudnia 2012
Pijaczynie i współpracownikowi SB – Danielowi Marcelowi Olbrychskiemu
Panie Olbrychski,
panie komediancie, współpracowniku SB,
gorzałkowiczu, pupilu komuny, wielbicielu bolszewików i histeryczny prostaku.
Ponieważ każda pańska wypowiedź dotycząca
naszej Ojczyzny, dziejącej się na codzień historii oraz najistotniejszych
ważnych politycznych spraw, trąci zgrozo peerelowskim, gomułkowskim tonem,
kreślę kila tych zdań.
Panie rusofilu i polonofobie, zrozumiałe, że
ktoś, kto wychował się, żył jak król oraz kręcił wielką kasę w PRLu, nie może złego
słowa o nim powiedzieć. Musi zachować lojalnosć wobec pamięci zmarłych dobroczyńców-towarzyszy
oraz ostrożność wobec żyjących, bo ci drudzy nie wybaczają nielojalności.
Panie tajny współpracowniku SB o numerze akt
IPN BU 00945/2185 oraz IPN BU 00170/60 , jakie
moralne prawo ma pan powiedzieć o obsadzie aktorskiej filmu Smoleńsk: (...) Każdy uczciwy aktor, odrobinę myślący, powinien odmówić. Ja
bym oczywiście odmówił, gdyby mnie zaproszono do zagrania w tym filmie (...)?
Panie donosicielu UBecki, pewnie na skutek
szampańskiego życia, jakie zafundowali panu towarzysze od Gomułki i Gierka, utopione
w wódce komórki mózgowe nie są w stanie pojąć, że jako konfident czerwonych, nie
jest pan „uczciwym aktorem“ a tym bardziej „uczciwym człowiekiem“.
Panie pomagierze SBeków, pana nikt nie
zaprosi do zagrania roli poważnej i historycznej, bo pan na milę śmierdzi
PRLowskim złogiem komunistycznym. Pan nie powinien zagrać żadnej roli, bo pana
miejsce jest na filmowym śmietniku.
Panie wielbicielu bolszewików, pańskie
zachowanie po smoleńskiej tragedii, wasalizm, putinowski dupowcisk i niemal
agenturalna propaganda proruska wyraźnie wskazuje, kto jest dla pana ważniejszy
i czyją politykę pan wspiera.
Panie przepity komediancie, każde pańskie
wystapienie, to żenujący przykład na potwierdzenie popularnego powiedzenia
„patrzcie, co wódka z ludzi robi“. Każdy pański polityczny wywód, do
słowotok na poziomie klienta budki z piwem.
Panie Olbrychski... zamilknij pan!
Etykiety:
alkoholizm,
cham,
Daniel Olbrychski,
donosicielstwo,
głupota,
IPN,
kolaboracja,
PO,
prostactwo,
SB
środa, 28 listopada 2012
Kreowanie męczenników
„Gazeta Wyborcza“ postawiła krzyżyk na Olejnikowej i
Gronkiewicz-Waltz.
Dzisiaj, powołując
się na swoich informatorów, zamieściła materiał opisujący, jakoby niedoszły i
domniemany zamachowiec Brunon K. zamierzał wyżej wymienione panie ukatrupić.
Skąd taka wiadomość?
‚GW“ posiada swoich ludzi u Bondaryka, toteż ma pewne
i sprawdzone informacje
z pierwszej reki. To nie ulega watpliwości, co „bondarykowe“ wymyślą – gazetka
już o tym wie.
Zastanawia tylko, po co „tuba luksemburgizmu“ taką
informację w ogóle podaje?
Brunon K. siedzi w areszcie (i pewnie posiedzi jeszcze
trochę) więc nie zagraża nikomu, a głupie i nieodpowiedzialne, nastawione na
kasę njusy mogą wykreować jego następów. Mało to w kraju kretynów?
Nie wydaje mi się, że złożona z doświadczonych i
zaprawionych w medialnych bojach funkcjonariuszy „Gazeta Wyborcza“ tego
wszytskiego nie wie.
Zatem jest to działanie celowe?
Czyżby poświęcenie w imię politycznego celu - wykreowania
męczenników III RP?
Etykiety:
bzdury,
Gazeta Wyborcza,
Gronkiewicz-Waltz,
łajdactwo,
Michnik,
Olejnik,
Trybuna Ludu
wtorek, 27 listopada 2012
Czyim zwolennikiem jest Opania, bo czyim nie jest już wiemy.
Marian Opania odmówił wcielenia się w
rolę Prezydenta Kaczyńskiego. Kategorycznie odmówił Antoniemu Krauze
(reżyserowi obrazu „Smoleńsk“), a swoją decyzję argumentował w sposób
następujący: „Otrzymałem taką propozycję i od razu odmówiłem. Mam swoje powody,
polityczne. Nie jestem zwolennikiem PiS ani braci Kaczyńskich“ -
powiedział w rozmowie z Onetem aktor.
