A wcale nie, nie będzie nic o seksie!
Ponieważ za sprawą wybitnych redaktorów z poczytnego Newsweeka, panów Śmiłowicza i Stankiewicza poznaliśmy kolejnego donosiciela w kręgach wipowskich, poczułem nieodpartą potrzebę dodać też coś od siebie.
Nie będę pastwił się nad Panem Janem Tomaszewskim - bramkarzem, który to mimo ewidentnego braku cech wspólnych z wymienionym w aktach UB człowiekiem o tym samym imieniu i nazwisku – nauczycielem W-F (?!), stał się bohaterem wielkiej epistoły – epokowego dzieła obu dziennikarzy.
Jakie dziennikarstwo takie i rewelacje.
Czy nie o wiele prościej jest zająć się osobami, których dane osobowe bez najmniejszych wątpliwości pokrywają się z danymi na tzw. „liście WIldsteina”?
Czy to nie uczciwiej opisać sprawdzonego kapusia, donosiciela czyli tak zwanego kabla?
Szanowny Panie Śmiłowicz, szanowny Panie Stankiewicz – oto dwie wybitne postaci.
Oto „kable” na miarę naszej peerelowskiej przeszłości.
Oto „kable”, bez pokuty, bez wstydu i bez skruchy!
Oto „kable” ciągnięte w III RP - z ubeckiego bagna do poziomu autorytetów, a nawet członków honorowych komitetów wyborczych!
--------------------------------------
IPN BU 001121/4181 GEBER KONSTANTY JULIAN
Konstanty Julian Geber (Gebert), ps. „Dawid Warszawski” (ur. 22 sierpnia 1953 w Warszawie) – polski dziennikarz, publicysta i tłumacz żydowskiego pochodzenia.
Jest synem komunisty Bolesława Geberta (1895–1986) i Krystyny Poznańskiej-Gebert (1916–1991).
Od 1989 jest dziennikarzem, a następnie współpracownikiem „Gazety Wyborczej”. W latach 1992-1993 towarzyszył Tadeuszowi Mazowieckiemu jako Specjalnemu Wysłannikowi ONZ w byłej Jugosławii w misjach do tego kraju.
W 2011 został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.
IPN BU 00170/60 OLBRYCHSKI DANIEL MARCEL
Daniel Marcel Olbrychski (ur. 27 lutego 1945 w Łowiczu) – polski aktor teatralny i filmowy.
Absolwent Liceum im. Stefana Batorego w Warszawie. W 2010 r. w wieku 65 lat Daniel Olbrychski uzyskał dyplom magistra w Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie.
Odznaczony m.in.: Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski (1998)
Złotym Krzyżem Zasługi (1974)
poniedziałek, 31 października 2011
sobota, 29 października 2011
piątek, 28 października 2011
Ekskluzywny wywiad z posłem Ruchu
Dzięki uporowi i niesłychanej cierpliwości udało się koledze dziennikarzowi zdobyć niezwykle ciekawy wywiad z jednym z nowych posłów na sejm.
Godziny wyczekiwania na sejmowych schodach opłaciły się.
Tylko tu i teraz ekskluzywny wywiad z posłem Ruchu Podtarcia Palikota!
Dziennikarz: Panie pośle, panie pośle... na chwileczkę mogę prosić. Dosłownie dwie minuty na mały wywiad... dla blogerów...
Poseł: Aj, ale mnie złapaliście... a ja biegnę na szkolenie, bo Janusz zorganizował takie szkolenie dla posłów dziewiczych... Fajnie sobie i nam to wymyślił... Ale mnie złapaliście, oj wy psotniki-blogerzy słodkie kociaki...
D. Panie pośle, jakiego to są rodzaju szkolenia. Kto was szkoli?
P. No, tak nas doszkala z propagandy stalinowskiej Jurek Urban,... on jest słodki, a z machania łapami Piotrek Tymochowicz – brutal jeden, rozczochraniec kochany nasz...
D. Czy wasz klub poselski da sobie radę, przecież w większości nie mięliście do tej pory styczności z polityką i sejmem. Same szkolenia nie wystarczą...
P. Ach, byku ty... przecież na przykład ja jestem wykształcony w tym kierunku. Ukończyłem...., co ja tak właściwie ukończyłem... acha ukończyłem jakąś szkołę wyższą w Olsztynie. No teraz to już nie pamiętam jaką... Ale dyplom mi przysłali i mam go do dziś. Wiem co to, laska, za przeproszeniem marszałkowska, izba wyższa i konwent seniorów...
D. ... no właśnie, co to jest?
P. Laska, za przeproszeniem marszałkowska, to... sekretarka marszałka Schetymy, Izba wyższa, to ta sala z balkonami. Ona jest wyższa od izby niższej, która nie ma balkonów i ma tylko 2,5 metra wysokości. Tamtej jeszcze nie mierzyłem wysokości, ale sprawdzę, bo to przecież trzeba wiedzieć....
D. ...a konwent seniorów...?
P. ... taki napój. To, jak dobrze pamiętam chyba z ziołami jest, bo starsi to piją...
D. ...zaraz, zaraz... napój?
P. ... tak, taki napój, co gotuje się go z owoców.. palce lizać... Matko, jak ja lubię palce lizać.... na przykład po jabłkach czy też śliwkach, z nich się ten konwent gotuje.
D. Acha, ma pan na myśli kompot!
P. Kompot?! Pierwszy raz słyszę to słowo. U mnie w domu mówiło się konwent...
D. To gdzie pan mieszkał? W Mandżurii za przeproszeniem...?
P. Coś ty – brutalu zalotny, w Rymanowie. A w szkole byłem prymasem!
D. ??? Panie pośle, skoro jest pan gruntownie wykształcony, to zapewne zapisze się pan do prac w stosownych komisjach sejmowych. Jakich?
P. Ach, ty byku dociekliwy... no jasne, ze się zapiszę! Mój kolega Piróg, ten co ma takie myśli potargane i złoty kolczyk w nosie jak byk taki, namawiał mnie na prace w komisji Polska-Izrael... Będziemy szukać naszych chłopaków wśród gojów w Izraelu!
Geje-goje łączcie się z macierzanką!
D. Chyba z macierzą?
P. Ależ skąd, ja na przykład macierza nie odmawiam. Taki już ateista jestem...
D. Pacierza,... pacierza pan nie odmawia!
P. Misiu słodki, co ty opowiadasz? Jak można odmawiać pacierz, skoro są to takie deski, z których się meble robi...
D. Myślę, że nie do końca się rozumiemy... To o czym pan mówi, to paździerz, to są płyty paździerzowe... Podobnie to brzmi, ale to nie jest to samo...
P. ... Chyba się coś kochanym blogerom pomyliło... cukiereczki wy moje... W końcu to ja jestem abstynentem wyższej uczelni i dyplomowanym tym.... no.... palantologiem...
D. Absolwentem... politologiem... Dobrze, dobrze Panie pośle.... Czy jeszcze jakaś komisja sejmowa?
P. Chciałem jeszcze do komisji sprawiedliwości, ale taki jeden od nas - Penkalski już się zapisał... On sprawiedliwość zna od podstaw, bo dwa lata siedział za rozbój. Z takimi bykami, brutalami wielkimi, umięśnionymi pod jedną celą był... no że szok! A ja jeszcze znajdę sobie jakąś komisję. Mam trochę czasu...
D. A propos czasu... Właśnie, póki co, zapewne korzysta pan z życia. Ostatnie wolne dni przed żmudną poselską harówką spędza pan pewnie w towarzystwie rodziny, znajomych, narzeczonego. Jakiś teatr, klubokawiarnia, kino?
P. No nie, ja to taki bardziej matador jestem. W domowym zaciszu lubię spędzać czas...
D. ... matador??? Chyba domator!
P. Pierwsze słyszę, ale nie przerywaj mi, ty okrutny łamaczu serc... W domu spędzamy czas, wraz z moim chłopakiem. Telewizję oglądamy i znakomicie się bawimy. Na przykład wczoraj taki film polski oglądaliśmy pod tytułem, chyba „Ciul w ziemi czarnej”. To nakręcił taki sexy staruszek Kazik. Chyba to samochodograficzny ten film...
D. ... samochodograficzny, to znaczy o motoryzacji?
P. Nie, no skąd! To znaczy, że to o nim...
D. A,... autobiograficzny!
P. Pierwsze słyszę to słowo... To sobie właśnie wczoraj ten film obejrzeliśmy, pośmialiśmy się, bo wiedz, mój ty bamberku uroczy, że ten mój chłopak to taki śmiszek jest... słodki. Lubi się bawić.
D. Panie pośle, na zakończenie naszej rozmowy chciałbym pogratulować panu, wyboru na stanowisko wiceprzewodniczącego klubu parlamentarnego Ruchu Poparcia Palikota...
P. Dziękuję... ty moje oczko w pończoszce puszczone... dziękuję bardzo.
Aktywna działalność w ruchu to mój konik.
Eech... a może mój konik w ruchu to aktywna działalność?
Nie, nie.
O, ruch mojego konika to aktywność... czy jakoś tak.
No już dość, biegnę bo się spóźnię na szkolenie, a tam dyscypliny pilnuje nasz nowy Rzecznik Dyscypliny Partii Wojtek Penkalski.
Z taaakim bejsbolem stoi i wali po łbie, jak ktoś się spóźni... ma pieszczoch doświadczenie.
To paaa...
Godziny wyczekiwania na sejmowych schodach opłaciły się.
Tylko tu i teraz ekskluzywny wywiad z posłem Ruchu Podtarcia Palikota!
Dziennikarz: Panie pośle, panie pośle... na chwileczkę mogę prosić. Dosłownie dwie minuty na mały wywiad... dla blogerów...
Poseł: Aj, ale mnie złapaliście... a ja biegnę na szkolenie, bo Janusz zorganizował takie szkolenie dla posłów dziewiczych... Fajnie sobie i nam to wymyślił... Ale mnie złapaliście, oj wy psotniki-blogerzy słodkie kociaki...
D. Panie pośle, jakiego to są rodzaju szkolenia. Kto was szkoli?
P. No, tak nas doszkala z propagandy stalinowskiej Jurek Urban,... on jest słodki, a z machania łapami Piotrek Tymochowicz – brutal jeden, rozczochraniec kochany nasz...