Rzecz jasna sekta lemingów wsparła
Opanię i na wszystkich możliwych forach przyznała mu rację.
„Ma prawo..., może wybierać... –
piszczały lemingi.
Faktycznie, może wybierać – aktor ma do
tego święte prawo.
Może na przykład oceniając postać i
własne siły, „nie czuć osoby“.
To może, ale... nie może robić
z siebie durnia.
Przyznam, że argumentacja Mariana Opani
zwaliła mnie z nóg, bo dotychczas miałem Go za inteligentnego człowieka.
Taki tok myślenia artysty, skłania do
wyciągnięcia wniosku, iż np. Opania jest/był zwolennikiem władzy bolszewickiej,
gdyż wystąpił w serialu „Marszałek
Piłsudski“ , gdzie zagrał oficera wywiadu Armii Czerwonej.
Jaki mógł być wtedy komentarz Opani
dotyczący objęcia takiej roli?
„Otrzymałem taką propozycję i przyjąłem
ją. Mam swoje powody, polityczne. Jestem zwolennikiem sowieckiej Rosji a także
Włodziemierza Lenina“.
Tak by przynajmniej wskazywała logika.
Etykiety:
Antoni Krauze,
bolszewicy,
Lech Kaczyński,
Lemingi,
Opania Marian,
ostracyzm,
PO,
Smoleńsk
sobota, 24 listopada 2012
Tydzień w obrazkach
Bez pisaniny.
Przegląd tygodnia w obrazkach...
RUCHALI KOTA WYSZLI NA ULICĘ Z AKCJĄ PLAKATOWĄ
GRZEGORZ HAJDAROWICZ "WYCZYŚCIŁ" RZECZPOSPOLITĄ Z NIEPOPRAWNYCH POLITYCZNIE DZIENNIKARZY, ZATRUDNIAJĄC DAWNYCH FUNKCJONARIUSZY "GAZOWYBU"
ZNÓW RUCHALI KOTA.... TYM RAZEM OPRACOWALI TABLICĘ WZORCOWĄ ZACHOWAŃ "NOWOCZESNEGO PATRIOTY"
PAN PREMIER POJECHAŁ ZAŁATWIAĆ UNIJNĄ KASĘ. GADAŁ JAK RÓWNY Z RÓWNYM Z SAMĄ ANGELĄ MERKEL i....
Przegląd tygodnia w obrazkach...
RUCHALI KOTA WYSZLI NA ULICĘ Z AKCJĄ PLAKATOWĄ
GRZEGORZ HAJDAROWICZ "WYCZYŚCIŁ" RZECZPOSPOLITĄ Z NIEPOPRAWNYCH POLITYCZNIE DZIENNIKARZY, ZATRUDNIAJĄC DAWNYCH FUNKCJONARIUSZY "GAZOWYBU"
ZNÓW RUCHALI KOTA.... TYM RAZEM OPRACOWALI TABLICĘ WZORCOWĄ ZACHOWAŃ "NOWOCZESNEGO PATRIOTY"
PAN PREMIER POJECHAŁ ZAŁATWIAĆ UNIJNĄ KASĘ. GADAŁ JAK RÓWNY Z RÓWNYM Z SAMĄ ANGELĄ MERKEL i....
Etykiety:
degeneracja,
dewiacje,
Palikot,
pederastia,
Ruchali kota,
Tusk
czwartek, 22 listopada 2012
Nat King Kolo - Morda Lisa
Ze starej płytoteki.... Znany na całym świecie przebój Nat King Cole'a w
wersji krajowej. Hołd dla postaci wybitnej - "dziennikarza inaczej",
"Goebbelsa uwolii" oraz "Kononowicza polskiej prasy" - Tomasza "syna
najuczciwszego z Polaków" Lisa.
Etykiety:
bul,
Donald Tusk,
durnie,
Hanna Lis,
Komorowski,
Mazowiecki,
Platforma Obywatelska,
sprzedwczyki,
Tomasz Lis,
Unia Wolności,
uwolia,
Wałęsa
wtorek, 20 listopada 2012
“Sejmbomber” złapany czyli Tusk – taki lepszy Putin.
Dzisiejsza “trzęsiawka prasowa” dotycząca
domniemanego ataku na Sejm RP oraz głowy Państwa, idealnie wpisuje się w
nastrój lewackiego szaleństwa w około jednoczącej się skrajnej prawicy.
Całość “rewelacji” jest zbyt grubymi nićmi szyta, aby nie być rozpoznana przez
jako-tako oientującego się w meandrach naszej polityki.
Według reżimowej prasy Brunon “jakiśtam” to
nacjonalista, antysemita i jeszce pewnie coś tam “anty” nie pomijając innych
paskudztw, które go wyróżniają wśród ludzi zwykłych.
Może nawet pedofil, nekrofil, kanibal i … coś
tam jeszcze, ale nie będę brnął dalej, bo może to sugerować przez pomyłkę członkostwo w Ruchu Palikota.
Tak więc, (przez rok policyjnej obserwacji!) ustalono, że ów “zamachowiec” chciał
wysadzić Sejm oraz prezydenta i premiera w dniu uchwalania budżetu, co by mieć
wszystkich w kupie.
Raczej logiczne to i o ułomność intelektualną
trudno go posądzać.
O brak logiki trudno też posądzać
organizatorów “antyterrorystycznej akcji”, skierowanej przciw Brunonowi.
Ale czy tylko Brunonowi?
Aż korci, by zaryzykować tezę, iż pięknie to
się wszystko im użołyło.
Aż za pięknie.
Zatem jak to po kolei było…
Faza A”
Dziewiątego listopada ABW aresztuje
domniemanego zamachowca, który (według nich) nie działa sam. A niech tam,
aresztują tylko jego, ale reszta może się już bać.
W mieszkaniu “bombiarza” znaleziono pistolet,
1100 sztuk amunicji i trochę szrotu, mogącego służyć jako składnik materiału
wybuchowego.
Od daty aresztowania, aż do dziś cisza, jak
po pogrzebie organisty…. nawet Lis czy też Olejnik z michnikami – gęba na
kłódkę.
Władza wyczekuje, zasadza się.
Wie, że na 11. Listopada przewidziane są
zamieszki, to dopiero po tym całosć się połaczy. Tak też się dzieje.
Faza “B”
Udolnie nieudolna policja wraz z polityczną
policją PO, doprowadza w trakcie Marszu Niepodległości do zadym w Stolicy,
obarczając odpowiedzialnością organizatorów – ONR i Młodzież Wszechpolską.
Faza “C”
Burdy w stolicy, zapowiedź powołania
wspólnego Narodowego Ruchu, to fala uruchamiająca młyn “tuskoidalnych”. Władza
odczekuje tydzień, w którym pętaki z SLD oraz od Palikota (sejmowy plankton)
domagają się delegalizacji obu narodowych partii, podsycając ogólną histerię. “Tuski” z kamienną miną czekają, nie mieszają
się do awantury i …. dziś pozwalają ujawnić “bombę informacyjną”!
Faza “D” (tak będzie)
Teraz sprawy potoczą się już szybciej.
Zapewne w najbliższym czasie “Gazwyb”, TVN, Polsat oraz co bardziej
“nowoczesne” media reżimowe udowodnią
(powołując się na przecieki z policji, prokuratury…), że Brunon “jakiśtam”
współdziałał z przedstawicielami ONR lub Młodzieży Wszechpolskiej.
Jeżeli nawet nie działał, to był faszystą i
kimś tam jeszcze… oczywiście takim znienawidzonym przez Blumsztajna i Lisa ze
stadem.
Stanie się to pretekstem do stosownej nagonki
na oba ugrupowania oraz w niedalekiej
przyszłości podstawą do delegalizacji ONR I MW.
Już po wszystkim Tusk z Lisem i “blumsztajnami”
pierdykną sobie z szampana i odśpiewają jakąś międzynarodówkę.
A jak to się robi u naszych
sąsiadów?
Na przykład:
-
4 września 1999 nastąpił wybuch samochodu pułapki pod blokiem dla wojskowych i
ich rodzin w Bujnaksku w Dagestanie, zginęły 64 osoby,
-
9 września 1999 wybuch zniszczył dziewięciopiętrowy blok w
południowo-wschodniej części Moskwy, zabijając co najmniej 93 osoby,
-
13 września 1999 identyczna eksplozja zniszczyła dom w południowej części
Moskwy. Zginęło kilkadziesiąt osób,
-
16 września 1999 wybuchła bomba podłożona po dziewięciokondygnacyjny budynek
mieszkalny w Wołgodońsku na południu Rosji, zabijając 18 osób i raniąc
kilkadziesiąt.
Wszystkie
te prowokacje były pretekstem do rozpoczecia wojny, akcji zbrojnej przeciw
wrogom.
Władimir
Putin nie ma zahamowań i skupułów, gdy chodzi wyelimowanie nieprzychylnych mu.
Gotów jest poświęcić nawet życie swoich obywateli w imię nieograniczonej
władzy.
Tylko
ręce składać do Boga, że Tusk taki dobry albo,… mniej odważny.