D. Czy wasz klub poselski da sobie radę, przecież w większości nie mięliście do tej pory styczności z polityką i sejmem. Same szkolenia nie wystarczą...
P. Ach, byku ty... przecież na przykład ja jestem wykształcony w tym kierunku. Ukończyłem...., co ja tak właściwie ukończyłem... acha ukończyłem jakąś szkołę wyższą w Olsztynie. No teraz to już nie pamiętam jaką... Ale dyplom mi przysłali i mam go do dziś. Wiem co to, laska, za przeproszeniem marszałkowska, izba wyższa i konwent seniorów...
D. ... no właśnie, co to jest?
P. Laska, za przeproszeniem marszałkowska, to... sekretarka marszałka Schetymy, Izba wyższa, to ta sala z balkonami. Ona jest wyższa od izby niższej, która nie ma balkonów i ma tylko 2,5 metra wysokości. Tamtej jeszcze nie mierzyłem wysokości, ale sprawdzę, bo to przecież trzeba wiedzieć....
D. ...a konwent seniorów...?
P. ... taki napój. To, jak dobrze pamiętam chyba z ziołami jest, bo starsi to piją...
D. ...zaraz, zaraz... napój?
P. ... tak, taki napój, co gotuje się go z owoców.. palce lizać... Matko, jak ja lubię palce lizać.... na przykład po jabłkach czy też śliwkach, z nich się ten konwent gotuje.
D. Acha, ma pan na myśli kompot!
P. Kompot?! Pierwszy raz słyszę to słowo. U mnie w domu mówiło się konwent...
D. To gdzie pan mieszkał? W Mandżurii za przeproszeniem...?
P. Coś ty – brutalu zalotny, w Rymanowie. A w szkole byłem prymasem!
D. ??? Panie pośle, skoro jest pan gruntownie wykształcony, to zapewne zapisze się pan do prac w stosownych komisjach sejmowych. Jakich?
P. Ach, ty byku dociekliwy... no jasne, ze się zapiszę! Mój kolega Piróg, ten co ma takie myśli potargane i złoty kolczyk w nosie jak byk taki, namawiał mnie na prace w komisji Polska-Izrael... Będziemy szukać naszych chłopaków wśród gojów w Izraelu!
Geje-goje łączcie się z macierzanką!
D. Chyba z macierzą?
P. Ależ skąd, ja na przykład macierza nie odmawiam. Taki już ateista jestem...
D. Pacierza,... pacierza pan nie odmawia!
P. Misiu słodki, co ty opowiadasz? Jak można odmawiać pacierz, skoro są to takie deski, z których się meble robi...
D. Myślę, że nie do końca się rozumiemy... To o czym pan mówi, to paździerz, to są płyty paździerzowe... Podobnie to brzmi, ale to nie jest to samo...
P. ... Chyba się coś kochanym blogerom pomyliło... cukiereczki wy moje... W końcu to ja jestem abstynentem wyższej uczelni i dyplomowanym tym.... no.... palantologiem...
D. Absolwentem... politologiem... Dobrze, dobrze Panie pośle.... Czy jeszcze jakaś komisja sejmowa?
P. Chciałem jeszcze do komisji sprawiedliwości, ale taki jeden od nas - Penkalski już się zapisał... On sprawiedliwość zna od podstaw, bo dwa lata siedział za rozbój. Z takimi bykami, brutalami wielkimi, umięśnionymi pod jedną celą był... no że szok! A ja jeszcze znajdę sobie jakąś komisję. Mam trochę czasu...
D. A propos czasu... Właśnie, póki co, zapewne korzysta pan z życia. Ostatnie wolne dni przed żmudną poselską harówką spędza pan pewnie w towarzystwie rodziny, znajomych, narzeczonego. Jakiś teatr, klubokawiarnia, kino?
P. No nie, ja to taki bardziej matador jestem. W domowym zaciszu lubię spędzać czas...
D. ... matador??? Chyba domator!
P. Pierwsze słyszę, ale nie przerywaj mi, ty okrutny łamaczu serc... W domu spędzamy czas, wraz z moim chłopakiem. Telewizję oglądamy i znakomicie się bawimy. Na przykład wczoraj taki film polski oglądaliśmy pod tytułem, chyba „Ciul w ziemi czarnej”. To nakręcił taki sexy staruszek Kazik. Chyba to samochodograficzny ten film...
D. ... samochodograficzny, to znaczy o motoryzacji?
P. Nie, no skąd! To znaczy, że to o nim...
D. A,... autobiograficzny!
P. Pierwsze słyszę to słowo... To sobie właśnie wczoraj ten film obejrzeliśmy, pośmialiśmy się, bo wiedz, mój ty bamberku uroczy, że ten mój chłopak to taki śmiszek jest... słodki. Lubi się bawić.
D. Panie pośle, na zakończenie naszej rozmowy chciałbym pogratulować panu, wyboru na stanowisko wiceprzewodniczącego klubu parlamentarnego Ruchu Poparcia Palikota...
P. Dziękuję... ty moje oczko w pończoszce puszczone... dziękuję bardzo.
Aktywna działalność w ruchu to mój konik.
Eech... a może mój konik w ruchu to aktywna działalność?
Nie, nie.
O, ruch mojego konika to aktywność... czy jakoś tak.
No już dość, biegnę bo się spóźnię na szkolenie, a tam dyscypliny pilnuje nasz nowy Rzecznik Dyscypliny Partii Wojtek Penkalski.
Z taaakim bejsbolem stoi i wali po łbie, jak ktoś się spóźni... ma pieszczoch doświadczenie.
To paaa...
Etykiety:
homoseksualizm,
Janusz Palikot,
jerzy Urban,
pederastia,
Ruch Poparcia Palikota,
Sejm RP
czwartek, 27 października 2011
Rodacy Adolfa Hitlera na pomoc Michnikowi z Blumsztajnem
Aż do czerwca 1941 roku hitlerowskie Niemcy wspólnie z sowiecką Rosją dokonywały aktu niszczenia polskości na okupowanych przez nich ziemiach.
Wydarzenia z września 1939 roku pozwoliły obu bandyckim systemom na bezkarne akty pospolitych zbrodni oraz coraz częstsze akty zbrodni politycznych.
Dla obu okupantów powód eksterminacji był jasny:
- bo jesteś Polakiem (denn du bist ein Pole, потому что ты поляк)
- bo jesteś polskimi patriotą (denn du bist ein polnischer Patriot, потому что вы польским патриотом)
Choć drogi zbrodniarzy-okupantów już w 1941 roku rozeszły się, nie złagodziło to terroru na okupowanym terenie. Wręcz przeciwnie zarówno hitlerowcy jak i sowieci wzmogli akty ludobójstwa wobec ludności polskiej, prześcigając się w jego natężeniu i metodach.
Druga wojna światowa kosztowała Naród Polski ponad sześć milionów ofiar wymordowanych przez Niemców w latach 1939-45 oraz blisko dwa miliony wymordowanych przez tzw. „armię czerwoną” wraz z NKWD w latach 1939-53.
Zbrodnie rosyjskie oraz niemieckie na polskim narodzie nie dotyczą wyłącznie okresu II wojny światowej. Tak się złożyło, że zarówno jedni jak i drudzy sąsiedzi , od zarania dziejów naszej państwowości pozostawali naszymi śmiertelnymi wrogami i zawsze czerpali siłę z naszej słabości.
Tak było, jest i zapewne będzie.
Nie zmieni tego żadna polityczna poprawność oraz unia europejska.
Nic dziwnego, że wszelkie dni chwały oręża polskiego oraz rocznice państwowe są przez wrogów Polski odbierane jako wyjątkowo upokarzające.
Dzieje się tak z prostej przyczyny – dotyczą w przeważającej większości dat ich klęsk.
X X X
Nie inaczej jest z rocznicą odzyskania przez Polskę niepodległości w 1918 roku.
Data 11 listopada jest wyjątkowo znienawidzona przez Niemców i Rosjan.
Jednym przypomina definitywny upadek potęgi germańskiej a drugim upadek cywilizacyjny całego narodu. Dodając do tego upokorzenie, jakim było ustanowienie Państwa Polskiego na ziemiach niegdyś zagrabionych przez zaborców – nie trudno o akty nienawiści i próby storpedowania Święta.
Niestety, jak to bywało w historii Polski już nieraz, zdrajców i „usłużnych” wobec „szwabów” i „ruskich” znajdzie się przynajmniej zastęp.
Dziś, kilka dni przed uroczystościami obchodów rocznicy Odzyskania przez Polskę Niepodległości, kolaboranci rosyjsko-niemieccy nawołują do bojkotu i blokady Marszu Niepodległości.
Do blokady przemarszu sił patriotycznych, do bojkotu Polskiej Flagi, do zadym i bandyckich ekscesów na trasie marszu legalnego pochodu.
Co im przeszkadza najbardziej?
Polskość im przeszkadza, tak jak niegdyś hitlerowskim i sowieckim zbrodniarzom przeszkadzała.
Kłują w oczy patriotyczne zachowania, demonstrowanie polskości, przypomnienie ofiar zbrodni niemiecko-sowieckich.
Po raz już drugi antypolską akcję „nakręca” Gazeta Wyborcza, swoimi osobowymi korzeniami sięgająca tradycji Komunistycznej Partii Polski i tradycji idei Róży Luksemburg.
Zapraszani są na zadymy i antypolskie ekscesy młodzi komuno-faszyści - rodacy Adolfa Hitlera ze szwabskiej „Antify”. Mają oni pomóc rodzimej „targowicy” uniemożliwić uczczenie rocznicy powstania Państwa Polskiego.
Jak niegdyś hitlerowscy prowokatorzy w przeddzień wybuchu II wojny Światowej, szwabscy zadymiarze również nie powstrzymają się przed niczym.
Wspierani przez rodzime komunistyczne (antypolskie) bojówki, doprowadzą do konfrontacji i starali się będą ośmieszyć Polskę i Polskie Święto.
Dzień 11. Listopada będzie wielkim egzaminem dla państwa Polskiego.