Ale,
pożyjemy I zobaczymy – o ile jeszcze pożyjemy…
Etykiety:
bałach,
bombiarz,
Donald Tusk,
głupoty,
Platforma Obywatelska,
POlicja,
Polityka,
prowokacja,
ściema,
zamach na sejm
poniedziałek, 19 listopada 2012
BOR niczym twarda ściana – tynk leci, pustak trzyma się mocno.
Kolejny szofer Wałęsy robi
karierę.
Marian Janicki, ksywa generał,
tak jak MIeczysław Wachowski kręci lody
i to nie małe.
On dla odmiany jako szef
BOR.
Absolwent AGH, inżynier ceramik,
bez tytułu magistra (studia
inżynierskie pierwszego stopnia, a nie pięcioletnie magisterskie), to tylko z zamiłowania najwyższy BORowik - bez stosownych
kursów oficerskich.
Jak podaje w swojej gazecie
Tomasz „syn najuczciwszego z Polaków“ (to taki zawód) Lis, Janicki
przypomniał sobie o tym, co blisko trzy lata temu mówił mu ponoć podwładny -
płk. Jarosław Florczak.
- Szefie, pan prezydent kiedyś doprowadzi do tragedii, zginie
wielu niewinnych ludzi - miał powiedzieć około trzy
miesiące przed katastrofą smoleńską Florczak, który zginął 10 kwietnia 2010
roku.
- Szefie, jak zwykle burdel, nikt nic nie wie, programy swoje, a
realizacja swoje. Jeżeli pan może, to niech mnie pan więcej nie wysyła (...)
Współpracowałem z Kancelarią Prezydenta Kwaśniewskiego, przez osiem lat ta
współpraca była ideałem (...). To, jak wygląda nasza współpraca z obecną
kancelarią, to jest jedna wielka katastrofa. Prowizorka i jeszcze raz
prowizorka - dodał.
Oczywiście, to wszystko miało
miejsce zdaniem Janickiego. Na wszelki wypadek prokuratura dała wiarę w jego przekaz, bo Florczak, nie zaprzecza słowom przełożonego.
Nie ulega wątpliwości, że gdyby
dziś inżynier-ceramik Janicki doznał oświecenia i zgłosił do prokuratury, iż
(dajmy na to) rok przed katastrofą smoleńską Sebastian Karpiniuk informował go
o tym, że Prezydent Kaczyński wręcz obsesyjnie pragnie pilotować odrzutowiec,
to dziś przyczyny tragedii mięli byśmy już rozwikłane.
No bo Janicki, to według
reżimowych, wojskowych służb prawdomówny oraz godny zaufania inżynier-ceramik! Póki
co lepi i klei jak może...i z czego może.
Nie wszyscy jednak mają podobne
zdanie o inżynierze Janickim.
Według prokuratury Janicki jako szef
BOR odpowiada za ochronę prezydenta oraz premiera, ale nie wypełniał tych
obowiązków w kwietniu 2010 roku. Zamiast niego ochroną zajmowali się bez
upoważnienia - podlegli funkcjonariusze. Zdaniem prokuratury ochrona
w Smoleńsku była skandaliczna.
Na miejscu lądowania nie było ani
jednego funkcjonariusza BOR-u przydzielonego do ochrony. Zdaniem biegłych na
Siewiernym powinien być przynajmniej jeden funkcjonariusz BOR-u, którego
zadaniem jest m.in. sprawdzenie, czy specsłużby rosyjskie wywiązały się z
nałożonych na nie obowiązków, a także utrzymywanie kontaktu z wieżą kontroli
lotów. Co ważne, biegli jednoznacznie stwierdzili, że obowiązkiem
funkcjonariusza BOR-u z lotniska było również przekazywanie na bieżąco do
Centrum Kierowania BOR-u danych o pogarszających się warunkach pogodowych w
rejonie lądowania. Brak funkcjonariusza na lotnisku był jednym z czynników
mających znaczący wpływ na obniżenie bezpieczeństwa ochranianych osób.
Biuro Ochrony Rządu powinno nadać wizycie prezydenta Kaczyńskiego w Rosji wysoki stopień zagrożenia. Tymczasem wizyta miała stopień średni. Ale to nie wszystko. Podczas rekonesansu funkcjonariusze BOR-u w Smoleńsku nie tylko nie obejrzeli lotniska Siewiernyj, ale nawet nie zrobili objazdu tras głównej i zapasowej na terenie Rosji, którymi miały przejechać kolumny specjalne. Wreszcie nie wykonano żadnych czynności związanych z opracowaniem wariantu zabezpieczenia prezydenta na wypadek awaryjnego lądowania tupolewa na lotnisku zastępczym. Ponadto nie wyznaczono dowódcy grupy rekonesansowej. W grupie tej w ogóle nie było pirotechnika ani lekarza sanitarnego (badającego stan miejsca lądowania i pobytu pod kątem zagrożeń sanitarno-epidemiologicznych).
Biuro Ochrony Rządu powinno nadać wizycie prezydenta Kaczyńskiego w Rosji wysoki stopień zagrożenia. Tymczasem wizyta miała stopień średni. Ale to nie wszystko. Podczas rekonesansu funkcjonariusze BOR-u w Smoleńsku nie tylko nie obejrzeli lotniska Siewiernyj, ale nawet nie zrobili objazdu tras głównej i zapasowej na terenie Rosji, którymi miały przejechać kolumny specjalne. Wreszcie nie wykonano żadnych czynności związanych z opracowaniem wariantu zabezpieczenia prezydenta na wypadek awaryjnego lądowania tupolewa na lotnisku zastępczym. Ponadto nie wyznaczono dowódcy grupy rekonesansowej. W grupie tej w ogóle nie było pirotechnika ani lekarza sanitarnego (badającego stan miejsca lądowania i pobytu pod kątem zagrożeń sanitarno-epidemiologicznych).
Tak oto kierowca-amator i
inżynier-ceramik w jednym partoli swoją robotę.
Rzecz jasna, w mormalnym kraju nie
wystarczy wozić tyłek kogoś ważnego i farbować hną łeb na czarno by zostać
szefem BOR, ale tam są widać inne standardy.
W kraju Tuska, za zasługi w spieprzeniu
smoleńskiej wizyty, która zakończyła się tragedią, Marian Janicki został
awansowany 15. Czerwca 2011 roku, przez Komorowskiego na stopień generała
dywizji BOR.
Być może gdyby Janicki był prawdziwym (wojskowym)
generałem, to miałby odwagę strzelić sobie po tym wszystkim w łeb, a tak jako
inżynier-ceramik i kierowca takiej potrzeby nie odczuwa.
I na to właśnie zapewne liczyli patroni
Janickiego powołując go na szefa BORu.
Taki fachowiec z poza wojskowych
elit, nie zobowiązany do przestrzegania wojskowego
kodeksu honorowego jest przynajmniej wielokrotnego użytku.
Kodeks inżynierów-ceramików bądź
kierowców nie zakłada honorowego samobójstwa...
Jest wysoce prawdopodobne, że inżynier
Janicki wszystko co robił, zrobił według ścisłych dyrektyw i zalożonego planu,
więc według własnej oceny jest „czysty“.
Nie on wymyślił „olewkę“ prezydenckiej
wizyty, nie on wydał sobie rozkaz dłubania w nosie zamiast osobiście dopilnować
przebiegu delegacji..... to nie on!
Na wszelki wypadek, honorowo inżynier
Janicki i POmocnicy znaleźli już kozła ofiarnego i zamknięto publicznej opinii lemingów
tzw. gębę.
Płk. Paweł Bielawny – za niedopełnienie
obowiązków podczas wizyt premiera Donalda Tuska i prezydenta Lecha Kaczyńskiego
w Katyniu w kwietniu 2010 r. oraz poświadczenia nieprawdy w dokumencie, został
przez szofera Janickiego zawieszony, a przez ministra spraw wewnętrznych Cichockiego
zdymisjonowany z funkcji zastępcy szefa BOR.
Taki pic na wodę.
Bielawny zdążył jeszcze odebrać w
czerwcu 2011 roku nagrodę od Komorowskiego – „za Smoleńsk“, jaką był awans na stopień generała brygady BOR, a już
w lutym 2012, przykładnie wyleciał z resortu.
Daleko się nie nalatał, bo w kwietniu
br. wylądował jako doradca wojewody małopolskiego Jerzego Millera (tego od
polskiej wersji raportu MAK – zwanego Raportem Millera).
O inżynierze-ceramiku, szoferze
Janickim mówią, że jest nie do ruszenia, bo posiada kwity na całą POwską hałastrę.
Widać jest w tym dużo prawdy, bo niczym w uderzonej ścianie – tynk odpada (leci
zastępca) a pustak siedzi mocno... mimo tęgiego uderzenia.
Teraz szofer Janicki rozpoczął wraz
z POmocnikami drugą fazę operacji. Rozpoczął medialną akcję
(dezy)informacyjną, używając do tego zaufanej WSIowej „dziennikarskiej elyty “.
Pomocny, jak zawsze okazuje się Tomasz „syn najuczciwszego z Polaków“ Lis.
Dziś tani amant z Zielonej Góry
poinformował na stronie internetowej swojego "Newsweeka", że zna
treść 70 tomów akt śledztwa smoleńskiego, i to może nawet na pamięć.
Nic dziwnego, skoro występujące tam rewelacje
zapewne pomagał wymyślać i redagować.
Czekamy zatem na nowe rewelacje Janickiego,
autorstwa Lisa...