Czy siły porządkowe zdadzą egzamin?
Czy udaremnią bandyckie prowokacje faszysto-komunistów z Niemiec i rodzimych łachudrów?
Czy policja państwowa jest w stanie wystąpić w obronie czci i honoru Państwa Polskiego skutecznie i zdecydowanie, nie cofając się przed użyciem siły wobec bandytów ?
Już 11. Listopada okaże się, czy obecna Polska jest (jak mówił Premier Kaczyński) kondominium Rosyjsko-Niemieckim czy suwerennym i dbającym o narodowe tradycje niepodległym państwem.
Przyzwolenie na ekscesy i uniemożliwienie odbycia się Marszu Niepodległości oznaczało będzie, że pakt szwabsko-ruski obowiązuje nadal i to za przyzwoleniem Polskich władz.
Do końca wierzę, że tak się nie stanie i że szwabski prowokator wraz z krajowym „targowiczaninem” dostanie to, na co zasłużył, czyli po parę pał na pusty kosmopolityczny łeb.
Marzy mi się, że znów zobaczę oblanego juchą, płaczącego homo-sovieticusa Ikonowicza żalącego się do lewackich mediów na brutalność policji, oraz pocieszającego go Blumsztajna dmuchającego w gwizdek po społu z enerdowskim lewako-faszystowskim zadymiarzem.
Wydarzenia z września 1939 roku pozwoliły obu bandyckim systemom na bezkarne akty pospolitych zbrodni oraz coraz częstsze akty zbrodni politycznych.
Dla obu okupantów powód eksterminacji był jasny:
- bo jesteś Polakiem (denn du bist ein Pole, потому что ты поляк)
- bo jesteś polskimi patriotą (denn du bist ein polnischer Patriot, потому что вы польским патриотом)
Choć drogi zbrodniarzy-okupantów już w 1941 roku rozeszły się, nie złagodziło to terroru na okupowanym terenie. Wręcz przeciwnie zarówno hitlerowcy jak i sowieci wzmogli akty ludobójstwa wobec ludności polskiej, prześcigając się w jego natężeniu i metodach.
Druga wojna światowa kosztowała Naród Polski ponad sześć milionów ofiar wymordowanych przez Niemców w latach 1939-45 oraz blisko dwa miliony wymordowanych przez tzw. „armię czerwoną” wraz z NKWD w latach 1939-53.
Zbrodnie rosyjskie oraz niemieckie na polskim narodzie nie dotyczą wyłącznie okresu II wojny światowej. Tak się złożyło, że zarówno jedni jak i drudzy sąsiedzi , od zarania dziejów naszej państwowości pozostawali naszymi śmiertelnymi wrogami i zawsze czerpali siłę z naszej słabości.
Tak było, jest i zapewne będzie.
Nie zmieni tego żadna polityczna poprawność oraz unia europejska.
Nic dziwnego, że wszelkie dni chwały oręża polskiego oraz rocznice państwowe są przez wrogów Polski odbierane jako wyjątkowo upokarzające.
Dzieje się tak z prostej przyczyny – dotyczą w przeważającej większości dat ich klęsk.
X X X
Nie inaczej jest z rocznicą odzyskania przez Polskę niepodległości w 1918 roku.
Data 11 listopada jest wyjątkowo znienawidzona przez Niemców i Rosjan.
Jednym przypomina definitywny upadek potęgi germańskiej a drugim upadek cywilizacyjny całego narodu. Dodając do tego upokorzenie, jakim było ustanowienie Państwa Polskiego na ziemiach niegdyś zagrabionych przez zaborców – nie trudno o akty nienawiści i próby storpedowania Święta.
Niestety, jak to bywało w historii Polski już nieraz, zdrajców i „usłużnych” wobec „szwabów” i „ruskich” znajdzie się przynajmniej zastęp.
Dziś, kilka dni przed uroczystościami obchodów rocznicy Odzyskania przez Polskę Niepodległości, kolaboranci rosyjsko-niemieccy nawołują do bojkotu i blokady Marszu Niepodległości.
Do blokady przemarszu sił patriotycznych, do bojkotu Polskiej Flagi, do zadym i bandyckich ekscesów na trasie marszu legalnego pochodu.
Co im przeszkadza najbardziej?
Polskość im przeszkadza, tak jak niegdyś hitlerowskim i sowieckim zbrodniarzom przeszkadzała.
Kłują w oczy patriotyczne zachowania, demonstrowanie polskości, przypomnienie ofiar zbrodni niemiecko-sowieckich.
Po raz już drugi antypolską akcję „nakręca” Gazeta Wyborcza, swoimi osobowymi korzeniami sięgająca tradycji Komunistycznej Partii Polski i tradycji idei Róży Luksemburg.
Zapraszani są na zadymy i antypolskie ekscesy młodzi komuno-faszyści - rodacy Adolfa Hitlera ze szwabskiej „Antify”. Mają oni pomóc rodzimej „targowicy” uniemożliwić uczczenie rocznicy powstania Państwa Polskiego.
Jak niegdyś hitlerowscy prowokatorzy w przeddzień wybuchu II wojny Światowej, szwabscy zadymiarze również nie powstrzymają się przed niczym.
Wspierani przez rodzime komunistyczne (antypolskie) bojówki, doprowadzą do konfrontacji i starali się będą ośmieszyć Polskę i Polskie Święto.
Dzień 11. Listopada będzie wielkim egzaminem dla państwa Polskiego.
Czy siły porządkowe zdadzą egzamin?
Czy udaremnią bandyckie prowokacje faszysto-komunistów z Niemiec i rodzimych łachudrów?
Czy policja państwowa jest w stanie wystąpić w obronie czci i honoru Państwa Polskiego skutecznie i zdecydowanie, nie cofając się przed użyciem siły wobec bandytów ?
Już 11. Listopada okaże się, czy obecna Polska jest (jak mówił Premier Kaczyński) kondominium Rosyjsko-Niemieckim czy suwerennym i dbającym o narodowe tradycje niepodległym państwem.
Przyzwolenie na ekscesy i uniemożliwienie odbycia się Marszu Niepodległości oznaczało będzie, że pakt szwabsko-ruski obowiązuje nadal i to za przyzwoleniem Polskich władz.
Do końca wierzę, że tak się nie stanie i że szwabski prowokator wraz z krajowym „targowiczaninem” dostanie to, na co zasłużył, czyli po parę pał na pusty kosmopolityczny łeb.
Marzy mi się, że znów zobaczę oblanego juchą, płaczącego homo-sovieticusa Ikonowicza żalącego się do lewackich mediów na brutalność policji, oraz pocieszającego go Blumsztajna dmuchającego w gwizdek po społu z enerdowskim lewako-faszystowskim zadymiarzem.
Etykiety:
blumsztajn,
Gazeta Wyborcza,
hitlerowcy,
lewactwo komunizm,
Michnik,
Niemcy,
sowieci,
targowica,
zdrajcy
środa, 26 października 2011
„Normalni”
Dawno, dawno temu za peerelu, niejaki Krzysztof Bęgowski działał ku chwale komunistycznej władzy i budował socjalizm.
W wolnych chwilach w kręgu zaufanych towarzyszy ujawniał swoje homoseksualne zamiłowania ku uciesze własnej oraz całego towarzystwa.
Partyjni kumple lubili Krzysia do tego stopnia, że nawet nie podkablowali go, gdy Kiszczak z Jaruzelskim organizowali „akcję hiacynt” – udając, że Krzychu normalny jest i gites.
Całe towarzystwo wiedziało, że Bęgowski to pedał, lecz najwyraźniej wtedy, w okresie zmierzchu komunizmu europejska świadomość kiełkowała już w głowach partyjnych kumpli-towarzyszy, (mimo że byli oni jeszcze tępymi komuchami a nie już oświeconymi socjaldemokratami) i akceptowano jego odchyły od normy.
Uchował się Bęgowski i okrzepł w swoich preferencjach do tego stopnia, że z czasem zaczęło wydawać mu się, że jest kobietą.
Teraz w okresie demokracji, mógł już rzucić żonę z dorosłym synem i poświęcić się nowej pasji malowaniu paznokcim i „robienia oka” nie mówiąc o depilowaniu nóg.
Z czasem Bęgowski uwierzył, że jest kobietą, tak jak nabywają niektórzy przekonania, że są Napoleonem lub Aleksandrem Macedońskim nie mówiąc o Michaelu Jacksonie.
Zapragnął tedy konsultacji lekarskich w wiadomym sobie celu.
Niestety nie były to konsultacje psychiatryczne, co w przypadku Napoleonów, Macedońskich i Jacksonów jest raczej regułą obowiązującą, a konsultacje chirurgiczne.
Krzysztof Bęgowski zapragnął zmienić płeć, gdyż jak twierdził źle się czuł w skórze mężczyzny.
Ponieważ obciąć jest łatwiej niż przyszyć, w Bangkoku zrobiono z niego w mig, coś na kształt kobiety, a wszystkim znajomym wydało się to zupełnie normalne.
W jednej chwili towarzysze stracili wprawdzie kolegę, ale zyskali za to koleżankę. Także dorośnięty syn stracił ojca, lecz zyskał drugą matkę, a była żona, jak się słusznie okazało, była mężata z kobietą, co mimo niedopuszczalności w polskim prawie uszło jej na sucho.
Ogólnie bilans strat i zysków się zrównał.
Pomimo ogólnych zachwytów środowiska, należy stwierdzić, że demokracja to jednak niedoróbka i daleko jej do doskonałości.
Podczas, gdy dajmy na to taki Napoleon Bonaparte z Klemęcina Dolnego zaraz po ogłoszeniu się Cesarzem Francuzów w asyście nadobnych sanitariuszy wyrusza do szpitala psychiatrycznego w Drewnicy czy też Tworkach, - Krzysztof Bęgowski po ogłoszeniu się kobietą Anną Grodzką w asyście postępowych działaczy ruchów lewicowo-wyzwolonych wyruszył na podbój sejmu.
Czy to sprawiedliwe?
Nie może być tak, że na skutek niezrozumiałych preferencji czy też koneksji, „widzimisię” jednych traktowane jest jako wielka odwaga i powód do dumy, a w innych przypadkach jako psychiczna choroba.
W tym miejscu należy zdecydowanie stanąć po stronie wszystkich Cesarzy (z Napoleonem, Aleksandrem Wielkim i Justynianem na czele), wszystkich Michaelów Jacksonów, Kubusiów Puchatków, Manów z Maternami, Blaszanych Drwali oraz tych, którym wydaje się, że w głębi duszy są jednoagregatową lodówką Szron.
Dość dyskryminacji – oni też mają prawo do bycia tym kim zapragnęli być i cieszyć się urokami życia, a nawet (jak w przypadku w/w lodówki) mrozić.
Ale nic straconego, następne wybory już za cztery lata... listy Palikota miejmy nadzieję, będą dla nich też otwarte!
W wolnych chwilach w kręgu zaufanych towarzyszy ujawniał swoje homoseksualne zamiłowania ku uciesze własnej oraz całego towarzystwa.
Partyjni kumple lubili Krzysia do tego stopnia, że nawet nie podkablowali go, gdy Kiszczak z Jaruzelskim organizowali „akcję hiacynt” – udając, że Krzychu normalny jest i gites.
Całe towarzystwo wiedziało, że Bęgowski to pedał, lecz najwyraźniej wtedy, w okresie zmierzchu komunizmu europejska świadomość kiełkowała już w głowach partyjnych kumpli-towarzyszy, (mimo że byli oni jeszcze tępymi komuchami a nie już oświeconymi socjaldemokratami) i akceptowano jego odchyły od normy.
Uchował się Bęgowski i okrzepł w swoich preferencjach do tego stopnia, że z czasem zaczęło wydawać mu się, że jest kobietą.
Teraz w okresie demokracji, mógł już rzucić żonę z dorosłym synem i poświęcić się nowej pasji malowaniu paznokcim i „robienia oka” nie mówiąc o depilowaniu nóg.
Z czasem Bęgowski uwierzył, że jest kobietą, tak jak nabywają niektórzy przekonania, że są Napoleonem lub Aleksandrem Macedońskim nie mówiąc o Michaelu Jacksonie.
Zapragnął tedy konsultacji lekarskich w wiadomym sobie celu.
Niestety nie były to konsultacje psychiatryczne, co w przypadku Napoleonów, Macedońskich i Jacksonów jest raczej regułą obowiązującą, a konsultacje chirurgiczne.
Krzysztof Bęgowski zapragnął zmienić płeć, gdyż jak twierdził źle się czuł w skórze mężczyzny.
Ponieważ obciąć jest łatwiej niż przyszyć, w Bangkoku zrobiono z niego w mig, coś na kształt kobiety, a wszystkim znajomym wydało się to zupełnie normalne.
W jednej chwili towarzysze stracili wprawdzie kolegę, ale zyskali za to koleżankę. Także dorośnięty syn stracił ojca, lecz zyskał drugą matkę, a była żona, jak się słusznie okazało, była mężata z kobietą, co mimo niedopuszczalności w polskim prawie uszło jej na sucho.
Ogólnie bilans strat i zysków się zrównał.
Pomimo ogólnych zachwytów środowiska, należy stwierdzić, że demokracja to jednak niedoróbka i daleko jej do doskonałości.
Podczas, gdy dajmy na to taki Napoleon Bonaparte z Klemęcina Dolnego zaraz po ogłoszeniu się Cesarzem Francuzów w asyście nadobnych sanitariuszy wyrusza do szpitala psychiatrycznego w Drewnicy czy też Tworkach, - Krzysztof Bęgowski po ogłoszeniu się kobietą Anną Grodzką w asyście postępowych działaczy ruchów lewicowo-wyzwolonych wyruszył na podbój sejmu.
Czy to sprawiedliwe?
Nie może być tak, że na skutek niezrozumiałych preferencji czy też koneksji, „widzimisię” jednych traktowane jest jako wielka odwaga i powód do dumy, a w innych przypadkach jako psychiczna choroba.
W tym miejscu należy zdecydowanie stanąć po stronie wszystkich Cesarzy (z Napoleonem, Aleksandrem Wielkim i Justynianem na czele), wszystkich Michaelów Jacksonów, Kubusiów Puchatków, Manów z Maternami, Blaszanych Drwali oraz tych, którym wydaje się, że w głębi duszy są jednoagregatową lodówką Szron.
Dość dyskryminacji – oni też mają prawo do bycia tym kim zapragnęli być i cieszyć się urokami życia, a nawet (jak w przypadku w/w lodówki) mrozić.
Ale nic straconego, następne wybory już za cztery lata... listy Palikota miejmy nadzieję, będą dla nich też otwarte!
wtorek, 25 października 2011
Plajtboy - numer 11 - hit sezonu!
Rosnąca popularność Janusza Palikota spowodowała wzrost popularności wieu członków Ruchu Urbana (zwanego dla niepoznaki Rucjem Poparcia Palikota). Szczególnie popularna/ny staje się Anna/Ryszard Grodzka/i.
Właściwie nie ma dnia bez informacji o Annie Ryszardzie Grodzkim!
Anna/Rysio z kwiatami, Anna/Rysio całowana w rękę, Anna/Rysio na basenie, Anna/Rysio w "GW", Anna/Rysio mówi o równości, Anna/Rysio wypowiada się o prawach kobiet. Anna/Rysio....
Także za panującym trendem podąża najbardziej poczytny miesięcznik "dla panów" - tam niezwykle popularna/y Anna/Rysio zgodziła się do pozowania w pozach lekko niedbałych. To może być hit!
poniedziałek, 24 października 2011
KAZIMIERA SZCZEKA... ludzie odszczekują się
Homoseksualiści wciąż szczują i gwałcą, mimo pozornego zeuropeizowania swoich zachowań i pozornego ukulturalnienia.
Nie jest u nas łatwo być normalnym, katolikiem, heteroseksualnym czy też ułomnym, bo jest się narażonym na zwierzęce ataki pederastów, transwestytów czy też w przypadku ułomnych, na ataki wyzwolonych lesbijek, które wyśmiewają ludzką niepełnosprawność.
„Kultura” zboczonych nie uczy tolerancji, szacunku dla dzieci, choroby, dobroci dla zwierząt.
W praktyce nie w teorii.
Organizuje się „parady miłości”, gdzie bandy odmieńców kopulują ze sobą na oczach ludzi normalnych.
Pedofile z coraz większą społeczną aprobatą gwałcą dzieci i nawet w niektórych krajach próbuje się takie zachowania zalegalizować.
Nawet rodzima fauna nie może czuć się bezpiecznie, gdyż w ostatnim czasie nasiliły się przypadki uprawiania seksu ze zwierzętami.
Ideologia lewackiej pederastii (pedokosmopolityzmu) zaczęła być teraz chciwie słuchana.
Ludzie są tego ciekawi.
Nie każdy miał do tej pory kochankę czy kochanka tej samej płci.
Nie każdy niczym Mariusz Trynkiewicz, słynny pederasta – pedofil może poszczycić się zamordowaniem, po odbyciu stosunku, aż czterech chłopców.
Ale to tylko dla najtwardszych.
Głosy innowierców, świeckich filozofów-stalinowskich, feministek, ateistów, prostych antyklerykałów czy nowej lewicy a także zbrodniarzy, pedofilów, nekrofilów, zoofilów, wyszły, by tak rzec - z podziemia.
Dziesięć procent oddanych na „Ruch Palikota” to akurat tyle ile wynosi procent osób... odmiennych w zachowaniu, - ze środowisk kryminogennych i dewianckich (10% to wg badań „International Center of Research on Different Social Behavior” właśnie odsetek „psychicznych” w społeczeństwach)
P.S. Jako ciekawostka:
Opisywany Mariusz Trynkiewicz, pederasta-pedofil, skazany za czterokrotne morderstwo chłopców w wieku 11-13 lat kończy odbywanie kary 25 lat więzienia w sierpniu 2013 roku.
Jedna z „postępowych” organizacji rodzimych homoseksualistów planuje pomoc zwyrodnialcowi w powrocie do życia.
Czy również zapewnią mu towarzystwo młodych chłopców?
-------------------------
Kazimierze Szczuce dedykuje. W ramach zapoczątkowanemu przez nią programowi „Uogólniajmy”...
Nie jest u nas łatwo być normalnym, katolikiem, heteroseksualnym czy też ułomnym, bo jest się narażonym na zwierzęce ataki pederastów, transwestytów czy też w przypadku ułomnych, na ataki wyzwolonych lesbijek, które wyśmiewają ludzką niepełnosprawność.
„Kultura” zboczonych nie uczy tolerancji, szacunku dla dzieci, choroby, dobroci dla zwierząt.
W praktyce nie w teorii.
Organizuje się „parady miłości”, gdzie bandy odmieńców kopulują ze sobą na oczach ludzi normalnych.
Pedofile z coraz większą społeczną aprobatą gwałcą dzieci i nawet w niektórych krajach próbuje się takie zachowania zalegalizować.
Nawet rodzima fauna nie może czuć się bezpiecznie, gdyż w ostatnim czasie nasiliły się przypadki uprawiania seksu ze zwierzętami.
Ideologia lewackiej pederastii (pedokosmopolityzmu) zaczęła być teraz chciwie słuchana.
Ludzie są tego ciekawi.
Nie każdy miał do tej pory kochankę czy kochanka tej samej płci.
Nie każdy niczym Mariusz Trynkiewicz, słynny pederasta – pedofil może poszczycić się zamordowaniem, po odbyciu stosunku, aż czterech chłopców.
Ale to tylko dla najtwardszych.
Głosy innowierców, świeckich filozofów-stalinowskich, feministek, ateistów, prostych antyklerykałów czy nowej lewicy a także zbrodniarzy, pedofilów, nekrofilów, zoofilów, wyszły, by tak rzec - z podziemia.
Dziesięć procent oddanych na „Ruch Palikota” to akurat tyle ile wynosi procent osób... odmiennych w zachowaniu, - ze środowisk kryminogennych i dewianckich (10% to wg badań „International Center of Research on Different Social Behavior” właśnie odsetek „psychicznych” w społeczeństwach)
P.S. Jako ciekawostka:
Opisywany Mariusz Trynkiewicz, pederasta-pedofil, skazany za czterokrotne morderstwo chłopców w wieku 11-13 lat kończy odbywanie kary 25 lat więzienia w sierpniu 2013 roku.