A nawet Janicki tak pięknie nie nałga, jak Lis
opisze.
Najwyżej znów tynk odpadnie.... i będzie po
staremu.
sobota, 17 listopada 2012
Co robił dziadek premiera w Wehrmachcie?
Pytanie to nurtuje wielu współczesnych badaczy rodu
Tusków.
Sprawa nie jest prosta i nawet
sam premier nie był w stanie jej wyjaśnić.
Wiele światła na zagadkę rzucił rodzinny album, znaleziony niedawno w
gdańskim mieszkaniu prezesa rady
ministrów.
Co robił dziadek premiera w Wehrmachcie?
Etykiety:
Donald Tusk,
Dziadek z Wehrmachtu,
Kupa,
nieróbstwo,
Platforma Obywatelska
Tajemica Romana Giertycha
Przyczyny wielkich zmian w poglądach Romana Giertycha stały się zagadką numer jeden w kraju! Do czasu. Sprawa wreszcie została rozwikłana.... Poznaliśmy przyczyny!
Etykiety:
Giertych,
Komorowski,
komuiniści,
liberałowie,
masz prezydencki,
zmiana Giertycha
czwartek, 15 listopada 2012
Przez tyłek do głowy…
Kiedyś mówiono: “Przez żołądek do serca”. Nakarmisz kobieto dobrze delikwenta, obdaży
cię uczuciem - taki w skrócie był sens zgrabnego powiedzenia.
Po lekturze dzisiejszych topowych wiadomości,
podanych przez portale internetowe (Onet, Wp.pl), wydaje się, że bardziej
odpowiednim dal “elyt” powiedzeniem określającym przepływ emocji od
przyjemności do stanu odurzenia będzie: “przez tyłek do głowy”.
Niestety, nie pierwszy już raz okazało się,
że nacja homoseksualna, czyli inaczej mówiąc pederastów, na skutek degeneracji
cierpi na postępujący zanik inteligencji
oraz rozumu.
Grzebanie w odbycie źle działa na stan
umysłowy a już wkładanie tam sobie członka kochanka pustoszy korę mózgową
niemiłosiernie.
Jako przykład pustki mózgowej spowodowanej
homoseksualizmem, podam dzisiejszą rozmowę Onetu z prof. Ireneuszem
Krzemińskim.
Wprawdzie profesor z niego jak z
przysłowiowej “koziej d…y – trąba”, ale udaje facet jak umie. Krzemiński, habilitowany doktor, jest
przyklejony do Instytutu Socjologii UW, gdzie od wczesnych lat gierkowskich okopał się
i ogłupia studentów, toteż w mediach reżimowych “robi za fachowca”.
Cóż zatem objawił fachowiec?
Objawił grzech!
Grzech kościoła katolickiego, który milczy w
sprawie ONRu i Młodzieży Wszechpolskiej.
- Teraz to "lewak" i
"pedał" są głównymi wrogami, więc możemy się obawiać na przykład
napaści na osoby homoseksualne – ocenił.
Dalej
Krzemiński brnie i atakuje.
- Z wielu badań socjologicznych bardzo jednoznacznie wynikało, że w czasie
rządów PiS gwałtownie, dwukrotnie wzrosły napaści na osoby homoseksualne. -
Ponieważ była kampania, jakby oficjalna, przeciwko nim – dodał Krzemiński.
Osobiście nie słyszałem o fali napadów na
pederastów i lewaków w okresie 2005-2007. W każdym razie nawet prasa “wyzwolona”
spod znaku “gazetki” nic o tym nie pisała.
Nie wiadomo skąd Krzemiński ma takie
informacje, być może to wina strzępiącego się mózgu i efekt choroby
homoseksualnej, do której przyznał się dwa lata temu.
Płynie zatem Krzemiński w otchłań głupoty na łódeczce wystruganej z resztek kory mózgowej...
Płynie zatem Krzemiński w otchłań głupoty na łódeczce wystruganej z resztek kory mózgowej...
Gadanie, żeby gadać, to nawet fajna sprawa. Medialna
i robi wrażenie na lemingach.
Można pleść, jak za przeproszeniem
“Krzemiński na mękach”.
Można np. publicznie stwierdzić, że w okresie rządów SLD (2001-2004) wzrosła liczba
gwałtów na nieletnich chłopcach (“ponieważ była kampania, jakby oficjalna”
tolerująca pedrastię), a w czasie rządów PO zastraszająco skoczyła liczba
mordów politynych (“ponieważ była kampania, jakby oficjalna” tolerująca mordy
polityczne – akcja “dożynanie watah”).
Może gdy Krzemińskiemu wróci na chwilę
świadomość – powie i o tym. Rozgrzeszy może
wtedy Episkopat , ale siebie z grzechu homoseksualizmu oraz głupoty na pewno.