Jedna z „postępowych” organizacji rodzimych homoseksualistów planuje pomoc zwyrodnialcowi w powrocie do życia.
Czy również zapewnią mu towarzystwo młodych chłopców?
-------------------------
Kazimierze Szczuce dedykuje. W ramach zapoczątkowanemu przez nią programowi „Uogólniajmy”...
piątek, 21 października 2011
Państwo neutralne światopoglądowo
Ostatnio, za sprawą grupki odmieńców z Ruchu Palikota termin ten stał się bardzo popularny. Państwo neutralne światopoglądowo – domagają się go zarówno skupieni w RPP neokomuniści jak i pederaści, transwestyci, młodzi narkomani oraz naczelny figurant ruchu - sam Janusz Palikot.
Jak bywa wśród ludzi naiwnych i niezbyt logicznie myślących hasło stanowi tylko symbol abstrakcyjnego dążenia do celu, bez właściwego zrozumienia o co tak właściwie w nim chodzi.
Według Biedronia, Rodzynka (czy tam Rozenka), Grodzkiego i reszty „yntelektualnej” awangardy ruchu, Państwo neutralne światopoglądowo to takie bez kościoła i symboli religijnych w przestrzeni publicznej oraz rzecz jasna - administracji państwowej.
Jak mówił sam „mistrz – figurant” Palikot: od wieszania krzyży jest kościół oraz miejsca prywatne, poza sferą publiczną.
Trudno podejmować z „yntelektualistami-filozofami” polemikę, gdyż nie za bardzo rozumieją istotę propagowanego przez siebie modelu państwa.
Dlatego w tym miejscu spieszę z wyjaśnieniem.
Otóż - neutralność światopoglądowa państwa – to model relacji między państwem a światopoglądem, a także doktryna polityczno-prawna opierająca się na postulacie oddzielenia kwestii światopoglądowych od instytucji władzy oraz życia publicznego...
Cóż to oznacza?
A oznacza, że w myśl idei neutralności światopoglądowej państwa, nie należy w przestrzeni publicznej narzucać biernie lub czynnie ogółowi własnych przekonań światopoglądowych lub ich propagować, gdyż można w ten sposób kogoś urazić lub obrazić.
Wiadomo, światopogląd obywatele miewają różny.
To chyba tyle „w temacie”, choć warto dodać, że szczególnie jest to paskudne w przypadku mniejszości , która swój światopogląd narzuca większości.
W tym miejscu pragnę zatrzymać się i skupić na działaniach bijących z wyjątkową bezczelnością w państwo neutralne światopoglądowo.
Chodzi o organizacje skupiające homoseksualistów, lesbijki oraz transwestytów z najróżniejszymi przyległościami.
Czy ich „parady równości”, akcje propagandowe, plakatowe nie naruszają idei państwa neutralnego światopoglądowego?
Przecież ruchy „homoseksualne” oferują swoistą ideologię lewicowo-kosmopolityczną, promują separatyzm w stosunku do społeczeństwa oraz negację państwa...
Posiadają nawet własną flagę, która zastępuje biało-czerwony sztandar.
To tęczowe barwy łączą pederastów na całym świecie.
Cóż to jest więc, jak nie światopogląd?
Posługując się słowami Palikota, powiem: od parad równości i pedo-ekscesów są tereny prywatne, poza sferą publiczną.
Mnie osobiście obraża przemarsz byłych facetów i pederastów z lesbijkami, którzy organizują sobie seksualne ekscesy (światopoglądowe) w miejscach publicznych w biały dzień.
Obrażają również Biedroń i Grodzki na mównicy sejmowej jako reprezentanci odmiennej „narodowości” w Polskim parlamencie, reprezentującej kosmopolityzm czyli antypolskość.
Jakby tego było mało, jeden z organizatorów „parad równości” Szymon Niemiec, jest starszym pastorem i członkiem Prezbiterium Generalnego Wolnego Kościoła Reformowanego czyli takiego kościoła dla pederastów.
Jak widać w działania ruchów homoseksualnych wmieszana jest też ichnia pedo-religia. A wszystko dzieje się w przestrzeni publicznej!
A może to wy pederaści, lesbijki, transwestyci wpierw okażcie szacunek dla idei państwa neutralnego światopoglądowo o który tak walczycie.... nie wiedząc co to jest.
Jak bywa wśród ludzi naiwnych i niezbyt logicznie myślących hasło stanowi tylko symbol abstrakcyjnego dążenia do celu, bez właściwego zrozumienia o co tak właściwie w nim chodzi.
Według Biedronia, Rodzynka (czy tam Rozenka), Grodzkiego i reszty „yntelektualnej” awangardy ruchu, Państwo neutralne światopoglądowo to takie bez kościoła i symboli religijnych w przestrzeni publicznej oraz rzecz jasna - administracji państwowej.
Jak mówił sam „mistrz – figurant” Palikot: od wieszania krzyży jest kościół oraz miejsca prywatne, poza sferą publiczną.
Trudno podejmować z „yntelektualistami-filozofami” polemikę, gdyż nie za bardzo rozumieją istotę propagowanego przez siebie modelu państwa.
Dlatego w tym miejscu spieszę z wyjaśnieniem.
Otóż - neutralność światopoglądowa państwa – to model relacji między państwem a światopoglądem, a także doktryna polityczno-prawna opierająca się na postulacie oddzielenia kwestii światopoglądowych od instytucji władzy oraz życia publicznego...
Cóż to oznacza?
A oznacza, że w myśl idei neutralności światopoglądowej państwa, nie należy w przestrzeni publicznej narzucać biernie lub czynnie ogółowi własnych przekonań światopoglądowych lub ich propagować, gdyż można w ten sposób kogoś urazić lub obrazić.
Wiadomo, światopogląd obywatele miewają różny.
To chyba tyle „w temacie”, choć warto dodać, że szczególnie jest to paskudne w przypadku mniejszości , która swój światopogląd narzuca większości.
W tym miejscu pragnę zatrzymać się i skupić na działaniach bijących z wyjątkową bezczelnością w państwo neutralne światopoglądowo.
Chodzi o organizacje skupiające homoseksualistów, lesbijki oraz transwestytów z najróżniejszymi przyległościami.
Czy ich „parady równości”, akcje propagandowe, plakatowe nie naruszają idei państwa neutralnego światopoglądowego?
Przecież ruchy „homoseksualne” oferują swoistą ideologię lewicowo-kosmopolityczną, promują separatyzm w stosunku do społeczeństwa oraz negację państwa...
Posiadają nawet własną flagę, która zastępuje biało-czerwony sztandar.
To tęczowe barwy łączą pederastów na całym świecie.
Cóż to jest więc, jak nie światopogląd?
Posługując się słowami Palikota, powiem: od parad równości i pedo-ekscesów są tereny prywatne, poza sferą publiczną.
Mnie osobiście obraża przemarsz byłych facetów i pederastów z lesbijkami, którzy organizują sobie seksualne ekscesy (światopoglądowe) w miejscach publicznych w biały dzień.
Obrażają również Biedroń i Grodzki na mównicy sejmowej jako reprezentanci odmiennej „narodowości” w Polskim parlamencie, reprezentującej kosmopolityzm czyli antypolskość.
Jakby tego było mało, jeden z organizatorów „parad równości” Szymon Niemiec, jest starszym pastorem i członkiem Prezbiterium Generalnego Wolnego Kościoła Reformowanego czyli takiego kościoła dla pederastów.
Jak widać w działania ruchów homoseksualnych wmieszana jest też ichnia pedo-religia. A wszystko dzieje się w przestrzeni publicznej!
A może to wy pederaści, lesbijki, transwestyci wpierw okażcie szacunek dla idei państwa neutralnego światopoglądowo o który tak walczycie.... nie wiedząc co to jest.
Etykiety:
Biedroń,
Janusz Palikot,
komuna,
pederaści. parada równości,
terror,
zakłmanie
wtorek, 18 października 2011
Wypadki chodzą po ludziach (posłach)..?
Co może zmusić normalnego chłopa do pozbycia się „jaj”, do umalowania facjaty, wyszminkowania ust i ogolenia łydek pod pończochami?
Chyba tylko choroba lub konieczność czyli nieszczęśliwy wypadek.
Niestety w ostatnich dniach za sprawą niejakiego/niejakiej Grodzkiej Ryszarda Anny próbuje się nam wmówić, że transwestyci to ludzie normalni i mają swoje prawa oraz powody do zmiany płci.
Dowcip niezły, ale już drugi raz powtarzany przestaje być śmieszny.
Partia Urbana (znana jako Ruch Poparcia Palikota) wprowadziła takie „ono” do sejmu i to z list partii w CK Krakowie!
Od czasu wyborów postać Ryszarda Anny Grodzkiej/go nie znika z Internetu oraz prasy.
Rysioania uśmiechnięta, Rysioania zalotna, Rysioania zadumana...
Można powiedzieć, że jeszcze trochę a owa postać stanie się wzorem urody, mody oraz intelektualnego poziomu.
Wystarczyło, że Rysioania pożaliła się, że na takie duże baby nie ma ubrań, a już ponoć Jacyków z jakimś innym Zieniem kolekcję XXXXL fasują.
Wystarczy, że Rysioania uroni łzę uroni nad nietolerancją sąsiedzką, a już ochotnicy zapraszają ją na kawę i romans oferują.
Wystarczy, że Rysioania w kiecce typu midi zalotnie mrugnie oczkiem i „walnie” jakiś banał w czasie wywiadu, a już Żakowski z Pacewiczem w ekstazie do góry podskakują i za mistrza intelektu ją uważają.
Ponoć nawet walterowa TVN przewiduje w kolejnej edycji „Tańca z Gwiazdami” występ Rysioani. Problemem jest tylko w parze z kim. Czy z Maserakiem czy ze Skrzynecką.