Inny pederasta, były dominikanian Bartoś w skutek choroby homoseksualnej
usunięty z zakonu, poucza duchownych co jest zgodne, a co sprzeczne z nauką
kościoła.
Bartoś ma mocną pozycję z reżimowych mediach,
gdyż zaprasza go Tomasz “syn najuczciwszego z Polaków” Lis oraz “gazowyb”,
toteż stada lemingów słuchają go z przejęciem.
Bartoś pogroził Ks.
biskupowi Antoniemu Dydyczowi za jego udział w Marszu Niepodległości. “To
spreczne z nauką kościoła” – osądził.
Trudno polemizować z człowiekiem
chorym, - do niego i tak nic nie dotrze.
Dotrze być może do przyklaskujących
Bartosiowi lemingów prawda, która mówi że Kościół nie zabiera głosu w sprawach
trechnik homoseksualnym, toteż Bartoś również niech nie stara się wchodzić w
cudze kompetencje.
A na marginesie, to “pedalenie się” jest
sprzeczne z nauką kościoła.
Trzecia i ostatnia informacja “onetowa”
dotyczyła lesbijki.
Rozgarnięta niczym jesienny nawóz, tępymi
widłami Krystyna Kofta zawyrokowała iż Maria Konopnicka była lesbijką! Dałą tym
samy odpór Arturowi Zawiszy, który to takim posądzeniom dość histerycznie zaprzeczał.
A czy można w ogóle mówić o kłamstwie
nt. homoseksualności Marii Konopnickiej? Czy była ona lesbijką? – pyta Onet. -
Ależ oczywiście, że była. Wtedy się jednak o tym nie mówiło - stwierdziła chora
oraz wyzwała Zawiszę od “najaranych” czy też “naćpanych”.
Gdyby nie zdiagnozowana przewlekła choroba
homoseksualna, można by było zaryzykować, iż Kofta cierpi na najzwyklejszą
głupotę. Pomylić Zawiszę z Palikotem lub jakimś innym przyjacielem domu – karygodne!
W tej sytuacji należy jednak współczuć a nie nabijać się.
Dalej Kofta zwraca też uwagę, że to nie
jedyna znana polska pisarka o takiej orientacji seksualnej, bo lesbijką była
też choćby Maria Dąbrowska (sic!).
- Już w czasie moich studiów się o tym
przebąkiwało - dodaje.
- Poza “bąkaniem” nic jednak (żadne
dokumenty) nie wskazują na zboczenie pisarki, toteż należy uśmiechnąć sie z
pobłażaniem I popukać w czoło.
A dajmy dalej “bąkać” Kofcie, byle z
daleka i przy otwartm oknie.
Pewnie Kopernik też była lesbijką…
Etykiety:
Bartoś,
choroba homoseksualna,
dewiacja,
głupota,
Ireneusz Krzemiński,
Kofta,
lewacy,
pederaści,
zbydlęcenia
niedziela, 11 listopada 2012
"Pożydzie" w kinach!
Już w kinach!
Streszczenie:
Srul Goldbruch po latach emigracji
przyjeżdża z Izraela do Polski, zaalarmowany wiadomością, że jego młodszy brat Dawid
popadł w konflikt z mieszkańcami swojej miejscowości Poje(dwabne)bane. Po przyjeździe
odkrywa, że przyczyną jest mroczna tajemnica sprzed lat. Skłóceni od lat bracia
próbują dojść prawdy.
Prowadzone przez nich śledztwo zaostrza
konflikt, który przeradza się w otwartą agresję. Ujawniona tajemnica o
żydowskim mordzie na własnych rodakach odciśnie tragiczne piętno na życiu braci
i ich sąsiadów....
Osoba reżysera Wladka Pasikowskiego (Pasikonika) gwarantuje napięcie i mrożącą krew w żyłach akcję. Podobnie jak w "Psach" i "Psach II" mamy gwarantowane przynajmniej 10 "K... mać" na 12 wypowiadanych wyrazów oraz 7 "Pierd...ę" i "Wyp...alaj" na trzy zdania w każdej dyskusji...
Etykiety:
głupoty,
gniot,
Gross,
kłamstwa,
Pasikowski,
Pokłosie,
pożydzie,
żydokomuna,
żydowskie kłamstwa.
sobota, 10 listopada 2012
OCN u Janusza Palikota
„Janusz zjedz Snickersa, bo jak jesteś głodny to
gwiazdorzysz...“
Tak pewnie powiedzieli by młodzi po wczorajszych
wystąpieniach sejmowych durnia z Biłgoraja.
Chyba słodki baton niewiele by dał, bo nie tędy droga.
Palikot gwiazdorzy, bo prezentuje stan, zwany w niektórych
kręgach OCN.
„Oznaka Całkowitego Niedojeb..ia“ – to stan wyjątkowego
pobudzenia graniczący z szaleństwem i niemal zwierzęcym amokiem powstałym
w skutek braku bodźców seksualnych, braku akceptacji otoczenia oraz braku zaiteresowania
innych chorym delikwentem.
Palikotem nikt się nie interesuje.
Procenty mu spadają, ludzie na widok matołków z RP
pukają się w czoło a sam wódz-szambiarz budzi obojetność w skutek leserstwa
sejmowego oraz daleko idącej przewidywalności.
Coś jak z karaluchem lub prusakiem.
Paskudne to, bezmózgie, leniwe, szkodliwe, budzące
obrzydzenie ale i łatwe do umiejscoweienia w chałupie, gdyż z góry wiadomo
którędy łazi, gdzie się zagnieździ i jak się zachowa.
Janusz „Karaluch“ Palikot ma problem.
Wpędzony w stan OCN głupieje na oczach ludzi i odstawia
„szopki“ rodem z najbardziej
specjalistycznych szpitali psychiatrycznych.
Najwprawdopodobniej jest to efekt niemocy przybocznego
haremu fuehrera RP. Coś nie iskrzy a Biedroń czy Grodzka wolą leżeć na worach,
niż zaspakajać wodza.
Już humoru nie poprawiają mu nawet zebrane at hoc pod
szyldem Ruchu Palikota tumany, które
wprowadził do sejmu, ludzie z których jawnie Palikot zakpił.
W skutek OCN, Janusza Palikota nie bawią już nawet własne,
sejmowe typy, mogące śmiało brać udział w remake’u słynnego Freaks – Toma
Browninga, takie jak Grodzka, Ryfiński, Bauć...
Janusz Palikot prezentuje psychopatyczną agresję.
Opowiada coś o jakiejś „alkoholowej podróży do
Smoleńska“ (zupełnie jakby tam był) o
więzieniu dla Kaczyńskiego i o europejskim
państwie beznarodowym....
Głupota goni głupotę. W przypadku Palikota przekonany
jestem, że nigdy jej nie dogoni. Taka to progresja OCN-u u „Karalucha“ Janusza!
Zabawne, że toczący pianę z pyska Palikot w skutek
opętania wymyśla durnoty i kłamstwa, podczas gdy prawdy o własnej osobie
przemilcza. O czym nie wspomina „kryształowy moralizator Palikot“?
* Nie wspomina, że jako syn szmalcownika biłgorajskiego, przez wiele lat
obraca zrabowanymi żydowskimi pieniędzmi.
* Nie wspomina, że pierwszy swój interes zrobił na kradzionym drzewie
z którego wykonywał palety.
* Nie wspomina, że od dawna okrada byłą żonę i dzieci, kantując ich na
alimentach (dzieci nazywając „byłymi“ dziećmi)
* Nie wspomina, że po pijanemu bezkarnie taranuje budki strażnicze (przed
siedzibą TVN) oraz ścina płoty przyzagrodowe.
* Nie wspomina, że okrada wykonawców budowlanych, remontowych,
wykonujących usługi dla RP, proponując po fakcie zaniżone stawki.
* Nie wspomina, że jest uzleżniony od alkoholu i nie potrafi pohamować
nałogu nawet w miejscu publicznym, pijąc wódkę z butelki
* Nie wspomina, że ma skłonności homoseksualne i pedofilskie (sprawa
małego Darka z Lublina)
* Nie wspomina, że w trakcie Palikotowego Tourne po Polsce w lecie 2012
roku, dochodziło do gwałtów i pobić na zwabionych do hoteli nieletnich osobach.
* Nie wspomina, że będąc w zarządzie szemranego „Towarzystwa
Singerowskiego“ (wraz z m.in. Pawłem Śpiewakiem) kolaborował z byłym
zbirem-UBekiem Barą, którego zna jeszcze
z lat 80-tych, z czasów gdy donosił na kolegów do bezpieki.
Wiem, że nie powinno się karmić karaluchów, bo nie karmione
zdychają. Nie powinno się pisać o Palikocie, bo to jego pożywka., lecz trudno
bez komentara zaakceptować szczególne zbydlęcenie ludzkie.
Mawiają, że nie powinno się trącać gó...a, bo później dłużej
śmierdzi, czyli więcej Palikot ma do powiedzenia.
To też racja.
Liczę jednak, ze znajdzie się wreszcie śmiałek i zaspokoi
„szambiarza z Biłgoraja“ a temu OCN przejdzie.
Partyjni bracia Palikota dojeb..ie wodza!
Etykiety:
głupek,
karaluchy z RP,
ojciec Palikota,
Palikot,
ruch palikota,
Ruchali kota,
szambiarz,
szmalcownik
Subskrybuj:
Posty (Atom)