Upadają obyczaje, zdają się mówić ci normalni, gdy urodziwa niczym pralka „Frania” udająca kobietę, świeżo upieczona posłanka w trakcie intelektualnych wywodów na temat dewiacji zarzuca umięśnioną męską gicz na drugą.
Czy ja się aby nie nabijam i nie kpię z biednej Rysioani?
Ależ skąd!
Jest wysoce prawdopodobne, że nawet współczucie wyjątkowe jej/jemu okażę.
Jeżeli tylko krążąca po Internecie informacja (*) się potwierdzi...
Ale tylko wtedy!
(*) Krążąca po Internecie informacja:
Pewien postawny mężczyzna, wyjątkowo kochliwy osobnik, został raz przyłapany przez męża pewnej damy w łóżku w trakcie erotycznych zabaw z ową.
Doprowadzony do furii widokiem obcujących ze sobą kochanków mąż krzyknął wtedy do mężczyzny: „Ja ci jaja obetnę, ty...”.
A trzeba wiedzieć, że był to człowiek niezwykle słowny...
Chyba tylko choroba lub konieczność czyli nieszczęśliwy wypadek.
Niestety w ostatnich dniach za sprawą niejakiego/niejakiej Grodzkiej Ryszarda Anny próbuje się nam wmówić, że transwestyci to ludzie normalni i mają swoje prawa oraz powody do zmiany płci.
Dowcip niezły, ale już drugi raz powtarzany przestaje być śmieszny.
Partia Urbana (znana jako Ruch Poparcia Palikota) wprowadziła takie „ono” do sejmu i to z list partii w CK Krakowie!
Od czasu wyborów postać Ryszarda Anny Grodzkiej/go nie znika z Internetu oraz prasy.
Rysioania uśmiechnięta, Rysioania zalotna, Rysioania zadumana...
Można powiedzieć, że jeszcze trochę a owa postać stanie się wzorem urody, mody oraz intelektualnego poziomu.
Wystarczyło, że Rysioania pożaliła się, że na takie duże baby nie ma ubrań, a już ponoć Jacyków z jakimś innym Zieniem kolekcję XXXXL fasują.
Wystarczy, że Rysioania uroni łzę uroni nad nietolerancją sąsiedzką, a już ochotnicy zapraszają ją na kawę i romans oferują.
Wystarczy, że Rysioania w kiecce typu midi zalotnie mrugnie oczkiem i „walnie” jakiś banał w czasie wywiadu, a już Żakowski z Pacewiczem w ekstazie do góry podskakują i za mistrza intelektu ją uważają.
Ponoć nawet walterowa TVN przewiduje w kolejnej edycji „Tańca z Gwiazdami” występ Rysioani. Problemem jest tylko w parze z kim. Czy z Maserakiem czy ze Skrzynecką.
Upadają obyczaje, zdają się mówić ci normalni, gdy urodziwa niczym pralka „Frania” udająca kobietę, świeżo upieczona posłanka w trakcie intelektualnych wywodów na temat dewiacji zarzuca umięśnioną męską gicz na drugą.
Czy ja się aby nie nabijam i nie kpię z biednej Rysioani?
Ależ skąd!
Jest wysoce prawdopodobne, że nawet współczucie wyjątkowe jej/jemu okażę.
Jeżeli tylko krążąca po Internecie informacja (*) się potwierdzi...
Ale tylko wtedy!
(*) Krążąca po Internecie informacja:
Pewien postawny mężczyzna, wyjątkowo kochliwy osobnik, został raz przyłapany przez męża pewnej damy w łóżku w trakcie erotycznych zabaw z ową.
Doprowadzony do furii widokiem obcujących ze sobą kochanków mąż krzyknął wtedy do mężczyzny: „Ja ci jaja obetnę, ty...”.
A trzeba wiedzieć, że był to człowiek niezwykle słowny...
Etykiety:
Anna Grodzka,
dewiacje,
Janusz Palikot,
komunizm,
lewactwo,
pedeastia,
Ruch Poparcia Palikota,
ryszrad grodzki
sobota, 15 października 2011
Mity i Fakty

Mity
(...) to niezwykle zaangażowany i ideowy człowiek. Być może dogłębne poznanie fałszu polskiego kleru pozwoliło mu zostać twardym w walce o świecki model państwa (...)
Zachwyconym postacią Romana Kotlińskiego, był nie tylko autor powyższych słów Jerzy Urban, ale też wiele innych, kojarzonych z tzw. postkomuną osób.
Jak tu nie być zachwyconym, skoro Kotliński, zdaniem jego wielbicieli, to wzór moralny, który przeszedł przez ciemnogród w jasną, świecką przyszłość.
Kotliński, to człowiek nie kłaniający się tzw. katolo-moralności.
Facet, który gloryfikował i wstawił do panteonu wojujących ateistów mordercę księdza Jerzego Popiełuszki - Grzegorza Piotrowskiego.
Gość, który dzięki swojej działalności i publicystyce w prowadzonym przez siebie piśmie „Fakty i Mity” poprowadził na barykady rzesze młodzieży, która już wkrótce tworzyć będzie podwaliny nowoczesnego państwa.
Czy może być lepszy fachowiec i specjalista od problemów kościoła niż Kotliński?
Jako katolicki ksiądz, w pewnym momencie nie wytrzymał obłudy kleru i rzucił wszystko. Przeszedł na drugą, jasną stronę mocy.
Nie mógł patrzeć na zakłamanie i obłudę kościoła.
Dziś piętnuje i odkrywa prawdziwą jego twarz.
Z ramienia Ruchu Poparcia Palikota znalazł się w sejmie,
Fakty
Kotliński, jako kleryk Wyższego Seminarium Duchownego we Włocławku, został pozyskany jako TW "Janusz" i w 1989 r. podpisał zobowiązanie dla SB o zachowaniu tajemnicy już na pierwszym tzw. rozpoznawczym spotkaniu, 29 marca 1989 roku.
Do formalnego pozyskania doszło 27 kwietnia w Kłodawie.
Niespełna rok później, 2 marca 1990 roku, kiedy upadł komunizm i priorytety służb specjalnych się zmieniły, SB nadal nie chciała rezygnować ze współpracy z TW "Januszem". Planowano zmienić jedynie priorytety z inwigilacji Kościoła na osoby świeckie. Współpraca została zakończona wraz z rozwiązaniem SB dwa miesiące później.
Roman Kotliński, jak wynika z ujawnionych faktów to jeden z wielu ubeckich kapusiów, umieszczonych wśród osób duchownych.
Należy przyznać, że nie miał chłop szczęścia.
Szansę na dobre i zasobne życie z pieniędzy za denuncjacje pogrzebał koniec PRLu oraz służb bezpieczeństwa. Nic dziwnego, że sfrustrowany i niepocieszony Kotliński zapałał nienawiścią do tych, którzy popsuli mu tak pięknie rozwijającą się karierę.
Do dziś wypisuje wierutne brednie i wylewa na papier własne urojenia, które czytają jemu podobni lub ludzie z marksistowsko-jaruzelskimi odchyleniami od normy.
Jest mocno popierany przez „Goebbelsa stanu wojennego” oraz pomniejsze sieroty po komunizmie, w rodzaju Palikota, Nowickiej, Senyszyn.
Dzięki poparciu otumaniałego motłochu wyniesiony do godności posła.
W oświadczeniu lustracyjnym (składanym przez każdego posła na sejm RP), Kotliński nie uważał za stosowne, bądź zapomniał o wszystkich tych faktach z własnego życiorysu.
Postscriptum
Do formalnego pozyskania doszło 27 kwietnia w Kłodawie.
Niespełna rok później, 2 marca 1990 roku, kiedy upadł komunizm i priorytety służb specjalnych się zmieniły, SB nadal nie chciała rezygnować ze współpracy z TW "Januszem". Planowano zmienić jedynie priorytety z inwigilacji Kościoła na osoby świeckie. Współpraca została zakończona wraz z rozwiązaniem SB dwa miesiące później.
Roman Kotliński, jak wynika z ujawnionych faktów to jeden z wielu ubeckich kapusiów, umieszczonych wśród osób duchownych.
Należy przyznać, że nie miał chłop szczęścia.
Szansę na dobre i zasobne życie z pieniędzy za denuncjacje pogrzebał koniec PRLu oraz służb bezpieczeństwa. Nic dziwnego, że sfrustrowany i niepocieszony Kotliński zapałał nienawiścią do tych, którzy popsuli mu tak pięknie rozwijającą się karierę.
Do dziś wypisuje wierutne brednie i wylewa na papier własne urojenia, które czytają jemu podobni lub ludzie z marksistowsko-jaruzelskimi odchyleniami od normy.
Jest mocno popierany przez „Goebbelsa stanu wojennego” oraz pomniejsze sieroty po komunizmie, w rodzaju Palikota, Nowickiej, Senyszyn.
Dzięki poparciu otumaniałego motłochu wyniesiony do godności posła.
W oświadczeniu lustracyjnym (składanym przez każdego posła na sejm RP), Kotliński nie uważał za stosowne, bądź zapomniał o wszystkich tych faktach z własnego życiorysu.
Postscriptum
Prawo polskie przewiduje za kłamstwo lustracyjne, utratę pełnionej funkcji publicznej (w tym przypadku mandat poselski) oraz zakaz pełnienia innych urzędów publicznych, w tym kandydowania do sejmu i senatu przez okres od 3 do 10 lat.
Roman Kotliński (zarejestrowany jako IPN BU 00162/32 KOTLIŃSKI ROMAN - tzw. „lista Wildsteina”) to kolejna „godna” postać, po skazanym za rozbój Penkalskim, matce bandyty Wandzie Nowickiej... na liście Palikota.
Miejmy nadzieję, że i nie ostatnia.
Kibicujemy następnym.... „jeszcze jeden, jeszcze jeden, jeszcze jeden, jeszcze jeden.....”
Roman Kotliński (zarejestrowany jako IPN BU 00162/32 KOTLIŃSKI ROMAN - tzw. „lista Wildsteina”) to kolejna „godna” postać, po skazanym za rozbój Penkalskim, matce bandyty Wandzie Nowickiej... na liście Palikota.
Miejmy nadzieję, że i nie ostatnia.
Kibicujemy następnym.... „jeszcze jeden, jeszcze jeden, jeszcze jeden, jeszcze jeden.....”
Etykiety:
akta SB i UB,
Fakty i Mity,
głupota,
Janusz Palikot,
jerzy Urban,
kolaboracja TW,
Roman Kotliński,
RPP
piątek, 14 października 2011
środa, 12 października 2011
Ze sztucznym penisem i urbanowym ryjem do sejmu
Ten, kto uwierzył w geniusz oraz sukces Janusza Palikota jest durniem do kwadratu.
Cóż może zdziałać bankrut, bez przebicia, z długami - wobec możnych w elektorat i subwencje?
Rzecz jasna, że nic.
Dlatego Palikot, jako genialny twórca partii i charyzmatyk nie osiągnął właśnie nic.
Póki właściciel plastikowego penisa oraz świńskiego ryja wraz z watahą życiowych wykolejeńców i dziwolągów działali po omacku i bez właściwego wsparcia, pies z kulawą nogą, Walter z worami oraz Michnik z gruźlicą nawet go nie zauważali.
Wtedy to Ruch Podtarcia Palikota notował około 1% wspierających go, biorąc oczywiście „zapas” w postaci trzyprocentowego błędu statystycznego.
Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystko zmieniło się po niby-to tajnym spotkaniu Palikota z Jerzym Urbanem, około dwóch tygodnie temu.
Nagle stosunek mediów ocieplił się.
Palikot w TVN, Palikot w „GW”, rozmowa z Palikotem, wywiad z Palikotem, debata z Palikotem...
Nawet blondynka „z kropką” oraz Tomasz „bez zęba” Lis dali się oczarować „charyzmatycznemu od niedawna” Palikotowi.
Intensywna, darmowa kampania wyborcza prowadzona w żydokomunistycznych mediach dała rezultaty.
Palikotnicy doszusowali do dziesięcioprocentowego poparcia.
Wielka jest siła i możliwości „Goebbelsa stanu wojennego” wielkie też są jego wpływy.
Nie jest przypadkiem, że z małego „plastikowego penisa” nagle biłgorajczyk stał się wielkim „świńskim ryjem”.
Przecież zarówno Walter jak i Michnik to koledzy Urbana.
Pomogą doraźnie nawet za „friko”, chłopaki rozliczą się już później.
Daję głowę, że pomysł z dewiantami i „frikami” na listach wyborczych RPP, to sprawka Urbana. Że babochłop Rysio/Anna Grodzki(a), Biedroń, Nowicka znaleźli się tam, w skutek nacisków osobnika noszącego przydomek pochodzący od nazwiska najsłynniejszego nazistowskiego propagandzisty.
To samo dotyczy rzecz jasna niejakiego Kotlińskiego oraz Rozenka współpracowników Urbana.
Skoro „Goebbels” płaci, to i wymaga.
Sprzedał się Palikot i dał przysłowiowej d..py stetryczałemu karłowi w zamian za superkampanię wyborczą.
Czy opłaciło mu się to?
Jaki wpływ będzie miał teraz na swoją partię?
Już dziś „z tylniego fotela” całym tym cyrkiem kieruje Jerzy Urban.
To jego ludzie szykowani są na najbardziej prominentne stanowiska w partii i nadają ton i kierunek polityczny ugrupowania.
Komuna wróciła – w skórze Palikota, z penisem w jednym ręku i świńskim ryjem w drugim... ups... urbanowym raczej.
Cóż może zdziałać bankrut, bez przebicia, z długami - wobec możnych w elektorat i subwencje?
Rzecz jasna, że nic.
Dlatego Palikot, jako genialny twórca partii i charyzmatyk nie osiągnął właśnie nic.
Póki właściciel plastikowego penisa oraz świńskiego ryja wraz z watahą życiowych wykolejeńców i dziwolągów działali po omacku i bez właściwego wsparcia, pies z kulawą nogą, Walter z worami oraz Michnik z gruźlicą nawet go nie zauważali.
Wtedy to Ruch Podtarcia Palikota notował około 1% wspierających go, biorąc oczywiście „zapas” w postaci trzyprocentowego błędu statystycznego.
Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystko zmieniło się po niby-to tajnym spotkaniu Palikota z Jerzym Urbanem, około dwóch tygodnie temu.
Nagle stosunek mediów ocieplił się.
Palikot w TVN, Palikot w „GW”, rozmowa z Palikotem, wywiad z Palikotem, debata z Palikotem...
Nawet blondynka „z kropką” oraz Tomasz „bez zęba” Lis dali się oczarować „charyzmatycznemu od niedawna” Palikotowi.
Intensywna, darmowa kampania wyborcza prowadzona w żydokomunistycznych mediach dała rezultaty.
Palikotnicy doszusowali do dziesięcioprocentowego poparcia.
Wielka jest siła i możliwości „Goebbelsa stanu wojennego” wielkie też są jego wpływy.
Nie jest przypadkiem, że z małego „plastikowego penisa” nagle biłgorajczyk stał się wielkim „świńskim ryjem”.
Przecież zarówno Walter jak i Michnik to koledzy Urbana.
Pomogą doraźnie nawet za „friko”, chłopaki rozliczą się już później.
Daję głowę, że pomysł z dewiantami i „frikami” na listach wyborczych RPP, to sprawka Urbana. Że babochłop Rysio/Anna Grodzki(a), Biedroń, Nowicka znaleźli się tam, w skutek nacisków osobnika noszącego przydomek pochodzący od nazwiska najsłynniejszego nazistowskiego propagandzisty.
To samo dotyczy rzecz jasna niejakiego Kotlińskiego oraz Rozenka współpracowników Urbana.
Skoro „Goebbels” płaci, to i wymaga.
Sprzedał się Palikot i dał przysłowiowej d..py stetryczałemu karłowi w zamian za superkampanię wyborczą.
Czy opłaciło mu się to?
Jaki wpływ będzie miał teraz na swoją partię?
Już dziś „z tylniego fotela” całym tym cyrkiem kieruje Jerzy Urban.
To jego ludzie szykowani są na najbardziej prominentne stanowiska w partii i nadają ton i kierunek polityczny ugrupowania.
Komuna wróciła – w skórze Palikota, z penisem w jednym ręku i świńskim ryjem w drugim... ups... urbanowym raczej.
Etykiety:
Gazeta Wyborcza,
goebbels stanu wojennego,
jerzy Urban,
Palikot,
propaganda,
TVN,
żydokomuna
piątek, 7 października 2011
Świat Według Kiepskich - Wybory 2011 (PO+Palikot)
Najnowszy odcinek serialu polsatowskiego ŚWK.
Kiepscy wraz z Paździochami idą na wybory!
Kiepscy wraz z Paździochami idą na wybory!
czwartek, 6 października 2011
Oni pójdą na wyboty. A ty?
Spot - odpowiedź na głupkowaty i chamski (zapewne pomysłu Nowaka lub Halickiego) klip wyborczy PO.
Etykiety:
bydło,
chamstwo,
Donald Tusk,
Platforma Obywatelska,
prymitywy
środa, 5 października 2011
Biegunka przedwyborcza
Spadkobierca internacjonalistycznej myśli Róży Luksemburg, ojciec nadredaktor michnik wraz ze zbliżającą się datą wyborów parlamentarnych, nabywa coraz większej bolesnej i uciążliwej biegunki.
Michnik straszy Kaczyńskim.
Straszy w sposób idiotyczny dorabiając ideologię do wymyślonych przez siebie faktów. Co gorsza produkty swojej chorej wyobraźni przedstawia jako prawdy objawione.
Michnik zamieścił w „GW” odezwę do narodu, w której wzywa do pospolitego ruszenia przeciw „kaczyzmowi” aby ratować demokrację (czytaj: zachować wpływy UBeków i kolaborantów oraz różnej maści elementów psychopatyczno-nihilistycznych).
Przysłowiowe „sr..ie” spowodowane jest perspektywą utraty wpływów w kręgach władzy, do tej pory tak wielbiącej rodzinę agora. Wiadomo, wybory i wszystko może się zdarzyć...
Nadredaktor michnik woli dmuchać na zimne (choć w jego przypadku intensywne dmuchanie grozić może przykrymi konsekwencjami natury wypróżnieniowej).
Dlatego też, teraz w gorącym momencie, michnik przebiera się za Polaka i próbuje namieszać w głowach obywateli, by ci zapewnili mu bezkarność i profity przez kolejne cztery lata.
Nadredaktor michnik woli dmuchać na zimne (choć w jego przypadku intensywne dmuchanie grozić może przykrymi konsekwencjami natury wypróżnieniowej).
Dlatego też, teraz w gorącym momencie, michnik przebiera się za Polaka i próbuje namieszać w głowach obywateli, by ci zapewnili mu bezkarność i profity przez kolejne cztery lata.
Michnik straszy Kaczyńskim.
Straszy w sposób idiotyczny dorabiając ideologię do wymyślonych przez siebie faktów. Co gorsza produkty swojej chorej wyobraźni przedstawia jako prawdy objawione.
Michnik zamieścił w „GW” odezwę do narodu, w której wzywa do pospolitego ruszenia przeciw „kaczyzmowi” aby ratować demokrację (czytaj: zachować wpływy UBeków i kolaborantów oraz różnej maści elementów psychopatyczno-nihilistycznych).
Jak przystało na szefa najbardziej „kiciarskiej” gazety, sam też wciska przysłowiowy kit i nadaje wymiar realny postaciom wymyślonym przez swój obłąkany umysł. Wymyśla nawet jakiegoś młodego człowieka, który chce emigrować, bo nie podoba mu się Kaczyński (??!).
Generalnie każdy, kto jest przeciw agorze, to wróg i kłamca oraz mitoman, który zatruwa życie młodym, zdolnym oraz starym i w peerelowskim bagnie upieprz..ym.
Obłąkańcze i ośmieszające pomysły na współczesny model polskiej demokracji należy złożyć na karb nędznego samopoczucia michnika i ogólnego odwodnienia, spowodowanego w/w bolesną przypadłością przedwyborczą.
Jeszcze tylko kilka dni i zapewne minie mu...
Do tej pory, pozostaje dyżur w redakcyjnej wygódce z rocznikiem „GW” na kolanach.
Bynajmniej nie w celach czytelniczych.
Etykiety:
"GW" Agora,
głupoty,
Goebbels,
gruźlica,
Michnik,
propaganda
poniedziałek, 3 października 2011
Kiepscy „głosują na lepszych”
Nie było mnie tydzień w kraju.
Żadnych informacji, njusów czy nawet strzępów wiadomości.
Nic, zupełnie nic nie docierało do mnie z Polski.
Liczyłem, że kampania wyborcza zaskoczy mnie czymś po powrocie.
Z przykrością stwierdziłem jednak, że ostatnie cztery lata zarówno rządząca partia jak też reżimowa telewizja oraz prasa przespały i leżały na przysłowiowych „worach” zamiast uczyć się.
Nudy i stare, stosowane już cztery lata temu ubeckie i głupkowate metody znów wracają na ostatni tydzień przed godziną X.
Wtedy, w 2007 roku napuszczanie na PiS i podgrzewanie atmosfery histerii poparte wymyśloną przez wyjątkowego quasi-matoła akcją „idź na wybory – zmień Polskę” część Polaków bez szemrania kupiła.
Kupiła i teraz pluje sobie w brodę, że pozwoliła zmarnować cztery lata ze swojego życia i życia kraju.
Dziś już nikt „taniego kitu” nie kupi, o czym wiedzą ludzie a niezbyt inteligentne media z przewodnią siłą narodu po społu –nie.
I znowu to samo lub w stylu tym samym...
Przyjeżdżam i czytam hipernjusa, że (jak i cztery lata temu) „znany aktor poparł PO”.
Któż to zacz ten znany aktor?
To znów, jak cztery lata temu, odgrywający Ferdka Kiepskiego, niezbyt lotny mózgowo Grabowski (uosobienie tegoż Kiepskiego), który zadeklarował, że „głosuje na lepszych”!
Chyba, by nie było mu smutno i nie czuł się samotnie, do Kiepskiego dołączył też dawny „komitet Komorowskiego” z Wajdą, Hollandową i jakimś Karolakiem (też podobno aktorem).
Szczyty intelektualnego bon-tonu osiąga wczoraj rano czerwony na gębie jak sztandar Budionnego „Maniuś” Kociniak (kiedyś, zanim przepił życie - też aktor), który bredzi coś w stylu „jak zbierzemy się w kupę, to tak wam damy w dupę...”.
Premier już nie jeździ, tylko biega.
Żeby choć po piwo, czy też flaszkę...
Nie, biega by mu rosły słupki.
Za nim zapierniczają dziennikarze, ochroniarze i kamerzyście z technicznymi.
Ubaw na dziesięć fajerek.
Nawet wywiad w trakcie biegu jedna panienka z Tuskiem prowadzi.
-„Powiedzą, że to przedwyborcza propaganda, ale ci co mnie znają, to wiedzą, że ja tak zawsze...” – glindzi premier i sapie w trakcie biegu do mikrofonu.
Inna znów propagandzistka, kobitka od niedoleczenia Polaków i mordowania służby zdrowia plecie, że „Tusk ma moc, nie boi się nikogo poza Bogiem”. Nie wyjaśnia tylko o jakiego to Boga chodzi, bo premier religijnym bywa rzadko - tylko raz na cztery lata (przed wyborami).
Czytałem kiedyś, że Jana Krzysztofa Bieleckiego nazywali z Kongresie Liberalno Demokratycznym – „Bogiem”. To może o niego chodzi?
Michnik w gruźliczo-patetycznym uniesieniu wystosowuje apele do Polaków, by „ratować Polskę!” – nie głosować na PiS. Przypomina w tym „wolność wiodącą lud na barykady” tylko bez cycka na wierzchu, bo klatkę jako gruźlik ma już zapadniętą.
Pierwszy „ogólnopolski dureń” Wojewódzki jako emerytowany młodzian agituje wśród nastolatków, by wspierali FJN (Front Jedności Niedouczonych - PO) i bełkocze coś o podsłuchach, odwetach i dyktafonach za czasów rządu PiS. Teraz ma tych podsłuchów w kraju dwa razy tyle, ale Wojewódzkiemu nie należy dziwić się, że nie wie o tym, bo to raczej przypadek kliniczny.
Całe szczęście, że ludzie poznali się już na metodach, którymi robi z nich idiotów „elyta III Rp”. Przecież dwa razy na ten sam bajer myślący człowiek nie daje się nabrać.
Czy „oni” mają „nas” za idiotów?!
Nie wystarczą lotne i chwytliwe hasła wypowiadane przez cudotwórcę i jego medialną świtę.
Czyny. Czyny i dokonania są wizytówką władzy.
Chwilowo sukcesów brak, a „tuski” proszą o kolejne cztery lata zaufania społecznego.
Jeżeli tym razem obywatele nie powiedzą „won”, znów cztery lata, jak w ...., a na koniec kadencji premier, niczym słynny gospodarz Anioł (z Alternatywy 4) stanie i powie: „...no, robili my,... budowali.... prr, ja już nic nie wiem. No, nie wiem...”
Kiepski w PO, Paździoch do Palikota – jako symbole ich kampanii!
Żadnych informacji, njusów czy nawet strzępów wiadomości.
Nic, zupełnie nic nie docierało do mnie z Polski.
Liczyłem, że kampania wyborcza zaskoczy mnie czymś po powrocie.
Z przykrością stwierdziłem jednak, że ostatnie cztery lata zarówno rządząca partia jak też reżimowa telewizja oraz prasa przespały i leżały na przysłowiowych „worach” zamiast uczyć się.
Nudy i stare, stosowane już cztery lata temu ubeckie i głupkowate metody znów wracają na ostatni tydzień przed godziną X.
Wtedy, w 2007 roku napuszczanie na PiS i podgrzewanie atmosfery histerii poparte wymyśloną przez wyjątkowego quasi-matoła akcją „idź na wybory – zmień Polskę” część Polaków bez szemrania kupiła.
Kupiła i teraz pluje sobie w brodę, że pozwoliła zmarnować cztery lata ze swojego życia i życia kraju.
Dziś już nikt „taniego kitu” nie kupi, o czym wiedzą ludzie a niezbyt inteligentne media z przewodnią siłą narodu po społu –nie.
I znowu to samo lub w stylu tym samym...
Przyjeżdżam i czytam hipernjusa, że (jak i cztery lata temu) „znany aktor poparł PO”.
Któż to zacz ten znany aktor?
To znów, jak cztery lata temu, odgrywający Ferdka Kiepskiego, niezbyt lotny mózgowo Grabowski (uosobienie tegoż Kiepskiego), który zadeklarował, że „głosuje na lepszych”!
Chyba, by nie było mu smutno i nie czuł się samotnie, do Kiepskiego dołączył też dawny „komitet Komorowskiego” z Wajdą, Hollandową i jakimś Karolakiem (też podobno aktorem).
Szczyty intelektualnego bon-tonu osiąga wczoraj rano czerwony na gębie jak sztandar Budionnego „Maniuś” Kociniak (kiedyś, zanim przepił życie - też aktor), który bredzi coś w stylu „jak zbierzemy się w kupę, to tak wam damy w dupę...”.
Premier już nie jeździ, tylko biega.
Żeby choć po piwo, czy też flaszkę...
Nie, biega by mu rosły słupki.
Za nim zapierniczają dziennikarze, ochroniarze i kamerzyście z technicznymi.
Ubaw na dziesięć fajerek.
Nawet wywiad w trakcie biegu jedna panienka z Tuskiem prowadzi.
-„Powiedzą, że to przedwyborcza propaganda, ale ci co mnie znają, to wiedzą, że ja tak zawsze...” – glindzi premier i sapie w trakcie biegu do mikrofonu.
Inna znów propagandzistka, kobitka od niedoleczenia Polaków i mordowania służby zdrowia plecie, że „Tusk ma moc, nie boi się nikogo poza Bogiem”. Nie wyjaśnia tylko o jakiego to Boga chodzi, bo premier religijnym bywa rzadko - tylko raz na cztery lata (przed wyborami).
Czytałem kiedyś, że Jana Krzysztofa Bieleckiego nazywali z Kongresie Liberalno Demokratycznym – „Bogiem”. To może o niego chodzi?
Michnik w gruźliczo-patetycznym uniesieniu wystosowuje apele do Polaków, by „ratować Polskę!” – nie głosować na PiS. Przypomina w tym „wolność wiodącą lud na barykady” tylko bez cycka na wierzchu, bo klatkę jako gruźlik ma już zapadniętą.
Pierwszy „ogólnopolski dureń” Wojewódzki jako emerytowany młodzian agituje wśród nastolatków, by wspierali FJN (Front Jedności Niedouczonych - PO) i bełkocze coś o podsłuchach, odwetach i dyktafonach za czasów rządu PiS. Teraz ma tych podsłuchów w kraju dwa razy tyle, ale Wojewódzkiemu nie należy dziwić się, że nie wie o tym, bo to raczej przypadek kliniczny.
Całe szczęście, że ludzie poznali się już na metodach, którymi robi z nich idiotów „elyta III Rp”. Przecież dwa razy na ten sam bajer myślący człowiek nie daje się nabrać.
Czy „oni” mają „nas” za idiotów?!
Nie wystarczą lotne i chwytliwe hasła wypowiadane przez cudotwórcę i jego medialną świtę.
Czyny. Czyny i dokonania są wizytówką władzy.
Chwilowo sukcesów brak, a „tuski” proszą o kolejne cztery lata zaufania społecznego.
Jeżeli tym razem obywatele nie powiedzą „won”, znów cztery lata, jak w ...., a na koniec kadencji premier, niczym słynny gospodarz Anioł (z Alternatywy 4) stanie i powie: „...no, robili my,... budowali.... prr, ja już nic nie wiem. No, nie wiem...”
Kiepski w PO, Paździoch do Palikota – jako symbole ich kampanii!
Etykiety:
głupota włądzy,
Goebbels,
idioci,
ludzie,
Platforma Obywatelska,
propaganda,
wybory 2012
Subskrybuj:
Posty (Atom)